Co tu dużo gadać, odcinek naprawdę genialny i to przez duże "G"! W zasadzie "Bob" zawiera w sobie wszystko to, co w Kiepskich cenię najbardziej - poruszenie/prześmianie jakiegoś problemu zaserwowane w towarzystwie masy śmiesznych tekstów. Pierwsza i początek kolejnej sceny to co prawda kompletny zapychacz, który okazał się jednak świetny. Najlepsze było to zadowolenie Ferdka jak zamknął w końcu drzwi, te przestały się same otwierać i po problemie.
Przemiana Arnolda Boczka w Boba Marleja i natychmiastowa zmiana nastawienia do niego przez sąsiadów zrealizowane wprost kapitalnie. Wystarczy że raczej nielubiany dotąd sąsiad z góry zmienia nazwisko na bardziej reprezentatywne i wszyscy (z wyjątkiem Ferdka) od razu zaczynają go szanować - moje ulubiene momenty to Paździoch mówiący, że Boczek "spojrzał na niego - jak to Bob" oraz Paździochowa miła dla Boczka i nawet zagajająca pogawędkę o niczym, podczas gdy w normalnych okolicznościach zapewne by go przegoniła. Świetnie wypadł też sam Boczek, który poza zmianą nazwiska (i fryzury
) pozostał dokładnie taki sam jak wcześniej, a mimo to cieszył się wręcz uwielbieniem ludzi, którzy dotąd nim gardzili.
Absolutnym mistrzem odcinka został jednak według mnie Ferdek, który jako jedyny pozostał wierny swojemu zdaniu na temat Boczka i - jak to często bywało w tamtym okresie - był jedynym głosem zdrowego rozsądku w kamienicy. A warto zaznaczyć, że wszystko odbywało się w bardzo zabawnej atmosferze. Wyróżnić mogę momenty takie momenty jak:
B: Panie Ferdku, ale ja już się nie nazywam Boczek, ja jestem Bob.
F: Panie Boczek, ...
F: Panie, czy was wszystkich popierdzieliło? Bob to Bob tamto, a to jest normalny pospolity Arnold Boczek, rzeźnik zwykły, który kurde normalnie kichę kręci i popapraniec jakiś i podszywa się pod kogoś innego.
Impreza u Kiepskich pod koniec też bardzo dobra - najpierw jak Paździoch kazał Helenie odnieść połowę wódki "bo Pana Ferdka nie będzie", później te żarciki Ferdka, czy w końcu żenujący (ale wiadomo, że taki miał być) numer, który Bocz... Bob wykręcił w warzywniaku, z którego oczywiście poza Kiepskim się śmiali. Zakończenie z Ferdkiem jako Chuckiem Norrisem idealnie zwieńcza ten odcinek i mogę śmiało powiedzieć, że "Bob" zalicza się u mnie do ścisłej czołówki.
10/10