Odcinek w istocie kapitalny i zdecydowanie jeden z lepszych w historii serialu!
Mnóstwo humoru sytuacyjnego z fantastycznie poprowadzoną fabułą, to co się tu wyprawia, to absolutne mistrzostwo. Już początek, mimo że jeszcze "spokojny", to już dostarcza mnóstwo humoru, Ferdek i Paździoch w WC, ich rozmowa, a potem opuszczenie kibla - no istna rewelacja!
Metafora polityków za pomocą parówki i serdla - dużo w niej prawdy. Do tego akcja "zabierz babci dowód", którą też udało się tu zawrzeć - Sobiszewscy to jednak bardzo czujni obserwatorzy i solidni scenarzyści, tak wiem, nic odkrywczego.
Program telewizyjny znakomity i bardzo symboliczny, doskonale pokazano, jak to "rączka prawa i sprawiedliwa" hulała i hulała, aż tu nagle wzięła i upadła.
No i to, co dzieje się dalej, jest nie do opisania, mogę to oglądać mnóstwo razy i nigdy się nie nudzi, uwielbiam moment, jak Paździoch połyka klucz i się dusi, a Helena krzyczy: "I bardzo dobrze! Niech zdycha moher sfilcowany jeden!"
Awantura o zabarwieniu politycznym na duży plus. Scena w lokalu wyborczym udana dzięki góralowi granemu przez Lamżę, ale ogólnie widać, że przedłużali ten odcinek, jak mogli.
Końcowa scena fantastyczna i ten redaktor z papierochem.
Minusów brak,
10/10.