WAŻNE:
Pomóż przetrwać forum - zbiórka na dalszą działalność! Przekaż dowolną kwotę przelewem poprzez PATRONITE lub PAYPAL
- KLIKNIJ po szczegóły!
Możesz nas wesprzeć poprzez: Blik, przelew SMS | PATRONITE.PL || PayPal.com (kliknij: paypal lub płatność kartą)
Dla osób, które pomogą ranga Zasłużeni + wyróżnienie nicka kolorem i pogrubieniem. DZIĘKUJEMY!
SCENA I
Ferdek śpi w fotelu przed telewizorem. Nagle budzi go pukanie. Ferdek idzie otworzyć.
Ferdek: Czego Pan zakłócasz mój sen? 3 rano jest kurde!
Paździoch: 15:00 to już nie takie rano, panie Ferdku.
Ferdek: Zależy czy trzeba iść na bazar czy nie, hehe kurde hehe...
Paździoch: Nie odpowiem na tę prowokację, bo godzina trzecia zawsze była godziną pokoju między nami. (wyjmuje flaszkę z kieszeni) Mówi to Panu coś?
Ferdek: Głośno i wyraźnie. Zapraszam!
(siedzą w salonie przed TV i piją)
A dlaczego już nie trzecia w nocy, panie Paździoch? Co prawda i to rano i to rano, ale jakoś tak inaczej, inny klimat...
Paździoch: W nocy baby jagi są czujne i nam przeszkadzają, bo już się na nas poznały, a o tej godzinie są jeszcze na miotłach, daleko stąd. Poza tym na starość wolę sobie dłużej pospać...
Ferdek: Tak pan myślisz, że już się poznały?
Paździoch: Przecież robimy to samo codziennie od 20 lat. Choćbyśmy się w dzień pobili to w nocy i tak pijemy. Codziennie Przynajmniej z wyjątkiem zeszłego tygodnia. Wtedy to Helena nasypała mi tłyczonego szkła do butów i musiałem obalić flaszkę z lekarzem, który nie miał tak głębokich przemyśleń jak Pan. To mnie skłoniło do zmian.
Ferdek: Bardzo słusznie! I za to się napiijmy!
Paździoch: Chlup Boczka w dziób!
Ferdek: A tak właściwie to pamiętasz Pan jeszcze dlaczego tak nie lubimy tego Boczka?
Paździoch: Nie, ale gówno mnie to obchodzi.
(chwila ciszy)
Ferdek: Ale serio Pan kurde mówisz, że te nasze już się poznały, że my od 20 lat tylko udajemy te różne bójki i kłótnie żeby tylko nas nie podejrzewały o wspólne picie?
Paździoch: Oczywiście, że tak!
Ferdek: Kiedy?
Paździoch: 18 lat temu.
Ferdek: Jak?
Paździoch: Bo to trzeba stosować co jakiś czas, a nie w każdy środowy wieczór.
Ferdek: A przełożenie tej taktyki na sobotę nic nie dało?
Paździoch (pokazuje mu stopę): No widzisz Pan, że nie...
Ferdek: Ta Pana Helena to ostatnia menda, świnia i wrzód...
Paździoch: I za to się napiijmy! Buch Boczka w brzuch!
Ferdek: Serio nie daje mi spokoju co takiego on nam zrobił... Nie możemy pić z nim?
Paździoch: Nie, bo będzie mniej na łebka.
Ferdek: A to tak.. To za to się kurde napiijmy! Bach Boczka w piach kurde!
Paździoch: Łubudubu, niech nam....
(rozlega się huk)
Ferdek: O kurde! Co to?
Paździoch: Tylko lepiej Pan nie wchodź. Chodź Pan do judasza. To mogą być hitlerowcy...
Ferdek (wygląda): Jakąś wielką skrzynię walnęli koło kibla... (słychać jęki Boczka) O kurde! Wykrakałem! Hitlerowcy bach Boczka w piach i do trumny. Tylko skąd wiedzieli, że on będzie u nas w kiblu?
Paździoch: Przecież ukrywa się tam przed byłą żoną już od 20 lat..
Ferdek: Serio aż tyle czasu minęło?
Paździoch: Daj Pan popatrzeć!
Ferdek: No proszę...
Paździoch: Poszli sobie, a Boczka zostawili. Wyjdźmy.
Ferdek: No dobre kurde... Chociaż powiem Panu, że się trochę boję kurde...
Paździoch: Czekaj Pan!
Ferdek: Wrócili?
Paździoch: Nie. Dlaczego my od 20 lat jesteśmy wciąż na Pan?
Ferdek: Serio już od 20?
Paździoch: Tak! Dlaczego?
Ferdek: Bo masz Pan brzydkie imię kurde!
Paździoch: A no tak... Sam też go za bardzo nie lubię. Pan też swoją drogą nie masz jakiegoś pięknego.
Ferdek: Dobre, to chodźmy!
SCENA II
Korytarz. Boczek stoi przy automacie.
Ferdek: A co to?
Boczek: Nie wiem, ale mają piwo i batoniki.
Paździoch (skręca się ze śmiechu): Panie Fe... Fe... Nie.... To zbyt okropne imię... Proszę pana, to zwykły automat, a Pan coś pierdzieliłeś o wojnie...
Ferdek: Ja?
Paździoch: Przesuń się Pan. (wrzuca 5 zł i wypada piwo, wypija je)
Boczek: Pan to masz szczęście! W mordę jeża!
Ferdek: Chcesz Pan swoje szczęście, to też se Pan kup. Tylko najpierw Pan mi pożycz piątaka.
Boczek: Dobre, ja panu pożyczę, ale jeśli Pan też wygrasz, to się Pan ze mną podzielisz, w mordę jeża!
Ferdek: No... Łyka mogę Panu dać... (bierze 5 zł od Boczka, wrzuca, pije troszkę, Boczek mu zabiera i pije do dna) Panie! Co pan?
Boczek: No miałeś się Pan podzielić, w mordę jeża!
Ferdek: Ale podzielić się to nie jest oddać wszystko kurde!
Boczek: A czyje pieniądze?
Ferdek: No dobre. To już ich panu kurde nie oddam.
Boczek: I tak byś Pan nie oddał. Znamy się nie od dziś...
Ferdek: Kup se Pan normalnie jak człowiek, a nie robisz Pan cyrki jak małpa jakaś...
Boczek: Ja się boję...
Ferdek: Czego?
Boczek: A pamiętasz pan Trzy Ananasy? Fortuna na ślepym koniu jeździ! Jak wtedy wszystko powygrywałem, to teraz wszystko przegram. Panowie wtedy wszystko przegrywaliście, a teraz wygrywacie. To jest znak! A drugi taki, że tu są batoniki ananasowe. Dobrze, że oszukałem system i pan wygrałeś coś dla mnie...
Ferdek: Co pan pierdzielisz? Długo pan myślałeś nad tą intrygą? Przecież to wszystko nie tak działa. Myślałem, że pan Paździoch już się dzisiaj dostatecznie skompromisował swoimi urojeniami, ale pan go chyba przebiłeś. Przecież to...
Paździoch (wtrąca się, szturcha Ferdka): Przecież to wszystko działa jeszcze mniej korzystnie niż Pan myślisz. Wtedy wygraliśmy z Panem Ferdkiem kilka ananasów, tylko po prostu bardzo mało, a teraz Pan nie wygrasz dosłownie nic. Ale jak papierek i żaróweczka wrócą na swoje miejsce, to mogę Panu od czasu do czasu coś wygrać.
Ferdek: Po co Panu żarówka na górze, jak Pan tam nie chodzisz?
Boczek (węszy): Ojej! Świński ryj mi się przypala! Miło było! (biegnie do siebie)
SCENA III
Salon Kiepskich
Ferdek: Czego Pan pawiana świrujesz?
Paździoch: Przecież jak on się dowie, że każdy los wygrywa, to jutro zostaniemy pusty automat, a pewnie tam uzupełniają towary nieregularnie.
Ferdek: Racja. To... Tralalala... Tralalala... Łup Boczka w nochala!
Paździoch: Ciep Boczka w łeb!
(piją, chwila niezręcznej ciszy)
Ferdek: Nie daje mi to spokoju...
Paździoch: Co? Znowu Pan myślisz o naszych relacjach z Boczkiem? To ja panu nie powiem dlaczego tak jest, bo nie wiem i gówno mnie to obchodzi. Mam ważniejsze problemy na głowie. Np. Vietkong Bazarowy z konkurencyjnymi cenami.
Ferdek: Bo ja tak wymyśliłem, że Boczek by mógł też czasem coś przynieść i by było tyle samo na głowę...
Paździoch: Już tak kiedyś było. Rzadko przynosił, a pił za trzech...
Ferdek: To może za to go nie lubimy? Paździoch: To by było logiczne, ale chyba nie o to chodzi..
Ferdek: To o co?
Paździoch: A co za różnica? To tylko Boczek. Wódka się skończyła, to ja też idę. Do jutra o nowej porze!
Ferdek: Do jutra!
SCENA IV
(Ferdek siedzi na fotelu i patrzy niecierpliwie na zegarek. Słyszy pukanie.)
Ferdek: Proszę!
Paździoch: Dzień dobry!
Ferdek: Jak ten czas leci... Wydawało mi się, że pan przed chwilą wyszedłeś, a Pan znowu jesteś.
Paździoch: Baby Jagi na miotłach?
Ferdek: Na miotłach!
Paździoch: O! A co to?
Ferdek: Jak Pan do mnie tak miło o tej godzinie pokoju między nami, to ja panu jeszcze wczoraj kupiłem w naszym nowym automaciku paluszki i precelki.
Paździoch: I nawet precelki! O jak miło!
Ferdek: Pan dzisiejszy rozweselacz też kupił w automacie?
Paździoch: Ależ skąd! To nalewka według przepisu mojego pradziadka. Domowa robota! Tani alkohol z automatu urągałby doniosłości naszego spotkania!
Ferdek: To dlaczego maszyna stoi pusta?
Paździoch: Co?
Ferdek: Dzisiaj szedłem do piwnicy i przechodziłem obok i chciałem panu jeszcze krakersów dokupić, a tu dupa!
Paździoch: To jak Pan nic brał i ja nic nie brałem, to chyba wiadomo kto...
Ferdek: Baby Jagi?
Paździoch: A gdzie tam... Wróciły z pracy tak zmęczone, że nawet nie zauważyły, że się coś zmieniło...
Ferdek: No to chyba wiadomo kto...
(wychodzą na korytarz, a tam Boczek wychodzi akurat z WC)
Boczek: Co? Myśleliście, że się nie dowiem, że każdy los wygrywa? Walduś mi powiedział!
Ferdek: Poniosłem klęskę wychowawczą...
Paździoch: Pan masz swój automat u siebie na górze!
Boczek: Ale tam straszy!
Paździoch: Czym?
Boczek: Piwem bezalkoholowym, a tu jest normalne w mordę jeża!
Paździoch: I bardzo dobrze! Wypierdzielać!
(Boczek idzie do siebie, a Ferdek i Paździoch do Ferdka)
Ferdek: Chyba już wiem za co go nie lubimy.
Paździoch: To bardzo możliwe, ale ja jeszcze nie jestem do końca pewien...
Ferdek: Trzeba coś wymyślić żeby nam grubas nie kradł.
Paździoch: Spokojnie... Zaraz mu się wypłata skończy...
(Animacja kalendarza na środku ekranu)
Ferdek: Już 2 tygodnie temu Pan mówiłeś, że mu się kasa skończy i jakoś mu się nie kończy...
Paździoch: To okradnijmy ten automat przy użyciu wrodzonych umiejętności pańskiego syna.
Ferdek: I to jest myśl...
SCENA V
(Korytarz. Ferdek i Paździoch czekają niecierpliwie. Idzie Walduś.)
Paździoch: Idzie!
Ferdek: Cycu! Sprowadziłeś na nas nieszczęście! Wytłumaczyłeś Boszkowi jak działa automat! Na szczęście istnieje sposób, abyś odkupił swe winy. Widzisz tę rysę na szybie, co się zrobiła, jak monterzy upuścili automat?
Walduś: No jak nie, jak tak normalnie tatu...
Ferdek: To pierdzielnij w nią z całej siły z dyńki i się potem podzielimy zyskami?
Walduś: Z Paździochem też?
(Paździoch chrząka oburzony)
Ferdek: Z panem Marianem też.
Walduś: No dobre... (wali z automat, wpada nagle brygada terrorystyczna i go porywa)
Paździoch: Pomścimy go! (klepie Ferdka po ramieniu)
SCENA VI
Salon Kiepskich
Ferdek: Trzeba wymyślić coś bardziej skomplikowanego kurde... A zaraz potem uratować Waldusia!
Paździoch: Chyba mam plan jak raz na zawsze utrzeć nos Boczkowi.
Ferdek: O właśnie! Już wiem dlaczego nie lubię grubasa! Przez niego aresztowali Waldusia!
Paździoch: No nareszcie Pan skończysz ten durny temat...
Ferdek: A jaki to plan?
Paździoch: Słuchaj pan uważnie, bo nie będę dwa razy powtarzać.
Ferdek: No...
Paździoch: O kurde! Zapomniałem! Starość nie radość...
Ferdek: A idź Pan... Za to ja mam plan. Walduś miał kiedyś takiego jednego kolegę hakera, który był mi kiedyś 5 złotych winien. Albo ja jemu... Nieważne...
2 DNI PÓŹNIEJ
SCENA VII
Kolega Waldusia coś grzebie przy automacie
Kolega: No... Teraz wszystko powinno być dobrze... Czyli źle...
Ferdek: I gitara!
Paździoch: Idzie!
(idzie Boczek)
Boczek: Dzień dobry, ja tylko na moment...
Paździoch: Zapraszamy! Niech pan kupi pierwszy!
(Boczek wrzuca monetę, podświetla się pozycja, którą wybrał, potem kilka innych, potem pusta, wysuwa się pusta szufladka. Dzieje się tak kilka razy. Boczek się denerwuje. Klika losowe przyciski, ale nic nie działa.)
Ferdek: No bardzo mi przykro, ale tym razem nic Pan kurde nie wygrał! Hehehe!!!
Wstydźcie się, scenariusz wisi od wczoraj nieoceniony.
Niezły scenariusz, ale ma dwa ważne minusy - za krótki i za mało humoru.
Fajna pierwsza scena i ciekawa odmiana - wizyta z wódką o 3 po południu, a nie w nocy. Dobre zastanawianie się Ferdka, za co nie lubi Boczka. Niezły też wątek poranionej stopy Paździocha.
Trochę dziwne, że Ferdek myślał, że automat to skrzynka hitlerowców, no ale rozumiem, że mógł już swoje wypić.
Do tego kilka przyjemnych wspominek, które przy okazji wyszły całkiem zabawne - "Trzy ananasy", "Wrota piekieł" - plus za tekst o automacie straszącym piwem bezalkoholowym.
Piąta scena za krótka, strasznie szybko akcja się potoczyła, choćby ta didaskalia o tym świadczy:
(wali z automat, wpada nagle brygada terrorystyczna i go porywa)
Weszli i wyszli, nawet się słowem nie odezwali.
Zakończenie dobre, ale nie wyjaśniłeś, co z tym Waldusiem (może Jolasia go odwiedza codziennie albo zamknęli ją razem z nim i Ferdek sobie wtedy odpuścił ). Właśnie, a propos, plus za brak Jolaśki i Halinki. 7/10.
Miało być dłuższe, ale trochę zabrakło pomysłu, a Bździuch nie chciał pomóc i jeszcze skrytykował to, co już jest, więc chciałem skończyć jak najszybciej żeby nie marnować czasu na słaby scenariusz, ale cieszę się, że po twojej ocenie widać, że wcale nie jest taki słaby
Miało być o kilku sposobach napadu na automat, ale ja nie wiedziałem jakie to mają być sposoby i liczyłem, że Bździuch wymyśli, ale się nie udało, więc w ogóle pominąłem wątek główny i wyszło dziwniej niż chciałem
Chcesz, to coś dopisz
+Początkowa rozmowa Ferdka z Paździochem o 15:00
+Wytłumaczenie dlaczego mówią sobie "na Pan"
+Wytłumaczenie bójek
+Pojawienie się automatu i kłótnie z Boczkiem
+Przeskok w czasie o 2 tygodnie i animacja kalendarza
+Zakończenie
Troszkę za krótki scenariusz, ale chyba tak miało być. Szkoda, że nie wiadomo co się stało z Waldkiem.
Miło, że ci się podobała, mimo, że jej nie widziałeś
Bździuch pisze: ↑2019-02-27, 22:15
Oj zaraz skrytykował, po co takie wielkie słowa
No dobra... Może tylko żartował Nigdy się tego nie dowiemy Za to niech w ramach rekompensaty zrobi Ferdkowi56 ładnego gifa z animowanym kalendarzem Może sobie sam wybrać miesiące
Fajny scenariusz ale ma jeden minus-strasznie krótki. Przeczytałem to chyba w 5 minut. A poza tym udało ci się w czymś tak krótkim napchać wystarczającą ilość umoru bym mógł go ocenić jako bardzo dobry. Podobało mi się parę nawiązań do poprzednich odcinków, lubię takie smaczki. Na plus również akcja skupiona wokół trio sąsiadów. Fragment z terrorystami bardzo dziwny ale w sumie okej. 7,5/10
Scenariusz niezły, aczkolwiek jak wielu wskazało za krótki.
Dla mnie nieco za wiele się działo w za krótkim czasie. Plusy:
- tekst Paździocha o Babie Jadze
- rozmowy Ferdka i Paździocha przy wódce
- Odwołanie do "Trzech Ananasów" (aczkolwiek odcinek oglądałem dawno i nie do końca pamiętam o co dokładnie chodzi)
- Klimat najlepszych serii - trzech sąsiadów, jeden wątek
- "Starość nie radość" Minusy:
- fabuła nieco pokręcona (za dużo się dzieje w za krótkim odstępie czasu)
- niewyjaśnione, co się stało z Waldkiem. Wątek jego "powrotu" wypełniłby resztę czasu
- momentami delikatnie dziwny język bohaterów (jak dla mnie), ale generalnie nieźle odwzorowany.
Jak dla mnie będzie 7/10, szczególnie biorąc pod uwagę co serwują nam dzisiaj państwo Sobiszewscy w telewizji, jest to jakaś odskocznia bez Jolaśki, greenboxów oraz niepotrzebnych wątków (mimo, że tylko napisana hehe)
Janusz powinien być profesorem na Uniwersytecie Warszawskim