Ten odcinek mnie zmasakrował. Momentami lałem ze śmiechu na maksa.
Sam pomysł kapitalny a wykonanie iście koncertowe.
Na początku co prawda musiał się rozkręcić ale od momentu jak Pażdzioch ubrał się w sutannę to klękajcie narody ze śmiechu.
Najpierw Ferdek jaka mina jak usłyszał że Pażdzioch przymierza sutannę
Potem rozmowa w pokoju: "Czy pan się dobrze czuje ?"
Wspomnienia z seminarium
Fajnie się przygotowywali do tej mistyfikacji ale najbardziej rozwalił mnie Boczek:
"Ciszej bo jeszcze ktoś usłyszy" a tu Boczek
"Jaka matka w mordę jeża, czyja... bo żem nie dosłyszał" - normalnie o mało ze śmiechu nie pękłem
Śmiesznie też jak Boczek opowiadał o rozmowie ze swoją matką. Nie potrzeba żadnych greenboxów - tak przekonywująco on opowiada
Potem co mnie jeszcze bardziej rozwaliło jak Pażdzioch się dowiedział że Halina się wycofała:
"Jak to się wycofała, gdzie się wycofała... luuudzie !" - hahahahahaha
A jak już matka Pażdziocha przyjechała to już nie mogłem:
"To państwo Halina i Ferdek Kopeć"
"Marian, ty masz czerwony nos, wódkę pijesz"
Na to Boczek tak się zaczął śmiać "hihihihi"
"Pan też panie Kopeć" do Ferdka
I jeszcze akcja z Heleną na korytarzu:
"Ta pani przyjmuje mężczyzn ?"
A tu Pażdziochowa z kibla wychodzi
I cały plan Pażdziocha diabli wzięli - "Helena, mamusia, mam zawał"
Zakończenie z inżynierem Kiepskim: "Gazociąg pod Bałtykiem kładziemy... taką rurę wpychamy"
- wyborne.
9,5/10