Tak jak w "Skoku" wolne tempo, a odcinek bardzo dobry (nawet lepszy).
Wręcz te dialogi i to prowadzenie akcji jakieś obyczajówkowe, a ile w tym dobrej i dosadnej komedii.
Najlepsze momenty:
- odlot Paździocha - "Kukurukuku sąsiedzie"
- (choć mogłoby być to krótsze)
- odmowa pracy na bazarze
- szpital w studio (można? można
) i w ogóle fajnie napisana scena
- scena z Boczkiem i jego bulwers - genialne
plus za stylówkę Ferdka, ten sweter mógłby zostać
Zakończenie nawet niezłe, pozytywne.
Czego brakuje? Tego o czym pisał kiedyś Pabfer (choć no cóż to już taka cecha wspólna odcinków późnego Okiła, że brakuje jakiejś wartkiej akcji, ognia).
Pabfer pisze: ↑2015-02-04, 14:07
Zabrakło mi tu elementu bezwzględnej walki o miejsce na bazarze- czyli tego, o czym mówił Paździoch. Spodziewałem się zobaczyć twardego Ferdka- kogoś jak płatny morderca grany przez grabowskiego w
,,Dublerach'' (nie Leon, tylko ten drugi). Z kreacją z ,,Kiepskich'' nie umiem tego porównać- może Ferdek z ,,Cappo di tutti Ferdi'' albo ostatniej sceny ,,Balcyrewicz musi odejść!''? W każdym razie twardziela z dawką zabawnego chamstwa- wiadomo, z chamstwo by wyszło dobre, bo w wykonaniu Okiła. Może przy okazji wyszłoby na jaw kilka staranie ukrywanych grzeszków Paździocha? A tu klops! Zamiast tego zobaczyłem kiczowaty problem obyczajowy. (Rodem z ,,Pierwszej Miłości'' tak samo jak szpital z tego odcinka).
Jednak narzekać nie mogę, bo się trochę pośmiałem. Dobrzy byli Ferdek i Boczek na korytarzu z fotelem i telewizorem. W dodatku odcinek pasuje do ówczesnego klimatu.
Minusów nie było, tylko rozczarowanie z powodu moich wyobrażeń. Dlatego ocena jest wysoka.
Podobało mi się, tylko po prostu spodziewałem się więcej. jestem pewien, że w
1. Sezonie bym to zobaczył, w
6. już niestety nie, ale i tak wyszło zadowalająco.
9/10