Przyznam szczerze, że nie jestem jakimś wielkim fanem tego odcinka. Zdecydowanie wolałbym, żeby zostawić z niego tylko drugą połowę, bo była ona dużo ciekawsza. Główny zarzut to dużo gadaniny, przez większość odcinka oglądałem go na jednej minie i czekałem na rozwój akcji.
A akcja zaczęła się wraz z fotografowaniem piersi i artykułem o nierządzie w blokowisku, czyli nie da się ukryć, że dość późno.
Potem też Paździoch obsrywający Kozłowskiego i księdza tylko po to, by zająć miejsce tego pierwszego i przypodobać się temu drugiemu - ach, cóż za trafna obserwacja państwa scenarzystów!
Zakończenie bardzo na plus, "nie zatkacie mordy niezależnym mediom".
Na minus jak pisałem nuda, dużo nudnego gadania, a kulminacja tego była w scenie, w której Ferdek instruował Boczka, jak ma redagować, dużo gadania, a humoru tyle, co nic.
7/10.