Dosyć dawno temu przeglądając pomysły na odcinki znalazłem pomysł na odc. 407. Obecnie nie mogę go znaleźć na forum, ale mam go wklejonego w notatniku na komputerze. Najlepsze jest to, że ten pomysł nazywał się "Samotność", czyli prawie tak jak rzeczywisty odcinek 407, który będzie miał premierę 13 marca.
Ktoś prawie przewidział tytuł odcinka! Poniżej cytuję treść tego pomysłu. Zdecydowanie wolałbym odcinek w podobnym stylu zamiast obecnej nowoczesności.
"Odc. 407 - Samotność - Ferdek w nocy idzie do Wc. Na korytarzu spotyka zasmuconego Boczka. Sąsiad mówi Kiepskiemu, że ma ''problema'' i chciałby o tym pogadać, oczywiście nie na sucho
Sąsiedzi siedzą w kuchni. Boczek stawia pół litra. Nawiązuje się rozmowa. Boczek zwierza się Ferdkowi że jest bardzo samotny. Żałuje, że nie założył rodziny i przyznaje, że to wszystko przez żarcie.
Boczek: Panie Ferdku, bo to jest tak, że spożywanie pokarmów mięsnych to moja ulubiona czynność i osobista namiętność zresztą i ja zawsze przede wszystkim żarcie miałem w głowie.
Ferdek: A tak, teraz to się pan żalisz, a trzeba było wcześniej se żonę znaleźć a nie wszystko tylko przeżerać i przechlewać panie.
Wkońcu obaj sąsiedzi kłócą się, Boczek jak zwykle ''nie obrażaj pan, dobre''. Ferdek wkońcu wyprasza sąsiada. Boczek zarzeka się że ''jego noga tu już więcej nie powstanie''.
Poranek. Ferdek idzie do toalety. Puka i po chwili wychodzi Paździoch.
Paździoch: A, dzieńdobry panie Ferdku. No, jak się pan dziś czujesz?
Ferdek: Normalnie, a bo co?
P : Wie pan, sąsiedzie, napiłbym się wódki, a pan?
F : Bardzo chętnie panie Marianku (ehehehehehe)
Ferdek i Marian siedzą w dużym pokoju. Paździoch zwierza się Ferdkowi, że wbrew pozorom odczuwa samotność - zarówno w handlu, bo sam musi ciężko pracować, jak i w życiu osobistym.
Ferdek: Paanie, co pan pierdzielisz, przecież pan żeś żonaty jest.
Paździoch: G*wno tam żonaty. Helena to tylko umie drzeć morde i patrzy, jak tu mnie z kasy doić!
Sąsiedzi dokańczają flaszkę i Marian idzie do siebie do domu.
Korytarz. Ferdek idzie do monopolowego. Zatrzymuje się przy mieszkaniu Paździochów słysząc przez drzwi awanturę.
Helena: Do jasnej cholery Marian, mógłbyś choć raz porządnie sprzątnąć po sobie coś do końca!
Marian: Helena, zła kobieto, czy ty nie rozumiesz, że jak wracam z bazaru to muszę odpocząć!!!
H: No tak, odpoczywać i d*&ą do góry leżeć to każden jeden by chciał, a ja ci powtarzam, stary capie, że ja nie jestem twoją służącą w tym domu i zaraz pakuje walizki i jadę do mojej mamusi, a ty, łysa dupo, będziesz se sam gotował i sam sprzątał!
M: No i gitara!!!
Ferdek mówi do siebie, że ich wszystkich chyba popierdzieliło z tą samotnością.
Ferdek rozmawia w nocy z Halinką w sypialni i pod wpływem sąsiadów wygłasza jej różne filozofie na temat życia i samotności. Halinka jak zwykle nie chce słuchać ''takich pierdół'' o 3 w nocy i wygania Ferdka do pokoju na kanapę.
Ferdek krząta się po pokoju ciągle nad czymś myśląc i dochodzi do wniosku, że musi się napić.
Pukanie do drzwi, wchodzi Paździoch, sąsiedzi idą do kuchni. Rozmawiają przy flaszeczce i dochodzą do wniosku, że widocznie tak już musi być, że wbrew pozorom pomimo tego że są żonaci to często odczuwają samotność ale na szczęscie mogą się sobie żalić przy wódeczce, bo wkońcu nie ma to jak dobry sąsiad. "