Nawet niezły i całkiem zabawny odcinek z lekkim odlotem.
Początkowy program publicystyczny, całkiem ok.
Potem udany gag z chodzeniem z lunetą (lub też mikroskopem) na wierzchu w celu zdobycia pracy
Scena pod pośredniakiem dość zabawna, motyw wypychania kanapy co to lej się zrobił jak po bombie niezły, szkoda tylko, że efekty nałożone na ten greenbox to jest jakiś inny wymiar XD
Do pracy Ferdka w fabryce gwizdków wrócę później.
Tu gdzieś pojawia się ten chamski zapychacz a la włoski erotyk, dobra pomińmy.
I motyw odcinka, czyli Ferdek jako Maryśka/kobieta pracująca - bardzo dobre, szczególnie nastukanie Rogalowi i nabluzganie na wzór "Domu kultury", na szczęście zaimplementowano tutaj choć trochę "namacalnej" scenografii. Z tej całości wyszła fajna i mądra puenta z aluzją do Grodzkiej w sejmie.
Ale wracając, dziwne, że w tego typu odcinku pokuszono się na aż dwa niepowiązane ze sobą rodzaje pracy Ferdka + jeszcze zapychanie wymaganego czasu pierdołami. Jedyne z czym ta gwizdawica Ferdka się powiązała to akurat wpleciony w odcinek chrząkający Marian, ale tak to nic poza tym.
A szkoda, można było się pokusić o bardziej aktywny angaż Paździochów, Boczka czy w sumie kogokolwiek, by nadać temu odcinkowi większej spójności i lotności.
7/10