WAŻNE:
Pomóż przetrwać forum - zbiórka na dalszą działalność! Przekaż dowolną kwotę przelewem poprzez PATRONITE lub PAYPAL
- KLIKNIJ po szczegóły!
Możesz nas wesprzeć poprzez: Blik, przelew SMS | PATRONITE.PL || PayPal.com (kliknij: paypal lub płatność kartą)
Dla osób, które pomogą ranga Zasłużeni + wyróżnienie nicka kolorem i pogrubieniem. DZIĘKUJEMY!
Ferdek: Idę kurde! Przecież się kurde nie rozerwię! (Otwiera drzwi Boczkowi) Czego pan chcesz?
Boczek: Panie chcesz se pan może kwiata kupić?
Ferdek: Panie jakiego kwiata?
Boczek: A taką chryzamtemkę ładną, bialutką.
Ferdek: Panie jaką chryzamkę i skąd pan to masz?!
Boczek: A panie... żem se znalazł taką ładną koło śmietnika cmentarnego.
Ferdek: Panie, a po co mi był taki kwiat kurde potrzebny?
Boczek: No nie wiem... może panu kto pomarł ostatnio?
Ferdek: Kurde! Panie czy ja wyglądam jakbym we żałobie był?
Boczek: No nie... ale to panie to se pan bier. To se jak pan pomrze to se panu małżonka polegnie te kwiaty na nagrobku.
Ferdek: Panie, sam se pan te kwiaty kurde na groba połóż, bo mnie w przeciwieństwie do pana jeszcze ktoś kwiaty kupi. A teraz wypierdzielaj stąd grubasie erosomański! Nekrofiucie pierdzielony!
Boczek: A żebyś se pan wiedział, że se pójdę! Se innego kupca na takie kwiaty ładne wynajdę. W mordę jeża!
Ferdek: Zobaczymy kurde! (trzaska drzwiami)
Scena 2
Kuchnia. Ferdek wchodzi. Halinka ugniata ciasto na pierogi.
Halinka: Kto to był.
Ferdek: Boczek debil.
Halinka: A co chciał.
Ferdek: A co ja wiem co chciał?! Gówno chciał.
Halinka: Jak gówno chciał? Coś musiał chcieć.
Ferdek: Kwiaty jakieś chciał mnie ze śmietnika cmentarnego opierdzielić.
Halinka: Jakie kwiaty.
Ferdek: Nie wiem Halinka, jakieś chryzamki czy inne takie nagrobkowe jakieś.
Halinka: No to trzabyło wziąć, święto zmarłych nie długo. Dobrze wiesz ile taki jeden bukiet kosztuje.
Ferdek: Halinka, no chyba cię coś popierdzieliło. Kwiaty od Boczka, grubas je ze grobów podpierdzielał. Spokój zmarłym zakłócał, a ty chcesz se kwiaty kradzione kupować od niego.
Halinka: A skąd ty od razu wiesz, że kradzione? Może chłop zatrudnił się w jakiejś hurtowni. Ma jakieś ambicje nie to co ty.
Ferdek: A idże, idże. Ja mu powiedziałem w ogóle by se on kurde te kwiaty zachował sam to mu je pod płot rzucą, jak on se pomże.
Halinka: Wiesz co Ferdek, ty to beznadziejny jesteś. A i jak go zobaczysz to powiedz mu, że ja od niego te kwiaty kupię.
Ferdek: Ta... (popija piwem) jeszcze powiem, że od niego palmę amazońską kupisz.
Scena 3. Ferdek wychodzi z domu. Nagle słyszy dźwięki z domu Paździochów. Staje przy ich drzwiach)
Marian: Helena! Spróbuj tego to nowy towar!
Helena: Nie teraz dziadu! Serial oglądam.
Marian: Helena! Muszę być pewny, że to naprawdę daje kopa! Wysyłam to przecież na Jajajkę!
Helena: Nie ma ochoty. Znowu będzie mnie napierdzielała głowa pół wieczora znajdź sobie kogoś innego.
Marian: Karwasz twarz! Kogo?
Helena: Albo wiesz co?! Sam ze zapal.
Marian: W moim wieku?! Chyba obudziłbym już się w objęciach Morfeusza!
Helena: Rób co chcesz. Tylko zostaw namiary do klienta.
Marian: O ty wiedźmo! (słychać, że Paździoch zbliża się do wyjścia, Ferdek od razu wchodzi do kibla)
Scena 4
Noc. Słychać pukanie.
Ferdek: Co jest kurde! Noc jest kurde. Czego kurde! (otwiera drzwi Paździochowi) Panie Trzecia w nocy jest!
Marian: Wiem, ale nie mogłem inaczej. Dziś nie przyszedłem rozmawiać z panem o nie do końca legalnych sprawach.
Ferdek: A o jakich?
Marian: Powiem tak... taka kasa! Wchodzisz pan?
Ferdek: Ale, że tak na sucho?
Marian: A kto powiedział, że na sucho. (śmiech po czym wyciąga pół litra)
Scena 5
Kuchnia.
Ferdek: No to pimpuś pimpuś!
Marian: Panie Ferdku, nie będę owijał w bawełnę i przede wszystkim mam nadzieję, że mogę panu zaufać.
Ferdek: Ale panie o co się kurde rozchodzi.
Marian: Czy był pan kiedyś na haju?
Ferdek: Na haju to żem se nie był na Helu żem se kiedyś był w podróży poślubnej.
Marian: A czy palił pan kiedyś skręta?
Ferdek: Jakiego żem śrubokręta. Nie rozumiem panie! Mów pan po ludzku.
Marian: Powiem wprost! Założyłem plantację marihuany i chcę panu zaproponować pewien interes.
Ferdek: Panie, ale to nielegalne jest! To się do prokuratury nadaje.
Marian: Ale kto się dowie? Spokojnie sąsiedzie. To dobry biznes! Potrzebuję tylko... królika doświadczalnego.
Ferdek: A do czego panu taki zając potrzebny?
Marian: Nie pan nie rozumie! Potrzebuję takiej osoby, która będzie sprawdzała nowy towar!
Ferdek: A pan se sam nie może?
Marian: Nie! Sprawy ze sercem! Rozumie pan! Ale pan taki młody, rześki człowiek. Nie powinien mieć z tym najmniejszym problemów.
Ferdek: No dobra panie, ale ile ja będę z tego miał.
Marian: 25% z sprzedaży towaru.
Ferdek: 30!
Marian: Stoi! No to co spróbujemy?!
Ferdek: No to co się pan pytasz, dawaj pan to.
Marian: (wyciąga skręta z kieszeni) Tylko panie Ferdku! Ostrzegam pana to nie jest słabe. Da panu naprawdę porządnego kopa w dupę. Żeby nie było, że nie ostrzegałem.
Ferdek: Dobra, dawaj pan to. Ja se panie mogę nawet nie wiem pięć win wypić i nic. To co mnie taki papierek położy.
Marian: (śmiech) Zobaczy pan. Te tutaj to najnowszy towar nazwałem go „Ostra jazda bez pierdzenia“.
Ferdek: No to odpalaj pan. Se kurde nie będziem pierdzieć. (Paździoch podpala Ferdkowi skręta)
Marian: (zniekształcony głos) Miłej zabawy panie Ferdku.
Wszystko się zlewa. Wszystko świeci się na różne kolory.Ferdek siedzi sam w kuchni.
Ferdek: O kurde! Ale mocne kurde! Panie Paździoch gdzie pan żeś poszedł. Kurde! O ja pierdzielę (wstaje i wychodzi z kuchni)
Ferdek wychodzi na korytarz i kieruje się do kibla (dalej wszystko sie świeci i jest rozmazane)
Ferdek: Będę chyba kurde rzygał. (Podchodzi do kibla, a tam siedzi Badura i łowi w kiblu ryby)
Ferdek: Panie Badura, co pan tu kurde robisz?
Badura: Jak to co ryby sobie łowie. Nie widzisz pan karwa kafka?
Ferdek: Panie, ale to węzeł sanitarny jest, tutaj se pan nic kurde nie złowisz.
Badura: Jak nie jak tak. Czekaj pan! Bierze! (po chwili Badura, wyciąga z muszli klozetowej szczupaka) Patrz pan jaka ryba!
Ferdek: Ale panie jak żeś pan to złowił.
Badura: Jak to jak panie na wędkę karwa kafka! Panie odsuń się pan bo zaraz będzie tsunami!
Ferdek: Jak z kąd?
Badura: Z kibla!
Akcja przenosi się z powrotem do kuchni, z przed zapaleniem skręta. Paździoch oblewa Ferdka szklanką wody!
Marian: Wstawaj pan! Koniec zabawy! To nie są tanie rzeczy by się tak długo bawić!
Ferdek: O kurde!
Marian: I co pan na to!
Ferdek: No kurde normalnie ostra jazda bez pierdzenia.
Scena 6.
Ferdek wychodzi z mieszkania. Z kibla wychodzi Paździoch.
Marian: I jak panie Ferdku? Doszedłeś pan do siebie! Czy dalej pan bujasz w obłokach.
Ferdek: Panie! Doszłem se panie i się nawet panie dobrze czuję jak nigdy! Wszystkie bóle reumatycznościowe mnie przeszły.
Marian: Zgadza się panie marihuana, poza tymy właściwościami, których doświadczył pan w nocy, ma także zastosowanie lecznicze.
Ferdek: A panie Marianku wie pan co, tam mnie dzisiaj trochę zgaga pali, myślisz pan, że jakbym jeszcze raz tak zapalił to by ustała.
Marian: No jak nie jak tak! Proszę (wyciąga z kieszeni) Oto nowy towar „Energetyczne pierdnięcie“
Ferdek: No to co będziem czekać! Podpalaj pan. (Marian podpala Ferdkowi skręta, ten się zaciąga, a ekran znowu się zlewa)
Pustynia.
Ferdek: O Boże! Jak gorąco! Kurde! ( Ferdek pada) Muszę się wody napić! Ognistej! Zanim mnie tu kurde sępowie rozszarpią!
Z niedaleka nadjeżdża szejk na wielbłądzie.
Ferdek: Panie! Panie! Zatrzymaj się pan!
Szejk sie zatrzymuje i odwraca - okazuje się, że to Edzio.
Ferdek: Panie Edziu! A gdzie pan se jedziesz na tym wielbłądzie!
Edzio: Do Mekki!
Ferdek: Panie Edziu! A wódkę to pan przywieziesz?
Edzio: Nie! (odjeżdża)
Kibel (powrót) Ferdek klęczy i ma włożoną głowę do sedesu!
Marian: Panie Ferdku wyciąg pan tą głowę z tego kibla!
Ferdek: O kurde (wyciąga)
Scena 7
Salon. Do domu cicho skradają się Pupcińscy.
Waldek: Ale Jolancia! Ja ci mówię, że ich we domu nie ma to się skradywać nie musisz!
Jolasia: Cicho! A jak gdzież ojczulek twój ukochany śpi!
Waldek: Jak śpi, jak pod Stasiem przcież doi wino ze Badurą.
Jolasia: Dobra masz tu Cycu słoiki (wyciąga z torebki). Naładuj bigosu, sosu, wszystko co znajdziesz wiesz co robisz, a ja się tu rozejrzę.
Waldek: No, tylko wódki se nie bierz bo jak se ojciec zobaczy!
Jolasia: Ty się tak tatusia nie bój, bo jak trzabędzie to ja zrobię tak, że tatuś twój pod mostem wnet wyląduje. No na co czekasz! Idź ładować!
Waldek: No już idę!
Jolaśka otwiera szafkę i wyciąga Pana Tadeusza, tam jednak zamiast wódki jest skręt.
Jolasia: A to co kuźwa? (wyciąga zapalniczkę) Teraz tak się tatuś zabawia... zła by była mamusia gdyby się dowiedziała co kręci... tatusia. (zapala, ale nic się nie dzieje) A do dupy takie skręty! Cycu! Naładowałeś już kuźwa tego obiadu!
Nagle z drzwi do kuchni wychodzi Ferdek który trzyma w ręku strzelbę.
Ferdek: O nie! Nie będziem wy kurde mnie jedzenia rozkradać! Ty bezbożnico jedna! Ręce za głowę bo cię roztrzelę!
Jolaśka (podnosi ręce) Niech tatuś lepiej nie strzela, bo tatusia wtedy do więzienia zamkną.
Ferdek: Nie będziesz mnie ty rozkazywała. Rozbieraj się.
Jolaśka: A co to tatuś? Chyba nie chce?
Ferdek: Powiedziałem! Kurde rozbieraj się!
Jolaśka: O na pewno nie, tatuś nie zobaczy piersi nagich mych. (bierze znajdujący się na meblościance wazon i rzuca w Ferdka)
Waldek wychodzi z kuchni z słoikami pełnymi jedzenia i dostaje wazonem, przez co wszystko upuszcza!
Waldek: Jolańca, co ty se kurna robisz co, całe jedzenia nam rozpierdzieliłaś!
Scena 8
Sklep u Stasia. Paździoch i Ferdek siedzą. Przychodzi do nich Malinowska.
Malinowska: Co podać!
Marian: Dziś szefowo whisky! Świętujemy!
Malinowska: A co wy takie świętować możecie, chyba moczu oddanie albo kału!
Ferdek: Pani, nie bądź pani wulgarna bo tu są biznesy międzynarodowe i tu się rozchodzi o olbrzymie pieniądze.
Malinowska: Olbrzymie pieniądze... pięć złoty na wino (odchodzi)
Marian: Panie Ferdku... dzisiaj przyjedża do nas klient! Kupi wszystko! Towar, a nawet całą plantację z piwnicy! Jesteśmy ustawieni do końca świata, a nawet dłużej (dzwoni Telefon)
O to on! Tak tak RafaŁ jesteśmy tu pod sklepem niech pan przychodzi!
Rafał (Krzysztof Dracz) (przychodzi): Witam cię Marian!
Marian: Witam cie Rafał, a tutaj jest nasz tester dzięki niemu masz pewność, że towar który zakupisz będzie stuprocentowy i da ci porządnego kopa w dupę!
Rafał: Witam Rafał Lala!
Ferdek: Ferdynand Kiepski!
Marian: No to co Rafał, chcesz jeszcze szybko zapalić.
Rafał: Nie nie Marian.... wierzę tutaj obecnemu ekspertowi. Widać z jego oczu, że nie mogą kłamać. Widać, że palił nie jedno! Od słabego do mocnego!
Ferdek: No bo panie... jak ja już palę to mam ostrą jazdę bez pierdzenia.
Rafał: Zawodowiec! Zawodowiec! Marian gdzież ty takiego człowieka wynalazł?!
Rafał: Było ciężko, ale wiesz jak musi być w tym biznesie! Stabilnie!
Scena 9
Korytarz. Marian, Rafał i Ferdek zamierzają zejść do piwnicy!
Rafał: To ile za to wszystko wyjdzie, Marian.
Marian: Wiesz, że cię lubię Rafciu tylko 100 tysięcy złotych.
Rafał: Kusząco... i paląco. Dobra chodźmy zobaczyć tą plantację!
Nagle wchodzi policja.
Policjant: Marian Paździoch!
Marian: Tak, a bo co?!
Policjant: Jest pan oskarżony o hodowlę marihuany!
Mairan: Ale to jakaś pomyłka, ja tylko handluję bielizną na bazarze.
Policjant: To się zaraz okarze, tu mamy nakaz na przeszukanie tego budynku.
Scena 10.
Piwnica. Przestraszony Paździoch, Ferdek i Rafał idą w kierunku plantacji marihuany. Przed nimi policja.
Ferdek: (szept) No i co teraz kurde będzie! Przecież nas do pierdla wsadzą!
Marian: Spokokojnie jakoś nam się uda...!
Policjant: Dobra! Wygląda na to, że faktycznie nic tu nie ma!
Marian: Jak to! Gdzie jest zioło?! Gdzie moje roślinki!
Nagle do piwnicy wchodzi Boczek.
Boczek: O dzień dobry panowie! Nie chcecie se panowie może kwiatka jakiego kupić.
Ferdek: Panie, to może daj pan trochę tych chryzantemów bo pan Marian to se tu zaraz na zawał zejdzie.
Boczek: Ale ja panie, dzisiaj chryzantemów nie mam.
Ferdek: A co pan masz?!
Boczek: A panie... jakieś kwiaty egzotyczne nam se w piwnicy wyrosły. Żem już wszystkie sprzedał, ostatnia doniczka mnie została (wyciaga z plecaka).
Marian: O Jezu! Mam zawał!
Ferdek: (śmiech).
KONIEC!
Ostatnio zmieniony 2015-02-10, 18:32 przez Mungo Jerry, łącznie zmieniany 1 raz.
Całkiem dobry scenariusz, pomysł fajny, chociaż wątek marihuany pojawił się już w serialu. Tu wyszło to zabawnie, szczególnie omamy Ferdka i Badura łowiący ryby w kiblu Najlepsza scena Boczka niewiele, ale to dobrze, bo właśnie on pasował na początek i koniec odcinka, on zapoczątkował fabułe i on ją zakończył (trochę banalnie, ale w porządku). Na minus beznadziejna scena z Jolaśką i Waldkiem, która była sprzeczna z serialem. Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić Jolasi, która rzuca w Ferdka wazonem... Błędy ortograficzne i interpunkcyjne też negatywnie wpływają na czytanie. 7/10.
Podstawowe minusy to: mało Boczka, błędy interpunkcyjne oraz występ Pupcińskich i Malinowskiej i ich nieśmieszne teksty. Na plus natomiast fabuła, sporo fajnych tekstów i Edzio na wielbłądzie.
7/10
P.S. Taki odcinek na pewno by nie został wyemitowany w telewizji.
Bardzo fajny odcinek, najlepsze sceny to końcówka i Ferdek na haju. Neutral to scena z Pupcińskimi i Edzio na wielbłądzie (gdyby ten odcinek miałby być emitowany, to oczywiście niestety ta scena musiałaby być zrobiona w greenboxie). Na minus scena pod sklepem U Stasia i nieco błędów interpunkcujnych. Ocena: 9,5/10
Średnie opowiadanie. 6/10 mogę dać. Na plus:
- Ferdek jako tester marihuany,
- pomysł z wizjami Ferdka,
- zabawna pierwsza wizja z Badurą łowiącym ryby w kiblu i tsunami z kibla,
- nazwisko Rafał Lala (wiadomo o kogo chodzi),
- zakończenie z Boczkiem który sprzedał ,,kwiaty egzotyczne" Paździocha,
- udane wykorzystanie klasycznego motywu zawału Paździocha,
- dobre teksty:
- jeszcze powiem, że od niego palmę amazońską kupisz.
- Chyba obudziłbym już się w objęciach Morfeusza!
- Na haju to żem se nie był na Helu żem se kiedyś był
- Potrzebuję tylko... królika doświadczalnego.
A do czego panu taki zając potrzebny? Neutralnie oceniam:
- zdecydowaną większość dialogów, były średnie pod względem humoru,
- scenę 2 niepotrzebną dla rozwoju fabuły,
- wizję z Edziem na pustyni,
- część zakończenia z pojawieniem się policji. Najbardziej oczywiste rozwiązanie fabularne. Minusy to:
- pojawienie się pupcińskich. Owszem, są to postacie występujące w każdym odcinku tv. więc mogą pojawiać się w opowiadaniach. Jednak nic oryginalnego nie wniosły. Było w odcinkach tv. : kradzież jedzenia i tanie erosomaństwo związane z postacią Jolaśki.
- co wynika z powyższego czyli wizja Jolaśki,
- tekst Malinowskiej o oddaniu kału i moczu.
Pierwsza scena dobra, tylko nie podobało mi się, że Ferdek tak bezmyślnie i bez powodu wrzeszczał na Boczka. Nie lubię tego, choć tekst z "Nekrofiutem" zabawny . W następnej scenie natomiast zabrakło jakiegoś zabawnego tekstu. Trzecia scena znacznie lepsza, bardzo dobry Marian nie dający Helenie oglądać tv i teksty: "Wysyłam to na jajajkę", "W moim wieku?! Chyba obudziłbym już się w objęciach Morfeusza! ". Nocna wizyta Mariana całkiem zabawna, "Ferdek: Na haju to żem se nie był na Helu żem se kiedyś był w podróży poślubnej. " Dobry tekst. Scena z fazą Ferdka dobra, ale mógłby to być Boczek, a nie Badura. Bardzo zabawne nazwy skrętów Paździocha . Później niestety wprowadziłeś do fabuły niepotrzebnie Pupcińskich, ich występ był zbędny, ale przynajmniej Jolasia aż tak nie wkurzała. na domiar złego jeszcze Malinowska. Postać Rafała neutralna, ale dobry Ferdek który udawał, że niby z niego taki ekspert . Dobry tekst "Kusząco i paląco", scena z policją neutralna. Zakończenie dobre, trochę za mało Boczka, no i nie potrzebnie wprowadziłeś postacie epizodyczne i Pupcińskich, ale mimo że nie było jakoś "pieruńsko" śmiesznie to było całkiem dobrze i przyjemnie. 7/10
Edit: Zapomniałem wspomnieć, zabawna scena z Edziem na wielbłądzie .
Ostatnio zmieniony 2017-03-06, 21:41 przez Bździuch, łącznie zmieniany 1 raz.
"Nie lubię kiedy się mnie cytuje"
- Neil deGrasse Tyson