WAŻNE:
Pomóż przetrwać forum - zbiórka na dalszą działalność! Przekaż dowolną kwotę przelewem poprzez PATRONITE lub PAYPAL
- KLIKNIJ po szczegóły!
Możesz nas wesprzeć poprzez: Blik, przelew SMS | PATRONITE.PL || PayPal.com (kliknij: paypal lub płatność kartą)
Dla osób, które pomogą ranga Zasłużeni + wyróżnienie nicka kolorem i pogrubieniem. DZIĘKUJEMY!
Sąsiedzi postanawiają zrobić Calzone, ale nie mają mąki, więc biorą swoje skarpety, wypychają je czym popadnie i do piekarnika.
- Panie, nie dam bo nie mam, nawet jakbym chciał dać to nie dam bo mnie wyżarli do zera, do cna !
- Ale kto pana wyżarł ?
- Jak to kto, Pażdziochy biznesmeny zasrane...
- To u pana też byli ?
Kiepscy próbują znaleźć osobę która cały czas zastawia brzydki zapach w kiblu, podejrzewają o to Paździochów, więc którego razu szykują na ich zasadzkę
Przypomniałem sobie Chłopców z Ferajny i jaka to jest kopalnia fajnych scenek. Na przykład akcja z listonoszem co przynosił listy ze szkoły. Wystarczy zamienić na listy z ofertami pracy z pośredniaka, których Ferdek nie chce dostawać do domu bo Halinka truje dupę i już jest wesoło na Podwalu.
,,od tej pory żadne listy z pośredniaka już nie przychodziły... w ogóle już żadne listy nie przychodziły do naszego domu. Halina poszła nawet ze skargą na źle działającą pocztę,,
- Panie, nie dam bo nie mam, nawet jakbym chciał dać to nie dam bo mnie wyżarli do zera, do cna !
- Ale kto pana wyżarł ?
- Jak to kto, Pażdziochy biznesmeny zasrane...
- To u pana też byli ?
W telewizji:
Redaktor: Dobry Wieczór Państwu. Anna Szuka-Nagrobka zapraszam na dzisiejsze wydanie Szopki dla Reportera. Dzisiaj naszymi gośćmi są mecenas Andrzej Ryżewiak, polityk jaśnie panujacej partii CIP Tomasz Dobrzerządze oraz wprost spod samiuskich Tater specjalista do spraw rozwiązywania konfliktów, psycholog Władysław Kur*-Mać a po mojej lewej stronie sprawie przysłuchiwać się będzie reporter Adam Stojak który to w późniejszym czasie dołączy do rozmowy. Dobry Wieczór Panom.
Panowie: Dobry wieczór.
Redaktorka: Dzisiejszym tematem programu jest kwestia biedy i nędzy górali. Panie pośle Dobrzerządze jaka jest tego przyczyna?
T. Dobrzerządze: Po pierwsze nie CIP tylko Siajpi - ile mam razy Pani powtarzać. Po drugie zanim odpowiem na pytanie chciałbym zapytać się Pani dlaczego Pani klnie na wizji obrażając Pana Władysława. Przecież wie Pani że można za to dostać surowe kary od Krajowej Rady Odbiorników jak nie wylot z pracy.
W. K. Mać: Otóż to.
Redaktorka: Po pierwsze to mój autorski program więc mogę robić co mi się żywnie podoba a KRO może mnie w dupę pocałować. Po drugie nie odpowiada się pytaniem na pytanie. Po trzecie to ja tu zadaje pytania a po czwarte bo tak ma na nazwisko.
A. Ryżewiak: Poważnie? (Zaczyna się śmiać) No to chyba ma Pan kiepsko w życiu.
T. Dobrzerządze: Faktycznie. Kur*-Mać zasrany.
W. K. Mać: A Panom co tak do śmiechu? Jak zaraz wezmę ciupagę to będą państwo Warszawę ogladać od spodu.
A. Ryżewiak: O tak to nie będzie (rozbiera się)
Redaktorka: Ale proszę powstrzymać jednak od awantury jesteśmy na żywo.
W. K. Mać: Niech się Pani nie odzywa a poza tym czy znalazła Pani już ten nagrobek?
Redaktorka: Nie ale dziękuje za uwagę pomyślę nad tym.
W. K. Mać: No to niech Pani się tym zajmie bo może Pani z tym nie zdążyć.
Redaktorka: Pan mi grozi? Jak Pan śmie?
W. K. Mać: A śmie bo przez takie osoby jak Pani padł mi handel oscypkami w Zakopanem.
Redaktorka: Widocznie były ku temu powody?
W. K. Mać: Tak bo zrobili je koledzy z Pani stacji. Poza tym proszę się do mnie nie odzywać.
T. Dobrzerządze: Wypraszam sobie takie traktowanie kobiety dzięki któremu zaproszeniu tu jesteśmy. Ja sobie tego nie życzę.
W. K. Mać: Bo to nie jest koncert życzeń! A poza tym jak nazwie Pan swoją koleżankę którą to wczoraj wyrzucił Pan z pracy w rządzie. Nierządnicą?
T. Dobrzerządze: Tego już za wiele. TD Ściąga buty i jednym nie chący rzucając trafia nie chcący redaktorkę że ta traci przytomność a z drugim idzie w kierunku Władysława.
A. Ryżewiak: Panowie jesteśmy w telewizji - trochę kultury. Polska nas ogląda!
W. K. Mać: A telewizji słupki lecą do góry. Panie odsuń się Pan i sprawdź czy redaktorka żyje bo Pan Poseł zaraz straci immunitet.
T. Dobrzerządze: To był przypadek.
W. K. Mać: Przypadkiem to można teściowej dzieci zrobić a takie przypadki już znam w Pana partii.
T. Dobrzerządze: To mnie Pan wkurzył. TD zaczyna okładać W.K Mać Butem a ten go ciupagą a Ryżewiak próbuje ratować redaktorkę po czym rozpacza bo chyba ona nie żyje. Kamera pokazuje szopkę po czym reportera zszokowanego reportera.
A. Stojak: No to ja może zakończe wierszem. U Nagrobki szopka na bogato. Jeżeli podobał się wam odcinek to przysięgnijcie na to. Dobranoc Państwu.
Kamera znowu pokazuje bijatykę w studiu.
Ferdek (śmiejąc si3): Przysięgam. Kur* Mać zasrany.
W. K. Mać (już złapany przez ochronę): A Pan co zza tego telewizora się tak się lumpisz?
Ferdek: Nie było tematu...
Jako że jutro lecą Psy3, dwie fajne scenki (w sumie to jedyne śmieszne w tym filmie..).:
Sznuk pyta Ferdka:
- drzewo lecznicze z Azji to...
- ten, no.. K...a albo Morwa, a może k..., nie, morwa bardziej pasuje.
- niestety pierwsza odpowiedź się liczy
Babiarz podchodzi po pierwszej rundzie do Boczka:
- kim ty w ogóle jesteś człowieku, bo gadasz i odpowiadasz jak jakiś Małysz, jak Robert Lewandowski, jak k.... ten, Zenek Martyniuk !
- Panie, nie dam bo nie mam, nawet jakbym chciał dać to nie dam bo mnie wyżarli do zera, do cna !
- Ale kto pana wyżarł ?
- Jak to kto, Pażdziochy biznesmeny zasrane...
- To u pana też byli ?
- Panie, nie dam bo nie mam, nawet jakbym chciał dać to nie dam bo mnie wyżarli do zera, do cna !
- Ale kto pana wyżarł ?
- Jak to kto, Pażdziochy biznesmeny zasrane...
- To u pana też byli ?
1) Typowa scena łóżkowa. Halika mówi mężowi, że planuje wkrótce wziąć sobie urlop i chciałaby gdzieś pojechać:
- Wiesz Ferdek, a może byśmy się tak w góry wybrali? Ja jeszcze nigdy nie byłam przy Wodogrzmotach Mickiewicza.
- A ja byłem, i to wiele razy.
- O, to świetnie. Byś mógł mnie tam poprowadzić, pokazać mi wszystko...
- Mógłbym ci nawet takie krzaki koło tych Wodogrzmotów pokazać.
- Jakie krzaki?
- Takie, że jak ktoś ma potrzebę, rozumiesz mnie, fizjolologiczną, to może tam pójść i nagrzmocić.
2) Ferdek i Babka oglądają w telewizji wiadomości. Podawana jest informacja o jakiejś katastrofie naturalnej w odległej części świata i seniorka rodu Kiepskich stwierdza:
- Oho, zaczęło się!
- Co się zaczęło?
- Armagiedon. Bo przepowiedziane jest, że takie właśnie kataklizmy będą i ludzki gatunek unicestwiony zostanie.
- Znowu się Babka jakichś durnot z gazet naczytała?
- To nie są durnoty. To są autentyczne przepowiednie średniowiecznego jasnowidza, Jana Stanisława Gąsiorka, z Wąchocka.
- A czy ten babcyn Kogutek, czy jak mu tam, przepowiedział, że każdy człowiek będzie królem?
- A tego to nie wiem.
- Bo ja słyszałem taką przepowiednię, że każdy będzie sobie królował i będzie też sobie siedział na tronie. Na takim białym tronie z porcelany.
3) Scena w sklepie u Stasia. Ferdek z Badurą chcą kupić wino, co Malinowska komentuje:
- Znowu przyszli, kusznicy jedni. Tylko nie chlać mi przed sklepem i nie szcz*ć za sklepem, ani na odwrót!
- A przepraszam pani Malinowska, czemu "kusznicy"?
- A bo strzelacie bełt za bełtem! Fi**y jedne...
4) Paździoch rozmawia z Ferdkiem przy wódce:
- Panie, co to się z dzisiejszą młodzieżą dzieje, to szkoda gadać. Siedzą tylko całe dnie pod trzepakiem i jeszcze skręty palą.
- Czyli mówisz pan, że fani Marysi Konopnickiej, co?
Kiepscy dostali wannę do mycia z Unii Europejskiej, Paździochy też. Niestety z racji tego, że wanna stoi w przedpokoju wkrótce zaczął się kłótnie i spory
- no to powiedz mi chłopcze z przyszłości, kto będzie prowadził polską wersję 1z10 ?
- ten, no, Tadeusz Sznuk
- ten pajac !? może jeszcze powiesz że Familiadę Strasburger !
- Panie, nie dam bo nie mam, nawet jakbym chciał dać to nie dam bo mnie wyżarli do zera, do cna !
- Ale kto pana wyżarł ?
- Jak to kto, Pażdziochy biznesmeny zasrane...
- To u pana też byli ?
1) Ferdek ma sen w którym ściga się z Paździochem do toalety, ale przegrywa. Musi więc czekać aż jego sąsiad zrobi swoje. Potrzeba fizjologiczna jest jednak na tyle silna, że nie wytrzymuje i zmacza swoje spodnie. Wtedy Kiepski się budzi. Stwierdza z ulgą:
- Jak to dobrze, że to był tylko sen... chwila chwila...
Po czym zaczyna ruszać ręką pod kołdrą i jego mina gwałtownie rzednie.
2) Paździoch ma spotkać się w swoim mieszkaniu z jakimiś biznesowymi kontrahentami. Są to osoby bardzo wyczulone na punkcie kultury osobistej i dlatego Marian daje Ferdkowi i Boczkowi 20 złotych, żeby ci na czas spotkania opuścili kamienicę. Gruby sąsiad i wąsaty sąsiad idą więc do parku, gdzie pierwszy z nich, trochę niezadowolony, rozpoczyna rozmowę:
- Wie pan co panie Ferdku? Ja to bym wolał do kina se iść, a nie po tym krzakach się pałętać. Filma jakiegoś bym se obejrzał, najlepiej takiego dla dorosłych, rozumiesz pan, hihihi.
- No co pan, chcesz pan dwie godziny lampić się w ekran za pieniądze, jak pan w domu przecież za darmo telewizora pan masz. Do natury trzeba czasem trochie wyjść. Zobacz pan jak tu fajnie jest. Drzewa się zielenią, kwiatki pięknie kwitną i ptactwo ładnie śpiewa...
W tym momencie Ferdek się zatrzymuje i rozgląda się wokoło podziwiając naturę. Boczek mimowolnie spogląda na dół i mówi:
- He he, panie Ferdku. Pan żeś właśnie stanął na takim czymś, co se ptactwo zrobiło.
3) Halinka namawia męża, żeby zrobił remont podłogi w dużym pokoju, bo stara jest już mocno porysowana i zniszczona. Ferdek podchodzi do tego pomysłu niechętnie. Mówi:
- No ale Halincia, po co ty podłogę chcesz zmieniać, jak ona przecież niedawno zmieniana była.
- Ta, rzeczywiście niedawno. Jeszcze za komuny, w osiemdziesiątym siódmym.
- No ale Halinka, takie remonty to są drogie rzeczy. A tu można tyle innych pożytecznych rzeczy z piniędzmi zrobić. Zainwestować gdzieś, prawda...
- Ja już doskonale znam te twoje inwestycje. W sklepie u Stasia!
- Halinka, ja cię proszę, nie uruchamiaj się.
- Ja już się uruchomiłam. I powiem ci jedno. Albo remontujemy podłogę, albo widzimy się u adwokata.
Ferdek nie ma więc wyboru i ustępuje. Następnego dnia razem z Waldusiem zrywają starą podłogę. Dopiero co zaczynają pracę, a już znajdują pod klepkami spłaszczoną starą puszkę po piwie. Ferdek mówi więc:
- Zobacz synek, pamiątka po poprzednim remoncie.
4) Bardzo podekscytowany Ferdek puka do drzwi Paździochów. Otwiera Marian, który pyta:
- Co się stało, panie Ferdku?
- Panie Paździoch, mam dla pana bardzo dobrą wiadomość.
- Przestają grać disco polo w kablówce?
- Nie, jeszcze lepiej. Nasz kochany sąsiad, Arnold Boczek, się wyprowadza.
Wtedy na korytarz wchodzi z klatki schodowej Boczek, celem skorzystania z węzła sanitarnego. Zauważa sąsiadów i mówi do nich:
- O, witam szanownych sąsiadów. Co nowego u panów słychać?
Na to Ferdek odpowiada:
- A, dobrze, że pan jest panie Boczek, bo właśnie o panu rozmawialiśmy i mam dla pana bardzo ważną informację. Jeszcze dzisiaj masz się pan stąd wyprowadzić. I to raz na zawsze.
Ferdek opowiada Boczkowi, zasłyszany od Edzia dowcip.
-Panie Boczek, wiesz pan jak się nazywa zupa z wielu kur?
-No jak nie jak tak. No rosół w mordę jeża!
-Ale jaki dokładnie rosół?
-Eee, no to nie wiem.
-Rosół z kur wielu!
-Rosół z kur.. rosół skur... Aaaa... rosół sk******u, dobre. Dobre, w mordę jeża! Hihihi. Muszę kierownikowi w rzeźni opowiedzieć. Hi hihihi
Następnego dnia w rzeźni. Boczek wchodzi do biura kierownika.
-Panie kierowniku, można?
-Czego?!
-Bo ja żem se żart chciał panu powiedzieć, panie kierowniku.
-Panie Boczek, nie zawracaj mi pan teraz głowy!
-Panie, ale on strasznie śmieszny jest! Hihi
-No dobra, ale szybko.
-Jak się nazywa zupa, hihi z wielu kur, w mordę jeża? Hihihi
-No... jak się nazywa?
-Rosół, ty ch***. Hihihihi haha. Dobre, co nie? Haha
Ja bym bardzo chętnie zobaczył scenę jak Boczek używa swojej całej stanowczości, którą stracił już w 1. sezonie i ferdkowego chamstwa, aby wychodząc z WC nie na swoim piętrze wygonić spod niego Jolaśkę, która tutaj nie mieszka, więc jej nie wolno korzystać, a potem Walduś by przyszedł i był brawo ze złośliwą satysfakcją, a on Waldusia też by wygonił, bo przecież ten się już dawno wyprowadził. Widząc to, Ferdek tak by się ucieszył, że pozwoliłby dożywotnio korzystać Boczkowi, a Paździoch by się niechętnie na to zgodził, ale nie dożywotnio, tylko dopóki Pupcińscy nie wrócą, a potem Boczek ma ich wywalić jeszcze raz, aby odnowić swój abonament.
- Panie, nie dam bo nie mam, nawet jakbym chciał dać to nie dam bo mnie wyżarli do zera, do cna !
- Ale kto pana wyżarł ?
- Jak to kto, Pażdziochy biznesmeny zasrane...
- To u pana też byli ?
Badura podchodzi do pasów i chce przez nie przejść, ale Prezes przejeżdża nagle z pełną prędkością mercedesem, przy okazji chlapie Badurę, wjeżdżając w kałużę, a wiatr wytworzony przez pędzącego mercedesa sprawia, że Badura się chwieje.
Badura (wściekły i oszołomiony, pokazuje wyciągniętą, otwartą dłonią na pasy): Panie! Widziałeś pan, co tu namalowano?!?!?! Dzieło sztuki współczesnej, postmodernistycznej! Trochę wrażliwości i kultury, karwa kawka! (przechodzi przez pasy, kręci głową i mruczy sam do siebie) Ignorant… Kiedyś pokrakę pokara i zdechnie, a robale od niego sraczki dostaną…
1. odcinek 32. sezonu. W serialu debiutuje Marian Strzygoń- były mąż Zofii grany przez Piotra Gąsowskiego
Korytarz. Marian Strzygoń wychodzi z WC. W tym samym czasie Helena Paździoch wychodzi z mieszkania. Widzi go tylko tyłem i zwraca uwagę na jego łysinę.
Helena (przerażona): Marian! Ty żyjesz?
Marian Strzygoń (odwraca się i mówi z uśmiechem): No żyję, a co?
Ferdek wchodzi do fryzjera. Przed nim siada na fotelu jakiś klient
Fryzjer: Jak strzyżemy?
Klient: Jak zawsze!
Fryzjer: No to już! (strzyże go, a Ferdek czeka)
Prezes (wchodzi): O! Pan Ferdeczek! Przepuściłby mnie pan, bo się spieszę na zebranie rady?
Ferdek: Nie ma problemu!
Prezes: Wzorowy obywatel!
Klient: Dziękuję, do widzenia (odchodzi, na jego miejsce siada Prezes)
Fryzjer: Jak strzyżemy?
Prezes: Jak zawsze!
Fryzjer: No to już! (strzyże go, a Ferdek czeka)
Prezes: No już pan może, panie Ferdeczku, jeszcze raz dziękuję! (zwalnia Ferdkowi miejsce i wychodzi)
Ferdek (siada): Dzień dobry!
Fryzjer: Jak strzyżemy?
Ferdek: Eee... kurde... No nie wiem... A jak to jest ,,jak zawsze"?
Fryzjer: A myślisz pan, że ja pamiętam? (śmieje się)
Ferdek: Eee... No dobre... To ja poproszę na chybił-trafił!
Fryzjer: No to już! (strzyże go, zapada niezręczna cisza, Fryzjer odzywa się po chwili): A słyszał pan, że Andrzej Grabowski pokazał ostatnio ma...
Ferdek (przrywa mu śmiechem): Hehe! Ale debil! Majtki pokazał! Taki stary, a taki głupi!
Fryzjer: Mamę pokazał ostatnio w mediach...
- Panie, nie dam bo nie mam, nawet jakbym chciał dać to nie dam bo mnie wyżarli do zera, do cna !
- Ale kto pana wyżarł ?
- Jak to kto, Pażdziochy biznesmeny zasrane...
- To u pana też byli ?
Pomysł na sceny do jakiegoś odcinka wielkanocnego:
1) Wielki Piątek. Paździoch, jako zasłużony ministrant ma pomagać księdzu podczas święconki. W międzyczasie sam przygotowuje najpiękniejszą pisankę jaką Wrocław widział. Maluje ją na jaju ptaka dodo, farbami samego Matejki. Gdy ta jest już gotowa, Marian postanawia pochwalić się sąsiadom, jednak przez przypadek rozbija swe dzieło, które okazuje się być walącym na całą kamienicę zbukiem (no bo znajdzcie w XXI wieku świeże jajko od dodo ). Marian dostaje zawału i trafia do szpitala.
2) Paździochowa na prośbę męża szuka za niego zastępstwa na wielkosobotni poranek. Ma mało czasu, wiec zwraca się do Ferdka, ten ją jednak zbywa. Ostatecznie przekupiony salatką jarzynową Boczek zgadza się pomóc proboszczowi przy święconce. Następnego ranka, elegancko ubrany Arnold asystuje księdzu podczas przygotowywania stołu do swięcenia pokarmów. Powoli zbierają się wierni z koszami pełnymi jajek, kiełbasek, chlebka wędliny, babeczek i keksów. Na ich widok Boczka dopada pokusa by skosztować choć ukruszek z którejś święconki. Bije się z nią w myślach, aż w końcu ulega i w mgnieniu oka wyżera zawartość wszystkich koszyków.