To by było dobre
Kizior.
Albo, że Ferdek zadławia się pączkiem, a potem Halina cukierkiem. Wszyscy zaczynają wspominać, a główni bohaterowie widzą światło wspominając najważniejsze chwile w życiu. Ale oczywiści wszystko pokazane na śmiesznie, np.:
Mariolka: Mama, nie ćmoktaj tak tego cuksa, bo się zadławisz jak ojciec.
Halina: Ne bój zzaby. Ćmoktam jak ... kheeeeeeeeeeee, kheeeeeeeee (zadław).
Mariolka: Mamusia? Jesteś przytomna? (maha ręką, a Halina nie odpowiada)
Po czym Mariolka by wzięła sobie portfel Haliny i uciekła krzycząc "Jestem gotowa na hot party Łysy!".
Albo Ferdek z pączkiem:
Ferdek: Mmmm... wyborowy pączek, tylko dżem jakiś do dupy.
Halina: To ja własnymi rękami tłukłam dżem, a ty jeszcze krytykujesz?
F: (dławi się) kHeee... kheee Halina... duszę sieeeee... kheee
Halina: Mówiłam ogranicz piwsko, czy nie?
Ferdek: To ty... kheee... ostatnio żłopjesz jak smok Wawelski... kheee...
Mariolka: Co się stało?
Halina: Ojciec się dławi.
Mariolka: Yupi!...
Znaczy buuuu...
Halina: Pomóż żesz!
i takie inne. Albo jakaś scena z Boczkiem i Paździochem pod kiblem:
Boczek: No, pan Ferdek to taki miły chłopak był, co se lubiał Adwokata pić.
Paździoch: To by wyjaśniało tą całą sytuację z rozwodem!
Boczek: W ogóle. Ja go kochałem, to był mój kolega!
Paździoch: Mój też. Lubiłem go wyzywać od pijaków i nierobów jak nikt inny. A on się tak pięknie odwzajemniał...
Boczek: A ja to co panie?
Paździoch: A pan to żarłoczna świnia!
Boczek: Nie obrażaj mnie pan... Tylko pana Ferdka!
Takie teksty by były dobre do końcowego odcinka na smutno.
Albo jeszcze z Edziem:
Edzio: Pan Ferdek? Lubiłem go jak nikt inny. Tak pięknie mu wręczałem piękne długi z banku. Heheheheheh...
Ferdek: (odżywa na chwilę) WON MNIE STĄD! TO MÓJ POGRZEB JEST!
E: AAA! Trup się odezwał! (zwiewa)
F: Ach! Co wy beze mnie będziecie robić...