Powracam na forum z nowymi scenariuszami. W zasadzie nie są one, aż takie nowe, bo akurat ten scenariusz napisałem już z pół roku temu, ale teraz nałożyłem poprawki i publikuję. Co jakiś czas będę dodawać nowe scenariusze, bo mam ich jeszcze parę, ale nie są jeszcze w pełni skończone i czekają na poprawki. Ale dzisiaj zapraszam na premierę
"Ciasne, to wszystko jasne"
Halina uświadamia sobie, że wszystkie otaczające ją ubrania są na nią za małe. Postanawia zrobić rewolucję w domu i zacząć się odchudzać. Pomysł ten jednak nie podoba się Ferdkowi.
Scena 1 (Salon)
Sobota. Piękne słoneczne popołudnie, Ferdek jak zwykle siedzi przed telewizorem, a Halina przegląda rzeczy w szafie i wyciąga niepotrzebne ciuchy.
Halina: Ferdek, weź no przymierz ten garnitur
Ferdek: Halińcia, nie będę przymierzał, bo on dobry jest przecież żem go niedawno nosił nie...
Halina: Taaa... Ciekawe kiedy ?
Ferdek: No jak to kiedy na chrzciny Mariolcii kurde..... O ja pierdziele, ale to zleciało
Halina: No właśnie więc, możesz łaskawie ruszyć te cztery litery spod telewizora i przyjść tu i przymierzyć ten garnitur ?
Ferdek: Co ja mam kobito z tobą, co ja mam
Ferdek idzie pod meblościankę i patrzy się na garnitur
Halina: No co się tak głupio patrzysz ? Ubieraj to na siebie
Ferdek: Ale Halińcia ja już widzę, że to będzie za ciasne na mnie
Halina: Jak przymierzysz to wtedy ci uwierzę .... Ubieraj to, a nie pierdzielisz tu
Ferdka zaczyna krępować obecność Haliny
Ferdek: Przepraszam Halińcia, ale przy tobie się nie rozbiere
Halina: Przecież nie raz widziałam co tam masz
Ferdek: Albo mnie zasłonisz, albo nici z przymierzania kurde
Halina: Bo masz tyle do ukrycia
Halina chcąc nie chcąc zakrywa Ferdka, a on za ten czas się przebiera
Halina: No już ? Bo mi ręce odpadną
Ferdek: Chwila moment... Ale mam problem
Halina: Jaki możesz mieć problem w ubraniu spodni co ?
Ferdek: No normalny, popatrz się
Halina patrzy na Ferdka i widzi, że spodnie od garnituru weszły mu tylko do kolan
Halina: O matko boska... Chłopie, ale tyś przytył
Ferdek: Co przytył kurde, ja żem nic nie przytył, to te spodnie są za małe Halińcia no, bo ten ja żem przez te dwadzieścia lat w nogi trochi mięśni dorobił
Halina: Taa, ale chyba z tłuszczu
Ferdek: Taak, a ty się tak nie ciesz, bo też żeś ostatnio przytyła
Halina: Ja przytyłam ? Co ty nie powiesz
Ferdek: Powiem więcej, że mogę się założyć, że ty o w te sukienkie co tu wisi to nawet nie wejdziesz
Halina: Ja nie wejde ?
Ferdek: Tak, ty
Halina: No to dawaj, zasłoń mnie i zaraz ci udowdnie komisyjnie
Ferdek: Proszę bardzo komisyjnie
Halina: Ale tylko komisyjnie
Halina zaczyna się przebierać, a Ferdek ją zasłania
Ferdek: Proszę się rozbierać, a nie pierdzielić
Halina się przebrała, lecz efekt nie jest za dobry
Ferdek: (śmiech) Teraz to Halińcia chudsza się normalnie zrobiłaś, bo tak cię obcisło
Halina: A idże, idże... Dobra ściągam to w kibini mater
Halina schyla się by się podrapać, jednak sukienka pęka jej na pupie
Ferdek: (śmiech) I co kurde nie miałem racji ?
Ferdek śmieje się w najlepsze, a Halina udaję dobrą minę do złej gry
Ferdek: O ja pierdziele (smiech)
Scena 2 (sypialnia)
Ferdek z Haliną leżą na łóżku rozmawiają
Halina: Wiesz co Ferdek ?
Ferdek: Co ?
Halina: Przeglądnęłam te wszystkie rzeczy we wszystkich szafach i okazuje się, że one są prawie wszystkie za małe
Ferdek: Bo to Halińcia przez to pranie, bo ja żem kurde słyszał, że pranie kurczy ubrania
Halina: No może tak być, albo my Ferdek trochę urośliśmy czy co.
Ferdek: No taak Halińcia teraz to różne rzeczy człowiekowi mogą się przydarzyć.
Halina: Co ja teraz z tymi ciuchami zrobie, aż wstyd z nimi wyjść, bo tego jest z 10 kartonów, jak nie więcej, a ludzie zaraz będą palcami wytykać.
Ferdek: Co się ludźmi przejmujesz, przez okno się wszystko na fajans wypierdzieli i będzie gitara.
Halina: Ferdek, ale jak to wszystko wywalimy, to w czym będziemy chodzić ?
Ferdek: Jak to w czym ? Nago bedziem chodzić, tak jak nas pan Bóg stworzył (śmiech)
Halina: Śmiej się śmiej, ale to wcale śmieszne nie jest.
Ferdek: Przesadzasz Halińcia, przesadzasz i to bardzo.
Halina: Jutro z rana zabieram się za te ciuchy i koniec.
Ferdek: Rób co chcesz mi to lata i powiewa kurde.... Przepraszam Halińcia, ale siusiu mi się chce.
Ferdek wychodzi do WC
Halina: Ja już wiem z czego mu się ten bandzioch zrobił, z piwska, a nie z mięśni
Scena 3 (Korytarz)
Ferdek próbuje wejść do toalety lecz ona jest zamknięta
Ferdek: Panie Boczek to pan ?.... Wyłaź pan stąd.... Proszę wypierdzielać do siebie na góre.
Z WC wychodzi Marian.
Paździoch: To tylko ja.
Ferdek: A już myślałem, że to ten grubas.
Paździoch: A co pan taki jakiś zniesmaczony... Przestraszył się mnie pan ?
Ferdek: Nie panie, ale to też, bo małpę w nocy to strach zobaczyć.
Paździoch: O panie nie pozwalaj sobie pan.
Ferdek: Bo mnie panie żona dupe truje po nocy.
Paździoch: Mianowicie ?
Ferdek: Zdała sobie sprawę, że wszystkie ciuchy są na nią za małe.
Paździoch: Moją żonę Helena ubiegłego roku też dopadł ten kryzys.
Ferdek: I co pan zrobił ?
Paździoch: Nic.
Ferdek: Jak nic, jak moja żona mówiła, że wszystkie ciuchy wywalać będzie.
Paździoch: A niech wywala panie, dobrze panu radzę.
Ferdek: Bo co ?
Paździoch: Po potem z gołą dupą będzie chodzić jak Helena, mówię panu.
Ferdek: Ale panie w tym problem, że te ciuchy to i na mnie są kurde za małe.
Paździoch: O to nie, nie. Ten plan by nie wypalił, mógłbyś pan przemrozić korzonki.
Ferdek: Panie nie żartuj se pan, bo ja panu tragedie życiową opowiadam.
Paździoch: Tragedią to pan jesteś i nie zawracaj mi pan dupy po nocy jakimiś ciuchami.
Marian udaję się w stronę swoich drzwi.
Paździoch: Dobranoc.
Ferdek: Znalazł się żartowniś zasrany, Bartłoczyk jeden kurde.
Scena 4 (Salon) Rodzina Kiepskich je wspólnie obiad, Halina ubrana jest w stare ciuchy
Jolasia: A co mamciś jest tak schludnie ubrana kuźwa ?
Ferdek: Bo matce się w dupie poprzewracało z dobrobytu.
Halina: Ooo powiedział co wiedział. Jolasiu jestem tak ubrana gdyż wszystkie ciuchy są na mnie za małe.
Jolasia: Jak to zamałe jak bynajmniej wcześniej były dobre ?
Halina: Ale teraz otworzyły mi się oczy, bo na starość się człowiek robi grubszy.
Waldek: Weź no mnie Jolancia tego kotlecika daj, bo taki żem głodny.
Halina: No bierzecie dzieci, bierzcie.
Jolasia: E...e...e żadnych kotlecików pulpecików nie dostaniesz zakaz dożywotni ode mnie dostajesz w tym momencie.
Waldek: Jaki zakaz ?
Jolasia: W tym momencie, bynajmniej mi również się oczy otwarły i stwierdziłam, że ty masz skłoności do tycia po rodzicach. Nie obrażając mamusi.
Halina: Ale Jolasiu wy jesteście młodzi powinniście się cieszyć życiem i tryskać radością.
Jolasia: Niczym kuźwa tryskać nie będziemy, bo od młodego muszę Waldemara pilnować, żeby cech dziedzicznych kuźwa nie dostał.
Ferdek: Halińcia, weź mnie podaj ziemniaczki te co koło ciebie są dobre ?
Halina: Nie.
Ferdek: Co kurde nie ?
Halina: Właśnie w tym momencie Jolasia podsunęła mi świetny pomysł.
Jolasia: A jakiż to pomysł mamusi podsunęłam bynajmniej ?
Halina: Na odchudzanie... Od jutra wszyscy się odchudzamy..
Jolasia: Ale jak to wszyscy ?
Halina: No normalnie całą rodziną pojdziemy na jooking.
Ferdek: Dźo co ?
Halina: Gówno.
Scena 5 (Sklep u Stasia)
Ferdek: Kurde no co się z tą głupią babą wyrabia....... kurde głupia kobita
Prezes Kozłowski przychodzi.
Kozłowski: A co pan tak klniesz w niedziele panie Ferdku co ?
Ferdek: A, bo panie nie ma się z czego cieszyć.
Kozłowski: Masz pan rację, wczoraj panie kurka wódka na zarządzie tak mnie wnerwili, że do tej pory mnie nerwy telepią.
Ferdek: Panie moja żona Halina...
Kozłowski: No...
Ferdek: Wyobraź pan sobie, że na stare lata zgłupiała do reszty.
Kozłowski: To znaczy ?
Ferdek: Panie wszystkie ciuchy z domu wywaliła, a teraz chodzi po domu ubrana w jakieś ściery.
Kozłowski: A co to pana gówno obchodzi w czym chodzi, może nawet na goło chodzić, a pana to może w ogóle nie obchodzić kurka wódka.
Ferdek: Panie, ale moich ciuchów też połowę wywaliła.
Kozłowski: Co z tego jak pan i tak cały czas w jednym dresie chodzisz.
Ferdek: A no racje pan masz o tym, żem nie pomyślał
Kozłowski: Widzisz pan, bo co dwie głowy to nie jedna jest.... Pani Malinowska.
Malinowska idzie w stronę Ferdka i prezesa.
Malinowska: Co do cholery ?
Kozłowski: Dwa piweczka dla nas, na jednej nóżce kurka wódka proszę podać
Malinowska: A pan to panie Ferdku zakaz masz.
Ferdek: Jaki zakaz ?
Malinowska: Żona nie pozwoliła piwa panu dawać, bo sądzi, że od tego panu brzuch rośnie.
Ferdek: Ale ja żądam piwa.
Malinowska: Żądać to se pan możesz, ale piwa nie dam
Malinowska odchodzi.
Ferdek: I widzi pan co ta kobita robi, widzi pan zgłupiała kompletnie kurde na stare lata
Kozłowski: Co fakt to fakt. W takim razie zapraszam pana do mojej posiadłości
Ferdek: Dziękuje panie prezesie chętnie skorzystam (śmiech)
Scena 6 (kuchnia)
Ferdek: Halińcia, ale miałem dzisiaj przykrą sprawę
Halina: To znaczy ?
Ferdek: Jestem w Sklepie u Stasia nie ? No i mówię, że chcę piwo, a Malinowska mnie mówi, że mi nie da, bo ty nie kazałaś mi dawać i co ty na to ?
Halina: Nic.
Ferdek: Jak to kurde nic ? Kobito coś ci się w głowie pomieszało.
Halina: Ferdek pilnuj się, bo powiesz o jedno słowo za dużo.
Ferdek: A ty Halińcia to juz dawno zrobiłaś za dużo z tymi ciuchami
Halina: Ferdek to dopiero początek naszej przemiany.
Ferdek: Co masz kurde na myśli ?
Do mieszkania wchodzi Mariola z chłopakiem
Halina: O dzieci jesteście to w sam raz, jeszcze poczekamy na Jolasię i Waldka i zaczynamy.
Ferdek: Co zaczynamy ?
Mariola: No jak to co Jooking, mówi to ojcu coś ?
Ferdek: Nie, a bo co ?
Mariola: Właśnie Ojciec poznaj mojego nowego chłopaka Karola.
Ferdek: Miło mnie Ferdynand Kiepski jestem.
Karol: Karol jestem.
Mariola: Karol jest trenerem fitnesu.
Halina: I właśnie dlatego Ferdek, dzisiaj Karol będzie naszym trenerem.
Ferdek: Ale ja nigdzie nie idę.
Halina: Ferdek, albo idziesz znami biegać, albo ja w tym momencie biegne do adwokata (śmiech)
Mariola: To wy tu się dogadajcie, a my lecimy do sklepu po mineralkę, dla was też wziąść ?
Ferdek: Mi to jeszcze piwo Mariolcia weź.
Halina: Weź Mariola całą zgrzewkę tej wody to jeszcze dla Jolasi i Waldka będzie
Ferdek: A co to oni pieniędzy kurde własnych nie mają ?
Halina: Ferdek nie pierdziel, zbieramy się i uciekamy trochę pobiegać.
Ferdek: Boże kobito co ja z tobą mam, a co ludzie powiedzą ?
Halina: Gówno mnie ludzie obchodzą.... Dobra Ferdek ja lecę się przebrać i dla ciebie też mam fajne spodenki, nie będziesz przecież w tym dresie biegać.
Halina biegnie do salonu podśpiewując sobie piosenkę
Ferdek: Znalazła się biegaczka Justyna Kowalczyk zasrana.
Scena 7 (Park) Boczek wraz z Paździochem siedzą na ławce i piją piwo.
Boczek: Dobre to piwo panie Marianie po byku w morde jeża, po byku
Marian: No ba panie, to nie to co kiedyś było.
Boczek: Masz pan racje teraz to wszystko jest lepsze, nawet mięso u mnie we rzeźni jakieś je lepsze panie.
Marian: No, bo panie więcej chemi do tego dają to jest lepsze.
Boczek: A dupa tam, panie z chemią jedzenie musi smakować, a kogo to obchodzi co tam w środku je.
Marian: Panie, ale z drugiej strony to od tej chemi to się tyje.
Boczek: A dupa tam z tyciem ja i tak gruby jestem.
Marian: Popatrz pan na amerykanów nawpieprzają się tych Haburgerów, hot- dogów czy czego tam nie wymyślą, a potem się dziwą, że grubi są karwasz twarz.
Boczek: A my panie w Polsce jesteśmy i nie zaprzątajmy se ty głowy w dupe węża.
Marian: No to panie Boczek za nasze zdrowie.
Boczek: Za nasze
Boczek wraz z Marianem piją piwo. Nagle Boczek w oddali widzi rodzinę Kiepskich biegnących w stronę ich.
Boczek: Panie Marianie, a tam (pokazuje)to nie przypadkiem pan Ferdek ze żoną se nie biegnie ?
Marian: Gdzie karwasz twarz ?
Boczek: No tam (pokazuje)
Marian: No taki do pana Ferdka podobny jest.
Boczek: Bo to pan Ferdek se biegnie, co mu odbiło ?
Marian: Żona panie żona. Szczerze ? To w ogóle mu nie współczuje zobacz panie jaki ma bęben.
Boczek: Masz pan rację więszky ode mnie bęben ma (śmiech)
Rodzina Kiepskich zatrzymuje się pod ławką i robi sobie przerwy na ćwiczenia
Boczek: Dzień dobry pani Halinko.
Halina odpowiada Boczkowi zziajanym głosem.
Halina: Dzień dobry panie Boczku.
Boczek: Może piweczka chce pani troszkę, bo dobre dzisiaj mam.
Halina: Nie dziękuje, ale widzi pan, nie możemy.
Marian: No widzimy widzimy, że cała rodzina sobie biega. Tylko pan Ferdek taki jakiś niezadowolony.
Ferdek: Gówno to pana obchodzi.
Halina: Ferdek zachowuj się.
Marian: Pani Halino, niech pani da mu spokój przecież złość przez niego przemawia.
Boczek: Panie Ferdku pańskie zdrowie.
Boczek wraz z Paździochem piją piwo
Karol: Proszę państwa koniec przerwy, biegniemy.
Wszyscy biegną Ferdek jest na szarym końcu.
Boczek: (śmiech) Widziałeś pan ?
Marian: Co miałem nie widzieć panie, jak to mówią rodzinka w komplecie.
Boczek: Panie, ale ta Jolasia to niezła jest.
Marian: No niezła, ale nie wiem jak ona z nimi wytrzymuje.
Nagle z daleka słychać krzyk Haliny " O Matko boska"
Marian: Panie co to się tak darło ?
Boczek: A nie wiem kuźwa, może jakaś wiewiórka.
Scena 8 (Sypialnia) Halina leży na łóżku z złamaną nogą
Ferdek: Widzisz Halińcia i po co Ci to było, to całe odchudzanie ?
Halina: A idże, idże
Ferdek: Co idże, idże ?. Od początku mówiłem, że kurde przesadzasz z tymi ciuchami.
Halina: Ale ja to dla naszego dobra.
Ferdek: Dla naszego dobra to dobrze by było jakbyś nic nie robiła.
Halina: Ale Ferdek gdybym wiedziała, że przez to bieganie złamię nogę to byśmy nie biegali.
Ferdek: Halińcia, ale jak tak w łóżku trochi kurde poleżysz bez jedzenia i picia to może schudniesz.
Halina: Jak to bez jedzenia i pica ?
Ferdek: No normalnie chciałaś się odchudzać ?
Halina: No chciałam.
Ferdek: A ciuchy były zamałe ?
Halina: No były no i co z tego ?
Ferdek: To teraz Halińcia ja Ci taką kurde dietę cud zrobie, że się wbijesz w ciuchy ze ślubu normalnie (śmiech)
Kamera pokazuje niezadowoloną Halinę.
Koniec.
Wystąpili:
Ferdek - Andrzej Grabowski
Halina - Marzena Kipiel- Sztuka
Mariola - Barbara Mularczyk
Waldek - Bartosz Żukowski
Jolasia - Anna Ilczuk
Paździoch- Ryszard Kotys
Boczek - Dariusz Gnatowski
Gościnnie wystąpili:
Kozłowski - Andrzej Gałła
Malinowska - Zofia Czerwińska
Karol - Błażej Michalski.