Czas i na moją ocenę. Wymieniam kilka waznych punktów odcinka:
1.
Ogólny temat odcinka. Motyw wyjazdu do Hollywood dawał możlwiość wymyślenia dużo lepszego scenariusza a także ciekawszej akcji. Niestety, wybór chyba najmniej trafiony. Gdyby się uprzeć, to pomysł odcinka byłw w miarę dobry, ale jego wykonanie jest zupełnym przeciwieństwem.
2.
Gra aktorska: Ferdek, Halina, Paździoch, Boczek i Edzio - na swoje możliwości, ocena jak najbardziej dobra. O reszcie postaci nie można już tego powiedzieć.. Jak zwykle Waldek 'popisał się' swoim zaj#@istym jąkaniem i powalającym śmiechem, po którym miałem ochotę rzucić jogurtem w telewizor. To nie do pomyslenia, jak można było spier*olić tak kultową postać. Następnie Jolasia - "Halo!!!!!! Yeeeees!!!!"
Boże najświętszy, bez komentarza. Prezes Kozłowski - rzygać mi się chce tą postacią. Zrobiła się ona za sztuczna i prymitywna. Kiedyś można było się pośmiać, kurka wódka
Malinowska i Badura niezbyt powalili swoim wystepem, ale ujdzie w tłoku. Mariola - neutralny występ.
3.
Teksty i śmieszne sceny. Jak już wczesniej mówiłem, mnie osobiście powalał tekst "Co? Gówno!"
Jedynie w przypadku Waldka... [patrz punkt 2]. Oprócz tego przewinęło się kilka innych niezłych tekstów i scen, m.in. rozmowa Marioly i Heleny przez telefon "śmiejmy się wszyscy", Jolie i Pitt, rymowanki Edzia, "ja się nie będę tak ruchał jak małpa". Nie zabrakło też wkurzającego "kuźwa" Boczka, za którego miałem ochote go ukatrupić mielonką. Było tez wielle innych wkurzających rzeczy, ale jakoś nie mam chęci ich rozpisywania.
4.
Na tle innych odcinków sylwestrowych, Happy New Year wypada najgorzej. Nawet "Sylwester narodów" go pobił. Trochę przykro, bo jak wiadomo jest to jeden z ostatnich sezonów Kiepskich...
5.
Nuda, nuda i jeszcze raz nuda... Nie czuło się tej dynamiki, która powinna dominowac w takich odcinkach (we wszystkich właściwie). Oglądało się go zbyt lajtowo, bez zaciekawienia dalszymi losami.
Krótko i na temat, mimo kilka dobrych punktów odcinka, Happy New Year nie zachwycił, a wręcz rozczarował..