karol piękny pisze: ↑2014-12-17, 17:22
W starych odcinkach obiadki były głównie w kuchni (oczywiście z małymi wyjątkami np. w odc. "Sponsor"), natomiast w nowych są one w salonie.
Ciekawe odkrycie, że obiadki bez Jolaśki mi nie przeszkadzają. Może rozszerzmy tu słowo "obiadek" do jakichkolwiek scen posiłkowych wymagających większej organizacji niż jedzenie pączków na fotelu przed telewizorem lub chipsów na korytarzu, bo nie widzę sensu się ograniczać. Np. ta z Ferdkiem i Babką w Układzie była genialna! Poza nią pamiętam mało innych przykładów, bo na posiłki bez Jolaśki patrzy się zupełnie inaczej i mają zupełnie inny wydźwięk, więc po prostu nie zwracam na nie uwagi, ale jestem pewien, że na przestrzeni 283 odcinków Okiła (+Wielki Bal) było dobrych kilkanaście scen w kuchni i bawiły oraz ciekawiły jak wszystkie inne sceny, bo miały sens- nie stanowiły zapychaczy.
W dodatku czasem było tak, że jolaśkowy obiadek zaczynał się nawet sensownie, ale w pewnym momencie psuła go ona swoimi histeriami, które pod koniec sceny wszystko dominowały i obrzydzały jakiekolwiek plusy, natomiast przed jej debiutem nie było takiego problemu.
Nawet za Yoki, ale jeszcze przed Jolaśką posiłki np. w Zającu Wielkanocnym lub Świątecznej Balladzie o Problemach Sąsiada były dobre.
Będąc szczerym, w dosłownie kilku odcinkach z Jolaśką też zaliczyłem obiadek na plus, ale zazwyczaj był zapychaczem, więc to wyjątki od reguły. Będąc drugi raz szczerym, nie pamiętam już jednak o jakie odcinki chodziło, co świadczy o tym, że te sceny nie były jakieś wybitne, tylko po prostu nieco lepsze od innych. Dla przyzwoitości skorzystałem podczas pisania tego posta z forumowej wyszukiwarki i wyskoczyło mi, że podobał mi się obiadek np. w 583. Tajemnica Arnolda Boczka, ale teraz już go słabo pamiętam, więc stwierdziłem, że skoro nie pamiętam przykładu z ostatniego sezonu serialu, to jest to na tyle ważne, że należy to podkreślić, a jakbym wyszukał przykłady sprzed kilku lat, to zakłamałyby one rzeczywistość. Dla kontrastu- wiele kultowych scen Okiła i nawet innych scen Yoki pamiętam!
Za to dobrze pamiętam obiadek z ostatniego odcinka serialu- 589. Wieczna Kwarantanna. I to wcale nie dlatego, że to ostatni odcinek, bo widzicie, że w przypadku Boczka to nie zadziałało! Chodzi o to, że był to prawie powrót do korzeni- kuchnia i brak Jolaśki. Mówię, że prawie, bo uczestniczyli w nim Strzygoniowie, których nie wprowadził do Kiepskich Okił, ale akurat mi nie przeszkadzają oni aż tak jak większości użytkowników tego Forum. 31. sezon miał wiele wad- odgrzewanie pomysłów, brak wizji jak zrealizować nawet odgrzany pomysł, co skutkowało zapychaczami i brakiem humoru, a czasem nawet takim chaosem, że trudno było w niektórych odcinkach odróżnić normalne sceny od zapychaczy, bo całe odcinki były nienormalnymi zapychaczami; a mimo to wystarczyło, że w 2 ostatnich odcinkach zabrakło Jolaśki i poziom nagle skoczył i obiadek bez niej też wypadł dużo lepiej! Może nie porywał, ale miał swój sens i cel w odcinku oraz nie drażnił!
P.S. Oczywiście rozumiem, że ten temat dotyczy stałych scen z Jolaśką, a te różne podobne, nieregularne sceny z posiłkami to jednak co innego, ale celowo chciałem rozszerzyć dyskusję.