Inn pisze:Mimo iż jestem miłośnikiem historii, światowej a w szczególności polskiej to ten "1920 Bitwa warszawska" jest dla mnie. Obejrzałem filmi i mnie nie zanudził.
No to, Panie zdecyduj się Pan - jest dla Pana czy Pana zanudził?
Film najbardziej zepsuła Urbańska i głupie efekty specjalne. Ale nie tylko to przyczyniło się do tego, że z produkcji wyszło totalne nic. To może po kolei:
- Urbańska - taka Jolaśka tego filmu - te jej głupie przyśpiewki, które były tylko zapchajdziurą, słaba gra; poza tym - co to miało być to w scenie ze strzelaniem? - darcie mordy, nie patrzenie gdzie się strzela, - to jakby wziąć kogoś zielonego z ulicy i kazać mu, żeby poudawał, że jest na wojnie i sobie strzela
- efekty specjalne - to jest wielka produkcja Jerzego Hoffmana, a nie Call of Duty, więc efekty tu były niepotrzebne. Może gdyby to jakiś młody, słaby reżyser robił, to bym to zniósł, ale nie Hoffman...
- wulgaryzmy co chwila, a często były one niepotrzebne (szczególnie rozczarowałem się pod tym względem u Bończaka i tej kobiety, która wlewała mu te płyny do gardła)
- niektóre sceny dziwne albo głupie i nielogiczne - np. najpierw mocno biją Szyca, że jest mocno poturbowany, a niedługo potem z Domagarowem wódeczkę popija - to zwyczajnie niemożliwe, by po takim pobiciu w parę godzin ozdrowiał; ponadto odcinanie ręki piłką - OMG! to już było obrzydliwe i debilne - "za bardzo krwawi" i odcinają łapę - no to jak się ją odetnie, to się koleś wykrwawi. Więc nie ratują, tylko zabijają.
Niektórzy aktorzy nie zgrali na 100% swoich możliwości, wszystko jakoś słabo zorganizowane, akcja taka sobie... I posłużę się jeszcze zdaniem mojej Pani od historii, z którą w ramach lekcji historii byliśmy na tym filmie - "Dochodzimy powoli do tematu wojny 1920 r., czyli tego, co ten durny film próbował Państwu nieudolnie pokazać". Więc kto może - niech nie ogląda, bo to strata czasu. Właściwie pod żadnym względem ten film nie był dobry. 2/10.