Całkiem dobry odcinek, ale niestety przyćmiło go kilka słabych momentów. Mocno erosomański, żeby nie powiedzieć pornograficzny, ale to nie raziło, przynajmniej mnie nie. Lepszy taki motyw, niż pitolenie o nieskończoności wszechświata, chociaż i tu nie obyło się bez zbędnych dywagacji Paździocha.
Plusy
- Ferdek bawiący się cyckoradiem i noszący je wszędzie przy sobie
- dyskusja z Paździochem pod kiblem i tekst "perwersyjne kazirodztwo"
- opieprz Heleny po raz kolejny solidny
- Boczek i opowieść o dupiastym telewizorze, chińskim zresztą
- prezentacja gadżetów Paździocha w piwnicy i tekst Ferdka "ja nie rozmawiam na takie tematy po pierwsze primo na sucho, po drugie primo na trzeźwo".
Minusy
- niestety obiadek, z całego towarzystwa jedynie Ferdek nie wkurzał
- Jędza Malinowska pod sklepem
- Kozłowski i pieprzenie o mediach
- wpieniająca Halina, zwłaszcza w scenie łóżkowej - lekko zrehabilitowała się na koniec mówiąc do Ferdka "jedna rzecz na pewno mi się z seksem nie kojarzy - ty"
- Nadnaturalne moce Paździocha - po kiego grzyba?
- Wspomniane już Paździochowe filozofie na temat erotyki- zbędne
- Scena u seksuologa nie wnosząca w zasadzie niczego, może oprócz ukazania kolejnego amatora plastikowych cycków
- Zakończenie bijące sztucznością, choć sama dyskusja dobra
5/10 niech będzie