Ze względu na brak pomysłu, scenariusz "Wasza otyłość 2" zostaje przełożony na czas nieokreślony.
Myślę że "Trzy Pytania" to mój najlepszy dotąd scenariusz. Mam wielką nadzieję że Wam się spodoba. Zachęcam do wystawienia recenzji!
TRZY PYTANIA
Opis odcinka: Po kolejnej kłótni o kolejność korzystania z toalety, Boczek wpada na pomysł, że pierwszeństwo będzie miał ten, który poprawnie odpowie na wymyślone przez niego trzy pytania z różnych dziedzin. Ferdek i Paździoch się dostosowują, ale nie mają zamiaru grać czysto.
SCENA PIERWSZA
miejsce akcji: salon Kiepskich
Ferdek i Halinka oglądają w telewizji program z wróżbitą.
Wróżbita: Witam! Jestem wróżbita Pedofiliusz, a to jest program "Przesraczenie Gwiazd". Zadzwoń do nas, a ja za pomocą magii kart odpowiem na każde twoje pytanie! Śmiało, śmiało! Koszt połączenia to jedynie 6 złotych!
Ferdek: Kurde, słyszałaś go?
Halinka: No słyszałam, głucha nie jestem. Za to ty jesteś, zwłaszcza gdy proszę o wysprzątanie chałupy.
Ferdek: Ale Halińcia, ten piętofil chce trzy Mocne Fulle za telefon!
Halina: Ale jednak ludzie do tego Pedziofiusza dzwonią!
Ferdek: Bo to jest normalnie przestępczość zorganicowana! Oni biorą jednego człowieka, on dzwoni i dają mu za to kasiorę. I ludzie łapią haczyka, a za tym haczykiem stoi ten oszust pedofil!
Halinka: Wiesz co Ferdek, ty możesz zarabiać na opowiadaniu teorii spiskowych przy siedzeniu z piwskiem przed telewizorem.
Ferdek: Tylko jak powiem ludziom prawdę to mnie zabiją wielkie, straszne gady udające ludzi i chcące zniewolić ludzkość.
Halinka: Skąd wiesz jak oni wyglądają?
Ferdek: Bo ja codziennie widzę Paździocha na oczy.
Halinka: Nie gadaj głupot, tylko daj mi to obejrzeć.
Wróżbita: ...Halo, halo, tutaj "Przesraczenie Gwiadz", słucham pana uprzejmie?
Boczek: Panie pedofilu, ziemniaki się rozgotowały, ja się pytam co robić?
Wróżbita: Jak pan się nazywa?
Boczek: Eee... Ummm... Ten... Ferdynand Kiepski, w mordę jeża.
Wróżbita: Panie Kiepski...
Boczek: Tak?
Wróżbita: Jesteś pan debil, i normalnie rekin żarłacz! Do widzenia!
Boczek: A żebyś wiedział! Tfu, sróżbita. Niech żyje bigos i ja, Arnol... Ferdek Kiepski! Precz z komuną!
Ferdek: O żesz kurde. Żeś się doigrał, grubasie.
Halinka: Jezus Maria...
Ferdek: Halinka, słyszałaś go. Zniesławił nasze kiepskie nazwisko! Daj telefona to ukręcę zemstę!
Halinka: Masz.
Ferdek bierze telefon i dzwoni.
Wróżbita: Witam serdecznie, tutaj "Przesraczenie Gwiazd". Słucham pana uważnie.
Ferdek: Ja jestem k...a Arnold Boczek, tępy ch..ju, a ten program jest popieprzony! Niech żyje komunizm! Niech żyje bigos! Siekiera, motyka, myszoskoczek, debilem jest Arnold Boczek! Siekiera, motyka, kamieni kupa, Pedofiliusz to jest dupa! I jeszcze żeby ten głupi kraj kiedyś się ze....
Wróżbita: Halo, halo, ze względu na małe zakłócenia techniczne musieliśmy się... niestety... rozłączyć z naszym wspaniałym rozmówcą.
Ferdek: He, ale jaja!
Wróżbita: ...O jest kolejny telefon! Witam, tutaj Pedofiliusz. Słucham.
Paździoch: Dzień dobry. Czy jestem łysy?
Pedofilusz tasuje karty i je układa w dziwny sposób
Wróżbita: Karty mi pokazują że nie tylko łysy, ale też menda i donosiciel.
Helena (z oddali): Mówiłam?! Nawet karty tak twierdzą!
Paździoch: To może ja też potasuję kartami, tylko kredytowymi! I zobaczymy czy nadal nazwiesz mnie łysym.
Helena: Nie zesraj się!
Wróżbita: Ja pi....lę. A było zostać mikrobiologiem, jak chciała babcia.
Halinka wyłącza telewizor
Ferdek: Idę do toalety.
SCENA DRUGA
miejsce akcji: korytarz
Ferdek idzie do toalety. Nagle pojawia się Boczek.
Ferdek: O, pan Boczek! Zadowolony z programu z pedofilem?
Boczek: Wiedziałem że to pan. Za takie jajca już panu nigdy grosza nie pożyczę!
Ferdek: Przepraszam, ale to pan żeś zaczął zniesławiając moje nazwisko.
Boczek: W mordę jeża, nie chciałem wtedy pana obrazić! Po prostu nie lubię pokazywać swojego boczkowego nazwiska w telewizorze.
Ferdek: Po prostu pan się zamknij i daj pan przejść do kibla.
Boczek: Nie, ja pierwszy!
Ferdek: A pan tu nawet nie mieszkasz!
Boczek: Pan w kiblu też nie mieszkasz. Chociaż masz pan w domu podobnie obsrane.
Z mieszkania wychodzi Paździoch
Paździoch: Zakładam że oglądaliście państwo w telewizji tego wróżbitę, zasranego.
Ferdek: Panowie, nie rozmawiajmy o tym, bo mi się normalnie rzygać chce.
Paździoch: Zgoda.
Boczek: Dobry pomysł.
Paździoch: To ja idę do kibla.
Ferdek: A czemu pan?
Boczek: No właśnie, ja byłem pierwszy!
Paździoch: Ale panowie, ja naprawdę muszę!
Ferdek: A ja jestem w godzinie potrzeby. Fizjologicznej.
Boczek: Mi to najwyraźniej się trochę mniej chce od panów. Wiecie co, wpadłem na taki pomysł.
Paździoch: Jaki?
Boczek: Kto dobrze odpowie na trzy moje pytania, będzie pierwszy. Ja będę drugi, a ten kto przegra, ostatni.
Ferdek: No dobra. Ja inteligentny człowiek jestem i się na wszystkim znam. Na kosmosie się znam, na browarach się znam, i na kiblu też się znam.
Paździoch: Pan się znasz tylko na nieróbstwie! Panie Boczek, dawaj pan te pytania.
Boczek: Dobra panowie, dajcie pomyśleć, w mordę jeża.
Ferdek: Tylko nie oszukuj pan, panie Paździochu!
Paździoch: Cicho, nierobie społeczny.
Boczek: Pierwsze pytanie: kto rozpętał drugą wojnę światową?
Paździoch: Adolf Hitler
Ferdek: Marian Paździoch
Boczek: Odpowiedź brzmi Franek Dolas.
Ferdek: A mnie uczyli na historii że Marian Paździoch jest źródłem wszelkiego nieszczęścia na świecie!
Paździoch: Panie, ja przynajmniej jestem pracujący.
Boczek: Pytanie drugie: Jak się nazywa hymn Polski?
Paździoch: Azorek Malinowskiego?
Ferdek: Browarek Kwaśniewskiego?
Boczek: Panowie, ale żeby nawet tego nie wiedzieć? Mazurek Dąbrowskiego.
Ferdek: O, blisko byłem.
Paździoch: Panie Boczek, skąd pan wiesz takie rzeczy? Pan się interesujesz tylko baletem mongolskim i zżeraniem.
Boczek: Panie, nie obrażaj pan, dobre? Skojarzyłem, bo mazurek to też takie ciasto. Palce lizać, naprawdę. Pytanie trzecie: ile to pięć dodać siedem?
Paździoch: 12
Ferdek: 11
Boczek: Niniejszym se normalnie ogłaszam, że dzisiaj pierwszeństwo ma pan Marian Janusz Paździoch.
Ferdek: Zara, on oszukiwał! Widziałem jak tak się patrzy ukradkiem do swoich gaciów, on tam pewnie jakąś encycopedię schował!
Paździoch: Panie Ferdku, pogódź pan się z przegraną. Bądźmy honorowi.
Ferdek: To jeszcze nie koniec, mendo jedna.
SCENA TRZECIA
miejsce akcji: kuchnia Kiepskich
Ferdek dyskutuje z Haliną
Halinka: Nie oszukasz mnie! Doskonale wiem do czego jest ci potrzebne to 50 złotych.
Ferdek: No tak jak kurde mówiłem, na kalkulator i na książkę od historii.
Halinka: Znalazłeś pracę w księgowości IPN'u?
Ferdek: Ile razy mówiłem, w tym kraju nie ma ludzi dla pracy z moim wykształceniem.
Halinka: To na co ci to?
Ferdek: To pierwsza zasada fizjodynamiki Ferdosa. Jak wiesz, Paździochowi zawsze się chce kiedy mnie się chce.
Halinka: I co z tego?
Ferdek: I normalnie Boczek wpadł na takiego pomysła, że pierwszy będzie ten, który dobrze odpowie na trzy pytania.
Halinka: A co jeśli oboje będziecie odpowiadać źle?
Ferdek: To wtedy przejdzie ten który będzie miał więcej, kurde, poprawnych odpowiedzi.
Halinka: Nadal nie rozumiem co ma to wspólnego z podręcznikiem i kalkulatorem.
Ferdek: Przed zadawaniem pytań to ja to sobie, za przeproszeniem, schowam do dupy i będę ściągał.
Halinka: I po co tyle zachodu? Mój drogi, odkąd cię pamiętam to historię i matematykę zawsze miałeś w dupie, więc cały ten pomysł jest niepotrzebny.
Ferdek: Ale Halińcia, to jest sprawa honoru! Jeśli Paździoch zawsze będzie wygrywał, to kim będę? Kim ja będę?
Halinka: Tym, kim zawsze byłeś. Nierobem i alkoholikiem.
Ferdek: Tak?! To nie mogę się normalnie doczekać aż Paździoch będzie ci śmiał się w twarz stojąc przed tobą w kiblu!
Halinka: Dobra, jełopie, masz. Ale przynieś resztę!
Halina daje Ferdkowi pieniądze
SCENA CZWARTA
łózkowa
Ferdek czyta podręcznik
Ferdek: bitwa pod Cedynią, 972 rok. Powstanie listopadowe, 1831 rok. Zamach na word trad cente, 2001.
Halinka: To się czyta World Trade Center.
Ferdek: Przecież mówię. No dobra, odpytaj mnie.
Halinka: Daj mi spokój, jełopie historyczny.
Ferdek: Halinka, ja powstaję z kolanów! Nie cieszy cię to?
Halinka: Powstałeś z kolan i upadłeś na dupę. Dobranoc.
Ferdek: Powinnaś być zadowolona że ja zapieprzam po podręczniku jak dzika świnia.
Halinka: Jestem.
Ferdek: To idź do lodówki i mnie browara przynieś.
Halinka: Ferdek, a w dziób chcesz?
Ferdek: N... Nie chcę.
Halinka: W takim razie gaś światło i odstaw tą cholerną książkę.
Ferdek: Jeszcze zobaczysz jaki Paździoch będzie upokorznięty. Dobranoc.
Ferdek gasi lampkę nocną.
Ferdek (po dłuższej chwili): Halinka, śpisz?
Halinka: Śpię, bo co?
Ferdek: Czy ty wiedziałaś że w 1941 roku pakt Sikorski-Majski...
Halinka: Paszoł won, jełopie! Na fotel spać!
Ferdek: A żebyś wiedziała.
SCENA PIĄTA
miejsce akcji: mieszkanie Paździochów
Marian idzie do salonu z kartoflem w ręku
Helena: I gdzieś ty był?
Paździoch pokazuje kartofla
Paździoch: Helena, czy wiesz co to jest?
Helena: Wygląda mi to na twoją podobiznę.
Paździoch: Ten ziemniak ma wbudowany podsłuch.
Helena: Gówno mnie to obchodzi! Dorzuć do gara, bo akurat gotuję.
Paździoch: On jest mi potrzebny do wygrania wyścigu do kibla z tym nierobem Kiepskim.
Helena: Nie bełkocz tylko gadaj do rzeczy.
Paździoch: To pierwsza zasada fizjodynamiki Marianesa. Jak wiesz, jemu zawsze się chce kiedy mnie się chce.
Helena: Polej dziada wrzątkiem to może zmądrzeje i mu się odechce zawracać dupę podczas defekacji.
Paździoch: Boczek wymyślił coś lepszego. Jeśli ja dobrze odpowiem na jego trzy pytania, ja jestem pierwszy do kibla.
Helena: A jeśli on?
Paździoch: To go polejemy wrzątkiem.
Helena: Więc po co ten kartofel?
Paździoch: Schowam go sobie pod beret. Gdy nie będę wiedział odpowiedzi, dam sygnał.
Helena: Jaki?
Paździoch: Powiem "dupa". A wtedy ty dasz mi dobrą odpowiedź.
Helena: I co ja będę z tego miała?
Paździoch: Widok tego nieroba jak przegra.
Helena: Widok? Przecież to tylko podsłuch!
Paździoch: Helena, ty jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz.
Helena: Kiedy ci się zachce?
Paździoch: O. Dokładnie teraz.
Helena: Nie spieprz tego, dziadu jeden.
SCENA SZÓSTA
miejsce akcji: korytarz
Ferdek wychodzi ze swojego mieszkania, a chwilę po nim Paździoch ze swojego.
Ferdek: O, witam pana Mariana! Jesteś pan gotowy na pytania?
Paździoch: Lepiej niż pan sądzisz, panie Ferdku.
Ferdek: Gdzie Boczek?
Paździoch: Zaraz powinien tu być.
Ferdek: Po co panu beret do kibla?
Paździoch: ...bo mi zimno! A po co panu takie szerokie spodnie?
Ferdek: Bo mam tam encyk... to znaczy... bo nie lubię jak mnie coś dupę ściska.
Paździoch: Za kilka minut, po mojej wygranej, to żal będzie ściskał pańską dupę!
Ferdek: A zasadził ktoś kiedyś panu coś w coś?
Boczek przychodzi ze strony klatki schodowej
Ferdek: Witam kochanego pana Boczka!
Boczek: Witam, panie Ferdku.
Paździoch: To co, zaczynamy?
Boczek: Zaczynamy.
Ferdek: No to zaczynajmy, bo mam potrzebę.
Boczek: Pytanie numer jeden. W którym sezonie Balet Mongolski Show zmieniono żryj?
Ferdek: Co mam żreć?
Paździoch: Pan nawet w tej doniosłej chwili myślisz o żarciu.
Boczek: Przepraszam, chodziło mi o żyryj
Paździoch: Dupa! Dupa!!!
Ferdek: Widzę że pan Marian jest w swoim środowisku naturalnym.
Paździoch: W szóstym sezonie, a dokładnie w odcinku 219.
Boczek: W mordę jeża, poprawna odpowiedź! Pytanie drugie: jak się nazywał polski ministrant sprawów zagranicznych tuż przed wojną?
Paździoch: em... Napoleon? To znaczy... Dupa!
Ferdek zagląda do gaci
Ferdek: Józef Beck
Paździoch: Józef Beck!
Boczek: Pan Ferdek był pierwszy. Mamy remis. Ostatnie pytanie: jak się nazywa browar z żółtą nalepką?
Paździoch: O matko... Dupa!
Ferdek: Jak to jak? Mocny Full!
Boczek: Pan Ferdek ma dziś pierwszeństwo. A pan, panie Paździoch, sam jesteś dupa, i normalnie szatanista.
Ferdek: He he! I co, panie Paździochu? Zatkało kakało?
Paździoch: Poczekaj no, łobuzie!
SCENA SIÓDMA
miejsce akcji: korytarz
Paździoch rozmawia z Boczkiem
Paździoch: I tak jak się umawialiśmy. Pan mi dajesz łatwe pytania, a ja panu daję pętno kiełbasy.
Boczek: No jak nie jak tak, w mordę jeża.
Przychodzi Kiepski
Ferdek: Szybko, bo mam obstrukcję bolesną.
Boczek: Jeden, jak ma na imię Paździoch?
Paździoch: Marian
Boczek: Dwa, ile to 2+2?
Paździoch: Cztery!
Boczek: Trzy, ile kosztuje 300 g żywieckiej u Stasia?
Paździoch: eee... Dupa! Helena, dupa! Słyszysz mnie? Dupa!
Ferdek: równe 21 złotych.
Boczek: Dobrze.
Paździoch: DUPA!
Paździoch wyjmuje kartofla spod beretu i wrzeszczy do niego "dupa"
Ferdek: Panie Boczek, widzisz pan to, co ja widzę?
Boczek: W mordę jeża. Co z nim zrobimy?
Ferdek: Na razie to mam potrzebę, więc przepraszam bardzo.
Ferdek idzie do toalety, a rozwścieczony Paździoch rzuca ziemniaka na podłogę, ujawniając tym samym podsłuch.
Boczek: W mordę jeża. Taki ładny, smakowity kartofelek, a został wykorzystany przez oszusta bazarowego. Panie Paździochu, za oszustwo ja pana dyskfalifujuję z korzystania z kibla. Od dziś pan się załatwiasz do wiadra.
Paździoch: Zlituj się pan! Co ja z tego będę z tego miał?
Boczek: Abstrakcyjny wygląd wnętrz.
Paździoch: Chyba obstrukcyjny!
Przychodzi Helena
Helena: I czego się drzesz, łysa pało? Zmywałam naczynia.
Paździoch: Umówiliśmy się że jak będę mówił dupa to mi dasz poprawną odpowiedź!
Boczek: A więc to tak! Pani Helenko, proszę go zamknąć w szafie.
Helena: Z przyjemnością, panie Boczku! Gadzie, idziemy!
Paździochowie idą do swojego domu. Z kibla wychodzi Ferdek.
Ferdek: Chodź pan.
Boczek: Gdzie?
Ferdek: Napić się.
SCENA ÓSMA
miejsce akcji: kuchnia Kiepskich
Ferdek i Boczek piją browary
Boczek: Mam nadzieję że pan nie oszukiwał.
Ferdek: Gdzie tam, panie Boczku kochany! Ja jestem człowiek honoru, a Paździoch to człowiek horroru.
Boczek: No skoro tak...
Ferdek: Proponuję ażebyśmy wzniośli toasta za walkę z tą mendą!
Boczek: Tak jest, w mordę jeża!
Ferdek: Zdrowie!
Oboje wypijają po browarze
Boczek: I co teraz?
Ferdek: Jak co? Z czym co?
Boczek: Co z toaletą? Pomysł z trzema pytaniami nie zadziałał, a bez niego to normalnie zaraz znowu będą kłótnie sąsiadowe.
Ferdek: Nie wiem. Czeba coś, co będzie na miejscu i nie będzie się dało oszukaniować!
Boczek: Wie pan, a gdybyśmy coś obejrzeli we telewizorku?
Ferdek: Liga Mistrzów będzie dopiero za kilka dni, a baletu mongolskiego w tym domu nie będzie się oglądało bo my jesteśmy kulturalne polskie orły białe, a nie barbarzyńskie mongoliańskie słonie.
Boczek: Nie o to mnie się rozchodzi! Pisali w "Tele Srele" że będą jakieś zmiany w popularystycznym serialu!
Ferdek: Nie rozumuję.
Boczek: Chodź pan.
SCENA DZIEWIĄTA
miejsce akcji: salon
Ferdek i Boczek oglądają TV
Wróżbita: Witam! Jestem wróżbita Pedofiliusz, a to jest program "Przesraczenie Gwiazd". Tym razem lekko zmienilśmy zasady. Zadzwoń do nas, a ja za pomocą magii kostek do gry odpowiem na wszystkie pytania! Śmiało, śmiało! Koszt połączenia to jedyne 12 złotych! O, dzwoni pierwsza osoba! Halo, halo, słucham?
Kozłowski: Dzień dobry, czy kiedyś wejdę do sejmu?
Wróżbita: Jak pan się nazywa?
Kozłowski: Andrzej Kozłowski.
Wróżbita: Andrzej Kozłowski! Andrzeju Kozłowski, już rzucam kostkami!
Pedofiliusz rzuca kostkami
Wróżbita: Niestety się to panu nie uda.
Kozłowski: To ja p...lę takie wróżenie, do widzenia.
Boczek: I co pan sądzisz?
Ferdek: No zamiast kart teraz losuje kościami mięsitymi.
Boczek: Nie mięsnymi tylko zwykłymi, do gry.
Ferdek: E, kurde, panie Boczek! Chyba wiem o co panu się rozchodzi!
Boczek: No jak nie jak tak!
Ferdek: Halinka! Dej mnie no kostkę do gry, kredkę i papier. Pan, panie Boczku, idź pan do piwnicy po stoliczek i krzesło.
SCENA DZIESIĄTA
miejsce akcji: korytarz
Ferdek opiera się o ścianę, a Boczek siedzi za stolikiem. Wchodzi Paździoch.
Paździoch: Co to za cyrki?
Ferdek: Zmiana zasad, panie Paździoch. Zmiana zasad.
Boczek: Dobrze że pan jest. Pan Ferdek już czeka od kilku minut na pana, a mnie zaczyna burczeć w brzuchu.
Paździoch: Jakie są te nowe zasady?
Ferdek bierze z biura kostkę z naklejonymi obrazkami.
Ferdek: Widzisz pan to?
Paździoch: Widzę, ślepy nie jestem. Za to pan jesteś, zwłaszcza gdy pokazuję panu że ktoś ukradł papier z kibla.
Ferdek: Powiedz mi, panie Paździochu, co to jest?
Paździoch: No, kostka do gry.
Ferdek: Od dzisiaj to jest narzędzie sprawiedliwości. Boczek rzuca kostką. Jeśli wypadnie dzielny rycerz, to ja jestem pierwszy. Gdy wylosuje się wąż padalec, pan ma pierwszeństwo. Wszystko jasne? No! Panie Boczek, rzucaj!
Boczek rzuca kostką. Po chwili wypada rycerz.
Paździoch: Zaraz, to nie fair! Spisek jakiś!
Ferdek: Panie Paździoch, lepiej pogódź pan się z okropną przegraną, i z bielizną obsraną. Bądź pan honorowy.
Paździoch: To jeszcze nie koniec, alkoholiku jeden.
KONIEC