Nie najgorszy odcinek, ale do ideału dużo zabrakło. Sam pomysł może gorszący nie był, ale zakończenie już mogło takie być - Bóg spełniający intencje Babki i Ferdka, aby każdemu z nich stała się krzywda? Trochę to naciągane, ale już bym przymknął na to oko, jednak wyszło to po prostu nieśmiesznie. Do tego duża dziura fabularna - skoro Babka i tak jechała na wózku, to nie mógł jej ktoś na tę pielgrzymkę pchać zamiast nosić na barana czy wymyślać pielgrzymkę na korytarzu? Tak też by mogli zarobić.
Natomiast na plus wypadek Babki i przyjście księdza oraz tekst Waldka, że musi się uczyć fizyki i chemii. Dobre knucie w kiblu i przyjście Paździocha - najpierw, jak wrzeszczał, że się nie zgadza, bo komunikacja będzie zakorkowana, a za chwilę negocjuje zarobki.
Fajne nazwisko księdza Bażanta.
Pielgrzymka nudnawa, poza nocnym przyjściem Boczka i połamaniem obu rąk Babce oraz tekst o "Pielgrzymce w intencji potencji".
Zakończenie, jak już mówiłem, naciągane i mało śmieszne.
7/10, nadciągnięte za zrobienie odcinka o Babce.