Zmieniam ocenę tego odcinka z 5 na 7,5. Bardzo dużo nawiązań i o dziwo bardzo dużo jest tu humoru, nie wiem czy byłem negatywnie nastawiony przez to, że jest to najsłabiej oceniany odcinek z sezonu czy co. Ale całe trzy pierwsze sceny prześmiane, Ferdek jak szukał piwa bo "gorąco jest" i odpowiedź Mariolki "Co Sahara? idź na wielbłąda i jedź do Stasia", a potem odpowiedź Ferdka parę scen później "Co jedzonka nie ma? To siadaj na wielbłąda i do pizzeri!", "o nie Halincia! Teraz to ty mnie do żywego żelazem dotkłaś" - i świetnie to Grabowski zaintonował oraz jak Ferdek przestraszył Mariolkę i "ty się boga bój Mariolka, a nie ojca". Potem cała sekwencja ze Stankiewiczem mi się podobała, parodia Groteckiego i cały klimat, chociaż w obserwatorium wkradł się już trochę znany z dzisiejszych odcinków humor trochę kabaretowy, ale ok.Bździuch pisze: ↑2019-07-06, 21:56 Taki sobie odcinek, ale pozytywny, mógłby być zabawniejszy, a postacie nieco mniej denerwujące i mielibyśmy niezły odcinek.
Na pewno fajnie go wykonano, ma on swój klimat. W ogóle postać Roberta Stankiewicz chyba przygotowując się wzorował na Tomaszu Beksińskim, trudno mi nie mieć tego skojarzenia: identyczny sposób mówienia, ubiór, zainteresowania śmiercią itp.
Fajne dialogi Ferdka i Mariolki w pierwszej scenie, najlepsze chyba te teksty z wielbłądem.
Segment z Mariolą był w zasadzie niezły, ale Mularczyk chyba nie do końca poradziła sobie z rolą narratorki, zwłaszcza jak scenarzyści włożyli jej do ust takie pompatyczne teksty, no ale ok, średnio mi się podobała postać Roberta, ale zagrana została dobrze, zaśmiałem się chyba tylko przy Dostojewskim i "to jest przenośniaaa", rozśmieszyło mnie też "posprzeczaliśmy się tego wieczoru o afirmacji życia i śmierci, ja byłam za afirmacją, Robert zdecydowanie za śmiercią" - i tu kolejne skojarzenie z Beksińskim. Całkiem niezłe greenboxy i mały plus za odważną rolę Sobiszewskiej.
Potem taki "rozdzielacz" w postaci sceny na korytarzu, bardzo dobrej zresztą.
No i przyszedł czas na segment z Haliną . Irytujący niesamowicie, nieprzejmujący i słabo zagrany. Ta młoda Halinka to chyba jedna z najgorszych w serialu, ale plusik za Schuberta, lubię Ave Maria.
Dwie ostatnie sceny bardzo dobre, świetne zakończenie .
Na minus brak Boczka, ale w sumie nie widziałbym tam dla niego roli, a poza tym nie było aż tak dużo postaci epizodycznych (zresztą wtedy jeszcze w ogóle ich nie było dużo) więc potraktuję to neutralnie.
5/10
Zwróciliście uwagę, że odcinek ten był bardzo umiejętnie poukładany?
No bo tak:
*dwie sceny wprowadzające
* retrospekcja Mariolki
*jedna scena "rozdzielacz"
* retrospekcja Haliny
*dwie sceny zamykające
bardzo to satysfakcjonujące
Co do historii Halinki nie zmieniam zdania, jedynie dodam że absolutnie powinna młodą Halinkę zagrać Barbara Mularczyk w tym odcinku, dodatkowo podkreśliłoby to przesłanie, które ja przyznam, że dopiero teraz zauważyłem, a nawet dwa. Mianowicie, że każde pokolenie prowadzi ze sobą wojny, a każde pokolenie mimo że każde było takie same, na swój indywidualny sposób, może trochę to banalne, niemniej fajnie, że w takim serialu się pojawiło. A drugie przesłanie w przerysowany sposób pokazuje jaki stosunek do młodzieży w każdym pokoleniu, ma to starsze i jak bardzo odmienne jest to w rzeczywistości. No i jeszcze raz podkreślę jak zgrabny i rytmiczny szkielet fabularny ma ten odcinek.
A i ja wiem, że to przesłanie jest oczywiste, ale na prawdę dopiero teraz je zauważyłem, wcześniej byłem ślepo krytycznie nastawiony do tego odcinka.
No i zakończenie po prostu świetne i jakże dobitne.
7,5/10 choć chciałbym dać więcej, ale za historie Halinki nie mogę.
Odcinek zyskuje przy ponownym spotkaniu . W przeciwieństwie do większości odcinków które sobie ostatnio odświeżałem, a szkoda.
To jest jeden z tych odcinków które można bez wstydu puścić znajomym.