Marciosss pisze:Ja bym widział to tak.
Ferdek leży na łożu śmierci i przypomina sobie całe swoje życie, w tedy pokazywane są najlepsze momenty serialu. Paździochy i Boczek przyprowadzają księdza a Waldek i Yolasia przynoszą wieniec, gdy Ferdek widzi Yolasię nabiera sił i wygania ją i Waldka z domu krzycząc:
WON MI STAD! TO NIE KONIEC! TO POCZĄTEK! CZEGOŚ NOWEGO! Kurde muszę się napić, no muszę się napić.
Fajny pomysł, troszkę mi przypomina pierwsze sceny z filmu "Nie ma mocnych"
paździoch96 pisze:Na pewno nie chcę takiego zakończenia, jakie było w "Graczykowie - czyli Buła i spóła". Chodzi mi o odcinek "Coś wisi w powietrzu", gdzie bohaterowie zaczęli płakać, bo serial w którym oni grają, kończy się.
Już to sobie wyobrażam, jak zza kamery wychodzi Pan Y. i mówi Ferdkowi, że serial się kończy, a potem wszyscy lokatorzy kamienicy, oczywiście z Badurą, Kozłowskim i Malinowską bo jakże by inaczej siedzą przy stole i płaczą
Ja myślę, że gdyby mieli zakończyć ŚWK to nie robili by jakiegoś specjalnego odcinka. Zwykły odcinek, w którym Ferdek pierdzi w fotel i narzeka na Halinkę, która je 10 pączka przyniesionego przez Jolaśkę itd... Czyli to samo co zwykle. Chyba "Złotopolscy" się tak zakończyli, nic szczególnego się nie wydarzyło, normalny odcinek