Fantastyczny odcinek, przede wszystkim jeden z najlepszych odcinków powstałych po 13. sezonie i jeden z niewielu, w którym pojawia się oparcie akcji o trójkę sąsiadów - nie przez cały odcinek, ale i tak.
Do tego niby prosta, ale jednak pomysłowa fabuła.
Świetny Boczek, szczególnie jak opowiadał o robotnikach i o tym, jak wmurowali zgniłe jaja w ścianę, jak się nie spełniło ich żądań.
Do tego Ferdek skradający się do lodówki.
Najlepszy dialog to ten o zmieniarce i wódce przy piecu, a potem szukanie butelek.
Rozmowa o sztucznej szczęce Paździochowej i jej wąsach też komiczna. Dobra też scena na korytarzu, pomysł Paździocha z przebraniem niezły.
Występ Pupcińskich słaby i zbędny, szkoda, że spieprzyli tak ładnie zapowiadającą się ocenę odcinka. Żeby oni chociaż coś wnieśli, np. robotnicy by donieśli Kiepskim, że Pupcińscy ich okradają. Ale, jak widać, Sobiszewscy są w Jolasi bardziej zakochani niż Halina.
Zakończenie może być.
9/10, do tego odcinka mogę powracać bez końca.