Obejrzałem jeszcze raz ( w końcu idą Święta) i troche zaktualizuję wcześniejszą wypowiedz. Od tego typu odcinków nie wymagam dawki śmiechu, raczej klimatu i 'zapachu' Świąt. Mimo to, scena przyjścia Pazdziocha, przebranego za diabła na wódkę neizła (wkurzająca tylko retrospekcja z wujkiem Władkiem). Dziwna też scena gdy Ferdek siedział sam w pokoju (autorzy chceli pokazać, że tam stoi prawdziwy Święty Mikołaj?). Zapadło mi tez w pamięc jak Ferdek się do niego zwracał 'przestań mi tu hohować i wypierdzielaj'
. Dużo filozofii, akurat w takim odcinku można to wybaczyć. Niezły Boczek 'bierzecie państwo, czy nie, bo ja czasu na pierdoły nie mam'
. Chociaż sam pomysł z rekinami denerwujący. Podsumowując- jeden bardzo denerwujący moment (powrot do dzieciństwa) i wkurzająca sztuczność postaci rekinów w ostateniej scenie. Ocenę utrzymuje.