Pozwolę sobie podzielić odcinek na 3 części:
1. U
roczystośc u Kiepskich oraz wypity Ferdek - Świetny moment odcinka, śmiem twierdzić ze najlepszy. Zobaczyliśmy uchlanego po uszy Ferdka, co od zawsze świetnie się sprawdzało. Pojawiały się śmieszne teksty ("bo tu same świnie przy tym stole siedzą"), nie zabrakło również rzucania obelgami między Ferdkiem a Paździochem, które przypomniały mi świetność dawnych odcinków. Więcej komentować nie trzeba
2.
Pokazywanie Ferdkowi grzechów przez Śmierć - Co do tego momentu mam mieszane uczucia. Postać Śmierci przypadła mi do gustu, jego sposób wymowy oraz jego teksty ("on mnie religii uczył! ale nie nauczył", "umarłeś ku*wa i bez dyskusji!", "nie ochrzchcił noworotka, który wyrósł na ateistę i komunistę", "błąkał się po okolicy, tańcząc kazaczoka!") i mimika. Oczywiście wszystko zagrane było na greenboksach, które po dłuższym czasie aż mnie mdliły. Nie zabrakło idiotycznych, żenujących i irytujących tanców, pierdzielenia, bunga bunga i innych Lusiek.. Rozumiem, że mały Ferdek opił Luśkę jakimiś cukierkami z alkoolem? Wyjątkowy idiotyzm, scenarzyści wpadli na najmniej śmieszny pomysł. Towarzysz Pietrucha oraz starszy Ferdek - również bez komentarza. Szkoda zmarnowanego czasu odcinka. Moi rodzice, oglądając ten fragment, byli totalnie zdezorientowani. Nie ukrywam, że ja również. Musiałem obejrzeć odcinek jeszcze raz, by wszystko sobie dobrze przyswoić..
Założę się, że połowa widzów oglądających ten serial dla zabicia czasu i z zamiarem obejrzenia lekkiej komedii, przełączyli na inny kanał.. Jedynie ojciec Pączek trzymał klasę
3.
Pokuta Ferdka - Również mam mieszane uczucia. Na dobry początek zobaczyliśmy świetną scenę na korytarzu, głównie dzięki zachowaniu Boczka ("Pfu!"). Niestety, zaraz potem otrzymaliśmy cholernie (łagodne określenie) sztuczny greenbox kościoła, nie mogłem uwieżyć że jesteśmy w 2011 roku, a nie w 2000r... Na pocieszenie zadowalała mnie gra dwóch pań oczekujących na spowiedź (pielgrzymka, komunisci). Gdy Ferdek powiedział o swoim przyjacielu, od razu wiedziałem że to Badura. O ile kiedyś uwielbiałem tą postać, to teraz zaczynam mieć ją po dziurki w nosie. Do tego obleśny greenboks wysypiska-złomu. Pokuta Ferdka zbyt oczywista, scenarzyści mogli wymyślić cos bardziej oryginalniejszego. Nie rozumiem, dlaczego p. Katarzyna Sobiszewska wpadła w taki zachwyt, opowiadając o zakończeniu w zwiastunie odcinka.
Podsumowując. nie było xle, lecz na określeinie "dobry" odcinek nie zasługuje. Zbyt wiele zamieszania, chaotyczmności, żenujących i niepotrzebnych scen, sztucznego zachowania bohaterów (Waldek - to już norma) oraz gigantyczna ilość greenboksów (ponad
12 minut!!!!!). Tyle z mojej strony, rewelacji nie ma.