Nawet całkiem całkiem ten odcinek.
To znaczy, może nie był super rewelacyjny ale byłem nastawiony na coś gorszego. Wystąpił Edzio i nawet miał jakiś rymowany tekst. Poza tym, bohaterowie grali dość naturalnie, byli wyluzowani. Fabuła ciekawa i sensowna a nie jakieś dziwadło, jak "Niestabilność" czy "Skowyt". Nie było żadnych wspomnień, wyobrażeń, retrospekcji, greenboksów (poza sklepem monopolowym ale to krótka scena).
Ogólnie oceniam 8/10. Choć może być tak (obym się mylił), że dali na początek najlepszy odcinek serii a kolejne będą idiotyczne na miarę "Niestabilności".
Inna sprawa to kwestie techniczne. I tu niestety gorzej. Zauważyłem, że coś pokombinowali przy przejściach video.
Mam nadzieję, że nigdy nie doczekam 457 odcinka ŚWK.