WAŻNE:
Pomóż przetrwać forum - zbiórka na dalszą działalność! Przekaż dowolną kwotę przelewem poprzez PATRONITE lub PAYPAL
- KLIKNIJ po szczegóły!
Możesz nas wesprzeć poprzez: Blik, przelew SMS | PATRONITE.PL || PayPal.com (kliknij: paypal lub płatność kartą)
Dla osób, które pomogą ranga Zasłużeni + wyróżnienie nicka kolorem i pogrubieniem. DZIĘKUJEMY!
O Ferdku, co nie chciał Niemca
Scenariusz autorstwa MrOLX W konwencji dzisiejszej lekko zmodyfikowanej. Opis fabuły: W kamienicy Ćwiartki ¾ pojawia się Niemiec, syn właściciela kamienicy przed wojną, który za wszelką cenę chce, by ta powróciła w strefę wpływów rodziny. Sprzeciwiają mu się mieszkańcy, na czele z Ferdynandem Kiepskim.
Scena 1
Przedpokój Kiepskich, noc. Słychać natarczywe pukanie do drzwi. Ferdek: No idę kurde, noc jest kurde, idę, idę, co jest.
Za drzwiami stoi Arnold Boczek w piżamie. Boczek: Panie… Panie Ferdku… Ferdek: Czego? Trzecia w nocy jest, kurde. Boczek: Bo panie, afera jest w mordę jeża. Pan zobacz! Ferdek: Panie, jaka afera, co jest tam, gówno jest, przepraszam bardzo, spać mi się chce.
Ferdynand próbuje zatrzasnąć drzwi, ale Arnold nie daje za wygraną. Boczek: Panie, bo normalnie Niemce przyjechały. Ferdek: Jakie Niemce? Boczek: No normalne Niemce, w mordę jeża. Mercedesem czarnym. Ja se wstaje, do kibla se idę, a tu słyszę jakieś krzyki po zagranicznemu. Z podwórka. I patrzę, w mordę jeża! Niemce stoją, Mercedes zaparkowany, wielki jak stodoła! Ferdek: Sam pan jesteś jak stodoła, kurde. I co, że stoją? Każdy jeden se może stać. A pan tu nie mieszkasz, przypominam panu! Boczek: Panie, ale one się normalnie awanturowały. Ferdek: A gówno tam, dupa tam. Boczek: Panie, ale pan nic nie rozumiesz, w mordę jeża! Chodź pan! Ferdek: Dobra, kurde idę, ale se jeszcze panie po browara skoczę, dobre?
Scena 2
Korytarz. Ferdek i Boczek podchodzą do drzwi klatki schodowej. Boczek: Panie, tylko cicho, bo one tu idą, w mordę jeża. Te Niemce.
Słychać jakieś kroki i głośne rozmowy po niemiecku. Ferdek: A no faktycznie, coś tam niby kurde słychać.
Ferdek bierze solidny łyk „Mocnego Fulla” Boczek: Panie, dej pan łyka. Ferdek: Panie, cicho być kurde.
Głosy i kroki zaczynają być coraz głośniejsze. Wtem otwierają się drzwi klatki. Na korytarzu pojawia się trzech mężczyzn. Najwyższy i najbardziej postawny z nich ubrany jest w mundur niemiecki z czasów I wojny światowej. Pod szyją widnieje ogromny krzyż żelazny. Na głowie ma wypolerowaną pickelhaubę. Jego twarz zdobią pokaźne wąsy jak u cesarza Wilhelma II. Dwóch pozostałych Niemców również wygląda ciekawie. Mają na sobie garnitury, jeden z nich jest łysy, drugi ma stahlhelm na głowie. Ferdek i Boczek wyglądają na oszołomionych. Niemcy powoli rozglądają się po korytarzu, w końcu obserwują sąsiadów. Niemiec w pickelhaubie (hitlerowski krzyk): GUTEN ABEND!!! Boczek: W mordę jeża, co on mówi? Ferdek: Kurde, dla mnie to brzmi jak… no kurde jak groźba jakaś. Boczek: Panie, weź coś im powiedz, no w dupę węża. Ferdek: Eeee… Dobry wieczór panowie Niemcy… E kurde, skąd wy jesteście? I CO TU ROBICIE NAGLE KURDE W NOCY? Niemiec w pickelhaubie: WAS? Ferdek: Kapusta i kwas, kurde! Ja tu zadajem pytania. Niemiec w pickelhaubie: Ich heisse HELMUT VON HEINRICHWALD. Und du? Ferdek: No kurde, nie rozumiem pana, no kurde. CO PAN TU ROBISZ TAK PÓŹNO?
Niemiec w stahlhelmie mówi coś do Helmuta, ten przytakuje. Niemiec w stahlhelmie (mocny niemiecki akcent): Nazywam się Heinrich Miller. A to jest pan Halmut von Heinrichwald. Syn Klausa von Heinrichwalda, właściciela tej kamienicy przed wojną. Boczek: O w mordę jeża…
Scena 3
Sypialnia Kiepskich, Halina leży w łóżku obudzona. Do sypialni wbiega Ferdek. Halina: I co to znów za krzyki do jasnej cholery?! Ferdek: Halinka, kurde! Niemce przyjechały do kamienicy kurde! Halina: Jacy Niemcy, jełopie? Znowu wódkę chlałeś z Paździochem! Ferdek: Nie! Halina: To z Boczkiem! Ferdek: Halincia, ty wiesz przecież, że ja z tym grubasem pornograficznym nie piję. Halina: Ale do jasnej cholery, jacy Niemcy?
Scena 4
Korytarz, nieopodal mieszkania Paździocha. Helmut, Heinrich i trzeci Niemiec (nazwijmy go Kurt) stoją zniecierpliwieni obok drzwi do mieszkania Paździocha. Helmut wali w drzwi z całej siły. Obok stoi Boczek. Kurt:: Schluss. Boczek: Panie, szlus szlus to zamknięte jest na amen w nocy. Helmut (hitlerowski krzyk): OFFEN! OFFEN! SCHNELLER! OFFEN! SCHEISSE!
Drzwi otwiera Paździochowa. Paździochowa Czego? Noc jest! ŚPI SIĘ!!!
Obok całej grupy pojawia się Ferdek i Halina. Heinrich: Proszę państwa. To jest pan Helmut von Heinrichwald. Syn przedwojennego właściciela tej kamienicy. Proszę nas wpuścić, tutaj przed wojną mieszkał jego ojciec. Paździochowa: W moim mieszkaniu?
Z głębi słychać kroki. Wchodzi zbudzony Paździoch w piżamie (gdyż nawet nie zdążył założyć szlafroka). Paździoch: Jeszcze w NASZYM mieszkaniu, Helena. Co się dzieje, karwasz twarz? Paździochowa:: Jak to co? Niemcy! Marian, panowie do ciebie! Twierdzą, że tu mieszkał ten no…
Helena wskazuje na Helmuta.
Jak pojawił się Paździoch, tak również przychodzi Janusz. Janusz: No cóż się tutaj znów wyprawia. Skąd są ci panowie i co tutaj robią? Ferdek: Ja tutaj kurde nie mieszkam, ale ja kurde myślę, że tutaj zara Niemce zamieszkają! Boczek: Bo to są Niemce, w dupę węża! Ja żem widział ja Mercedesem przyjechali! Czarnym! Helena:: Marian, dziadygo! Weź im coś powiedz! Spać mi się chce! Paździoch: Paszoł won. Helmut: NEIN!
Scena 5
Piwnica. Na podłodze rozłożone są różnego rodzaju materace, koce, poduszki, etc. Wszyscy mieszkańcy tj. Ferdek, Halina, Boczek, Paździoch, Paździochowa i Janusz leżą lub siedzą bezradni i jakby zamyśleni. Ferdek pije ciągle to samo piwo, które wziął wtedy jak szedł z Boczkiem. Helena: Tak tu dalej być nie będzie! Nie będą nas Niemce do piwnicy wydupczać! Zachciało im się, cholera jasna. Boczek: Pani Helenko, ale to oni oględziny robią mieszkań dawnych, bo tu one przed wojną napoleońską normalnie mieszkały, w mordę jeża. Helena: Co pan pieprzysz? Przecież tu o pieniądze chodzi. Ferdek: Jak nie, jak tak, kurde. I ja tutaj w tym momencie dzwonię bo polską naszą milicję państwową, by ten procederes ukrócić i normalnie koniec będzie, amen, do widzenia.
Ferdek wyciąga komórkę i już ma dzwonić po policję, ale zapomina numeru. Ferdek: Kurde, jaki to był numer na te milicję? Paździoch: Gówno to da! To się granatowa policja zrobi! Ferdek: A pan to się nie wypowiadaj kurde, bo sam pan jakbyś mógł to byś panie kolaborancję prowadził. Kurdeee, jakby pan Borysek żył jeszcze to by tym Niemcom laską między żebrami podziabał! Boczek: Jak nie jak tak! I jeszcze by im te pikielechałupę butem rozgniótł. Janusz: Drodzy państwo, drogą słuszną jest droga dialogu. W Paragwaju nikt nie stosuje rozwiązań siłowych. Ferdek: Tak? Co pan nie powiesz? Przecie tu te Niemce zara rozkradną wszystko, ogołocą, tynka postawią i amen, na sprzedaż. Boczek: A my? Ferdek: Ja nie wiem jak my, ale pan tutej nie mieszkasz i pan natychmiast wypierdzielaj w podskokach bo pan nam cenne miejsce pustostańskie zajmujesz. Halina: Ferdek… Ty weź zadzwoń po Kozłowskiego, przyjedzie i on tu powie co należy zrobić. Ferdek: O dokładnie, dokładnie, już Halincia, już…
Ferdek bierze telefon i dzwoni. Ferdek: O! Dobry wieczór prezesie złoty, nie śpi pan? Bo widzi pan… aha… aha… a no to się nic nie dzieje, kurde… ta… ta… dob…. Dobranoc. Halina: I co? Ferdek: I gówno, Kozłowski nie przyjedzie. Na wsi u szwagra siedzi, wódkie pije.
Scena 6
Mieszkanie Paździochów. Niemcy wnoszą do środka różne bibeloty: Portret cesarza Wilhelma II, przedwojenny herb Wrocławia. Na koniec przez podwójne drzwi Heinrich wjeżdża do środka motocyklem wojskowym z czasów II wojny światowej. Z płyty puszczony zostaje „Prussian Glory” (to samo co leciało w odcinku „Kiepski Film” jak Boczek tańczył. Po wszystkim Niemcy siadają na fotelach zadowoleni i piją wino. Po chwili do środka wchodzą wszyscy sąsiedzi. Helena: Cholera jasna! Co to za burdel! W moim mieszkaniu! Tłumaczyć się! Co to ma znaczyć?!
Heinrich spokojnie wstaje i podchodzi do Heleny wraz z kieliszkiem wina. Heinrich Winko reńskie na powitanie? Pyszne wein, mówię pani. Guten morgen! Pan Heinrichwald postanowił przywieźć do swojego mieszkania kilka pamiątek z Vaterlandu. Resztę mieszkań zamierzamy odzyskać, ładnie wyremontować, podzielić i sprzedać! Dostaniecie z tego procenty! Pan Helmut ma tutaj wizję takich nowoczesnych mieszkań w deutsche stylu… Helena: Gówno! Wyłazić stąd natychmiast, albo zainterweniuje policja! Janusz: Bądź co bądź, to jest nieuczciwe, panowie. Wchodzicie tak do czyjegoś przytulnego lokum i znosicie tam swoje prywatne bibeloty. No nieładnie. A my musieliśmy spać w pustostanie, ze szczurami. Paździoch: Wlazł mi pod spodnie! Ferdek: Słuchaj pan, jeden z drugim, z trzecim! To nie jest wasza kurde kamienica! Heinrich: Nein. Pan jest źle poinformowany. Mamy papiery. To jest kamienica pana Helmuta, jego prywatna własność. Polnische polizei nic nie poradzi na prawo. Ordnung muss sein! Janusz: Ale to jest przecież prawo niemieckie, międzywojenne. Heinrich: Przykro mi, musicie się wyprowadzić stąd. Ale mogę wam piękny Haus znaleźć. Może w Breslau, może w Krakau, może w Stettin. Na pewno w Polen. I będziecie mieszkać jak tu. Ferdek: O nie, tak dalej być nie będzie! Ja w tym momencie oświadczam, że ja stąd się kurde nie ruszam! I dupa i koniec! Halina: No co jak co, ale mój mąż ma rację w tej sprawie.
Do Paździochów wchodzi Mariola, ewidentnie zdziwiona całą sytuacją. Mariola: Co się tu znów wyprawia? Jedną noc mnie nie ma i już! Ferdek: Jak co, jak co? Niemce przyszły i kamienicę nam kradną, złodzieje jedne. Paździoch: Precz z komuną! Janusz: Panowie, ja jeszcze raz ponawiam swoją prośbę. My tutaj mieszkamy i proszę państwa, abyście naszego mieszkania nie zajmowali. Ja panom mogę nawet zapłacić. Heinrich: Ale my nie chcemy pieniędzy. Tutaj przed wojną mieszkał ojciec pana Helmuta von Heinrichwalda, nicht war? Helmut: Jawohl! Ferdek: Nie no, normalnie ja się muszę napić, bo ja nie wytrzymię normalnie.
Scena 7
Piwnica. Ferdek, Paździoch, Helena, Halina i Mariola siedzą przy stołku. Ferdek popija wódkę. Przychodzi Janusz z Boczkiem. Janusz: Proszę państwa, panowie Niemcy nie dali się przekonać. Właśnie oglądają mieszkanie pana Boczka. Boczek: Mnie całe kiełbasę zjedzą, złodzieje faszystowskie w mordę jeża! Janusz: Co jak co, ale ja w takiej sytuacji rozkładam ręce. Nie chcieli nawet pieniędzy. Boczek: Panie Ferdku! A pan widział, jak pana mieszkanie urządzili w mordę jeża? Gówno tam jest, piec tylko został!
Ferdek wstaje jak oparzony. Ferdek: O nie! TAK DALEJ BYĆ NIE BĘDZIE! UKRĘCĘ ŁEB NIEMCOM! UKRĘCĘ ŁEB!
Ferdek biegnie do swojego mieszkania, za nim biegną też Halina i Mariola.
Scena 8
Mieszkanie Kiepskich, salon. Jest całkiem pusto – zdjęte obrazy, wyniesione meble, zabrany dywan. Został jedynie piec, z którego oczywiście zdjęto paprotkę. Ferdek: Kurde… Kurde no… CHOLERNE NIEMCE, JA TO NORMALNIE IM, ASZ! Halina: Ferdziu… Ale tutaj nic nie ma, ani obrazu, ani nic… Mariola: Kuchnia też ogołocona. Wszystkie pokoje puste. Ferdek: Kurde, Halinka patrz!
Ferdek wskazuje na okno, do którego przybiegają Mariola i Halina. Za oknem widać poukładane meble z mieszkania Kiepskich. Ferdek: Ja już im…
Scena 9
Noc, korytarz. Do kibla idzie powoli Helmut von Heinrichwald. Zbliża się do drzwi, po czym otwiera je. Za drzwiami widzi „przerażający” widok – jest to Ferdek przebrany za Niemca. Ferdek: Heinrichwald! Heinrichwald!
Z kibla zaczynają unosić się tumany białego dymu. Helmut: Vater! Mein Gott! Ferdek: Mein Sohn… Helmut: Was? Was?
Helmut wygląda na coraz bardziej przerażonego. Wydaje mu się, że widzi ducha. Ferdek: PASZOŁ WOOOON!
Tumany białego dymu wychodzą na korytarz, a Helmut w okrzykach wbiega do mieszkania Paździochów. Po chwili wybiega przerażony wraz z Heinrichem i Kurtem. Chcą otworzyć drzwi na klatkę schodową, ale z niej wyskakuje nagle Arnold Boczek w stroju rzeźnika z siekierą, a za nim pojawia się dym… Boczek: No! Ałwiderzejen, w mordę jeża!
Przerażeni Niemcy mijają Boczka i wbiegają na klatkę schodową. Boczek zamyka za nimi drzwi i spogląda na Ferdka. Obaj zaczynają się śmiać.
Scena 10
Mieszkanie Kiepskich wróciło do normy. Stół ustawiony jak do niedzielnego obiadku, jednak tym razem siedzą przy nim sąsiedzi: Ferdek, Halina, Paździoch, Paździochowa, Mariola i Janusz. Brakuje tylko Boczka. Janusz: Pani Halineczko, bardzo nam miło było przyjść na ten jakże uroczysty, rodzinny a zarazem sąsiedzki obiad. Halina: A dziękuję, dziękuję. Spokojniej teraz tak jakoś bez tych Niemców. A tak w ogóle, gdzie jest pan Boczek? Ferdek: Boczek tu nie mieszka i nie był zapraszany kurde. Jeszcze tego grubasa tu brakowało. Halina: Ale jak nie był zapraszany, przecież wyraźnie go zapraszałam. Ferdek: A co tam, dupa tam spóźniła się pewnie świnia jedna i koniec, nie starczy dla niego, więcej dla nas kurde! Halina: Ferdek, daruj sobie przy stole, dobrze? Ferdek: Ja sobie Halincia będę u siebie w domu mówił co mi się będzie podobało, bo to mój własny dom, do którego meble właśnie szczęśliwie wróciły bo jeszcze ich te Niemce nie wywiozły na bazar do Paździocha.
Paździoch śmieje się pod nosem. Janusz: W naszym mieszkaniu pozostało wiele niemieckich pamiątek. Postanowiliśmy większość z nich zachować… Helena: Większość! Zrobiliśmy wyjątek, jeden jedyny. Od święta. Ferdek: Jakiego kurde wyjątka żeście zrobili?
Nagle do salonu Kiepskich wjeżdża Boczek na wojskowym motocyklu, wszyscy są przerażeni i upuszczają sztućce. Boczek: Dzień dobry! Nie spóźniłem się?
Scena 11
Mieszkanie Paździochów. Ferdek, Paździoch i Janusz popijają wódkę. Ferdek: No, panie Paździoch… Ja bym się po panu wieeelu rzeczy spodziewał, ale że pan temu pasożytowi, świni grubej niedorozwiniętej pan motora dał za darmo? Żeby sobie jeździł do rzeźni?
Paździoch wyjmuje spod stołu piłkę do cięcia metali. Paździoch: Mówi to panu coś?
KONIEC
Janusz powinien być profesorem na Uniwersytecie Warszawskim
No cóż - pozwolę sobie podzielić opinię na dwie sprawy. Technikę i samą treść.
Ta pierwsza jest okej - miały być czasy współczesne lekko zmodyfikowane - dla mnie to samo co ostatnio nowe odcinki z pierwszym sezonem (zwłaszcza akcja z wyganianiem niemców) - dziwny jest to dla mnie mariaż - ale okej - bo oba style sa przedstawione w sposób przystępny - ale połączone razem wypadają dla mnie tak o - bo to jednak inne typy humoru.
Teksty bohaterów za to dośc ok odwzorowane - lepiej niż poprzednio - dość dobrze w 1 scenie z Boczkiem.
Jeśli chodzi o treść to zaczęlo się standardowo jak w Kiepskich - ale im dalej "w las" tym troszkę dziwniej. Od sceny wykurzenia Niemców praktycznie poziom poleciał w dół (także z techniką - mam wrażenie, że było pisane to już troszkę po szybkości)
Zakończenie dziwne, nie przypadło mi do gustu.
Ogólnie do połowy dość solidnie, potem spadek pod względem treśći i techniki. Praca na podobnym poziomie - z dość podobnym klimatem do twojej poprzedniej. Więc widać, że masz jakąś własną wizję którą starasz realizować.
Podobnie jak poprzednie, troszkę lepiej z tym językiem więc dam 7+/10 (jako całokształt)
Bardzo dobry scenariusz! Lubię absurdy w tym serialu- właśnie dlatego zacząłem go oglądać. Tutaj mamy styl 1 sezonu w realiach z 28 sezonu, a to moje marzenie- żeby serial nie zmieniał się na gorsze. Dlatego chwyciło mnie to za serce Na plus wszystkie sceny oraz fakt, że sąsiedzi nie byli zbyt chamscy dla Boczka jak w najnowszych odcinkach, tylko miałeś z tym umiar. Ponadto poza Januszem i wspomnieniem Prezesa nie było nowych postaci, a Janusza akurat lubię
Niezły scenariusz, ale odrobinę za krótki. Na plus afera Boczka, wprowadzenie się Niemców do mieszkania Paździochów i nocowanie sąsiadów w piwnicy. Dobry też tekst Haliny "Jacy Niemcy, jełopie? Znowu wódkę chlałeś z Paździochem!" i wjazd Boczka do salonu Kiepskich na motocyklu. Na minus scena z wypędzaniem Niemców, rozmowa przy obiadku i zbyt mała ilość humoru. Zakończenie oceniam neutralnie. 6,5/10