WKCM, wielkie dzięki za pomoc, dzięki temu poszło sprawniej. Kacrudy, tobie też dziękuję za pomysł. Odcinek ma numer 529, ponieważ jest odpowiedzią na oficjalny 529. odcinek serialu
Taką odpowiedzią z wyprzedzeniem
529. Córka jest jedna, a bramki są dwie!
SCENA I
Salon Kiepskich. Ferdek siedzi na fotelu, wchodzi Halina.
Halina: Ferdek! Świniaka miałeś ubić! Zaraz się zaczyna, a my jeszcze nie jesteśmy gotowi!
Ferdek: Przychodzisz do mnie w dniu ślubu mojej córki i każesz mi mordować za pieniądze?
Halina: Ja ci dam za pieniądze! Mało dzisiaj wypijesz na weselu?
Ferdek: No właśnie mało, bo Wujek Władek też przychodzi...
Halina: Za darmo zachrzaniaj do Boczka po knura!
Ferdek: A na co ci tu Boczek? Żeby nam kurde dziad wyżarł wszystko przed weselem?
Halina: Nie Boczek, tylko knur!
Ferdek: No to mówię przecież kurde!
Halina: Nie. Ten drugi knur, co go Boczek obiecał załatwić ze swojej rzeźni
Ferdek: To mówże jaśniej. No dobre. Lecę pędzę!
SCENA II
Ferdek wchodzi piętro Boczka. Boczek wychodzi z WC, widzi go i ucieka.
Ferdek: Stój pan kurde! Już się panu na stare lata wszystko pomieszało! Tu pan możesz korzystać ile pan chcesz, tylko niżej nie wolno! No chyba, że za skromną opłatą... I tak żeby Paździoch nie widział, bo też będzie chciał i wtedy będzie 2 razy drożej, bo ja swojej działki nie oddam.
Boczek (zza zamkniętych drzwi mieszkania): A ja prosiaka nie oddam, bo mi się tak spodobał, że go sam zjem w mordę jeża!
Ferdek: Mordę to ja panu zaraz obiję! Proszę mi tu wydać wieprza, wieprzu jeden!
Boczek: Nie obrażaj pan, dobre?
Ferdek: Dobre! Ja już nie obrażam, tylko idę moją własną prywatną, ale też trochę i publiczną Paździocha toaletę obwiązać łańcuchami i założyć kłódkę i alarm i się skończy El Dorado kurde!
Boczek: A ja mam swoją!
Ferdek: Ale tylko w dzień, bo w nocy u pana straszy, a pan najwięcej w nocy żresz!
Boczek: Kłamstwa i kalumnie!
Ferdek: Ta... A kto mnie w nocy budzi mlaskaniem i chrumkaniem?
Boczek: No ten mój prosiak.
Ferdek: Tak? I on tu mieszka już trzydziesty rok z panem?
Boczek: A to może pani Halinka...
Ferdek: A to faktycznie kurde możliwe... To jej też nie dam klucza do kłódki kurde! (tupie kilka razy w miejscu)
Boczek (wychodzi): Stój pan! Masz pan tu! (odchodzi z płaczem)
Prosiak: Nie zabijaj mnie, a spełnię ci 3 życzenia!
Ferdek: Ale jaja! To ja chcę po pierwsze primo żeby Jolaśkę piorun pierdyknął, po drugie primo żeby Walduś do mnie wrócił i był znowu normalny i po trzecie primo chcę innego prosiaka!
Prosiak: Pierwsze 2 życzenia właśnie się spełniły, natomiast trzeciego nie mogę zrealizować, bo mi religia nie pozwala.
Ferdek: To cielaka mi daj.
Prosiak: Nic mięsnego!
Ferdek: To mi skombinuj od Boczka jakieś krakersy czy paluszki i też się nada... Tylko poszukaj jakiejś nienaruszonej paczki i nie daj się zjeść po drodze kurde...
Prosiak: Już
Ferdek: Ale jaja! Chcesz się do mnie wprowadzić? Mam z ciebie więcej pożytku niż z Mariolki i Kopernika, to niech oni sobie przejmą mieszkanie po Jolaśce.
Prosiak: Ale ona przeżyła ten piorun i ma się dobrze, nawet jej się krążenie poprawiło.
Ferdek: O kurde! To jak tak, to ja cię jednak zeżrę! (goni świnię po całej kamienicy)
SCENA III
Kuchnia. Halina i Mariolka.
Halina: I co? Kogo zaprosiłaś?
Mariolka: Ooo... Całe osiedle! Nawet Edzia Listonosza, ale nie przyjdzie, bo się jeszcze gniewa za to, że raz ojcu dał rentę dla Babki, a ojciec nie dał Babce i zawalił na Edzia i Edzio poszed siedzieć na 2 lata.
Halina: Nie wiedziałam o tym.
Mariolka: Tak było!
Halina: No po prostu w głowie mi się to nie mieści! Co za mały człowiek! Co za zawistnik! Żeby po tylu latach coś odgrzebywać i wypominać zamiast z nami świętować... I jak tu ma być zgoda w narodzie... Tfu!
Ferdek (wchodzi): O! Cześć, córcia! Jesteś już!
Halina: Ferdek i co, masz tego prosiaka od Boczka?
Ferdek: Halinka bo wiesz co, nie uwierzysz mi pewnie, ten prosiak mi chciał spełnić 3 życzenia.
Halina: No wiesz co? Od tego piwska to ci się już w głowie poprzewracało! Już wystarczy mi złote jajko, które kiedyś mieliśmy. Masz wyjść z tego zapierdzianego fotelu, przestać oglądać meczyki i załatwić prosiaka w trymiga!
Ferdek (idzie do salonu i siada przed telewizorem): Zara, zara! Tera to mundial się zaczyna! Rosja gra z tą całą Arabią Kurdyjską!
Mariola: Saudyjską jak już! I zacznij mnie i moje wesele traktować poważnie! Mam tego dosyć, mamo nie nakładaj mi obiadu, wychodzę! I ojcu też nie nakładaj, dziadowi jednemu!
Ferdek: Co ojcu, co ojcu kurde?
Halina: Ale Mariola, poczekaj no! Świniak będzie, zaraz pogonię tatusia!
Mariola wychodzi z kuchni, a Halina kieruje się w stronę salonu.
Ferdek: Halińcia, patrz jaki śmiszny Rusek i jak się gibie na tego hymna!
Halina: Wiesz co... (rzuca ścierką)
Ferdek: No o co im chodzi kurde, załatwi się zara jakiegoś świniaka i bedzie gitara.
Paździoch (wchodzi): A co to za hałasy?
Halina: Ślub i wesele Mariolki organizujemy. Znaczy... kto organizuje, ten organizuje... (patrzy wymownie na Ferdka)
Paździoch: To ja mogę zorganizować! Tylko wiadomo- za drobną opłatą!
Halina: Z nieba nam pan spada, to najpierw trzeba tutaj...
Paździoch: Pani Halino, stop! Po meczu!
Halina (zrezygnowana): No tak...
Paździoch: A z kim ten ślub w ogóle? Z Łysym, Bażantem, Cześkiem... Już mi się pomieszało...
Mariolka: Z Kopernikiem!
Paździoch: Z tym debilem?
Kopernik (pojawia się w progu, ale zawraca do wyjścia): Ślubu nie będzie!
Ferdek: I coś pan najlepszego narobił, kurde? Pan masz swojego debila na górze! Wypierdzielaj pan do niego sprawdzić czy nam papieru albo żarówek nie kradnie! Już sam wszystko zrobię.
Mariola: Hurra!
Ferdek: Ale dopiero za miesiąc, po Mundialu. Najpierw zobaczę jak moja ojczyzna wygrywa w finale z ojczyzną Paździocha!
SCENA IV
Halina leży samotnie w sypialni, ponieważ Ferdek ogląda mecz w salonie.
Halina: No nie wierzę, żeby wesele własnej córki przekładać z powodu głupich meczów.
Kamera przenosi się na salon.
Ferdek: Ale dobrze te Chorwaty grają, ale mu zapodał piłkę.
Do salonu wchodzi Halina.
Halina: Ja na twoim miejscu bym się porządnie wstydziła. Mecze ważniejsze od córki? To są chyba jakieś kpiny.
Ferdek: Żadne kpiny Halinka, po prostu każdy człowiek na tym świecie ma swoją rozrywkę. I moją rozrywką jest właśnie oglądany przeze mnie Mundial. Mariolka się spokojnie przygotuje, miesiąc czasu to niemało.
Halina: Ale data była już ustalona!
Ferdek: Oj tam, oj tam. Mariolka smutna? Nie widziałem żeby była smutna.
Halina: Bo ty jej w ogóle nie widzisz ostatnio! Kolejny dzień mundialu, a ty całe dnie przed fotelem pierdzisz i komentujesz!
Pukanie do drzwi.
Halina: Już idę, otwieram!
W drzwiach stoi Boczek z rękami za plecami.
Halina: Czego?
Boczek: Pani Halino, to ja jestem.
Halina: No widzę, ale o co chodzi?
Boczek: Ze świniakiem się nie udało, to przyniesłem inną rzecz na wesele.
Boczek pokazuje nienadmuchane balony.
Halina: Panie Boczek, my balonów nie potrzebujemy, bo trochę w domu mamy.
Boczek: Ale niech pani zobaczy, jakie fajne są.
Boczek nadmuchuje balon, który od razu pęka.
Halina: Oj panie Boczek, nam nie potrzeba takich przedmiotów. Do widzenia.
Boczek: Ale ja se mam jeszcze drugiego balona, niech pani zobaczy.
Halina: DO WIDZENIA! (trzaska drzwiami przed Boczkiem)
SCENA V
Klatka schodowa. Ferdek mija się z Kopernikiem.
Kopernik: Dzień dobry, mecz się już skończył?
Ferdek: Nie. Przerwa jest, tylko mi się zapasy kurde skończyli!
Kopernik: Uff! To dobrze!
Ferdek: Ganiać z organizacją wesela mi się nie chce, ale pomogę mojej córci chociaż w inny sposób. Dlaczego ty chłopie ten ślub odwołałeś? Przecież to tylko Paździoch. Co cię taki łysy wrzód obchodzi? Nie kochasz już Mariolki?
Kopernik: Kocham, kocham, tylko...
Ferdek; Co tylko, kurde?
Kopernik: No Mundial! Zapomniałem, że się zbiegnie z przygotowaniami, więc muszę grać na czas żeby móc zobaczyć jak nasi grają.
Ferdek: A tutaj cię akurat chłopie rozumiem. Czyli jesteśmy po tej samej stronie!
Kopernik: Tylko telewizor mi zdechł, więc chciałem tutaj dokończyć mecz, ale pewnie mi Mariolka nie da, tylko będą kłótnie z tym odwoływaniem.
Ferdek: Nie bój żaby! Ty mi skiknij po browara, a ja wywabię baby z domu na kilka godzin!
Kopernik: Jak?
Ferdek: Mam swoje sposoby kurde! Mam dobrego pomysła! No idź już!
Kopernik: A pieniądze?
Ferdek: Jakie pieniądze?
Kopernik: Za alkohol.
Ferdek: To twoje zadanie, więc ty się martw.
Kopernik: A ja nie mam.
Ferdek: To już Malinowskiej problem, do widzenia panu!
SCENA VI
Ferdek stoi na korytarzu i wyciąga telefon, dzwoni do Waldka.
Ferdek: Cycu, sprawę mam. Powiedz tej swojej Dupci, że będzie miała gości.
Waldek: A,a,ale jakich?
Ferdek: Halina i Mariolka. Powiedz że one w sprawie wesela.
Waldek: No dobra tatuś.
Ferdek wchodzi do domu.
Ferdek: Halina, Mariola. Jesteście zaproszone do Pupcińskich w sprawie wesela.
Halina: Ale o co dokładnie chodzi?
Ferdek: Oj no coś tam z tym weselem chcieli się dowiedzieć, przyjdźcie do nich najlepiej to się dowiecie.
Mariola: No ale oni wszystko wiedzą, dostali zaproszenia.
Ferdek: No może i dostali, ale no… może coś dla nich jest niejasne?
Halina: No dobra, to Mariola: ubieramy się i idziemy. Ferdek, żadnego picia!
Ferdek: Dobra, dobra ja to wiem.
SCENA VII
Kopernik spotyka Malinowską na klatce schodowej
Kopernik: Dzień dobry, gdzie pani idzie?
Malinowska: Do was.
Kopernik: Ale pani syn jest?
Malinowska: Tak.
Kopernik: Uff! To dobrze! Czyli sklep otwarty?
Malinowska: Zamknięty do odwołania z powodu Mundialu! Stasiu sobie mecze ogląda i nie ma czasu na głupoty, a w szczególności na długi zaciągane przez pewnego osobnika imieniem na F!
SCENA VIII
Salon Kiepskich. Ferdek i Kopernik oglądają mecz.
Ferdek: To nawet dobrze, że Malinowska też poszła do Jolaśki. Dłużej im zejdzie. Za to za moment przyjdą tutaj Paździoch, Boczek, Walduś, Stasiek Malinowski i Wujek Władek z browarami. A Wujek Władek to pewnie nawet kurde z bimbrem! A! i jeszcze być może Ziomek przyniesie nalewkę. Poznasz szwagra ciotecznego!
Kopernik: I gitara!
Paździoch, Boczek, Walduś, Stasiek Malinowski, Ziomek i Wujek Władek (wchodzą razem, śpiewają): Ole ole ole ole ole! Nie damy się, zesramy się!!!
Ferdek: WŁADEK! ZIOMEK! Chodźcie tutaj, jak ja was dawno nie widziałem! Oo i Walduś przyszedł! Witam panie Paździoch, dzień dobry panie Stasiu! Pana Boczka również witam! Proszę się rozsiąść, a oto przyszły mąż Mariolki, Mikołaj Kopernik!
Ziomek: Kruca, to ten słynny astronom.
Kopernik: Może nie astronom, ale artysta z pewnością.
Boczek: I to jaki artysta, co ma czas na oglądanie mecza, w mordę jeża!
Ferdek: No to może poleję każdemu po kieliszeczku!
Ferdek wyciąga kieliszki.
Kopernik: Oo, widzę że i pan Stasiu przyszedł do nas oglądać.
Stasiek: Ja bardzo chętnie, koneser meczów ze mnie jest.
Paździoch: A jaki w ogóle wynik jest? O matko boska, przegrywają 3:0 z tymi kopciarzami z Kolumbii?
Ferdek: No niestety, panie Paździoch, taka jest teraz nasza kadra, nie wiem co się z nimi teraz porobiło.
Władek: Ferdziu, po co szukasz wódki jak ja świeżutki bimberek przyniosłem!
Ferdek: Ooo, wujek na tobie zawsze można polegać. To polej każdemu po maluchu.
Władek polewa.
Paździoch: Pozwólcie państwo, że wzniosę toast: za zdrowie przyszłej młodej pary!
(Każdy podnosi kieliszek i wypija.)
Walduś: Każdy tu coś przyniósł, a pan Stasiek to niczego nie przyniósł, co nie?
Ferdek: No jak nie, jak tak! To ci się bardzo mądrze powiedziało, Cycu! Co to ma kurde być, panie Stasiu?
Stasiek: Obliczyłem sobie, że wszyscy razem jesteście mi winni 100 hektolitrów alkoholu, więc nie bedę nic przynosił, a jeszcze wam pozabieram!
Ziomek: Ta... Pewnie mu matka zabroniła!
Walduś: No jak nie, kat tak!
(Wszyscy się śmieją)
Stasiek: To są kłamstwa i kalumnie!
Paździoch: A jak już o długach, to mi też pan wisisz, panie Ferdku ze 2 czy 3 cysterny Mocnego Fulla. Już sam się pogubiłem w rachubie, karwasz twarz! Pierwszy raz w życiu! Każde inne pieniądze potrafię policzyć, a tych jest zbyt dużo!
Ferdek: To są dopiero kalumnie żesz kurde!
Boczek: A ja to...
Walduś: A ty siedź cicho, złodzieju jeden! Dobrze mu powiedziałem, tatu?
Ferdek: No bardzo dobrze, Cycu!
Boczek: A ja...
Ziomek: Cicho!
(Wszyscy się przekrzykują i szarpią)
Ferdek: Czekajcie! Halinka portfel zgubiła kurde! W takim razie ja wam mogę kupić te 23 cysterny czy tam na ile starczy...
Walduś: 2 cysterny
Paździoch: Pewnie nawet na zgrzewkę nie starczy karwasz twarz...
Ferdek: A zobaczymy...
(dzwoni telefon, Waldek odbiera)
Waldek: Mama?
Ferdek: O kurde! To o ten portfel! Nie ma mnie!
Halina (off): Powiedz tatusiowi, że wiem, że jest, bo nawet przez telefon wódkę od niego czuć!
Ferdek (rozmawia przez telefon): O kurde... kurde... kurde...
Paździoch: I co?
Ferdek: Baby wygrały bilety na pokaz mody w Nowym Yorku, więc ślub przełożony na za miesiąc po Mundialu, a Halinka myśli, że jej ktoś ten portfel ukradł!
Paździoch: Czyli wszystko się szczęśliwie kończy?
Wujek Władek: No nie bardzo... Jak oni grają... Przegrywają 3:0! Nie! Już 4! Uff! Jednak 3! Ale to i tak tragedia! Większość akcji to robi zwykle Turbo Grosik, a dzisiaj gra piach! Żadnych truskawek na torcie nie funduje widzom! A ten Ukrainiec...
Paździoch: Kolumbijczyk...
Wujek Władek: Tak! A ten diler to symuluje! Przejście Kamila Glika do Monaco dało mu dodatkowe 23 procent do jakości gry, ale nie gra, bo ma prawdziwą kontuzję, nie symulowaną i mamy problem! No wejdź tam w pole karne, pokiwaj, pobaw się! Pokiwaj, zakręć, zrób ruletkę! On gra w Championship, drugiej lidze angielskiej. A dokładniej w lidze hiszpańskiej. A gra jakby był z trzeciej ligi chińskiej, czyli z tak zwanej Polskiej Ekstraklasy. W Anderlechcie by weszło, ale w tamtym klubie nie! Potrzebowaliśmy wiatru w żagle, teraz jest wiatr i jest żagiel. A jakości dalej nie ma! Wypieszczona piłka, od słupka, dziękuje, trochę loba, klasa światowa! Szkoda, że u tego dilera, nie u nas! Już by 4:0 było! Jak to się mówi: strzelił z palców. Popycha tam trener asystent Milika. Graj, a nie pudłuj! Ostatnia laga na chaos! No NIEEEEEEE!!! Koniec! Przegraliśmy! Już ja bym to lepiej zrobił! Dejcie mi korki i ja ich wszystkich tam nauczę! Ja kiedyś grałem amatorsko! Co prawda tylko 2 tygodnie, ale w klubie ze szczytu tabeli!
Ferdek: A chrzanić to... Tylko skoki narciarskie!
Paździoch: Tylko siatkówka!!!
Boczek: Moi kumple Karol i Tadzik oglądali kilka dni temu w Łodzi towarzyski mecz polskich legend siatkówki i bardzo im się podobało! I nawet żarcie za darmo mieli! Znaczy... Dlatego, że ukradli dziecku jak jak się odwróciło... A my tutaj nie dość, że musimy płacić za alkohol, to jeszcze czarna rozpacz, że przegrywamy. Co to ma być, w mordę jeża? Jeszcze mamy sukcesy w podnoszenie ciężarów. Niech se ci piłkarze wybierą jedną z tych 3 dyscyplin i nas tu nie torturują w mordę jeża!
Walduś: Ale i tak oglądamy następny mecz jutro w południe?
Ferdek: Oglądamy i ja stawiam kurde!
Wszyscy: I gitara!
KONIEC