Więcej Lepiej Taniej Weselej - ta nazwa to świetna parodia tego co się w pewnym momencie (w Polsce to będzie tak mniej więcej w 1995r.) stało z wyborami, czyli zamiana wyborów w talent-show, a w pewnych przypadkach samo show, bez talent i machanie kiełbasą wyborczą wydrążaną jak produkty Boczka w odcinku "Wyjadacz". Tylko szkoda, że więcej lepiej taniej i weselej nie jest w tym odcinku, podobnie jak i w całym sezonie. Bo ten odcinek pokazuje doskonale jaki problem jest z 13 sezonem; po pierwsze jest pomysł, ale nie ma wykonania, prawda jest taka, że to jest NAJBARDZIEJ przedłużany odcinek w historii Kiepskich i przedstawiona w nich historia zmieściłaby się w 5 minutach z sekundami. Zaczyna się przedłużaczem rodem z 6 sezonu, czyli ukrywający się Kozłowski, ale niestety nie wyszło tak dobrze jak w 6 sezonie. Aczkolwiek najlepiej pokazuje to ten ciąg scen: Kozłowski wychodząc od Kiepskich widzi ćwiczącą Mariolkę i zastanawia się czy nie dać jej do swojej kampanii wyborczej, potem mamy scenę w sypialni jak Ferdek pyta Halinę co o tym myśli (swoją droga wyjątkowo słabą), a potem mamy znowu scenę z ćwiczącą Mariolą i tym razem to Kozłowski pyta Marioli co o tym sądzi, a potem jeszcze lepiej; tańczący Kozłowski, dzwoniąca Pupcia - to wszystko świetnie wypełnia 5 minut, ale niestety wypełnia tym samym czym Kozłowski swoją kampanię wyborczą. Po drugie; jest trafna obserwacja społeczna, jest prześmiewczy akcent, ale niestety jest on okraszony, w zależności od odcinka 13 sezonu; żałosnym humorem lub brakiem humoru, tutaj mamy wszystkiego po trochu. Bo mamy taką mocną scenę, że Kozlowski wychodzi od Kiepskiego bezrobotnego i mówi jak to musi być wesoło, lepiej i w ogóle, a na drugim planie wyczołguje się z mieszkania Paździoch, który z przepracowania nie może chodzi na dwóch nogach, to wszystko się sprawdza, ale jest bardzo źle zrealizowane i słabo napisane.
Potem przechodzimy do sceny teledysku, która... no cóż była potrzebna, ale na pewno niepotrzebna mi do szczęścia, coś okropnego, jakaś paranoja. No, ale sam pomysł że ta "pszaśność" kampanii osiąga takie apogeum, że ludzie wybierają dosłownie tancerzy z tej kampanii - no to jest cud, miód i orzeszki, szkoda tylko, że to te orzeszki karmelowe, a nie dobre solone.
Odcinek to po prostu "Kozłowski zdejmuje pandolety u Kiepskich - The Movie", masa zmarnowanego potencjału, choć z całkiem fajnymi obserwacjami społecznymi.
Warto dodać, że powstanie jeszcze parę odświeżeń tego odcinka i każde będzie bardzo dobre, aż do ostatniego w serialu czyli "Kalibaby" która jest świetna. Więc wiem, że scenarzystów stać na więcej w tym pomyśle. Daję
1,5/10
więc uwaga...większa ocena niż Kacrudego