WAŻNE:
Pomóż przetrwać forum - zbiórka na dalszą działalność! Przekaż dowolną kwotę przelewem poprzez PATRONITE lub PAYPAL
- KLIKNIJ po szczegóły!
Możesz nas wesprzeć poprzez: Blik, przelew SMS | PATRONITE.PL || PayPal.com (kliknij: paypal lub płatność kartą)
Dla osób, które pomogą ranga Zasłużeni + wyróżnienie nicka kolorem i pogrubieniem. DZIĘKUJEMY!
Scena I Sypialnia. Ferdek strasznie chrapie. Zegar pokazuję trzecią w nocy. Nagle słychać pukanie do drzwi.
Halina: Jezus Maria! Kogo tam po nocy niesie! Czecia w nocy jest!
Ferdek: Pewnie znowu ta menda i alkoholik na wudtkie przyszedł! Ktoś nadal dobija się do drzwi.
Halina: No idźże sprawdź, kto to, bo muszę spać, żeby rano wstać! Ferdek wstaje z łóżka i idzie do drzwi.
Ferdek: No idę, przecie się nie rozerwie! Otwiera, a w drzwiach stoi Boczek. Obok stoi walizka. Jest ubrany w czarny, przyciasny garnitur.
Na głowie ma kapelusz i chowa coś za plecami.
Ferdek: Czego? (poddenerwowany)
Boczek: Panie Ferdku, pożegnać rzem się przyszedł.
Ferdek: Coś pań? Czecia w nocy jest! Co? Jak to pożegnać?
Boczek: Ano normalnie, se wyjeżdżam i to na zawsze! Ferdek jest zdziwiony.
Boczek: Rano, siódma czydziści pociąg mam.
Boczek: No to chciałem na pożegnanie... jeszcze raz se z panem wutkie napić. Boczek wyciąga za pleców litową butelkę wódki.
Ferdek nie kryje swojej radości.
Ferdek: A to zapraszam, sąsiedzie, zapraszam. Boczek wchodzi do środka, zdejmuje kapelusz i zostawia go na garderobie w przedpokoju.
Scena II Ferdek z Boczkiem, siedzą w kuchni przy stole. Boczek je zupę.
Boczek: Mmm... pani Halinka to zawsze dobre zupkie gotuje. Nagle z przyciasnego, napiętego do granic możliwości garnituru Boczka urywa się guzik i wpada do zupy.
Boczek tego nie zauważa i połyka go z kolejną porcją zupy.
Ferdek: - Świnia... (mruczy pod nosem )
Boczek: Panie! Nie obrażaj pan, dobre?
Boczek: Pan żeś jest taka sama świnia, a nawet grubsza! W Ferdku aż się zagotowało.
Aż kipiał ze złości, ale widok wlewającej się do kieliszka wódki złagodził wszystko. Ferdek: To jedzie pan do Tadżykistanu?
Boczek: Do Ułan Bator!
Ferdek: Przecie to w Mongolii jest! Co tam pan bedzie robić?
Boczek: Jak to? Jak to co? Kichę kręcić! To umiem najlepiej! He.. He..!
Boczek: No i ten balet... Hihi! Boczek jest podekscytowany.
Boczek: Balet mongolski na żywo bede mieć, a nie jakieś gówno w telewizji!
Ferdek: Pan to żeś jednak erosoman jest.
Boczek: Mówiłem! Nie obrażaj pan! Ja tu do pana, grzecznie z wódką, pożegnać się.
Boczek: A pan mnie tu obraża cały czas! Bo do Paździocha se pójdę!
Ferdek: Dobre, dobre... Ferdek nalewa wódki
Ferdek: No chlusniem bom usniem!
Boczek: Panie Ferdku, a pamiętasz pan jak.... Odcinek jest wypełniony najlepszymi fragmentami odcinków z Boczkiem
Scena III
Boczek: Hihi! To były czasy! Rozbawiony Ferdek ociera łzy. Boczkowi zaczyna głośno burczeć w brzuchu.
Boczek: Panie Ferdku, a nie poczęstowałby pan jeszcze zupką?
Ferdek: Panie, nie nadużywaj pan mojej gościnności!
Ferdek: Przecie cały garnek pan zeżarł, a to była zupa na jutro! Ni ma już nic do jedzenia.
Boczek: Trudno.... Aaa ja tu gdzieś miałem jeszcze prowiant, na czarną godzinę schowany! Boczek przeszukuje wszystkie kieszenie i wyciąga z kieszeni garnituru ugotowane jajko.
Rozbija skorupkę jaja o stół, po czym obiera i połyka w całości. Ferdek jest zniesmaczony.
Boczek: Panie Ferdku, a pamiętasz pan jak na Wielkanoc... Kolejne retrospekcje
Scena IV Butelka z wódką jest już pusta. Ferdek z Boczkiem są już pijani. Boczek: Zanim se pujdę, powiem panu prawdę... jak na świętej spowiedzi!
Boczek: To ja rzem zawsze z kibla ten papier kradł! Ferdek udaje zaskoczonego.
Ferdek: I nielegalnie się wypróżniał!
Boczek: A to też, bo widzi pan, ja na piętrze sam se kibel miałem. No ale z sąsiadami jakoś tak raźniej było. To se do was chodziłem...
Boczek: Widzę, że pan, panie Ferdku już mocno się znietrzeźwił.
Boczek: To se już pójdę. Niedługo pociąg mam. Pijany Ferdek z trudem wstaje od stołu i wpada na Boczka.
Boczek: Pan, panie Ferdku to zawsze najlepszy somsiad był.
Ferdek: M-Mordo... kochana! Ferdek ściska Boczka. Po czym traci przytomność i upada na stół kuchenny.
Scena V
Halina: Ferdek? Ferdek! Ferdek budzi się na blacie stołu.
Halina: Co ty, żeś tu sam po nocy chał?
Ferdek: N-Nie! Boczek był się pożegnać, a ja...
Halina: Co ty pieprzysz? Boczek od dwóch tygodni na Bonifratrów leży, na intensywniej terapii.
Ferdek jest zmieszany. W dużym pokoju dzwoni telefon, Halina biegnie odebrać. Halina: Jezus Maria! Ferdek w chodzi do dużego pokoju. Halina stoi zapłakana, słuchawka telefonu wypadła jej z ręki.
Ferdek: Halina! C-Co się stało?
Halina: Pan Boczek... Nie żyje.
Ferdek: Jak to nie żyje? Przecież ja z nim wudtkie w nocy piłem.
Halina: Ferdek, to nie jest śmieszne.
Scena VI Ferdek zauważa w przedpokoju kapelusz Boczka, zabiera go i wybiega na korytarz. Spotyka tam Paździocha.
Paździoch: Gdzie pan tak biegniesz? Co się stało?
Ferdek: Boczek nie żyje!
Paździoch: Co pan pieprzysz! Wczoraj u mnie na wódce był!
Ferdek: U mnie też był! I mówił, że do Mongolii jedzie.
Paździoch: No, kichy kręcić! Scena VII
Paździoch i Ferdek ubrani na czarno siedzą w dużym pokoju.
Paździoch: Może i świnia był, ale szkoda człowieka...
Ferdek pokazuje Paździochowi kapelusz Boczka.
Ferdek: Jak pan to wytłumaczy?
Paździoch: Panie Ferdku, są na tym świecie rzeczy...
Ferdek: ...które się nawet fizjologom nie śniły? Paździoch uśmiecha się szeroko.
O kurde... Nie wiem jak to ocenić. Oczywiście odcinek mógłby powstać tylko gdyby Boczek żył, a wtedy nikt by takiego nie stworzył, ale wiadomo, to tylko fan fiction, tu wszystko możliwe Ogólnie nie lubię smutnych odcinków, a ten niewątpliwie taki by był. Jednak pomysł ciekawy, fajne upamiętnienie Boczka, że przychodzi w nocy do obu sąsiadów, opowiada o różnych rzeczach, wręcz spowiada się, a potem okazuje się, że nie żyje. Mogłoby się okazać że zmarł w nocy - takie sytuacje ponoć były naprawdę, że ktoś zmarł i w tym czasie "przychodził" do kogoś. Niepotrzebne retrospekcje przedstawiające sceny z innych odcinków. To na minus, bo ja po prostu w ogóle nie lubię retrospekcji. Zamiast tego bohaterowie po prostu mogliby rozmawiać o przeszłości i różnych wydarzeniach. Był potencjał, ale zmarnowany, bo można by było dodać dużo więcej rzeczy w rozmowach z Boczkiem i Ferdkiem. Ciekawe zakończenie z tym kapeluszem. Od strony technicznej na minus to że scenariusz jest za krótki i dziwne jest to, że czasami kilka razy z rzędu jest jedna postać. Nie dam oceny, bo przez tematykę ciężko mi ocenić. A teraz to już musiałby być odcinek i o Boczku, i o Paździochu. Można by też zrobić taki odcinek bez ich udziału, np. Ferdek budzi się rano jeszcze kompletnie pijany i jest pewien że przyszli do niego z wódką Boczek i Paździoch i opowiada o tym. Badura (to tylko przykład, nie lubię go, może być też Kozłowski, bo nie wiem kto by mógł tu pasować skoro nie Boczek ani nie Paździoch - a może Cycu bez Jolancie?) ma dokładnie taką samą sytuację. Trwają spory na temat tego co właściwie się stało, każdy myślał że od pijaństwa już im się w głowach poprzewracało, a potem okazuje się że sąsiedzi nie żyją.