To było wręcz hipnotyzujące w oglądaniu. Plusik leci już za samą inicjatywę tworzenia filmów w formie malarskiej, właśnie to powinny robić nie tylko animacje, ale całe kino generalnie - zabawić się formą i zaszaleć z kreatywnością, wykorzystać potencjał jaki nam daje film jako medium, w końcu tego konceptu nie dałoby się inaczej zrealizować, co najwyżej w komiksie ale tam jednak nie zobaczysz obrazów w ruchu.
Jednak forma to tylko połowa sukcesu, do tego dochodzi bowiem bardzo zgrabne i umiejętne skondensowanie 800-stronicowej książki do dwugodzinnego filmu. Kompletnie nie winię twórców że tyle powycinali, w końcu jak już zostało wspomniane wyżej to co działa na papierze, na ekranie może się niemiłosiernie dłużyć, tutaj naprawdę fajnie sobie z tym poradzono, może tego Kuby trochę szkoda, ale wciąż - skoro nie było to niezbędne w filmowej fabule to cóż, przeżyję.
Za to minusik za niektóre lekko chybione decyzje obsadowe - no sorry, ale wszystkie momenty gdy na ekranie byli Kożuchowska i Musiał trochę wyrywały mnie z filmu gdy przed oczami przelatywały mi sceny z Rodzinki.PL.
Zwłaszcza Kożuchowska w finale, kto widział ten wie.
Koniec końców prawdopodobnie to najlepsza premiera jaką widziałem w ostatnich miesiącach i mam wrażenie że do końca roku nic już tego nie pobije. Tak trzymać filmowcy!