WAŻNE:
Pomóż przetrwać forum - zbiórka na dalszą działalność! Przekaż dowolną kwotę przelewem poprzez PATRONITE lub PAYPAL
- KLIKNIJ po szczegóły!
Możesz nas wesprzeć poprzez: Blik, przelew SMS | PATRONITE.PL || PayPal.com (kliknij: paypal lub płatność kartą)
Dla osób, które pomogą ranga Zasłużeni + wyróżnienie nicka kolorem i pogrubieniem. DZIĘKUJEMY!
- Roztrzaskanie samolotu przez Helene Ukazanie się przy tym zgrabnej nogi aktorki
- Plan Paździocha HEHE
"A jak wyszła z kąpięli to myśle, że nawet była skłonna mnie pocałować"
- Zakończenie HEHE, Paździoch głuchy jest HEHE
Bardzo fajny odcinek. Według mnie pojawiła się w nim najlepsza scena w serialu, mianowicie rozdupcenie samolociku Paździocha przez Helenę. Końcówka też dobra z grą w tenisa. Bardzo dobra gra aktorów.
10/10.
Na plus +:
- rozdupcenie samolotu i teksty Heleny, Ferdek i "gitara jest",
- plan Paździocha,
- "siusiu, paciorek i spać", Ferdek wiercący się w łózku,
- rozmowa Ferdka z Paździochem na korytarzu,
- przyznanie się przez Ferdka Halinie ,że nie był w pośredniaku,
- zakończenie z grą w tenisa, "Dzisiaj tenis, jutro penis"
Nie wiem co fajnego było w tym odcinku i w tych tekstach Pani H i Pani H do Mariana i Ferdka. Odcinek słaby, bez Boczka nie da się zrobić dobrego odcinka niestety. Bo to jest postać nie KULTowa, lecz MEGA KULTowa.
- A Pan jesteś świnia, grubas i erosoman w jednym, o
- Panie nie obrażaj pan bo ja pana nie obrażałem, dobre ?
Fajny odcinek. Na plus Helena rozwalająca samolot, scena łóżkowa, plan Paździocha, podsłuchiwanie Paździocha, Ferdek przyznający się Halince, zakończenie. Na drobny minus brak Boczka. Ogólnie 9/10.
"Nie pracuję na godziny, ja wyrządzam zło na akord"
Dobry i śmieszny odcinek. 8/10 a w skali obecnych Kiepskich 11/10
Szkoda mi było Paździocha, jak Helena rozwaliła jego samolot...
Plusy:
- "spowiedź" Ferdka przed Halinką w kuchni
- penis zamiast tenis
- rozmowy Halinki przez telefon
- tekst Ferdka: "Panie, ja się pytam, ile można pieprzyć i o czym panie!"
- zakończenie
Zauważyłem, że kiedy Helena uderzyła piłeczką w ścianę, odgłos był tępy. Oznacza to, że zamiast ściany była dykta.
Ostatnio zmieniony 2013-05-12, 15:55 przez Server, łącznie zmieniany 1 raz.
Na plus:
+ przedłużająca się rozmowa telefoniczna Halinki z koleżanką
+ zniszczenie modelu samolotu przez Helenę Paździochową
+ "ranny" Paździoch (a tak naprawdę oblany ketchupem)
+ nocny podsłuch
+ nagła przemiana Heleny i Haliny w miłe dziewczyny
+ Dzisiaj tenis, jutro penis. (Paździoch)
Podtrzymuję to, co kiedyś pisałem. Świetna scena z rozwaleniem samolocika, reszta też niezła, choć bez rewelacji. Aktorzy bardzo dobrze się spisali w tym odcinku. 7/10
Mam nadzieję, że nigdy nie doczekam 457 odcinka ŚWK.
No jak, Panie? A końcowa scena, przyznawanie się Ferdka i reakcja Haliny, zesrany Paździoch czy sos pomidorowy to nie były genialne sceny? Według mnie trochę nie doceniłeś tego odcinka.
... Bo byłem bezdomny, a ugościłeś mnie,
byłem głodny, a nakarmiłeś mnie,
było mi zimno, a odziałeś mnie...
Po marnym Krawczyku pojawił się kolejny świetny epizod. Genialne rozmowy Halinki przez telefon, wściekła Helena i zniszczenie samolociku - prawdziwe oblicze Helenki, inne ujęcia kamery na korytarzu, chyba ją ten prysznic tak rozgrzał. Śmieszne było przyznanie się do win przez Ferdka i reakcja Haliny na penisa. Epickie zakończenie. 10/10
Ten odcinek jest ewenementem! Jeśli spojrzymy na późniejsze wypociny Yoki podejmujące tematykę małżeństw, które wyreżyserował już on sam- nie Khamidov, załamiemy się. Weźmy na przykład ,,Sceny z życia małżeńskiego’’, ,,Babę Jagę’’- w temacie o tych odcinkach wypisanie jakichkolwiek plusów jest bardzo trudne. Dołóżmy do tego, że twórcy bardzo chętnie wracają do tego tematu, czasem tylko przy okazji, a czasem, kręcąc powtórki powtórek powtórek powtórek. A każda następna powtórka jest coraz nudniejsza i coraz mniej zabawna. Czemu więc twórcy tak nachalnie nas męczą? Chyba właśnie ze względu na sukces tego odcinka!
Relacje małżeńskie to bardzo ciekawy temat, który warto poruszyć za równo w komediach, jak i w dziełach innego gatunku- byleby nie poruszać go zbyt wiele razy! Dlatego cieszę się, że taki odcinek powstał. Należy jeszcze dodać, że należy on do 4. Sezonu, co oznacza, że serial jest w świetnej ,,kondycji’’, a Walduś wyjechał do Ameryki zaledwie odcinek temu, więc jeszcze nie zdążył poznać Jolaśki (przynajmniej mam taką nadzieję). Czas więc przystąpić do oglądania!
Pierwsza scena jest bardzo klimatyczna, oddająca charakter 4. Sezonu, tak więc odcinek już od początku harmonizuje z całością- nie można narzekać na zbytnią zgryźliwość (lub w późniejszym okresie zbytnie szaleństwo) Halinki. Rozmowa telefoniczna była na tyle krótka, że nie zdążyła zacząć być uciążliwą. Owszem, było to gadanie o niczym, lecz miało swój sens w kontekście całej fabuły i nie trwało przez cały odcinek. (Niestety nie można za to pochwalić nowych epizodów, opartych na nieudolnym maskowaniu braku pomysłów chaotyczną paplaniną.) Następnie nastąpiła scena, którą po głębokim namyśle i wzięciu pod uwagę całego serialu można nazwać prawie wzruszającą. Stanowi też ona bardzo miłą odmianę. Oto dwóch największych wrogów, którzy kłócą się od tak dawna, ze już nie pamiętają od czego się to wszystko zaczęło, zgodnie marudzi. Marudzenie Ferdka z 4. Sezonu diametralnie różni się od marudzenia z 13. Sezonu, więc milo go posłuchać. Tym bardziej, że temat rozmowy jest bardzo ważny! Chodzi o dziwne nawyki kobiet. Myślę, że w tamtym momencie z Ferdkiem solidaryzuje się zgodnie cała męska część widzów (a także mężczyźni nie oglądający tego serialu). Scena ta jest trochę zabawna- szczególnie podoba mi się tekst: ,,Pan się ciesz, że ona jest z tych gadających!’’. Mniejszy udział humoru rekompensuje morał tego odcinka. (Morał tez należy docenić- nie jest to pseudofilozofia w stylu ,,Kiepscy 400+’’, tylko całkiem normalna, życiowa sprawa, w którą nie ma potrzeby angażować Badury.) Następnym plusem jest furia Heleny (z którą jeszcze nie przesadzano na tym etapie serialu i była ona znośna, a nawet zabawna, mimo, że coraz częstsza) i zepsucie modelu. Potem następuje druga rozmowa Haliny o niczym, jednak w tym odcinku ma to swój urok i należy potraktować to na plus. Następnym plusem jest ,,prawie rana’’ Paździocha. ,,To jeszcze nie krew, to sos’’- bezcenny cytat. Pisałem już o odmianach. Chwilę później jesteśmy świadkami następnej. Tym razem to Paździoch, nie Ferdek ma pomysła (szkoda, że ten sztandarowy cytat nie pada w tym odcinku). Pomysł ten bardzo mi się spodobał. Jest genialny w swej prostocie. Później było jeszcze zabawniej- Halina gadała z Heleną do 3. w nocy, a zaniepokojeni sąsiedzi czekali na rezultaty. (Kiedy mogła skończyć pracę? Trochę po południu? W takim razie rozmawiała ponad 10 godzin- to jest jedna z wielu zabawnych przesad, za które bardzo cenię ten serial- szczególnie pierwszy sezon, bo tam przesady są o wiele bardziej nierealne i absurdalne). Na plus Ferdek i Paździoch pod drzwiami, a potem długie zastanawianie się nad jutrzejszą niespodzianką. Chyba najlepsze w tym odcinku było wielkie wyznanie Ferdka, które na nikim nie zrobiło wrażenia i nikogo nie zaskoczyło. Szkoda, że twórcy nie pokazali nam wyznania Paździocha. Przecież wtedy nie obowiązywał ich limit 22 minut. Jednak już nie ważne- oglądamy dalej. Ostatnia scena była całkiem dobra i nie ma się do czego przyczepić, jednak jest ona dla mnie za słaba na zakończenie. Od zakończenia czegoś się wymaga, prawda? Ja bym po tej scenie nakręcił jeszcze 1. W tym odcinku brak Boczka i Edzia, tak więc Boczek mógł wejść i zrobić coś zabawnego, a Edzio by to jeszcze zabawniej skomentował. Dopiero wtedy byłbym w pełni zadowolony z tego odcinka. (Występ Boczka w ,,Scenach z życia małżeńskiego oceniam pozytywnie- ten mógłby być w podobnym stylu.)
Przejdźmy teraz do minusów. Jest to nieporozumienie z tenisem- dla mnie żałosne i poniżej poziomu oraz kreacja Paździocha. W kilku poprzednich i następnych odcinkach był ostatnią mendą, a tu zabrakło tej cechy.( Chyba brakuje tego nie tylko mi, gdyż punkt o charakterze Paździocha znalazł się w petycji dotyczącej poprawy odcinków. Oczywiście nawet taka kreacja dobrze wypadła w 4. Sezonie, ale wredny Marian zawsze będzie lepszy.) Ostatnią kwestią jest wyżej wspomniane zakończenie. Nie jest ono złe, jednak powinno być lepsze.
Z tych wszystkich plusów i lekkich niedociągnięć wylania się ocena
10/10
Niedociągnięcia były nieznaczne, prawie znikome, natomiast należy docenić humor i fakt, że powstało wiele odcinków na wzór tego, a ten jest chyba najlepszy.
Bardzo dobry odcinek
Plusy:
-Halinka gadająca przez telefon
-rozmowa o żonach pod kiblem
-występ Helenki z samolocikiem GENIALNY
-Paździoch z sosem na głowie
-rozmowa w piwnicy
-niepokojący się Ferdek i Paździoch
-Ferdek przyznający się w kuchni
-zakończenie
Minusy:
-brak
10/10
Średni odcinek. To pewnie niepopularna opinia, ale bardziej podobały mi się ,,Sceny z życia małżeńskiego". Ale przejdżmy do pozytywów i negatywów.
Na plus:
+ dialog Ferdka z Paździochem na korytarzu, wejście Heleny i rozwalenie przez nią modelu, ,,Gitara" Kiepskiego (szkoda, że nie używa tego tekstu w nowych odcinkach)
+ rozstanie się Heleny i Haliny, teksty i gra aktorska świetne w tej scenie
+ scena z wyznawaniem Ferdka, z wyjątkiem końcowego śmiechu Haliny, który wyszedł sztucznie
+ nerwy Ferdka i Paździocha
+ gra aktorów.
Na minus reszta. Dużo nudy, rozmów o niczym, parę za długich scen. Wątek z planem Paździocha nijaki i trochę naciągany, podobnie jak ten z penisem. Zakończenie takie sobie. 5/10.
Moim zdaniem najlepsza scena ta , w której Helena Paździochowa niszczy samolocik Paździocha + teksty, jakie padają w tej scenie (np. "Helenko, nie potrząsaj tak, bo ludzik wypadnie ). Reszta odcinka przeciętna.
Odcinek przegenialny! Dużo bardzo dobrych scen, jak np. Paździoch z sosem pomidorowych na głowie, Helena niszcząca samolocik Mariana ("Helutka, nie potrząsaj nim tak, bo ludzik wypadnie") czy też Marian podsłuchający rozmowę o penisie. No i końcowe wyznanie Ferdka o penisie i śmiech Haliny. Końcowy tekst Paździocha miażdży: "Dzisiaj tenis, jutro penis". Szkoda tylko, że nie znaleziono miejsca dla Boczka, nawet małego epizodu. Ale co tam, daję 10/10.
Może być, ale jednak wypada słabo na tle innych z tego okresu.
W zasadzie główna wada to oklepany temat, nieangażująca fabuła i mało humoru.
+ Klimat
+ Kultowa już scena z samolotem
+ Podsłuchiwanie
+ Pomysł Paździocha
+ Nocna wizyta i ketchup
N Rozmowy telefoniczne
N Brak Boczka, szkoda
- Mało humoru i nieciekawy pomysł
- Główny żart odcinka - słowo tenis brzmi jak penis gdyby penis przebrał się za babę to by było śmiesznie
- Brak sensu, wielka tajemnica - dwie sąsiadki chcą popykać w tenisa, może jeszcze niech wieczystą przysięgę złożą że nikt się o tym nie dowie - widać brak pomysłu
- Zakończenie
6/10
"Nie lubię kiedy się mnie cytuje"
- Neil deGrasse Tyson