Weekend, a więc pora na oceny kilku odcinków (zapewne ocenie głównie te najlepsze i najgorsze, plus mój ukochany 5 sezon w całości), zaczynam od "Niszczyciela", na moje, chyba najlepszego odcinka ŚWK.
Daję 9/10, ale minus 1 jest za kolory, stroje, wygląd Ferdka i śmiechy, które są od 6 sezonu gorsze.
Plusy odcinka:
Największym jest pokazanie postawy Ferdka, bardzo dobra krytyka pewnego zachowania. Ferdka nieszczęście Paździocha mało obchodzi (jeśli już to bawi
) ale kiedy "sprawca" tragedii czyli Boczek przychodzi do Ferdka, ten udaje współczucie dla Paździocha i dołuje Boczka.
Drugim olbrzymi plusem jest humor. Słowny (" i przyjdzie taki drugi, taran opasły", "szukam pracy, ale sami państwo wiecie, że w tym kraju nie ma pracy dla ludzi z moim wykształceniem", "skleić to se pan możesz dupę", język Boczka, "stracenie wątku" przez Halinkę w scenie łóżkowej) i sytuacyjny (Ferdek pokazujący Boczkowi jak dalece był mało subtelny podczas sceny w nocy, Ferdek mówiący o tym, że nigdy nie nazwał mendą swojego przyjaciela Maniusia, samo 'rozdupcenie' Red Barona).
Mały minus za zakończenie (nie mogący jednak przesłonić zalet): zgadzam się, że fajniej by było, gdyby wiecznie dołujący Boczka Ferdek sam wszedł na model.
Maleńki minus (choć to bawi a nie wkurza) też za nieścisłość: jeśli model byłby w skali 1:12000 (jak mówi Marian) a ma ok 30 centymetrów to ile musiałby mieć samolot?
Ocena 9/10, ale to za mankamenty całej serii. Jeśli chodzi o przesłanie najlepszy odcinek ŚWK, jeśli zaś o humor - jeden z najlepszych.