Gorzko-słodki odcinek. Jedyny też którego mi tak ciężko było oglądać (ale z innego powodu niż 557
), a co za tym idzie także i ocenić, zarazem zaś to jedyny odcinek na którym się wzruszyłem. Nocna kłótnia małżeńska, swoją drogą dobra, dobrze rozpisana-kończy się groźbą rozwodu, tym razem jednak na drugi dzień groźba ta nie rozmywa się w codziennych rozmowach o pogodzie, bo Halina nie żartowała i para faktycznie ma się rozwodzić. Jednak nie zamierzają rezygnować z wynikających z rocznicy korzyści jak wywiad czy nagroda majątkowa od urzędu cywilnego. Swoją drogą wybranie rocznicy na największy kryzys małżeński Kiepskich jakiego znamy był strzałem w dziesiątkę. Na plus ciągła próba wywołania zazdrości u drugiej połówki i jedna z piękniejszych scen, czyli śniadanie z 15 minuty, a i całkiem zabawnie było "a czasem to nawet schabowy jest". Na minus Kozłowski, ta postać kiedy pojawia się politycznie jak chociażby w Kalibabie, Bliżej Człowieka czy Diabelskim Młynie (swoją droga same świetne odcinki, co zauważył kacrudy) to błyszczy i wygrywa wszystko, ale tańcząc i śpiewając, a szczególnie przymilając się do Ferdka irytuje mnie. Jedyny plus żałosnej sceny imprezy są Kiepscy.
Zakończenie piękne i zabawne :"chyba panu się przewidziało, albo był pan pod wpływem alkoholu -a to istnieje takie podobieństwo". Na minus jeszcze tylko to, że tylko Paździochowie mogli wiedzieć o rocznicy (pomyłka listonosza), a reszta skąd? A tylko spróbujcie odpowiedzieć "bo to sitcom"!
Dla pokrzepienia serc
5/10
kacrudy pisze: ↑2017-09-30, 13:38
Paździocha i Boczka, czyli mistrzów, którzy wyratowaliby nawet najsłabszy epizod (
choć są wyjątki od tej reguły, ale nie będę ich tu wymieniał).
Nie szkodzi kolego, już to robię za ciebie: Wiem Co Jem, Samouk (tu nawet obaj), Kurze Ziele, Dom Zły i Nieznośna Letkośc Bytu