ODCINEK 010 "Rosół"
Scenariusz powstał przy współpracy z Kacrudy`m
OPIS: Halina wyjechała do koleżanki, wraca za parę dni akurat w 45 rocznicę ich ślubu, Ferdek z tej okazji przygotowuje wyjątkową potrawę - Rosół po Elbląsku - Ulubione danie Halinki, sama zaś nie umie jej przygotować, Ferdek nie gotował jej tej potrawy od 40 lat, okazuje się, że jest to też ulubiona potrawa Boczka, również nie jadł jej od wielu lat przez trudność jej przygotowania, bohater próbuje za wszelką cenę spróbować rosołu, Ferdek jest przeciwny, Boczek nie daje za wygraną i zaczyna kombinować.
Scena I
Korytarz
Boczek wychodzi z toalety, coś wącha i nagle słychać „anielską” muzykę, Boczek wybałusza gały, po czym klęka i mówi z głową skierowaną do sufitu
Boczek: W mordę jeża, Chrystusie nazareński ! Toż to rosół po Elbląsku, rozkosz rozpływająca się w ustach, skąd ta anielska woń dochodzi ?
Boczek podąża za zapachem
Boczek: No no no, Pan Ferdeczek
Scena II
Ferdek dodaje pieprzu do rosołu, kończy i idzie na fotel, od razu jak siada rozlega się pukanie
Ferdek: No zara ! Przecież się nie rozerwie no !
Otwiera drzwi, w drzwiach stoi Boczek w garniturze, z siatką browarków w ręce, Ferdek marszczy czoło, Boczek ponownie klęka
Boczek: Witam Cię Ojcze wszelkiego dobra !
Boczek wstaje
Boczek: Panie Ferdeczku ! pan dzisiaj wyglądasz jeszcze przystojniej niż kiedykolwiek, nie wiedziałem, że to jest w ogóle możliwe !
Ferdek: no wiem, Czego ?
Boczek: Można ?
Ferdek: Zara, a po co ?
Boczek: No bo mam niespodziankę dla Pana
Boczek: daje mu reklamówkę pełną piw
Ferdek: A no tak bardzo dobrze pan zrobił, ja panu powiem, że ja bardzo lubie niespodzianki, do widzenia !
Boczek: Ale Panie ferdku dej pan chodź powąchać
Ferdek: Co powąchać ? Tu nie ma nic do wąchania !
Boczek: jak nie ma ? A rosół ?
Ferdek: A tu Cię mam ! Wiedziałem świnio jedna, Pan nigdy nie przychodzisz bezinteresownie, stąd te podlizywanie się
Boczek: No, ale panie Ferdku ! małą miseczkę, rosół po Elbląsku to moje ulubiene danie jest
Ferdek: Dla Pana to wszystko jest ulubiene
Boczek: Ale pan nic nie rozumiesz, ja ostatni raz żem ten rosół jadł u mamuni w Elblągu, od prawie 20 lat próbuję go przyrządzić, ale nigdy nie osiągnąłem tego sukcesu co Pan, co panu szkodzi ?
Boczek zaczyna płakać
Boczek: W szkole się ze mnie śmiali…
Ferdek: No wie Pan nie dziwię im się...
Boczek: ...tak, śmiali się, ale jak wracałem do domu mamusia na pocieszenie gotowała mi ten rosół, tylko dla niego żyłem
Ferdek: No wie pan bardzo bym chciał panu pomóc, ale ten rosół to jest prezent dla mojej żony, bo wraca od koleżanki za cztery dni właśnie prawda, akurat w naszą 30 rocznice
Boczek: No to wezmę łyżeczkę, przecież małżonka nie zauważy !
Ferdek: tak ? No może, ale łyżeczkę !
Boczek: No Panie jak bonidydy, łyżeczkę !
Ferdek: Do herbaty !
Boczek: Do herbaty
Ferdek: Dobra, właź pan
Boczek: O w mordę jeża, w mordę jeża !
Idą do kuchni, Boczek idzie w podskokach, kiedy są w kuchni Boczek nie podchodząc do garnka wącha i mówi
Boczek: Mmm, dał Pan dużo papryki, mmm kupił pan te najlepsze udka z kuraka od Kobielaka , mmm widzę, że nie żałował Pan cząbru w mordę jeża !
Ferdek: Panie przejdźmy może już do konsumpcji, dobrze ?
Boczek: No dobre
Ferdek: Ale powtarzam łyżeczkę, łyżeczkę od herbaty
Boczek wyjmuję chochlę
Ferdek: Panie, czy to jest ku*wa łyżeczka do herbaty ?
Boczek: No tak, ja taka łyżeczką mieszam herbatę, o co Panu chodzi ?
Ferdek: To pan ta herbate chyba w wannie robisz, a zupę to pan czym jesz, łopatą ?
Boczek: Nie panie, jaką łopatą, wiosłem
Ferdek: Wynoś się stąd chamie i won od mojej zupy !
Boczek: Tak a ja panu daje słowo honoru, że ja jeszcze spróbuje tego rosołu !
Ferdek: Pan nie masz honoru ! Żegnam !
Scena III
Kuchnia
Ferdek miesza zupę i podśpiewuję, kończy mieszać i idzie do salonu na fotel, od razu jak siada rozlega się pukanie
Ferdek: Kurde, czy ja dam rade w spokoju popracować ?! Idę kurde !
W drzwiach Boczek z tortem
Ferdek: Czego ?
Boczek: Dla Pana w prezencie, przepraszam zachowałem się jak ostatni cham
Ferdek: No wie pan racja i jak świnia pornograficzna, ale zupy i tak pan nie dostaniesz
Boczek: Ale ja nie chcę żadnej zupy, masz pan tort i miłego dnia !
Ferdek idzie do kuchni i kroi ciasto, bierze pierwszego gryza
Ferdek: Dobre kurde, wreszcie coś kurde świni jednej wyszło w życiu, mmm ciekawe z czym to je…
Ferdek staje w bezruchu
Ferdek: O kurde !
Ferdek chwiejnym krokiem biegnie do toalety, z wnęki obok kibla wychodzi Boczek zaciera ręce i biegnie pod dom Ferdka, z toalety wychodzi od razu Ferdek
Ferdek: Co, myślałeś pan, że nie usłyszę tupotu tych pana raciczek ? Co za trutkę mi podłożyłeś do tortu świnio jedna ?!
Boczek jest smutny i bezradny
Boczek: Srajtex max 2000
Ferdek: Panie Boczek, wiesz pan co ? Lek na przeczyszczenie ?! Pan nie masz wstydu !
Ferdek chwiejnym krokiem idzie do domu, bierze klucz i zamyka drzwi
Ferdek: Won !
Boczek odchodzi z płaczem, Ferdek biegnie do toalety
Scena IV
Salon
Ferdek siedzi na fotelu, pije piwo i czyta gazetę na głos 9Czyta wolno, ma problem z przeczytaniem słowa „Alzheimer”
Ferdek: Zbigniew T. – włamywacz z ciężkim przypadkiem alzheeiimemera okradł własny dom, kurde Ci to mają pomysły
Słychać pukanie, Ferdek nie wstaję i mówi coraz ciszej i ciszej:
Ferdek: Idę, no idę, idę, idę hehehe
Po chwili znowu słychać pukanie
Ferdek: Panie Boczek, jak to znowu pan to tak panu nakopie…
W drzwiach faktycznie stoi Boczek
Ferdek: o ! Pana to ja się nie spodziewałem, za rzadko pan tu kurde przychodzisz heh, czego ?
Boczek: Panie Ferdku dogadajmy się
Boczek wyjmuje wódkę, Ferdek bez słowa daje odruch reką i Boczek wchodzi, oboje maja poważne miny, oboje ida do kuchni, Ferdek w ciszy nalewa do kieliszków
Boczek: no to panie, dlaczego pan mi nie chcesz dac nawet łyka zupy, w mprde jeża, co ?
Przeciez nie zrobi to panu różnicy masz pan cały gar
Ferdek: Panie, Pan myślisz tylko bebechem, nic Pan nie rozumiesz
Boczek: jak nie jak tak, co mam nie rozumieć, dlaczego pan skąpisz mi łyczka tej pysznej, rozpływajcej się w…
Ferdek: Panie tu nie chodzi o skąpstwo
Boczek: To o co ?
Ferdek: O honor
Boczek: O honor ?
Ferdek: Tak o honor, zobacz pan ta kuchnia to wielkie pole bitwy, gdybym dał panu tę zasraną łyzke zupy, to tak jakbym się poddał na tej wojnie, a wtedy straciłby pan we mnie autoryteta
Boczek: Ale Panie, pan nie jesteś moim autorytetem
Ferdek: Nie ?
Boczek: Nie, yyy to mogę tą zupę ?
Ferdek myśli i mówi
Ferdek: Tak
Bierze małą łyżkę
Ferdek: No Panie Boczek leci samolocik hahaha, kurde
Boczek: o Chrystusie, to ten smak !
Boczek siada na krześle, nie może dojść do siebie
Boczek: Idealnie słony, idealnie kwaśny, rozpływa się w ustach, dej pan jeszcze
Ferdek: Mowy nie ma
Boczek: I tak żeś się Pan poddał, dej pan mi miskę i se pójdę na zawsze
Ferdek: na zawszę ?
Boczek: na zawsze
Ferdek wstaję nabiera kolejną łyzkę i wlewa to do miski
Ferdek: Może być ?
Boczek: panie ja o całą miske prosiłem
Ferdek bierze miskę i rozcieńcza to z woda z kranu i daje Boczkowi
Boczek: tfu ! panie co to jest ? To gówno a nie rosół !
Ferdek: No wie pan ? To ja panu wyciągam pomocną dłoń, a Pan ta rękę bezczelnie gryziesz
Boczek: Panie to ugotuj Pan drugi i mnie dej
Ferdek: Panie, taki rosół to raz na 30 lat da się ugotować
Boczek: Panie Ferdku ja Pana błagam, pan po prostu chcesz żebym czuł się niespełniony
Ferdek: No trochę ma pan racji, dobrze zrobimy tak, pan dajesz składniki, a ja gotuję
Boczek: W mordę jeża ! Wchodzę w to !
Ferdek: No dobre Panie, to zapisuj pan
Boczek wyjmuje kartkę i długopis
Ferdek: Pisz pan, kilogram wieprzowiny, kostka rosołowa, pietruszka, dwa pory, chrzan, cząber i uwaga Japońska cebula, zwana często „czarną mambą”
Boczek: Panie, jaka czarna mamba, nie ma żadnej Mongolskiej cebuli przecież to rosół po Elbląsku jest, w morde jeża ! A nie po Japońsku
Ferdek: hahaha, panie jak to nie ma ? Panie, Pan taki niby smakosz i Pan nie wie co to jest „czarna mamba” ?
Boczek: No mamba to kojarzę takie cukiereczki, moje ulubiene !
Ferdek: O boże, jak panie można być aż tak niedoedukowanym
Boczek: nie do co ? A w ogóle to gdzie tą japońską mambę można zaleście ?
Ferdek: Panie to nie jest boso przez świat, sam pan musisz dojść do tego
Boczek: Aha
Ferdek: Tylko powiedz mi Pan jak ja znajdziesz
Boczek: Dobrze, do widzenia w mordę jeża !
Boczek wychodzi, Ferdek pod nosem mówi:
Ferdek: Hahaha, ale debil, taka cebula w ogóle kurde nie istnieje, hahaha !
Scena V
TRZY DNI PÓŹNIEJ
Salon
Ferdek śpi, słychać pukanie
Ferdek: otwarte kurde !
Wchodzi Boczek, ma na sobie kimono i azjatycka czapkę
Boczek: Konichi wa !
Ferdek: hahaha ! Panie, po jaka cholerę pan żeś się za pajaca przebrał ?
Boczek: Panie, ja w japoni se byłem, w morde jeża !
Ferdek: A po jaka cholerę ?
Boczek: Po cebulę
Ferdek: Hahahaha ! No i co ?
Boczek: No i mam ją
Ferdek: jak to ?
Boczek: Swoją drogą nie spodziewałem się, że tak ona będzie wyglądać
Ferdek: A gdzie ona jest ?
Boczek: na parkingu przed kamienicą
Podwórko
Widzimy na parkingu wielką czarną cebulę, na oko z 1,5 metra. Cebula jak się okazuję ma twarz, akurat się denerwuje
Ferdek: O ja cię pierdzielę ! Panie co to za bydle ?
Boczek: No cebula japońska „Czarna mamba” w dupę węża, zdenerwowana jest, żeby zaraz nie zionęła ogniem !
Ferdek: Panie, kurde no nie zachowuj się Pan jak dziecko Panie
Cebula zionie ogniem
Ferdek: Kurde ! Weź pan ją gdzieś ukryj
Kuchnia
Ferdek czyta gazete, roztrzęsiony Boczek wbiega do kuchni przypadkiem strąca garnek, rosół się wylewa
Boczek: Panie afera jest !
Ferdek: Coś pan zrobił, kurde, panie Boczek?
Boczek: Panie, przecie to przypadkiem się rozlało, w mordę jeża.
Ferdek: Wypierdzielaj Pan stąd, kurde, ja nie chcę Pana w tym domu widzieć! Czego Pan biegasz kurde jak małpy po drzewach ?!
Ferdek załamuje ręce i łapie się za głowę, Boczek przejezdza palcem po szafce i zjada wylaną zawartość
Boczek: Panie, bo cebula Paździocha pożarła
Ferdek: Jak pożarła ?
Boczek: No normarnie, bo tak jak Pan prosiłeś, ukryłem ją
Ferdek: Gdzie ?
Boczek: We piwnicy, ale Panie nie pękaj pan panie tej cebuli to starcy na dziesięć garów, otwózmy restauracje "Rosół od Boczka" !
Ferdek: Kurde panie, jakiego Boczka, a poza tym, to ja się na mojej zonie chce skupić, Halincia wraca dzisiaj
Boczek: no Panie nie pękaj pan jak guma, mamy przecież cebulę !
Ferdek: Panie Pan mi nawet o tym monstrum nie wspominaj
Nagle słychać krzyki zza okna
Ferdek: No i czego się drą ?!
Nagle słyszymy spikera w radiu
Spiker: Ale jaja, drodzy słuchacze ! Ostrzegamy ! To nie prima aprilis, a my nie robimy se z was jajec ! Wielka cebula rozdymka, wygryzła dziure w piwnicy jednej z Wrocławskich kamienic i zaczęła terroryzować miasto, aha aha, dostaliśmy informację, że zmienia kierunek z Leśnej i wraca w stronę Ćwiartkek
Boczek i Ferdek patrzą na siebie przerażeni
KONIEC
Zapowiedzi usunięte na prośbę autora. - mod. Kiepski Widz