Te filmy są zdecydowanie za długie, zwłaszcza ta dwójka która wlecze się jak cholera (ten film ma długość Titanica, goddamnit) a scenariusz? No ten no, żyli se spokojnie, wrócili cudownie zmartwychwstali źli z jedynki, a kierowca autobusu zaczął klaskać.
Pierwsza część miała chociaż pozory filmu fabularnego (choć wszyscy co się śmieją że to remake Pocahontas... mają rację), druga zupełnie nie ma na siebie pomysłu poza warstwą wizualną, chyba Cameron pisząc scenariusz sam sobie zdawał sprawę że nic sensownego nie ukręci, ba, nawet na początku filmu pada tekst ''Jak poczęto to dziecko? Nikt nie wie'', aha czyli on sam sobie zdawał sprawy że to wszystko nie ma sensu, cudownie.
Plus irytuje mnie trochę ten sztuczny patos, film musi walić długimi ekspozycjami z wyjaśnianiem potęgi wierzeń i kultury wielkich kosmicznych smerfokotów... Dla mnie to jest idiotyczne ale spoko, film mógł sam podejść do tego z przymrużeniem oka. Co by nie mówić o takim kinie superbohaterskim to tam na ogół twórcy zdają sobie sprawę z groteskowości swoich opowieści więc dają do filmu jakieś akcenty komediowe i mruganie oka ''spoko, to tylko lekka rozrywka do popcornu, nic więcej''. Tutaj mam wrażenie że chyba serio ludzie maczający w tym palce wierzyli że opowiadają jakąś wstrząsającą emocjonalnie historię która skłoni nas do rozważań nad gatunkiem ludzkim.
A najbardziej to szkoda samego Camerona który filmowcem niewątpliwie jest utalentowanym, ma na koncie parę klasyków jak Terminatory, Titanic itp. a facet chyba do końca życia będzie już na autopilocie męczyć te bajeczki o Na'vi.