WAŻNE:
Pomóż przetrwać forum - zbiórka na dalszą działalność! Przekaż dowolną kwotę przelewem poprzez PATRONITE lub PAYPAL
- KLIKNIJ po szczegóły!
Możesz nas wesprzeć poprzez: Blik, przelew SMS | PATRONITE.PL || PayPal.com (kliknij: paypal lub płatność kartą)
Dla osób, które pomogą ranga Zasłużeni + wyróżnienie nicka kolorem i pogrubieniem. DZIĘKUJEMY!
Ferdek śpi, Halina wchodzi wchodzi odświętnie ubrana
Halina: Ferdek! Ferdek! Wstawaj! Boczek!
Ferdek (podnosi się): Co jest kurde? Która to już kurde godzina? (patrzy na zegarek) Łeee... 12 rano dopiero... Zlitujże się Halincia... Nikt normalny nie wstaje o tej porze!
Halina: Racja. Wszyscy wstają wcześniej. Poza tym Boczek czeka.
Ferdek: Każ mu spierdzielać.
Halina (wychodząc): Nie chcesz żreć, to śpij.
Ferdek (podrywa się): Aaa... Tobie chodzi o śniadanko... A ja myślałem, że o sama wiesz kogo... (śmieje się)
Halina: Po pierwsze to obiad, a po drugie nie wiem o kogo.
Ferdek: No o Boczka Halinko! O Boczka Arnolda! Poza tym pan Marchlewski je o tej porze śniadanie, a nie obiad, a się go nie czepiasz tak jak mnie i go lubisz.
Halina: Pan Marchlewski inaczej nie może ze względu na godziny otwarcia pośredniaka, w którym musi przyjmować takich jełopów jak ty. A jak już o tym- on też cię lubi. Wczoraj się nawet o ciebie pytał.
Ferdek (wymijająco): A wracając do Boczka... co ja chciałem... A! Jak to dobrze, że się nie zrozumieliśmy z tym Boczkiem! Nie ma nic gorszego niż grubas z samego rana o 12!
Jolasia (wchodzi do sypialni): Put put! Można?
Walduś (też wchodzi): Cześć tatu. Hej mama.
Ferdek (pod nosem): A jednak może być coś gorszego...
SCENA 2
Salon. Obiad. Cała rodzina Kiepskich. Wszyscy odświętnie ubrani, tylko Ferdek w piżamie. Halina wnosi na stół różne smakołyki.
Halina: Proszę. Schab, wędlina, łosoś, pomidorowa, gulasz i rosół dla moich kochanych dzieci.
Jolasia: Tylko tyle?
Mariolka: A miało coś jeszcze być? Jolasia Tatuś mówił w sypialni, że coś może być, tylko nie dosłyszałam o co chodzi?
Ferdek: Tak dla was! Ciupaga na drogę! Nie zapracowaliście na ten obiad więc paszoł von!
Jolasia: A tatuś kiedy zapracował?
Ferdek: Dziś rano intensywnie rozmawiałem z mamą o pośredniaku. A teraz wynocha!
Walduś: Oj tatu... Dajże spokój...
Paździoch (zza ściany): Helena!Ja już nie mogę na tym bazarze! Zlituj się!
Jolasia (po chwili zastanowienia): Nie, nie Waldemar. Wychodzimy. Mam pomysła!
Scena 3
Korytarz.
Waldek i Jolasia pukają do drzwi Paździochów. Otwiera Marian.
Paździoch: Czego?
Jolasia: Bo ja bynajmniej miała bym do pana taką jedną sprawę.
Paździoch: Nie dam, bo nie mam. (Paździoch próbuje zamknąć drzwi, ale Jolaśka mu nie pozwala)
Jolasia: Ale chwilunia, momentunia. Nie o to nam się rozchodzi, prawda Cycu?
Waldek: No jak nie jak tak, no.
Paździoch: To o co?
Scena 4
Mieszkanie Paździochów. W pokoju siedzą Marian, Waldek i Jolasia.
Jolasia: Jak tam się panu pracuje na tym bazareczku, panie Marianeczku?
Paździoch: A co to panią obchodzi, pani Jolanto?
Jolasia: Ale troszkę kultury proszę w tym momencie bynajmniej, bowiem dziewica panna przychodzi do pana z dobrym sercem, a pan obsrywa ją jak gołąb parapet.
Paździoch: Proszę przejść do rzeczy, bo ja nie mam czasu na pierdoły!
Jolasia: Powiem wprost. Szukamy z Cycem pracy.
Paździoch: A co to ja jestem, pośredniak?
Jolasia: Panie Marianku, sama słyszałam na moje własne, piękne uszy, że pan zapierdziela na tym bazarze od świtu do nocy i nie daje rady. I ja jako przykładna katoliczka chciałabym pomóc bliźniemu memu, Paździochowi Januszowi Marianowi bynajmniej.
Paździoch: A, więc to o to chodzi! (uśmiecha się) Oczywiście, każda pomoc mi się przyda, bo ta moja stara jędza Helena to tylko dyktuje mi co mam robić, jak generał jakiś, a sama to siedzi tylko i albo paznokcie maluje albo przez telefon pierdzieli.
Jolasia: Czyli się dogadaliśmy?
Paździoch: Oczywiście, możecie państwo zaczynać nawet od jutra! Już widzę minę tej baby jagi jak się o tym dowiaduje, taki jej gul wyskoczy, że nie będę już jej jedynym niewolnikiem!
Jolasia: Zaraz kuźwa, jak to jedynym bynajmniej?
Paździoch: Powiedziałem jedynym? Przejęzyczenie zwykłe.
Jolasia: A co w kwestii wynagrodzenia byna... (robi wielkie oczy, ponieważ zauważa Helenę wychodzącą z kuchni z tasakiem) Cycu, kuźwa, idziemy, bo się na autobus spóźnimy.
(ciągnie go i oboje wybiegają z mieszkania).
Helena: Jędza, baby jaga, niewolnik, tak? Ja ci dam, ty łysy szczurowaty erotomanie!
Paździoch: Ale Helena, pomyłka zaszła, ja byłem pewny, że ty do miasta wyszłaś... He, He, He, Helena! Mam zawał!
Scena 5
Bazar. Jolaśka, Waldek i Paździoch stoją pry szczęce.
Paździoch: Tutaj proszę rozłożyć stringi damskie, zaraz obok biustonosze XL, potem L, M i S. Tam dalej rajtuzy i kalesony, a tam z tyłu gacie i skarpety.
Jolaśka (siedzi na krześle i maluje paznokcie): Słyszysz Cycu, co ci szef twój najwyższy Paździoch pan Marian powiedział? Rusz że się.
Paździoch: Pani Jolanto, to polecenie było do pani, pan Waldemar pojedzie ze mną teraz do hurtowni i przywiezie towar.
Waldek: Ale jak to ja se mam jechać, jak prawo jeżdżenia se nie mam?
Paździoch: Nie masz prawa jazdy, Walduś? To co ty tu robisz?
Waldek: Jak co? Za Jolasią se przyszłem nomanie.
Jolasia: Waldek tępy i głupi jest, nawet nie wie jak odpadala się samochód, zresztą w życiu jemu jeszcze nic nie odpaliło, ani w dzień... ani w nocy. (śmieje się)
Waldek (krzyczy): Jolasia, ty mnie nie denerwuj!
Paździoch (krzyczy): Pani Jolanto, proszę się wziąć za robotę, bo to nie hotel jest!
Jolasia: Dobra, kuźwa, zaraz, bo mi lakier nie wysechł jeszcze.
Scena 6
Bazar. Jolaśka wszystko poukładała, przychodzi Paździoch.
Jolasia (zadowolona): No, i jak się panu podoba, panie szefowy Marianku? Ładnie, równiutko, elegancko wszystko poukładane. Wynagrodzenie się kuźwa bynajmniej za to należy.
Paździoch: Proszę jeszcze wziąć szczotkę i pozamiatać wokół, bo klienci gnoju nanieśli, a potem jeszcze trzeba wszystko z powrotem popakować i pozanosić do samochodu, tuż przed zamknięciem.
Jolasia: Ale zaraz, kuźwa! Ja mam tu wszytko sama robić, a pan to co? Se pan jeździ swoim wartburgiem po mieście i gówno robi! Pani Helenie naskarżę!
Paździoch: No! Bo wywalę z roboty na zbity ryj! Jak się nie podoba to paszoł won, z powrotem, do ojczulka na obiadek!
Jolasia: O nie, kuźwa! Tak być nie będzie, ja żądam zapłaty za dzisiejszy dzień pracy!
Paździoch: Jakiej zapłaty? Sama pani wczoraj mówiła, że chce pani pomagać, a nie pracować zarobkowo, więc pocałujta misia w dupę! (śmieje się)
Scena 7
Mieszkanie Jolasi. Waldek bawi się telefonem, Jolaśka stoi.
Jolasia: I wyobraź sobie Cycu jeden, że ten Paździoch mnie mówi, że ja bynajmniej jak Matka Teresa za darmo mam zapierdzielać!
Waldek: No... i co ty na to?
Jolasia: No jak co? Wzięłam się i wyszłam, nie będzie mnie łysa małpa traktować jak konia pociągowego. (drze się) Cycu jeden, zostaw tego komórka, bo ci go do kibla wrzucę zaraz!
Waldek: No, ale mnie nomanie to też ten Paździoch jeden łysy to w polu wysadził gdzieś za miastem i kazał na pieszo do domu wracać.
Jolasia: Tak dalej być nie będzie, ja ci to dzisiaj tu legalnie i oficjalnie mówię, Waldemar. Mam plan!
Scena 8
Bazar, obok szczęki Paździocha rozkładają się Waldek i Jolasia
Jolasia: Prędzej Cycu no, bo szósta dochodzi!
Waldek (niesie na plecach wielki plecak, a w rękach dwie torby): Idę już no, nie rozerwię się przecież.
Jolasia: Prędzej no, bo ja nie po to cały weekend w lumpeksie przesiedziałam, żeby teraz od jakiegoś Paździocha mieli kupować!
Waldek: Ale jak, przecie to miały być eleganckie, włoskie ciuchy.
Jolasia: I będą. Za chwilę bierzesz karteczki i piszesz "Made in Italia".
Waldek: Made co?
Jolasia: Gówno.
W tym momencie do straganu obok podchodzą Paździochowie.
Paździoch: O, zobacz Helena. Mamy już pierwszych klientów.
Helena: Jak trwoga to do Boga.
Jolasia: A my bynajmniej nie do państwa.
Paździoch: Tak? A do kogo?
Waldek: A my se nomanie bazara otwieramy też, tu obok, o!
Paździoch: Jak tu, karwasz twarz?!
Jolasia: No normalnie, Cyc mój mąż Waldemar przyniósł właśnie włoskie ciuchy z promocji i za chwilę je sprzedamy.
Paździoch: Helena! Mam zawał!
SCENA 9
U Waldka, Mariolki i Jolaśki duży ruch, a u Paździochów nikt nie kupuje. Paździochowie są wściekli. (Podkład muzyczny. 10 sekund.)
SCENA 10
Noc. Sypialnia. Ferdek i Halinka śpią. Pukanie. Ferdek otwiera.
Paździoch: Witam!
Ferdek: No dzień dobry... A raczej dobranoc kurde... Czego?
Paździoch: Dla kogo dobry, dla tego dobry!
Ferdek: Dla mnie byłby bardzo dobry, jakby mnie o 3 w nocy nie budziły łyse małpy kurde!
Ale i tak mnie pan robisz mniejszą krzywdę, niż panu bazarowa konkurencja. (śmieje się)
Paździoch: Aha... To pan już wiesz....
Ferdek: Pewnie, że tak! Zgadnij pan kogo u mnie nie było dzisiaj na obiadku! A wiesz pan dlaczego? Bo mają już własną kasę! A że przy okazji upieką dwie pieczenie na jednym ogniu i będzie jednej mendy mniej na bazarze, to też dobrze...
Paździoch: Jestem oburzony! Proszę natychmiast zabierać pańskie dzieci z mojego bazaru!
Ferdek: Ani mi się śni! I gdzie mam je niby zabrać? Do siebie, żeby mi najlepsze kawałki zjadały? Ani myślę!
Paździoch: Tak? No i dobrze! Sam się z nimi rozliczę!
Ferdek: No właśnie niedobrze, boś pan zawsze z wódką przychodził, a teraz stoisz pan z gołą dupą!
Paździoch: Cieszę, że, że udało mi się panu zepsuć dzień. Żegnam!
(Odchodzi. Ferdek wraca do sypialni.)
Halina: No no... jestem pod wrażeniem! Tak bronić dzieci, mimo, że ci czasem troszkę dokuczają... Jak lew po prostu! Brawo Ferdziu! I wiesz co? powiem więcej- gdyby Paździoch przyniósł flaszkę, to nawet w takiej sytuacji pozwoliłabym ci ją wypić!
Ferdek: tak? to w takiej sytuacji daj mi na flaszkę. Malinowska jest całodobowo. Stasiek tam stoi i czeka, aż coś kupię!
Halina: Proszę! (daje mu 10 zł) Dla mnie rodzina jest najważniejsza!
Ferdek (pod nosem): A dla mnie jest najważniejsze, że ta rodzina już mnie nigdy nie odwiedzi kurde...
SCENA 11
Sypialnia. Rano. Ferdek i Halina śpią. Budzą ich Jolaśka, Mariolka i Walduś.
Mariolka: Wczoraj nie mieliśmy czasu wejść, bo taki ruch, ale nie martwcie się. Dziś już jesteśmy.
Jolaśka: JEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEŚĆ!!!
Walduś: Zostało coś z wczoraj. Słyszałem od Boczka, że jakaś pieczeń była i pachniała na całą kamienicę.
Ferdek: Pieczeni już nie ma, ale za to został nóż do krojenia tej pieczeni.
Jolaśka: Co tatulek ma na myśli?
Ferdek: Chodź do kuchni, to ci pokażę...
(W kuchni Ferdek bierze nóż i wygania dzieci na korytarz)
Halina: Tego się po tobie nie spodziewałam...
Ferdek: Dbam tylko o ich obroty, żeby ich Paździochowie nie wykończyli.
Halina: Przecież rodzina jest najważniejsza!
Ferdek: ja tam wolę serdelową... (Idzie do kuchni i zauważa brak serdelowej) Ożesz kurde! Co jest kurde? Jak kurde? Co kurde? Zdążyli zabrać jak się odwróciłem po nóż? NIEEEEEEEEEEEEEEE!!!
Halina: Jolaśka na to ciężko zapracowała, w przeciwieństwie do niektórych nierobów i jełopów...
Ferdek: Może i zapracowała, ale to było moje czy jej ja się pytam?
Halina: Po pierwsze primo: to bylo moje, a po drugie primo: to ja się pytam- w pośredniaku byłeś?
SCENA 12
Ferdek wychodzi z WC. Spotyka Paździocha.
Paździoch: Widzę, że jakaś kłótnia rodzinna...
Ferdek Wiesz pan... Miałeś pan rację... Trzeba wytępić zarazę z bazaru...
Paździoch: Łatwo panu mówić, tylko jak to zrobić... Ja nie znam żadnej metody...
Ferdek: Pan nie zna? Pierwszy cwaniak na osiedlu?
Paździoch: A no widzi pan... Trafił swój na swego. Dobrze, że pan wreszcie przejrzałeś na oczy, bo mi wczoraj chodziło tylko i wyłącznie o pana serdelową- na bazarze sobie świetnie radzę z konkurencją. A pan mnie tak potraktowałeś...
Ferdek: Wczoraj pana tak potraktowałem, a dzisiaj mam pomysła! (śmieje się) Wyślemy tam swojego człowieka. Z moją lodówką się nie zadziera...
SCENA 13
Bazar Waldka, Marioli i Jolaśki. Przychodzi Boczek.
Walduś: Dzień dobry. Co podać?
Boczek: Patrzcie. Najpierw mój szef z rzeźni- Pieszyński- odszedł z pracy i założył swój bazar. I taki szmal zrobił w mordę jeża! Zarobił 3 razy więcej niż w rzeźni. Taką chatę ma w mordę jeża! (pokazuje zdjęcie) A potem tak samo zrobił Edzio Listonosz! Od dwóch miesięcy żadnego rachunku nie dostałem, a w tym czasie on zarabia nie wiele gorzej. i chatę ma prawie tak samo wypasioną. Patrzcie! (Pokazuje 3 zdjęcia). A teraz wy se bazar otworzyliście w mordę jeża...
Walduś: Do rzeczy panie Boczku! Do rzeczy! Poza tym co panu biedny jeżyk zrobił?
Boczek: Każdy se naokoło biznesy robi i kasę trzepie, tylko nie ja! Przyjęlibyście mnie?
Walduś: To z szefową proszę rozmawiać...
Jolaska: No dobre, ale pierwszy miesiąc jesteś pan na okresie próbnym i harujesz pan za darmo, a dopiero po miesiącu będę panu wypłacać pensję.
Boczek: No dobre. Niech stracę...
Mariolka: Żebyśmy my czasem na tym nie stracili...
Walduś: Spokojnie... Poradzi sobie...
SCENA 14
Boczek sam na bazarze. Ustawia się bardzo długa kolejka. Boczek nie daje rady ich obsługiwać. Biega po całym stoisku, przewracając różne rzeczy. W końcu potyka się i demoluje cały stragan. (Podkład muzyczny. 30 sekund.) (Wchodzi Jolaśka)
Jolaśka: Nieee! Coś pan narobił grubasie jeden!? Jestem zrujnowana! Nieee!
SCENA 15
Ferdek i Paździoch oglądają sytuację na bazarze z salonu przez lornetkę. Śmieją się.
KONIEC
Ostatnio zmieniony 2016-02-01, 19:10 przez Pabfer, łącznie zmieniany 4 razy.
Słaby ten scenariusz, przypomina nawet po części mój twór - "Konkurencja". Podobieństwo widać też do odcinka "Dzień szakala", gdzie Ferdek chciał się pozbyć dzieci, żeby mieć więcej jedzenia.
-niewykorzystany potencjał Boczka
-słabe dialogi, nieodwzorowany język bohaterów (mowię tu o Halinie i Boczku) i płytka akcja
-zakończenie nijakie, niby im się udało, ale zostało to zrobione w dosyć prymitywny i mało oryginalny sposób
Na plus jedynie Helena, która się jakoś w tym wszystkim wybroniła.
2/10.
Ostatnio zmieniony 2015-04-23, 15:44 przez Ferdek K, łącznie zmieniany 1 raz.
Plusy:
+ pierwsza scena
+ końcówka sceny u Paździochów
+ oszukanie Waldka i Jolasi przez Paździocha
+ konkurencja Paździocha
+ nocna rozmowa Ferdka z Marianem
+ zdemolowanie straganu przez Boczka
+ zakończenie
Minusy:
- nuda w wielu scenach i bardzo mało śmiesznych tekstów oraz akcji
Plusy:
+ Wejście Boczka i rozmowa Kiepskich w salonie
+ Cała rozmowa Pupcińskich z Paździochem oraz reakcja Heleny
+ Paździoch z Waldkiem i Jolaśką sprzedający na bazarze
+ Scena w mieszkaniu Pupcińskich
+ Reakcja Paździocha na konkurencję
+ Wyganianie dzieci przez Ferdka
+ Boczek proszący o pracę
+ Rozmowa Ferdka z Paździochem na korytarzu
Neutral:
+/- Obiadek
+/- Zakończenie
Śmieszne teksty:
''Zlitujże się Halincia... Nikt normalny nie wstaje o tej porze!
Racja. Wszyscy wstają wcześniej.''
''Wiesz pan... Miałeś pan rację... Trzeba wytępić zarazę z bazaru...''
''I wyobraź sobie Cycu jeden, że ten Paździoch mnie mówi, że ja bynajmniej jak Matka Teresa za darmo mam zapierdzielać! ''
''Ale zaraz, kuźwa! Ja mam tu wszytko sama robić, a pan to co? Se pan jeździ swoim wartburgiem po mieście i gówno robi! Pani Helenie naskarżę!
No! Bo wywalę z roboty na zbity ryj! Jak się nie podoba to paszoł won, z powrotem, do ojczulka na obiadek!''
Bardzo dobry scenariusz,trochę za dużo Jolaśki, ten scenariusz który mi wysłałeś, który miał być dla Yoki - choć rewelacyjny, to Yoce bardziej by się ten spodobał. Jedynym, ale za to dużym minusem jest pełno Jolaśki ! Zakończenie świetne Dużo zabawnych tekstów, scenariusz przeczytałem bardzo szybko bo był ciekawie napisany bez jakiś zapchajdziur.Aczkolwiek mogło by być więcej akcjii na bazarze.
pierwsza scena rewelacyjna, cały czas śmieszna praktycznie cała jest jednym wielkim śmiesznym tekstem, potem momentami Jolaśka standardowo wkurzała ale tekst ,,bowiem dziewica panna przychodzi do pana z dobrym sercem, a pan obsrywa ją jak gołąb parapet. `` był mistrzowski oraz Heleny ,,Jędza, baby jaga, niewolnik, tak? Ja ci dam, ty łysy szczurowaty erotomanie! `` nie zrozumiałem za to tego z tymi szczękami. Później dobry tekst (znowu Jolaśki ?) ''I wyobraź sobie Cycu jeden, że ten Paździoch mnie mówi, że ja bynajmniej jak Matka Teresa za darmo mam zapierdzielać! ''. Od sceny 8 coraz ciekawiej, dobry tekst w 10 scenie ,,Dla mnie byłby bardzo dobry, jakby mnie o 3 w nocy nie budziły łyse małpy kurde! ``
Miły przyjemny - 8/10
Ostatnio zmieniony 2016-10-14, 12:05 przez Bździuch, łącznie zmieniany 2 razy.
Bździuch pisze:Bardzo dobry scenariusz,trochę za dużo Jolaśki, ten scenariusz który mi wysłałeś, który miał być dla Yoki - choć rewelacyjny, to Yoce bardziej by się ten spodobał.
Bo ten też miał być dla Yoki, tylko nie wyszło. Jakiś user tego Forum mnie oszukał i się podał za twórcę i obiecał dać ten scenariusz.
Połowę napisał Kiepski Widz, co zastzegłem w nazwie tematu, ale się usunął, bo chyba mu było wstyd, że też się dał oszukać.
Ma średnią 5,6 czyli nie jest taki okropny, ale ja też wiem, że jest zły. Tylko przypominam Ci, że specjalnie napisaliśmy zły, bo dobrego by nie przyjęli