To na pewno nie jest odcinek do wielokrotnego odtwarzania. Raz obejzrałem i czuje się wewnętrznie wyczerpany. Ferdek jest już totalnie zdziadziały, do tego te dolepione wąsy
. Odnosze nieodparte wrażenie, że aktorzy stracili jakąkolwiek werwę, pierwsza scena mogłaby być zagrana dużo lepiej... Ferdek swoją kwestę wypowiadał za długo, od razu się domyśliłem, że powie, że 'się rozbyła w biedrach'. Fatalna scena na dachu, Waldek przebrany w jeansy, wyglądał jak pederasta a nie stary dobry cyc. Do tego Jolaśka - fatalna. Pomysł latającego wehikułu... szkoda komentować. Odcinek "Złota rączka' to przy tym arcydzieło. Gdyby nie Boczek nie włączałbym nawet na ipli tych odcinków. Chociaż i jego teksty w tym odcinku nie powalały, może delikatnie zarysował mi się usmiech gdy stwierdził, że chce dwie mordoklejki. Podczas trwania tamtego sezonu jeszcze maiłem wątpliwości, teraz wiem na pewno, że w takiej formule to nie ma racji bytu i tylko szkoda, że serial sięgnął tak nisko. Sztuczność, nuda, śmiech na siłę (patrz scena z ojcem Mateuszem
). Nawet jakbym chciał na siłę znależć plusy, to ciężko cokolwiek wskazać... dziwny tekst Heleny, która stwierdziła, że 'i tak cały naród siedzi całe dnie przed telewizorem' - czy coś w tym rodzaju. Nie wiem co scenarzyści chcą pokazać i do jakiej widowni dotrzeć bo odnosze wrażenie, że do coraz uboższej duchowo publiki, którą kwitują ustami Heleny. Jak dla mnie powrót Żukowskiego to bezwzględna klapa. Nie pamiętam, żadnej sceny z jego udziałem, w ktorej bym się zaśmiał ... -sory, jednak była jedna, scena walki dobra ze złęm w 'uczniu czarnoksiężnika- ba jego osoba coraz bardziej mnie irytuje.
2/10 bo jednak wytrwałem do końca.