Większość wczesnego dzieciństwa żyłem tą serią, stąd mój sentyment do każdej z odsłon.
Zaskakująco nierówna poziomem saga.
edit: polski dubbing jest genialny w tym filmie
Kamień Filozoficzny (2001)
- Urocze wprowadzenie do serii, choć przedział wiekowy (w sensie nie umowny, tylko tak ogółem) pierwszej i ostatniej części serii na prawdę zadziwia.
Nie jest to zbyt dobra część cyklu, w zasadzie jedna z gorszych, mimo mojego dużego sentymentu do tego tytułu.
Młodzi jeszcze nie grali tak dobrze, wszystko do bólu było cukierkowe i przedobrzone.
Najgorsza jednak jest realizacja tego filmu, okropne zdjęcia, zupełnie nie opisujące emocji i charakterów scen... jakiego charakteru tu sceny są w sumie zero-jedynkowe: jasny niebieski-dzieje się coś złego, ale jest jasno żeby nadal było cukierkowo, pomarańczowo-jest bezpiecznie, miło, wszyscy się śmieją. Do tego bardzo słaba reżyseria, Chris Columbus czasem przez pomyłkę zaczyna reżyserować chyba Kevina, zamiast Pottera, do tego wszystko się strasznie zestarzało.
- 5,5/10
Komnata Tajemnic (2002)
Te same wady co u poprzednika, jednak tu ratuje nas na prawdę świetna intryga kryminalna, momentami lepsza gra aktorska, ale ogółem nadal reżyserem jest Columbus więc wiele ciekawego nie pozwala nam zobaczyć, na szczęście po raz ostatni nim jest.
Ale ogółem dobrze się to ogląda.
- 6,5/10
Więzień Azkabanu (2003)
Bardzo dobra odsłona, już jest trochę mroczniej, ale tak idealnie, coś pomiędzy.
Dobrze poprowadzeni aktorzy, angażująca historia z plot-twistami i na prawdę fajnym, niecodziennym zakończeniem (cały końcowy motyw podróży w czasie wyszedł świetnie). Świetna reżyseria i kultowe już motywy które pozwoliły Potterowi stać się czymś więcej niż Kevinem v2.
Ta część oczywiście wprowadza moją ulubioną postać Syriusza, Gary Oldman chyba nie mógł być lepszym wyborem na tą postać, lepszy od książkowego.
- 9-/10
Czara Ognia (2005)
Moja ulubiona część. W sumie wszystko mi tu pasuje, Newell mógłby wyreżyserować każdą odsłonę. Niby kluczowa część (odrodzenie Voldemorta), ale jakaś taka oderwana od rzeczywistości, uwielbiam do niej wracać, wszystko jest tu zapięte na ostatni guzik, a muzyka w tej części to po prostu mistrzostwo, podobnie jak zdjęcia, gdzie zaczęto się bawić z widzem i niektóre kadry są na prawdę przepiękne.
Żeby było śmieszniej, książkę uważam za najgorszą z całej serii.
- 9/10
Zakon Feniksa (2007)
Tą część najwięcej "katowałem" za dzieciaka i stąd chyba moja wygórowana ocena, jednak książkowa część jest moją ulubioną i tak jak zazwyczaj stronię od czepiania się niezgodności adaptacji z pierwowzorem, tak każdy chyba mi przyzna, że to co (nowy) scenarzysta zrobił z tą częścią to jest gwałt. Rozumiem, że książka to prawie 1000-stronicowy kolos, niemożliwy do przeniesienia na język filmu, ale tym razem mamy paradoksalnie doczynienia z najkrótszym filmem i to widać, zwłaszcza że fabułę oparto na jakiś mało-znaczących gagach,kosztem ważnych dla fabuły wątków i ciekawych motywów.
To jednak tu miał pole do popisu nowy reżyser, kojarzony chyba tylko ze światem Pottera. Ja go nie krytykuję, daleko mi do jego stylu, ale go akceptuję, tylko za często przedobrzał, chyba wiecie o czym mówię, czasem to irytowało.
Jednak mimo to lubię "piątkę", bo po prostu podstawa jest tak dobra, do tego dochodzi mój ulubiony Potterowy antagonista w postaci Umbridge, która gra tu niesamowicie, podobnie jak pominięta przez świat w tej roli Emma Thompson, polecam zobaczyć usunięte sceny, gdzie widać, że mocno inspirowała się De Funesem.
Całość jednak ogląda się dobrze, bo wszystko ma odpowiedni rytm i smak. Świetny casting Luny i Umbridge, chyba lepszy jest tylko ten do trzeciej (Syriusz i Beatrix <3)
edit: jednak Helena Carter jako Beatrix pojawiła się dopiero w tej części, w takim razie tytuł najlepszego castingu wygrywa ta część
.
- 8/10
Książe Półkrwi (2009)
Nie wiem, na prawdę nie wiem co mam powiedzieć o tym filmie. Daje mu 5/10 bo momentami to najlepsza odsłona filmu, a momentami najgorsza.
Natomiast jest to na pewno wyróżniająca się część, jedyna w swoim rodzaju.
Sepia - prawie cały film przypomina jakis stary album, to bardzo odważne posunięcie, ale mi przeszkadza, zwłaszcza kiedy dodają do tego kiczowacie przesadzony kontrast. Jednak strona wizualna do tego filmu (słusznie nominowana do Oscara) to jest absolutne podium młodzieżowych block-busterów. Symetryczny gotyk, inspiracja Skandynawią, do tego ta niepokojąca średniowieczna muzyka i nie pokazywany dotąd nowoczesny kontrastujący ze sobą niebiesko-szklany Londyn.
Cholera ta cześć ma tak bogatą stronę wizualno-muzyczną, że na prawdę szkoda że reszta już według mnie nie wyszła.
Tym razem Yates już tak dobrze nie poprowadził tego widowiska, nie da się na tej części nie nudzić (filmu) każdy zwrot akcji to nieistniejąca w książce rzecz, która z tego powodu nie ma sensu i odzwierciedlenia w dalszej fabule (spalenie Nory, boże po co to było, co to miało być, skąd oni to wzięli), znacznie gorsza gra aktorów, nie wiem co się stało, słyszałem, że tą część tworzyli w dużym stresie i konfliktach, no ale aż tak?
Do tego na prawdę nie angażuje mnie, no właśnie w zasadzie brak fabuły, w filmowej adaptacji nawet nie wiemy o co chodzi z tytułowym księciem półkrwi, dlaczego jest to ważne.
Dziwię się, że po tylu sztucznych scenach akcji, nie zdecydowano się na "wojenną" końcówkę jak w książce, a na takim melancholijno-filozoficznym sennym dryfie, i ta sekwencja końcowa, tak bardzo pesymistyczna (no dobra jedna scena z wiadomych powodów zepsuła ten wszechobecny pesymizm) uratowała ten film.
A no i pochwalę, że jest tu zaskakująco dużo humoru i to udanego, dobrze zagranego. Może to przez to, że tak jak nikt nie pił przez pięć części, tak tu co chwila jest ktoś pijany XD.
Dużo razy wspominałem jak dużo jest tu odwołań artystycznych do przeszłości. Barokowa muzyka, Gotyckie kadry i oświetlenie, do tego miejscami średniowieczne harfy, chóry, nie wiadomo co jeszcze, no i przede wszystkim ta sepia - fajnie to obrazuje, że Hogwart od tej pory już nie stał się tym czym był zawsze i jest to już w zasadzie przeszłość.
-5,5/10
Insygnia Śmierci (2010-2011)
Bardzo odstaje klimatem, sposobem narracji i stylem od poprzednich części (no dobra akurat stylem to bardziej od "Księcia Półkrwi" się nie da). Podział na dwie części sprawił, że chyba da się to oglądać tylko po przeczytaniu książki i to denerwuje. Momentami zbyt "pokazowo-efekciarska" część, wiele rzeczy mnie wkurzało, ale klimatu przed-wojennego i wojennego (w drugiej części) nie da się temu filmowi odmówić. Pierwszą cześć lubię bardziej, choć ma taki serialowy klimat to mamy w zasadzie film drogi z na prawdę ciekawą psychologią bohaterów i najbardziej przyziemną scenografią ze wszystkich odsłon.
Do tego po raz drugi mamy doczynienia z kawałkiem muzyki popularnej w soundtracku i po raz drugi jest to świetnie zrobione, scena tańca której nie było w książce jest na prawdę jedną z ciekawszych w serii.
Druga część niestety nie przypadła mi do gustu. Pisana na kolanie ratuje się chyba tylko wojennym klimatem i jedną z najlepiej zrobionych i poprowadzonych scen z sagi czyli segment "Snape Memories" - na prawdę podziwiam, rzadko kiedy mam takie ciary podczas oglądania czegokolwiek. Niestety książka też nie była zbyt dobra, nienawidzę jak na ostatnią chwilę próbuje się przemycić wątki typu "o ja ją kocham, o ja kocham tego i tego) kurde jakie to jest sztuczne i jeszcze ta scena z mostem - litości aaa dlaczego.
Pochwalę jeszcze scenę z niszczeniem tej bariery ochronnej Hogwartu - na prawdę ciekawa sprawa. No i nie podoba mi się, że wycięto z polskiego dubbingu kultowe "-Not to my daughter bitch" które znalazło się w oryginale filmu i ksiązki, i w polskiej wersji książki, ale niestety już nie w filmie, a szkoda. Niemniej dubbing - o czym nie wspomniałem przez przypadek ani razu jest według mnie obok takiego "Shreka" czy "Misji Kleopatry" najlepszym polskim osiągnięciem w tej dziedzinie.
7-/10 oraz 6/10
A tak w ogóle to czy tylko ja uważam, że James Potter to był straszny s*rwiel?