WAŻNE:
Pomóż przetrwać forum - zbiórka na dalszą działalność! Przekaż dowolną kwotę przelewem poprzez PATRONITE lub PAYPAL
- KLIKNIJ po szczegóły!
Możesz nas wesprzeć poprzez: Blik, przelew SMS | PATRONITE.PL || PayPal.com (kliknij: paypal lub płatność kartą)
Dla osób, które pomogą ranga Zasłużeni + wyróżnienie nicka kolorem i pogrubieniem. DZIĘKUJEMY!
SCENA I Sypialnia Boczka. Boczek smacznie śpi. Budzi go walenie do drzwi.
Boczek (wstaje i idzie otworzyć): Co jest, w mordę jeża? Noc jest w mordę jeża! Ja muszę spać żeby rano do roboty wstać!
Ferdek: Panie Boczek, ja się pytam, co to ma być!?!?!?
Boczek: Co?
Ferdek: Kibel kurde zapchany!
Boczek: Przecież ja na dole nie mieszkam, w mordę jeża!
Ferdek: O! Pierwszy raz w życiu żeś pan coś mądrego powiedział! Ale mimo to pan przychodzisz na dół zanieczyszczać, a teraz kibel się zapchał!
Boczek: Po pierwsze primo- masz pan jakieś dowody, że tam chodzę? Bo zawsze mogę pozwać do sądu za pomówienia, w mordę jeża! A po drugie primo- skoro SIĘ zapchał, to znaczy, że nie ja zapchałem!
Ferdek: Ożesz ty, chamie jeden! Trochi kultury do starszych! Ja cię tu zaraz nauczę, dziadu jeden! Dlaczego pan do nas chodzisz, a nie do siebie?
Boczek: Cierpliwie pana znosiłem wiele lat, ale chama sobie wypraszam! Sam pan jesteś cham i prostak, bo mnie pan obudziłeś i to jest właśnie pałka, która przegięła czarę goryczy! Pikuś!
Ferdek: Jaki Pikuś?
(szczekanie z WC Boczka)
Boczek (otwiera WC:, widać, że jest ono przerobione na psią budę i nie ma tam muszli klozetowej): Pikuś, bierz dziada! (z WC wybiega wielki rottweiler)
Ferdek: AAAAA!!! KURDEEEEE!!! (Ucieka)
SCENA II
Korytarz. Ferdek stoi naprzeciwko toalet, do której są otwarte drzwi. Patrzy na zapchany kibel.
Ferdek (mruczy sam do siebie): Chamstwo w państwie, chamstwo w państwie... Teraz muszę sam ten kibel odepchcać… Ale zobaczysz, grubasie jeden… Jak odepcham, to otoczę murem, na górze postawię drut kolczasty i się skończy El Dorado! Zakręcę ci kurek, grubasie jeden! Drut kolczasty pod napięciem i zobaczysz… I zamek zmienię i tej mendzie Paździochowi też klucza nie dam, bo mu się zawsze chcę wtedy, kiedy mnie! No dobre, do roboty! (klęka przed muszlą i grzebie) A co to takiego? Jakieś podłużne, cienkie, ostre… I świeci się tak dziwnie… Nigdy żem czegoś takiego nie widział! (ciągnie) Co jest, kurde? Nie da się tego wyjąć! (ciągnie) No co jest, kurde?
Mężczyzna (podchodzi): Dzień dobry!
Ferdek: A pan to kto?
Mężczyzna: Nowy sąsiad. Właśnie remontuję pustostan żeby odpowiadał moim standardom.
Ferdek: I gitara! Pomóż mi pan!
Mężczyzna: O nie! Co to to to nie! Ja tu przychodzę z reklamacją! Wasza muszla nie jest przystosowana do mojego papieru ze złota?
Ferdek (krztusi się): Masz pan… Masz pan srajtata… znaczy taśmę ze złota?
Mężczyzna (patrzy się na Ferdka jak na wariata): A co w tym dziwnego? I właśnie nie rozumiem dlaczego wasza muszla nie jest do niej przystosowana! Tylko ta czy na innych piętrach też?
Ferdek (krztusi się): Na innych piętrach nie ma w ogóle muszli, a ta jest ostatnia, więc trzeba o nią dbać! Tu jest, proszę pana kulturalne osiedle nazwane na cześć kosmonautów, czyli elity tego świata i tu się jakiegoś tam złota nie akceptuje… Tutaj ludzie rolexami srają, a podcierają się diamentami…
Mężczyzna: Aha… To wiele wyjaśnia… W takim razie bardzo przepraszam i idę na odpowiednie zakupy!
Ferdek: A może pan byś mi pomógł z tą muszlą, a ja panu pomogę w zakupach?
Mężczyzna: Dziękuję, poradzę sobie. (odchodzi)
Ferdek (szepcze sam do siebie): Srajtaśma ze złota… Czego to ludzie nie wymyślą… (bienie do domu, zdejmuje ciupagę ze ściany i biegnie z powrotem)
Marian (wychodzi z WC z workiem na plecach): Dzień dobry panu, panie Ferdku! Piękny dzionek, nieprawdaż? Tylko byłby lepszy, gdyby ktoś nie rozwalił kibla… (zbliżenie na roztrzaskaną w drobny mak muszlę). Nie wiesz pan kto to mógł być? (śmieje się)
Ferdek (gotuje się): Panie, panie…
Marian: No no no… Masz pan jakieś dowody? (śmieje się i sobie idzie)
SCENA III Salon Paździochów.
Helena (podchodzi do rozbitego okna, podnosi z podłogi cegłę owiniętą w kartkę z wiadomością wyciętą z liter z gazet, robi duży krok przez odłamki szkła, podchodzi do Mariana i krzyczy): No nie! Nie wytrzymam z tobą łysy dziadu! Rozumiem, że na starość coraz częściej zapominasz kluczy od naszej budki na bazarze albo zatankować Wartburga, ale żeby zapomnieć opłacić ruską mafię za te lewe fajki? To jest już pałka, która przegięła czarę goryczy!
SCENA IV Korytarz. Helena i Jolaśka.
Helena: Ty to masz dobrze, Jolasia… Młody, silny chłop… A u tego mojego dziadziska zaczyna się demencja…
Jolasia: E tam, mój to debil, za to pani męża zawsze podziwiałam za spryt i jestem jego najwierniejszą fanką i naśladowczynią bynajmniej raczej nie inaczej!
Helena: Spryt… Mendowatość używana przeciwko mnie kilka razy dziennie!
Jolaśka: A ja to bym chciała żeby mi Waldemar kiedyś czymś dokuczył, bo bym go wtedy miała za co szanować… A on by nigdy nie wymyślił takich wspaniałości jak pan Marian!
Helena: Tak? A zamienisz się?
Jolaśka: Jam niegodna!
Helena: Eeee! Widzę, że ci zaczyna odbijać tak samo jak i jemu?
Jolaśka: Odbijać?
Helena: No skaranie Boskie z dziadziskiem… Ledwo z nim wytrzymuję… Już mnie chyba w życiu nigdy nic dobrego nie spotka…
Mężczyzna (wchodzi z dworu na korytarz, rozmawia przez telefon): Rysiu… Ja cię nie rozumiem… Jak już będziemy w tej Szwecji i Grecji, to niby dlaczego mamy nie jechać jeszcze do Wenecji? Co? Czasu nie masz? (…) Masz… To co? Pieniędzy? To ja ci pożyczę…
Helena: (do Jolaśki) Oooo! Może się za bardzo pospieszyłam… (do mężczyzny) Dzień dobry panu! Pan do kogo? W czym mogę pomóc?
Jolaśka (przepycha się łokciem): Ja pomogę 2 razy szybciej i 2 razy lepiej, bynajmniej raczej nie inaczej!
Helena: Pan nie zwraca uwagi na naszą dozorczynię… Zapał ma, ale dopiero się wszystkiego uczy… Do niczego się nie nadaje, ale znałam jej matkę, więc jako właścicielka tej kamienicy nie miałam serca jej nie zatrudniać… Zapraszam do siebie na cudotwórczy wywar z korzenia maca!
Jolaśka: E tam, maca! Ja zapraszam na masaż! (patrzy zalotnie na mężczyznę) Jaki pan tylko chce…
Mężczyzna (szorstko): Nie jestem niczym zainteresowany! Dziękuję, do widzenia! (idzie do siebie)
Helena: A to menda!
Jolaśka: I świnia!
Helena: Wrzód na zdrowym organizmie naroda!
Jolaśka: Jak on tak mógł? Czy mi czegoś brakuje? Pani to wiadomo, lata już nie te, ale mi?
Helena: No no! Uważaj sobie, dziecko drogie, bo naślę na ciebie ruską mafię i ci okna cegłami powybijają! Albo najlepiej sama to zrobię! Po co sobie odbierać taką przyjemność?
Mężczyzna (zza ściany): Tak, Rafałku, dzisiaj wieczorem… Tak, jak zwykle zostanę na śniadanie… (śmieje się)
Jolaśka: Aaaa… To dlatego! W takim razie do niego trzeba inaczej! Może więc połączmy siły i zróbmy go na kasę razem?
Helena: Eeee… Szkoda mi czasu… Kasę to ja mam, tylko chciałam żeby mnie ktoś od Mariana uwolnił… Oszukuj go sama!
Jolaśka: Tylko jakby tu u niego zaplusować? Pani też była dla mnie zawsze wielką inspiracją, prawie taką samą jak pan Marian i dlatego wybaczam nawet pani tę dozorczynię! Tylko niech mi pani jakoś doradzi…
Helena (uśmiecha się): Dziękuję, dziękuję… Możesz w takim razie zrobić przy nim Waldusiowi pokazową awanturę, że jest nietolerancyjny.
Jolaśka: Genialne! Dziękuję!
SCENA V Jolaśka i Walduś wchodzą z dworu na klatkę schodową, KTÓRA JEST KARTONEM, NIE GREENBOXEM, BO GREENBOX TO GRZECH!!!
Walduś: Po co ty mnie tu ciągniesz, jak my tu już dzisiaj byliśmy?
Jolaśka: Zamilcz, Waldemar! I tak nie zrozumiesz! (zatrzymuje się)
Walduś: Nie idziemy dalej?
Jolaśka: Nie! Czekamy!
Walduś: Nie rozumiem!
Jolaśka: A nie mówiłam?
(animacja zegara pokazująca, że minęły 3 godziny)
Walduś: No ile jeszcze? Nudzi mi się, idę do domu!
Jolaśka: Ani mi się waż!
Mężczyzna (off z korytarza): No tak, Rafałku! Już do ciebie idę!
Jolaśka: My też idziemy! (ciągnie Waldka za rękaw i wbiega z nim na korytarz, a on się prawie wywraca)
Walduś: Co? Co?
Jolaśka: Waldemar, dziś mnie koszmarnie rozczarowałeś! Tolerowałam cię od wielu lat, ale jak zobaczyłam jak bijesz tego biednego chłopca tylko za to, że całuje się z innym chłopcem, to już była pałka, która przegięła czarę goryczy! Takie zachowania świadczą o tym, że ty własnej pałki nie masz!
Walduś: Ale Jolasia…
Jolaśka: Milcz, świnio!
Mężczyzna: Bardzo ładnie, pani Jolasiu! Ode mnie też mu proszę nagadać! (uśmiecha się)
Jolaśka (odpowiada z uśmiechem): A jak już o gadaniu…
Mężczyzna: Do widzenia, spieszę się. (idzie sobie)
Jolaśka: Cholera jasna!
Walduś: Co znowu?
Jolaśka: Nic! (idzie sobie)
Walduś (mruczy pod nosem): Baby… (idzie do Ferdka)
SCENA VI Salon. Ferdek siedzi na fotelu i ogląda TV. Wchodzi Walduś.
Ferdek: O! Syn marnotrawny wrócił! Kiełbasy zapomniał dożreć?
Walduś: A weź ojciec nie dokładaj chociaż ty…
Ferdek: A co się stało?
Walduś: Nie mogę za tą swoją babą trafić… Dzisiaj mnie o coś ochrzaniła i nawet nie wiem o co…
Ferdek: A myślisz, że ja wiem za co mnie matka ochrzania? Ale jest na to prosta sztuczka! Nie słuchać!
Walduś: No wiem, ale czasem się nie da…
Ferdek: A jak to dzisiaj było?
Walduś: No najpierw się kilka godzin czailiśmy aż ktoś wyjdzie, a potem krzyczała o coś, czego nie zrobiłem, a potem on ją pochwalił, a ona chciała z nim pogadać, ale on ja olał i sobie poszedł, a ona się wkurzyła i też sobie poszła…
Ferdek: Ten nowy sąsiad?
Walduś: Tak!
Ferdek: Ośle jeden! Jak cię matka wychowała? Jakbym ja cię wychowywał, to by zupełnie inaczej było, a że jej dałem wolną rękę i się nie wtrącałem, to jest, co jest… To nie wiesz o co mogło pójść? A raczej o kogo?
Walduś: O żesz kurde!
Ferdek: Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło! Znajdziesz sobie drugą!
Walduś: Nie chcę żadnej drugiej! On se teraz gdzieś poszedł, ale jak wróci, to już ja mu… (wychodzi gniewnie).
SCENA VII Walduś puka do Boczka.
Boczek (otwiera): To nie ja!
Walduś: Ale co?
Boczek: Nie wiem, ale nie ja, a jak się okaże, że jednak ja, to mam psa do obrony!
Walduś: Ja właśnie w sprawie tego pana pieska. Pożyczyłbyś go pan?
Boczek: No… mogę, ale nie za darmo… To nie są tanie rzeczy…
Walduś: Wiem, wiem… (wyjmuje kiełbasę zza pazuchy)
Boczek: To już… (otwiera WC przerobione na budę i wręcza smycz Waldusiowi) Proszę! Tylko pamiętaj, że jakbyś chciał go użyć przeciw mnie, to on się nie da na to namówić, bo mnie bardzo lubi! (Pies rzuca się na Boczka i zjada mu kiełbasę) Ożesz ty, bandyto! No nic… To kup drugą, Walduś!
Walduś: A z jakiej racji? Ja panu uczciwie dałem i trzeba było lepiej pilnować! Do widzenia! (odchodzi z Pikusiem)
SCENA VIII Korytarz. Mężczyzna wchodzi z dworu. Czeka na niego zaspany Walduś z psem. Pies rzuca się na Mężczyznę.
Mężczyzna: Aaaa! (podbiega bliżej Waldusia) Niech go pan lepiej pilnuje!
Walduś (podchodzi do niego, łapie za kołnierz i daje w gębę): Ty gnoju jeden! Znajdź se własną żonę!
Mężczyzna: Ale o co chodzi?
Walduś: No mówię- znajdź se własną żonę!
Mężczyzna: A no tak! Ja pana znam! Pan mieszka obok mnie!
Walduś: Nie ja, tylko moi rodzice.
Mężczyzna: Współczuję panu żony, tak swoją drogą…
Walduś: I dlatego postanowiłeś mnie pan od niej uratować, tak?
Mężczyzna: Panie! W żadnym wypadku! Nie wytrzymałbym z taką! Dziwię się jak pan wytrzymujesz…
Walduś: To dlaczego pan wokół niej lata?
Mężczyzna: Ja? To ona mnie ciągle zagaduje, a ja się opędzić nie mogę! Ale niech się pan nie martwi- ma mnie za geja.
Walduś: Jakby miała pana za geja, to by pana tak ciągle nie zagadywała. Ja panu nie wierzę! Przyjdź pan ze swoim partnerem i mi pan go pokaż!
Mężczyzna: Ale ja nie jestem gejem!
Walduś: I już się pan mieszasz w zeznaniach! (wali go w ryj)
Mężczyzna: Proszę się natychmiast uspokoić! Okłamałem pana żonę i jeszcze taką drugą wiedźmę, bo mnie chciały oszukać finansowo! Musiałem się bronić! A one uwierzyły i jedna się odczepiła, a pana żona dalej mi truje. Pewnie wymyśliła jakiś inny sposób żeby mnie oszukać.
Walduś: A skąd pan wiesz, że chciał pana oszukać?
Mężczyzna: No widać po nic na kilometr! Szczególnie po tej pana blacharze!
Walduś (bierze zamach): Bo jak cię zaraz… chociaż nie, to w sumie prawda… Idziemy na browara?
Mężczyzna: Zapraszam do siebie. Jednak mam tylko brandy. Może być?
Walduś: No… Ujdzie w tłoku… (wchodzą)
SCENA IX Mieszkanie nowego sąsiada, czyli dawny pustostan. Mężczyzna i Walduś.
Mężczyzna (rozląda się po pomieszczeniu): No… mebli jeszcze nie ma, ale brandy już jest! (nalewa Waldusiowi)
Walduś: Pimpek pimpek!
Mężczyzna (nalewa brandy psu do miski, a pies chłepcze): No… pies też człowiek!
Walduś: No pewnie! Nawet taki Boczka! To nie jego wina, że jest Boczka…
Mężczyzna: Ale pana przerobiła z tą tolerancyjnością… A pan pewnie nigdy żadnego chłopca nie biłeś…
Walduś: A pewnie, że nie! Nawet nie wiem o kogo chodzi!
Mężczyzna: Jak ona taka tolerancyjna i manipuluje jak typowa baba, to może pan zacząć udawać kobietę w ciąży…
Walduś: Że co?
Mężczyzna: Ona tu pewnie zaraz wróci, a wtedy zrobimy tak (szepcze mu coś do ucha, a Walduś się śmieje)
SCENA X Następny dzień. Mężczyzna wychodzi z mieszkania na korytarz. Jolaśka chodzi po korytarzu w te i z powrotem z jakimś transparentem i krzyczy.
Jolaśka: LPG! LPG! Prawa dla ludzi LPG! To nie ludzie, tylko ideologia! LPG! LPG! LPG!!!
Mężczyzna: Co tu się dzieje?
Jolaśka: Prawa dla ludzi LPG! Walczę o pana wolność żeby ten mój baran przestał pana bić!
Mężczyzna: A to on mnie bił?
Jolaśka: Ale miał ochotę!
Mężczyzna: Aha… No to chyba, że tak… Ale pani postawa mnie bardziej boli, jestem panią mocno rozczarowany…
Jolaśka: A dlaczegóż to?
Mężczyzna: LPG było modne kilkanaście lat temu, a teraz ograniczanie się do LPG jest rasistowskie wobec innych uciśnionych grup. Teraz króluje LPGC++.
Jolaśka: C++? A co to znaczy?
Mężczyzna: C jak ciąża. Pani wie jak źle traktowane są kobiety w ciąży? (chwila ciszy, mężczyzna chrząka i powtarza głośniej) Pani wie jak źle traktowane są kobiety w ciąży? Boję się, że to początek nazizmu w Polsce!
Walduś (wychodzi z WC): O! Dzień dobry! Akurat przechodziłem obok! Chciałbym pana bardzo przeprosić za moje wczorajsze zachowanie! To było karygodne! Ja sobie wczoraj zacząłem czytać o tym całym LPG, a potem doszedłem do LPGC++ i tak sobie myślałem i myślałem i myślałem… i wymyśliłem sobie ciążę!
Mężczyzna: Ciążę?
Walduś: No tak! Jestem w ciąży! (klepie się po poduszce pod koszulką)
Mężczyzna: O! To gratuluję!
Jolaśka: Przecież ja poznaję tę poduszkę, debilu! Chciałam ją właśnie dzisiaj ukraść rodzicom!
Walduś: Swoim se kradnij! To teraz dziecko!
Jolaśka: To poduszka, tłuku jeden!
Mężczyzna (piorunuje ją wzrokiem): Ale pani nietolerancyjna… Do widzenia… (chce odejść)
Jolaśka (zatrzymuje go): Nie! Proszę poczekać! Gratuluję, Waldemar, gratuluję!
Mężczyzna: A ja gratuluję pani szeregu nowych obowiązków!
Jolaska: Jakich obowiązków?
Mężczyzna: Ooo… Zobaczy pani (uśmiecha się złowieszczo)
SCENA XI Mieszkanie nowego sąsiada. Walduś leży na kanapie. Jolaśka biega wokół niego i jest na każde jego skinienie. Przyspieszone tempo. Skoczna , szybka muzyka. 1 min
SCENA XII Mieszkanie Paździochów.
Helena (idzie i się nagle o coś potyka): A co to? Jakieś jakby… złote listewki? Tylko dlaczego takie brudne? Ale świecą się jakby… Marian! To jest szczere złoto? Co to tutaj robi?
Marian: Cholera! Wiedziałem, że o czymś zapomniałem!
SCENA XIII Mężczyzna wraca do mieszkania z dworu. Walduś na niego czeka.
Mężczyzna: O! Cześć! Co tam?
Walduś: Ten twój pan nie działa…
Mężczyzna: Jak to?
Walduś: No u ciebie w mieszkaniu działa, ale jak siedzimy sami u nas, to ma mnie w dupie…
Mężczyzna: No to siedź tutaj!
Walduś: A to nie problem dla ciebie?
Mężczyzna: Ja się chętnie pośmieję.
SCENA XIV Mieszkanie nowego sąsiada. Walduś leży na kanapie. Jolaśka biega wokół niego i jest na każde jego skinienie. Przyspieszone tempo. Skoczna , szybka muzyka. 1 min.
Jolaśka: Pierdzielę! Idę sobie!
Walduś: Ale ty nietolerancyjna jesteś!
SCENA XV Salon Paździochów.
Jolaśka: Ja już nie wytrzymam z tym dziadem! Może jednak się zamieńmy?
Helena: Bardzo chętnie! Chcesz?
Marian (off z innego pomieszczenia): A ja cię nie chcę!
Jolaśka (płacze i wychodzi): Aaa! (Widzi jak sąsiad wraca z dworu do domu z wielkim worem na plecach, a coś w tym worze brzęczy) O! A co to?
Mężczyzna: Tajemnica! (idzie do siebie)
Jolaśka (sama do siebie): Może jednak jeszcze trochę wytrzymam…
SCENA XVI Mieszkanie nowego sąsiada.
Mężczyzna (kładzie wór na podłodze i wysypuje z niego jakieś stare, zardzewiałe, dziwne części): Badura mi sprzedał stary składak w częściach, ale mam pomysł jak go wyremontować i będzie jak nowy! Pomożesz mi?
Walduś: A nie stać cię na nowy?
Mężczyzna: Pewnie, że stać, ale zawsze lubiłem majsterkować!
Walduś: No dobre, to pomogę… Jeszcze ojciec zawsze lubił takie rzeczy, to może coś doradzi
SCENA XVII Korytarz. Mężczyzna wraca z dworu. Niesie inny wielki wór na plecach. Jolaśka na niego czeka.
Jolaśka (rzuca długopis na podłogę): O! Coś panu upadło!
Mężczyzna: Dziękuję! (schyla się, a Jolaśka wyjmuje mu portfel z tylnej kieszeni) A to nie moje.
Jolaśka: O! Przepraszam! To jednak moje! (bierze długopis i sobie idzie, Mężczyzna też idzie do siebie)
Helena (cały czas podglądała i podsłuchiwała przy uchylonych drzwiach, a teraz otwiera je trochę szerzej): No i to był twój błąd, Jolasiu…
Marian (off): Co ty tam robisz, wiedźmo?
Helena: Na chleb zarabiam! Podaj mi telefon, dzwonimy na policję i potem wytargujemy z tym nowym jak największą kwotę w nagrodę za nasz dobry uczynek! Coś jak procent znaleźnego!
Marian (off): A mówiłaś, że cię on nie interesuje!
Helena: Ale mi się nudzi i potrzebuję od kogoś wyłudzić kasę dla samego sportu żeby nie wyjść z wprawy!
Marian (mruczy do siebie): Ja muszę bliżej poznać tego nowego sąsiada… W koło jakieś zamieszanie wokół niego… Ciekawe co to za typ?
SCENA XVIII Klatka schodowa Kiepskich. Jolasia schodzi w dół, potyka się, upada, ląduje gardłem na stojącym na sztorc długopisie i umiera.
SCENA XIX Mieszkanie nowego sąsiada. Ferdek, Boczek i Walduś czyszczą i skręcają rower. Mężczyzna i Marian siedzą na kanapie.
Ferdek: Cycu, podaj no mie śrubsztaka…
Walduś: Proszę bardzo…
Boczek: No to ja trzymam ramę, a pan kręć, panie Ferdku!
Ferdek: No kręcę, kręcę, tylko to nie idzie, kurde…
Boczek: A co do baby, to się, Waldusiu nie przejmuj! Znajdziesz se inną!
Ferdek: Wymienisz sobie na lepszy model! (śmieje się)
Mężczyzna: …no to podsumowując, panie Marianku, znajduje się pan w opłakanej sytuacji z tą swoją babą, żeby nie powiedzieć babą jagą, ale jest z niej proste wyjście…
Marian: Z ostatniego piętra przez okno?
Mężczyzna: Wystarczy z tego piętra i przez drzwi…
SCENA XX Korytarz. Helena wraca z dworu do mieszkania. Wyjmuje klucz i próbuje otworzyć drzwi, ale klucz nie pasuje.
Helena: Marian! Coś ty zrobił z drzwiami, ty łysy szczurze?! Otwieraj natychmiast!
Marian (off przez drzwi): Przepraszam cię, Helenka, ale nie mogę…
Helena: Jak to?
Marian (off przez drzwi): Widzisz… Rano jak zostałem sam, zacząłem szukać dowodu, który mi schowałaś i tak sobie chodziłem po mieszkaniu i nagle zahaczyłem nogą o dywan i się wywróciłem i uderzyłem głową o kant szafy i nagle… CUD!!! Odzyskałem pamięć! Demencja zniknęła!
Helena: I co to ma do rzeczy?
Marian (off): I przypomniało mi się, że jestem gejem i w związku z tym już tu nie mieszkasz!
Helena (szarpie za drzwi): Marian! Co to ma być? To jest już pałka, która przegięła czarę goryczy! Zaraz te drzwi rozdupcę w drobny mak!
Marian (off, śmieje się): Spróbuj!
Helena: No dobrze… To gdzie ja teraz mieszkam?
Marian (off): Nie wiem, ale za to wiem, że twoje rzeczy mieszkają od kilku godzin u Badury na złomie!
Helena: Jak to?
Badura (wychodzi z WC ustrojony w złotą biżuterię Heleny i jej korale): Uszanowanko dobrodziejce!
Helena: Oddawaj, złodzieju!
Badura: Co złodzieju? Znalezione, nie kradzione!
Helena: Żeby chłop chodził ubrany jak baba… Wstyd!
Badura: Ale pani nietolerancyjna! Tfu! (pluje jej pod nogi, odwraca się i wychodzi, zbliżenie na jego uśmiechniętą twarz)
Bardzo dobry, przemyślany scenariusz. Jedyne, co mi w nim nie grało to występ Cyca i Pupci oraz język, ale tylko miejscami. Wszystko pozostałe było plusem.
Daję 8/10
Panie, Pan to jesteś menda, świnia i wrzód na zdrowym organizmie narodu
Bardzo dziękuję za ocenę! Mi sama w sobie idea wrzucenia Cyca i Pupci też, szczerze mówiąc, nie grała, ale skoro wymyśliłem odcinek akurat o nich, to musiałem A język celowo zmieniłem, bo styl wypowiedzi Boczka, Waldka i Jolaśki mnie wkurzał w nowych, oficjalnych odcinkach.
Ja nie lubię oceniać fanfików, nie umiem tego robić, tymbardziej że dla mnie na odbiór odcinka wpływają też znacząco inne czynniki niż goły scenariusz.
Ale skoro Pabferze prosisz to proszę bardzo
Ogółem mistrzostwo świata to to nie jest.
Najlepiej napisałeś postać Paździocha.
Ale Jolanta, Waldek czy też Boczek lipnie.
W ogóle to myślę, że lepiej wyszedłby Ci odcinek skupiony na tych "starych" bohaterach. Sporo w tym pupciowym wątku sztuczności i jakieś to zafiksowane jest (nie rozumiem za bardzo jak ostatecznie Waldek kończy w tym scenariuszu).
Niektóre sceny też są porażająco krótkie, np. ten zgon Jolaśki , nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić jakby to miało wyglądać w wersji aktorskiej.
tataraktohely pisze: ↑2023-07-11, 12:02
ten zgon Jolaśki
To jest akurat running joke wciśnięty na siłę Taka już Forumowa tradycja
A Boczka celowo zmieniłem, bo lipny to był w nowych prawdziwych odcinkach.
Jednak dziękuję, że zmarnowałeś swój cenny czas na ocenę, bardzo mi miło
Cechą charaktetystyczną dla tego scenariusza jest specyficzny pabferowy klimat. Jest to niewątpliwie zaletą, choć z drugiej strony ciężko jest ocenić taką twórczość.
Co do motywu Waldka w urojonej ciąży: gdy podałeś ten pomysł do tematu dla suchych pomysłów, uznałem go za zbyt durny, nawet jak na Kiepskich , ale poprowadziłeś go w tak zgrabny sposób, że wyszło całkiem sensownie. Fajna była też parodia tych wszystkich "elpegietów" i "ceplusplusów". Zakończenie może nie powaliło na łopatki ale było całkiem dobre
Dość dziwna była pierwsza scena i wątek psa Boczka, ale przyniósł on za to świetną scenę ataku na Boczka i odebrania mu kiełbasy. Bardzo dobry był tekst Waldka, o tym, że to nie wina psa, że należy do Boczka. Niby proste, a niezmiernie mnie rozbawiło .
Przejdźmy do minusów. Razi mnie nieco język bohaterów, pomimo, że sam miewam problemy z jego odtworzeniem w swoich pracach. Zwłaszcza u Waldka i Boczka troszkę kulało. Zabrakło mi też jakiejś genezy postaci tego nowego sąsiada i jej rozwinięcia. Przyszedł sobie niewiadomo skąd do zatęchłej poniemieckiej kamienicy i żąda sobie luksusów a potem udaje homosia. Nie poznajemy nawet jego tożsamości, a przydałoby się coś jeszcze na jego temat.
Jeśli o ocenę chodzi to waham się między 7 a 8. Chciałbym dać 8- ale że minusów nie lubię więc dam 7+, a nawet 7++
Co do genezy sąsiada, to pierwotnie w ogóle go miało nie być. Tu go nie ma:
Pabfer pisze: ↑2023-07-10, 08:50Ciąża z urojenia
Jolaśka ochrzania Waldka, że jest nietolerancyjny. W ramach zemsty, Walduś zaczyna się identyfikować jako kobieta w ciąży, a Jolaśka musi wokół niego skakać i spełniać każdą jego zachciankę.
To miał być odcinek o Plucińskich i ich patologicznych jazdach. Jednak w trakcie pisania sobie uświadomiłem, że zawsze mi się je źle oglądało, więc źle się też wymyśla i pisze, a ludziom się będzie źle czytać (jeśli się trafią jacyś czytelnicy), ponieważ ten pomysł jest:
Ursus pisze: ↑2023-07-11, 18:58
zbyt durny, nawet jak na Kiepskich
Chociaż chciałbym przypomnieć, że Ferdek już był w ciąży w oficjalnym odcinku I to w prawdziwej!
Wymyśliłem więc tego nowego sąsiada, ale nawet nie chciało mi się wymyślać mu imienia, nie mówiąc już o jakiejś genezie, a dopiero w trakcie pisania całkowicie przez przypadek stał się głównym bohaterem tego odcinka I w takim wypadku zasługuje na genezę, ale celowo ją olałem, bo to nie miał być odcinek o nim, tylko o krytyce:
Ursus pisze: ↑2023-07-11, 18:58
"elpegietów" i "ceplusplusów"
Umówmy się, że nic o nim nie wiadomo, bo to everyman i uniwersalny symbol czego tam chcecie
Natomiast co do języka, po raz kolejny powtarzam, że celowo tworzę swój własny, bo nie do końca lubię ten serialowy. Nie będę udawał, ze potrafię go odtworzyć. Możliwe, że nie. Jednak z premedytacją nawet nie próbuję. I to nie dlatego, że w siebie nie wierze, tylko nie wiem po co. Język w każdym sezonie jest nieco inny, a ja piszę swój własny sezon.
Ja cież pierdzielę, czego tu znowu nie ma
Miło z twojej strony, że tym razem scenariusz nie zajął kilku(nastu) stron A4 i dzięki temu w ogóle chciało się to czytać
No więc cóż, typowa pabferzyca przesiąka tym odcinkiem, Boczek nagle ma psa, Waldek dziecko, a Marian jest gejem... Pan Doman zapewne gdzieś to czyta i dziwi się wielce, że sam na to nie wpadł A ja postaram się to jakoś rozgraniczyć i pooceniać z osobna, bo jest co.
Wątek psa z dupy wyjętego - ok, wziął mnie z zaskoczenia, może być.
Nowy sąsiad - raczej bez ikry ni błysku, niezbyt przekonywający.
Jolasia - ujdzie, choć kuleje językowo (a kto nie? )
Ciąża Waldka i LPG - ... chyba podziękuję
Śmierć Jolasi - klasycznie na plus, choć powoli zakrawa to na jakąś obsesję
Marian gej - a to akurat bardzo na plus, proste, z jajem i z pomysłem.
Sinusoida konkretna, do tego językowo zdrowo to wszystko pomerdane jak zwykle, ale widocznie są rzeczy niezmienne Najkonkretniejszy zarzut jest taki, że to wszystko tutaj jest, ale nie bardzo do czegokolwiek prowadzi, nie wiadomo do końca, jaki jest finał historii Waldka, nie wiadomo po co był ten boczkowy kundel, po co był ten wątek Paździochowej, po co pokazałeś śmierć Jolasi i po co dalej pić to samo piwo, kiedy czujesz, że uleciał gaz. Mam wrażenie, że to był taki zlepek kilkudziesięciu pomysłów, których nie dało się nijak konkretniej rozwinąć. W efekcie wszystko jest rozmyte i nadto pokręcone. Przez co całość trochę do zapomnienia.
Ale podziwiam za ciągłe kreowanie tej pabferdalności w scenariuszach, Pharell patrzy na to z oddali i bije brawo
Masz rację, że trochę wyszedł bigos. To dlatego, że pierwotnie miało być tylko o ciąży Waldka i LPG, ale w trakcie pisania zauważyłem, że nie dam rady zrobić z tego głównego tematu, bo to za bardzo irytujące i dla mnie i dla Was, więc stwierdziłem, że Wielką Improwizację czas zacząć Między innymi pies i sąsiad byli improwizowani, więc celowo nie poświęcałem im dużo czasu, bo to wbrew pozorom nie o nich historia.
A co do Joaśki, nie mam obsesji. Pierwotnie nawet nie pomyślałem o jej śmierci, ale w trakcie pisania postanowiłem, że tradycji powinno stać się zadość i nawet miałem problem gdzie to upchać na siłę żeby miało chociaż szczątkowy sens
Dziękuję pięknie za złożoną analizę
Pabfer pisze: ↑2023-07-12, 09:20
A co do Joaśki, nie mam obsesji.
Nie no spokojnie, o nic cię nie posądzam, zresztą dałem to na plus
Pabfer pisze: ↑2023-07-12, 09:20
Masz rację, że trochę wyszedł bigos. To dlatego, że pierwotnie miało być tylko o ciąży Waldka i LPG, ale w trakcie pisania zauważyłem, że nie dam rady zrobić z tego głównego tematu, bo to za bardzo irytujące i dla mnie i dla Was, więc stwierdziłem, że Wielką Improwizację czas zacząć
A to w sumie bardzo dobrze, bo mam niejasne podejrzenia, że gdybyś zostawił samo LPG, to w ogóle by mi nie podeszło więc jednak miszmasz na plus
W zasadzie podpisuję się pod tym co koledzy napisali o tym scenariuszu, od siebie dodam że na szczególny plus zasługuje scena XVIII, a na minus cała reszta. Pamiętajmy jednak, że minusy nie mogą nam przesłonić plusów. Więc za ten scenariusz daję ocenę 9,99/10
Ło matku, a cóż to za dziwadełko
Jest tu praktycznie wszystko co mogło się znaleźć - wątek kiblowy, Boczek i jego pies, Jolasia podniecająca się Marianem, śmierć tejże, LPG, Paździoch gejem
Ciężko mi się takie scenariusza ocenia, z początku myślałem że to będzie ciąg niepowiązanych w ogóle scen (eksperymencik by był fajny) no ale nie, zaskoczenie.
Splusuję na pewno małą ilość Ferdka - bądź co bądź rzadkość, a jednak warto czasem dać zabłysnąć mniej wyświechtanym postaciom. Gorzej że są to akurat najmniej lubiane postacie w całym serialu... nie no, drugie najmniej lubiane, po tylu latach hejtu ustąpmy już miejsca Oskarowi i jego matuli.
Rada na przyszłość - jednak nazwij postacie które wprowadzasz i się nie wykręcaj, jednak lenistwem trochę zionie.
I znając twoją osobę zdziwiło mnie że to właśnie Pupciów wybrałeś do głównych ról, chyba tylko po to by Jolasia mogła tradycyjnie zginąć śmiercią bolesną i tragiczną.
Z zabawnych momentów - rozmowa Waldka i nowego lokatora o Boczkowym psie i coming-out Paździocha. Tutaj to nieironicznie jebłem.
Recka wyszła chaotyczna i nie na temat, nie ponoszę odpowiedzialności za jej jakość.
A cyfra? 3.14159 26535 89793 23846 26433 83279 50288 41971 69399 37510 58209 74944 59230 78164 06286 20899 86280 34825 34211 70679 82148 08651 32823 06647 09384 46095 50582 23172 53594 08128 48111 74502 84102 70193 85211 05559 64462 29489 54930 38196/10
A co do innych uwag, to powiedziałeś mniej więcej to, co reszta i już to uzasadniałem wyżej, więc jak Ci się chce, to zerknij, a jak nie, to też spoko Nie chcę się powtarzać, ale tutaj wszystko miało konkretny powód.
boczek22 pisze: ↑2023-07-12, 20:52
z początku myślałem że to będzie ciąg niepowiązanych w ogóle scen (eksperymencik by był fajny) no ale nie, zaskoczenie.
Nie chciałem żeby wyszło podobnie do Scen z Życia Małżeńskiego lub Kalafiora. Tak się wydarzyło trochę samo po drodze, ale powtarzam, że nie bez powodu.
Plusy:
- Helena przedstawiająca Jolasię jako dozorczynię
- atak psa na Boczka i zjedzenie mu kiełbasy
- Marian przypominający sobie, że jest gejem i Badura w biżuterii Heleny
Neutral:
- początkowa kłótnia Ferdka z Boczkiem
- postać nowego sąsiada
- rozmowa Waldka z sąsiadem i pomysł z udawaniem kobiety w ciąży
Minusy:
- Jolasia podlizująca się mężczyźnie
- wątek remontu starego składaka
- scena z wypadkiem Jolasi na schodach
- język bohaterów (nawet jeśli celowo miał on odbiegać od tego serialowego, to i tak wyszło to moim zdaniem dość słabo)
- zbyt mało śmiesznych tekstów i sytuacji (zwłaszcza tekstów), choć sama fabuła nawet ciekawa
Niestety nie kupił mnie ten scenariusz.
Wiem, że pisany bardzo po Twojemu - no i to się bardzo ceni, ale po prostu mnie nie kupił. To, co w odcinku mogło być najciekawsze (udawana ciąża Waldka i uganianie się Jolaśki przy nim) zostało w zasadzie sprowadzone do przyspieszonych scenek, a szkoda. Wbrew pozorom Pupcińskich da się napisać tak, aby byli ciekawi.
No, ale przejdźmy do konkretów Plusy:
-Pies pijący brandy (nie wiem jakby to zrealizowano, ale na żywo byłoby to przezabawne)
-Wątek rozwalonej muszli klozetowej - typowo kiepski, pasujący do serialu i w gruncie rzeczy nawet zabawny
-Paździoch jako gej oraz Badura Minusy:
-Dziwny język bohaterów - rozumiem, że to świadomy zamysł artystyczny, niemniej mi nie przypadł do gustu. Wypadło dość dziwnie i aż trudno było sobie wyobrazić bohaterów wypowiadających kwestie.
-Pokręcony wątek LPG, sąsiada, Waldka, Pupci - to mogło być naprawdę mocne, ale wyszło pomieszane, poplątane i w zasadzie dość niejasne i mało zabawne
-Za dużo osobliwości typu pustostan, klakta schodowa, mieszkanie Boczka, korytarz Boczka - rzecz jasna każdy chciałby to w serialu zobaczyć, ale poprzez fakt, że w gruncie rzeczy te lokacje (poza naprawdę ultrarzadkimi wyjątkami) nie pojawiają się w serialu, to ich nagłe pojawienie się w takim natężeniu robi wrażenie braku realizmu.
-Dość mało angażujący Ferdynand
Ode mnie 4,5/10, trochę po grzeczności, bo odcinek miał potencjał
Janusz powinien być profesorem na Uniwersytecie Warszawskim
MrOLX pisze: ↑2023-08-23, 16:39
To, co w odcinku mogło być najciekawsze (udawana ciąża Waldka i uganianie się Jolaśki przy nim) zostało w zasadzie sprowadzone do przyspieszonych scenek, a szkoda.
Pierwotny plan był taki, aby pisać tylko i wyłącznie o tym, ale zorientowałem się w trakcie, że nie potrafię i się skończyło Wielką Improwizacją, której jestem w pełni świadomy, więc przyjmuję każdą krytykę.