Czas i na moją ocenę. Po znakomitym „Chłopskim” odcinku przyszedł czas na typową miernotę.
1.
Gra aktorska: Bez zarzutów jeśli chodzi o głównych bohaterów - Ferdka, Halinę, Paździochów, Boczka. Sprawa komplikuje się przy „zbabiałej” części serialu. Mam na myśli głównie serialową Mariolkę. Zagrała strasznie sztucznie, irytowała bardziej niż Jolasia. Małżenstwo Pupcińskich również pokazało się z nienajlepszej strony - wiecznie wrzeszcząca Jolasia i podporządkowany jej Walduś. Ale do tego chyba już jesteśmy przyzwyczajeni. Aktorzy epizodyczni zaliczyli również negatywny występ, a para prowadzących Toto-lotek przebiła wszystko
2.
Śmieszne teksty:
BOCZEK: Dupa, dupa, dupa! Dupa? D-U-P-A.. cztery
------------------
JOLASIA: Cycu, weź no oczy zamknij.. … No i co?
WALDUŚ: Gówno widzę, bo mnie tylko takie kolorowe plamy lecą
-----------------
FERDEK: Jedno piwo, góra sześć
3.
Śmieszne sytuacje:
- Scena z Paździochami pod kiblem - śmieszna, ale gdzie podział się tekst „Panu się zawsze chce wtedy kiedy mnie!”
Kompletny brak myślenia, brak słów.
- Mina Waldka, gdy Jolasia mówiła o powiększeniu biustu
Hmm… Tyle
4.
Nie śmieszne i żenujące sytuacje:
- zakup kuponów w sklepie Malinowskiej - Człowiek nie miał pojęcia, kto o czym mówi. Tutaj Malinowska rechocze, tam Kozłowski z Paździochem wrzeszczy..
- zachowanie Jolasi w stosunku do Waldka
- losowanie toto-lotka - scena ta woła o pomstę do nieba. Wyszedł tutaj kompletny brak pomysłów, totalnie żenujący moment
- scena za złomowisku - nuda w nudzie, a w tej nudzie jeszcze większa nuda
- scena na górze czuku-czuku-podobnej - na siłę narzucone przesłanie tego odcinka. Nie tędy droga.
5.
Greenboxy: Koszmar powrócił. O ile zieloną płachtę w tolo-lotku jestem w stanie zrozumieć, to tej z końcowej sceny - nigdy. Nie rozumiem, jakim cudem ubrania bohaterów nie powiewały, podczas gdy widzieliśmy potężną śnieżycę :Lol: Oprócz tego mało smieszne sceny u Malinowskiej i na złomie, tragicznie to wyszło.
6.
Muzyka: Kolejny koszmar powrócił. Motyw muzyczny pojawiła się za często, a był on oczywiście okropny. Kolejny negatyw tego odcinka.
Podsumowanie: Odcinek wyszedł bardzo słabiutko. Przede wszystkim wina jest po stronie kiepskiego tematu, nie potrzebnie powielony ("Wio!"). Liczyłem na jakieś ciekawsze sposoby zdobycia "wygranych" liczb. Niedawno oglądałem jeden z odcinków "Buły i Spóły", w którym motyw był bardzo podobny. Nie zapomnę nigdy sceny, gdy Buła wychodzi z sypialni z kuzynką, po czym wyciąga notes i mówi: "No to... jeden..!"
Dlaczego tym razem zabrakło czegoś podobnego? Dlaczego zamiast tego zobaczyliśmy jasnowidzenie Mariolki?
Totalna głupota. W skali szkolnej oceniam go na (2), nie potrafię dać wyższej noty.