A moim zdaniem bardzo dobry odcinek, z humorem i fajną puentą.
Po kolei:
- scena z Prezesem, fakt przydługa, niemniej z kilmatem, naturalnie napisana, Kozłowski w takiej wersji i roli jakiej bym oczekiwał
- pojazd po Waldku, z dzisiejszej perspektywy jazda po Pupcińskich to chyba najlepsze sceny z nimi bezpośrednio związanie, choć faktem jest, że wtedy te kłótnie Ferdka z Waldkiem mogły być mocno rozczarowujące
- scena z Mariolką zabawna: "
- ...bo ty sylwetkę masz bardzo dobrą i chciałbym ją publicznie zaprezentować. - No ojciec ja striptizu robić nie będę, bo mnie nogi bolą."
- wizja Paździocha, a właściwie jej skwitowanie przez Ferdka w punkt
- udane sedno odcinka, czyli satyra na pośmiertne docenianie, celna obserwacja
Zgodzę się, że odcinek zaciąga nudą i jest mocno spokojny w swoim biegu, ale szczerze było się do czego uśmiechnąć, scenariusz udany i pewna, trafna mądrość
9/10 (żeby nie było, nie w ramach wyciągania antyczołówki serialu, do której ten epizod jakby nie patrzeć należy!)