Mike Tytla,
lukin- myślałem, że wyraźnie to zaznaczyłem, ale doprecyzuję. Oczywiście, że serial miał wcześniej od groma problemów, które prędzej czy później by go wykończyły. Mimo wszystko uważam covid za bezpośrednią przyczynę upadku i gwóźdź do trumny. Czy gdyby covid miał miejsce w 2005, serial by upadł? Oczywiście, że nie, bo ,,święta trójca'' wciąż go trzymała. Tak samo Kotys i Gnatowski nie zmarliby na covid, gdyby nie ich inne (i to nota bene: ważniejsze) choroby. Jednak te choroby bez covida zabiłyby ich trochę później. Tak samo z Kiepskimi- Jolaśka nie zostałaby nową Babką i nowi bohaterowie (w ramach oszczędności generowani na greenscreenie) nie kradliby jej renty, ale serial skończyłby się TROCHĘ później. Pewnie właśnie ze śmiercią Kotysa i Gnatowskiego, która nastąpiłaby bez covida kilka lat później. Może akurat zdążono by razem z nimi wyświętować 25-lecie i na tym symbolicznie zakończyć. Co do ich wnoszenia treści do fabuły- niestety muszę się zgodzić, że sezony 25 i 31 nie są jakimś wielkim szokiem, bo ci bohaterowie znikali stopniowo, ale stali się na tyle kultowi, że ich obecność ma charakter czysto symboliczny. Gdyby tak nie było, to twórcy nie wykorzystywaliby nagrań Paździocha z offu, bo po co. Wiem, że liczy się biznes, a nie sentymenty, ale sentymenty trochę też, bo na nich się dobrze zarabia. Najpierw zarabiano na czymś normalnym, potem na namiastce normalności, a teraz zabrakło nawet tej namiastki, więc zauważono, że dalej się nie da. Rozmawiamy tutaj o tak małej różnicy w trwaniu serialu, że gdyby nie jubileusz, to wręcz znikomej, więc nie wiem czy jest sens to drążyć.
Widzu, święta racja! Gdy spojrzy się na pierwsze i najnowsze odcinki jakiejś telenoweli, ma się wrażenie, że obcuje się z całkowicie innymi serialami. Długo oglądałem Pierwszą Miłość, więc coś o tym wiem. Z Kiepskimi ma się takie samo wrażenie (porównajmy sobie odc. 1. Umarł odbiornik, niech żyje odbiornik! i 579. Telewizor- trochę podobny motyw przewodni, część bohaterów też się zgadza, ale inaczej się zachowują i inaczej wyglądają, natomiast stylistyka i reszta bohaterów zupełnie nowa). W przypadku sitcomów wygląda to dziwnie. Zaakceptowałbym to, gdyby na ten ,,nowy serial'' był jakiś pomysł i 31. sezon był mniej więcej tak dobry jak 1. sezon. Wtedy też by to było dziwne, ale nie szkodzi. Do pewnego momentu tak było- zabrakło Babki i Waldusia, a serial wciąż bawił. Skoro oprócz Kiepskich oglądam dużo innych seriali i nie brakuje mi w nich Babki, to do nowych odcinków podszedłbym analogicznie jak do innego serialu. Jednak na dłuższą metę nie da się utrzymać dobrego, w miarę równego poziomu i to nawet nie wina jakichś konkretnych twórców, tylko w żadnym serialu tak się nie da. I tak szacun dla twórców, że ten serial był dobry przez ok. 12 lat, bo niektóre zepsuły się szybciej (Gra o Tron, Jak Poznałem Waszą Matkę). A może nawet z 15 lat, bo mimo, że nie lubię Jolaśki i nie zmieniam zdania, że dużo zepsuła, a do tego zepsuła Waldusia, to muszę przyznać, że na początkowe odcinki z jej udziałem był dużo większy pomysł niż na obecne. Rzadziej coś odgrzewano i wplatano w dialogi więcej humoru zamiast pseudofilozoficznych nudów. Marudzenie już wtedy było, ale jakoś mniej... Nie zaczynam bronić nowych odcinków, ale te początkowe ,,nowe'' (11-letnie, ale nowe
te ,,nowe'' odcinki też dałoby się podzielić na ze 2 odrębne seriale, tylko zmiany były płynne, a ja nimi mało zainteresowany, więc nie mam do końca pomysłu gdzie postawić granicę... jednak wiele seriali w całości trwa krócej niż 11 lat, a u nas tylko jeden okres serialu 11...) w porównaniu z obecnymi, najnowszymi były do przeżycia. Myśleliśmy wtedy, że już niżej się nie da upaść, a tu proszę! Potem Boczek i Paźdzoch zaczęli stopniowo znikać i to był początek końca- tak jak mówisz.
Tylko jeszcze się przyczepię, że o szpitalu z Daleko od Noszy powstało 5 seriali w ciągu 16 lat i każdy z nich się czymś różni. Może 2 najbardziej znane- Daleko od Noszy i Daleko od Noszy 2 nie tak bardzo, ale jak sobie porównasz Szpital na Perypetiach z Nosze-Reanimacja, to też masz 2 zupełnie inne seriale. A Szpital Futpolowy w ogóle się różni na tle całej reszty... Jednak większość sitcomów trwa krócej i właśnie dlatego nie mają problemów telenowel. Chociaż takie Dwóch i Pół miało 7 sezonów, czyli porządną ilość, ale da się więcej, a i tak zdążyła je zepsuć zmiana głównego bohatera... Jak się policzy razem Miodowe Lata i Całkiem Nowe Lata Miodowe, to też mają razem 7 sezonów, a ten ostatni ma niewiele wspólnego z poprzednimi. Rodzina Zastępcza trwała 11 lat i też widać wielką różnicę między początkiem, a końcem (choć nie taką jak w 2 razy dłuższych Kiepskich). A większość sitcomów nie ma takich problemów, bo trwają jeszcze krócej. Np. Halo Hans! czy Dziupla Cezara się nie przyjęły, więc nie miały czasu żeby się zepsuć. 13 Posterunek (1 i 2) i Graczykowie (razem z Bułą i Spółą) przyjęli się trochę lepiej, ale też zakończono je na tyle szybko, że w ogóle trudno porównywać. To chyba cecha charakterystyczna sitcomów, że szybko się kończą i nie rozbudowuje się tam zbytnio psychiki bohaterów, tylko skupia na gagach, więc jak trafi się jakiś wyjątek, w którym do tego ten sam bohater siłą rzeczy przejdzie jakąś drogę (nawet nie specjalnie, tylko po prostu się zestarzeje i całkowicie naturalnie zmieni mu się zachowanie), to rzuca się to w oczy bardzo mocno. Kiepskich najłatwiej porównać z Klanem- są tylko 2 lata młodsi, odcinków mają wyraźnie mniej (Klan ma w tym roku ponad 4000, czyli ponad 7 razy więcej), a i tak zmienili tak dużą ilość rzeczy, że to wpisuje się w standardy bardziej telenowelowe niż sitcomowe... Mimo wszystko powtórzę, że sama w sobie zmiana nie jest taka ważna, tylko jej jakość, ale jeżeli zmiany są w ramach gaszenia pożarów (dodajmy Jolaśkę, Oskara i Zofię żeby spróbowali coś zrekompensować), to nie ma co się dziwić... Marvel ciekawie podchodzi do serii filmowych (które potrafią mieć takie same problemy, co seriale) oraz seriali. Stworzyli jedno universum i w tym universum na chwilę obecną jest około 50 produkcji, ale każda z nich jest krótka, więc utrzymują w miarę równy poziom (z niewielkimi wyjątkami). W nowych seriach filmowych/serialach pojawiają się czasem bohaterowie ze starych i kilka/ kilkanaście produkcji potrafi ciągnąć watek tej samej postaci/organizacji, ale większość rzeczy jest tam nowa i świeża, więc cały czas jest ciekawie (i zabawnie). Tutaj wytykamy twórcom zmiany, bo wszystkie są reakcyjne i bez polotu, ale gdzieś za oceanem jest firma znana z zabawy zmianami, której wszystkie kilkadziesiąt produkcji nosi zbiorową nazwę MCU i można traktować całe to MCU jako jeden, tylko że dziwny serial i ten ,,serial'' utrzymuje poziom właśnie dlatego, że ma multum pomysłów na zmiany. Czasem nawet na jedną zmianę ma kilka równorzędnych jakościowo koncepcji. Tylko im pomaga fakt, że nie tworzą czegoś od zera, tylko adaptują starsze komiksy i wśród tych komiksów też się zdarzają słabe pozycje, ale wtedy się ich po prostu nie adaptuje, a i tak materiału źródłowego pozostaje od groma, natomiast Kiepscy... obecnie adaptują stare odcinki, ale kiedyś byli oryginalni
Nawet jak coś kradli z Monty Pythona czy Simpsonów, to potrafili to spolszczyć z polotem (nie pamiętam konkretnych przykładów, ale mamy na Forum temat z tymi samymi motywami w różnych serialach i pamiętam, że niektórzy userzy, np.
Gigi Lacrimoso porównywali polskie pomysły z amerykańskimi i pomysł może był skopiowany nawet w kultowym 1. sezonie, ale wykonanie- swojskie i bardzo zabawne).
kacrudy pisze: ↑2022-09-18, 11:46
Wyniki sezonu 29. były ukryte, ale też musiały być dobre - jak się przyjrzeć cennikom reklam z tamtego okresu, to z miesiąca na miesiąc ceny w czasie emisji premierowych odcinków były coraz wyższe.
Z jednej strony nie mogły być fatalne, skoro powstały jeszcze 2 sezony, ale z drugiej- skoro dobre, to dlaczego ukryte?