Do Bożego Narodzenia jeszcze grubo ponad miesiąc, a w telewizji już reklamy świąteczne i kiepska "Opowieść wigilijna"... a ja skorzystam z okazji i ocenię to drugie.
Bardzo sympatyczny i przyjemny odcinek, oglądając go naprawdę naszła mnie lekka świąteczna nostalgia.
Wszystkie sceny na plus: zarówno wątek Boczka handlującego "karpiami", jak i kolejne porażki podczas przygotowań w domu Kiepskich: sernik na du*sku Ferdka, połamana choinka, "gdzie jest Józef?"
oraz przypalone potrawy i stłuczona zastawa. Całe to pasmo niepowodzeń miło przypieczętowane śpiewaniem kolędy, przez głównych bohaterów. Z perspektywy czasu, gdy brak już Smolenia, Kotysa i Gnatowskiego czuć ten nostalgiczno-refleksyjny klimat podwójnie...
Jedyne co mi się nie podobało to nieco sztuczne upadki i przewracanie się bohaterów o odkurzacz oraz słynna stłuczona waza, w której tak naprawdę nic nie było. I te rekiny z końcówki też można było sobie odpuścić.
Mimo paru drobnych minusików, bardzo lubię ten epizodzik, więc dam:
10/10