WAŻNE:
Pomóż przetrwać forum - zbiórka na dalszą działalność! Przekaż dowolną kwotę przelewem poprzez PATRONITE lub PAYPAL
- KLIKNIJ po szczegóły!
Możesz nas wesprzeć poprzez: Blik, przelew SMS | PATRONITE.PL || PayPal.com (kliknij: paypal lub płatność kartą)
Dla osób, które pomogą ranga Zasłużeni + wyróżnienie nicka kolorem i pogrubieniem. DZIĘKUJEMY!
Opowiadanko, które jakoś tak mi się szybko napisało. Powstało ono na pomyśle Marciosssa.
Kiepski Kanar
Scena I. Korytarz. Marian wynosi z mieszkania torby z gaciami.
Marian: Helena! Tarmoś te torby szybciej bo nie zdarzymy na autobus karwasz twarz!
Helena:(zza drzwi) Sam se szybciej tarmoś! Jak ci nie pasuje!
Marian: Cholera jasna pośpiesz się no!
Helena:(wychodzi i rzuca torbami w Mariana) Dość! Marian ty to będziesz tarmosił. Mi nie wypada! Zresztą właśnie założyłam nowe tipsy.
Marian: A na cholerę ci takie gówno na łapach?
Helena:Bo to żebym cię mogła szybciej rozszarpać! No na co czekasz tarmoś tarmoś! (wychodzi)
Marian: Boże! Za co te męki?!(zaczyna tarmosić torby i wychodzi)
Scena II. Autobus. Marian i Helena stoją obok toreb.
Marian: Helena na co czekasz idź kup bilety? Ja muszę tu pilnować naszego dzisiejszego utargu.
Helena: A na cholerę? Już od dwudziestu lat jeździmy tym autobusem do pracy! I nigdy nas nikt nie skontrolował! A wiesz ile byśmy pieniędzy zaoszczędzili. A zresztą nawet jeśli ktoś wejdzie to damy mu jakieś jedne gacie i po problemie!
Marian: Wiesz co Helena! Czasami to ty masz jakiś dobry nikczemny pomysł! (śmieje sie)
O Helena patrz kto idzie pan Ferdynand Kiepski się wystroił w gajer i idzie na autobus! Wygląda, że szykuje się jakaś większa libacja. Inaczej by jechał rowerem!
(Ferdek wchodzi do autobusu, wita się z kierowcą, podchodzi do ludzi i sprawdza bilety, Paździochowie są zaskoczeni i nieco przestraszeni)’
Ferdek: Bileciki proszę!
Kopciński: A proszę!
Ferdek: Panie to nie jest bilet, tylko paragon ze Stasia! Panie! Masz pan ten bilet czy nie?
Kopciński: No nie...
Ferdek: To niestety, panie Kopciński. Będę musiał panu dać karę. No, a pan to bardzo mnie przykro ale masz pan grzech!
Ferdek: Gówno! Nie napiję się już nigdy z panem! Cholera jasna! (Ferdek daje bloczek i podchodzi do Paździochów)
Ferdek: O pan Marianek i pani Helenka! Same znajome twarze w tych autobusach panie. Dobre no kurde, bileciki proszę.
Marian: Panie Ferdku, dogadajmy się... (przestraszony)
Ferdek: Mam rozumieć, ze pan nie posiadasz tych biletów?
Helena: Nie panie Ferdku, nie oto chodzi. Może weźmie pan takie majteczki (wyciąga z torby) dla żony. A potem do pan Marian przyniesie pyszną wódeczkę.
Ferdek: Ja bardzo przepraszam, ale to jest chyba próba przekupstwa i choć jest mi bardzo przykro będę musiał to odnotować.
Marian: Nie no! Panie Ferdku! To jest ostatni raz! Proszę!
Ferdek: No cóż panie Marianku! Ma pan rację to ostatni raz kiedy pan jedzie bez biletu... tak (wyciąga bloczek) brak biletu... próba przekupstwa. A niech się pana spytam.. a za przewóz duzego towaru to kto zapłacił.... (Paździochowie są przestraszeni)...tak myślałem razem będzie pięćset złoty...(daje mandat) Dowidzenia.. Do zobaczenia. Jak to mówią szerokiej kurde drogi...
Scena 3. Wieczór Ferdek wchodzi do kuchni. Halina stoi przy kuchence.
Halina: No i jak tam Ferdziu w tej nowej pracy?
Ferdek: No, a jak Halinka jak w każdej innej pracy, robota, robota,robota!
Halina: Ale wiesz Ferdek, ta robota jednak nie jest zbyt lubiana. Podobnie jak policjant.
Ferdek: Ale, co ty Halinka?! Przecież to jak to?! Spełniam tylko swoje obowiązki. Zresztą kto tam tyle tymi autobusami jeździ! Paździoch, Kopciński, no dzisiaj jechał jakiś arab co jak mu żem wpierdzielił bilet to mi powiedział, żebym na dworcu sie nie pokazywał. No ale tak to co?! Paździoch jest medna to zasłużył.
Halina: Ferdek, tylko ja cię proszę ty sobie nie narób wrogów.
Ferdek:(uderza ręką o stół) Halinka! Ty mnie nie ucz! Bo ja robię tak jak trzeba! A nie mizię się do jakichś biznensmenów z prostatą by ci potem dawali bombonierkie kurde?
Halina: Co ja się do kogoś mizię?! Co ty człowieku za pierdoły opowiadasz?
Ferdek: Tak w zeszłym roku! Jakiś Tomasz! Co tu w tamtym roku jeździł tu furą i przynosił ci prezenty podczas mojej nieobecności. Ja w ogóle nie wiem czy coś więcej nie doszło.
Halina: Nie no dość! Żebyś mnie o romans podejrzewał to przechodzi ludzkie pojęcie! Pozatym Tomasz był żonaty, a przychodził tu tylko w ramach podziękowań przynosił te czekoladki?
Ferdek: Ta podziękowań za co? Za figo fago?
Halina: Nie no teraz przesadziłeś! I wynocha mnie stąd!
Ferdek: A zebyś wiedziała! Ja se pójdę! A ty se zadzwoń po Tomasza!
Scena 4. Kolejka u Stasia. Stoją Ferdek i Badura.
Ferdek: Proszę piwo na zeszyt. Tylko pędzikiem pani Malinowska! Pędzikiem! Kurde!
Malinowska: Nie ma! Zeszyt mu się skończył niech patrzy! (pokazuje mu zapisany zeszyt)
Ferdek: A pani Malinowska, ja bym na pani miejscu to bym tak kurde nie fikał.
Malinowska: A to niby dlaczego?
Ferdek: Bo ja żem widział, jak se pani dzisiaj z autobusa uciekała przedemną.
Malinowska: No co pieprzy za głupoty? Dobra masz pan to piwo! (Badura się podśmiechuje)
Ferdek: Ej! Panie Badura! Pan to się też nie śmiej! Bo pan jeszcze lepszy. Pan żeś przez okno uciekał przedemną, wybiłeś pan ją młotkiem do używania tylko we nagłych sytuacjach panie! I za takie rzeczy to pan możesz nawet iść do pierdla panie!
Badura: Panie to nie ja! Ja autobusem nie jeżdżę!
Ferdek: Panie jak nie pan jak pan kurde?!
Badura: Bo ja se panie nie jeżdże bo mam karwa kafka tę... no chorobę telewizyjną czy jakoś tak...
SCENA 5
Ferdek wraca na korytarz. Z kibla wychodzi Boczek.
Boczek: Ooo.. Pan Ferdek kochanienki. Słyszałem, że żeś pan se gawronem zostałeś w mordę jeża!
Ferdek: Panie jakim gawronem co kurde?
Boczek: No jak, że jakim kuźwa? Takim co se ludziom bilety sprawdza we autobusach.
Ferdek: Aaaa... to panie. Takie tam zajęcie.
Boczek: A panie, a ponoć, żeś pan dzisiaj wpieprzył Paździochom panie mandat na pół koła za jazdę nielegalną bez bileta.
Ferdek: No, tak! A skąd pan to kurde wiesz?
Boczek: Panie... Paździoch to cały dzień to tylko mówi. Że pana za jaja na latarnie, że żeś pan pazerny jest i sie pan kuźwa cieszysz z nieszczęść osób innych. Ale to nie wszystko panie, wiesz pan co jeszcze on powiedział?
Ferdek: No co?
Boczek: Panie... On se kuźwa normalnie powiedział, że on z panem już wódki pił nie będzie. Bo nie ma przyjemności z panem przebywać bo pan się wywyższasz.
Ferdek: Co? Ja? A gdzie panie kurde? Ja po prostu robię swoje. Panie Paździoch też sprzedał kiedyś mojej żonie gacie z dziurą na dupie i co panie? Gówno! A tak przy okazji.... Panie Boczku? Niech pan okaże pozwolenie, że może się pan tutaj wypróżniać.
Boczek: Zaraz... Panie jakie zezwolenie co kuźwa?
Ferdek: Mam rozumieć, że nie posiadasz pan czegoś takiego?
Boczek: No, ale panie czego w mordę jeża?
Ferdek: Panie gówna psiego! Proszę pana(wyciąga bloczek) Bardzo mi przykro, ale musi pan
zapłacić karę...
Boczek: Panie, że jaką niby co? W ogóle co ja zrobiłem?
Ferdek: Wypróżniasz się pan tu bez zezwoleń!
Boczek: Panie jakie zezwolenia? Co kuźwa? Ja tu się od lat wypróżniam.
Ferdek: Proszę nic nie mówić bo każde słowo może być użyte przeciwko panu... A tak... nawiasem to ile pan ważysz.
Boczek: A co to pana gówno obchodzi?
Ferdek: Bo panie węzeł sanitarny pewien udźwig ma... no dobra nie będę pana obarczał karami... panie do zapłacenia masz pan tydzień.
Boczek: Zara panie, a za co gdzie ja w ogóle mam to płacić na poczcie?
Ferdek: A tutaj naprzeciwko (wskazuje na swoje drzwi).
Boczek: Eee... panie, a dlaczego?
Ferdek: Bo panie, na kolegium zadzwonię!
Scena 6
Przystanek autobusowy. Ferdek rozmawia z mężczyzną.
Mężczyzna: Panie, a na jaki pan czeka?
Ferdek: A pan?
Mężczyzna: Ja se nie wiem jeszcze. Chciałbym tak wie pan bez kanarów przejechać... Biedny jestem.
Ferdek: A to niech pan se trójką pojedzie.
Mężczyzna: Czyli tam nie będzie?
Ferdek: Jak tak jak nie! Panie Kochany. O właśnie jedzie.
Przyjeżdża autobus Ferdek i mężczyzna wsiadają.
Mężczyzna: Stanę tak koło drzwi jak jakiś wsiądzie to ucieknę.
Ferdek: Niestety aktualnie, będzie mało przestanków. Najbliższy na dworcu.
Mężczyzna: Ach... to może nie wsiądą..
Ferdek: Czasami proszę pana jest kurde tak, że choćby pan się zesrał to i tak będzie źle.
Mężczyzna: A to niby dlaczego?
Ferdek: Bilecik poproszę.
Scena 7
Halinka siedzi w fotelu w salonie. Ktoś puka.
Halinka: Otwarte.
Wchodzi Helena, Paździoch i Boczek.
Marian: Dzień dobry pani Halino można na słówko?
Halina: No można, a o co się rozchodzi.
Boczek: Bo pani Halinko sprawa jest?
Halina: Na miłość boską, jaka?
Marian: Chyba nie będzie pani zaskoczona, że głównym aktorem tej sprawy jest pani mąż Ferdynand.
Halina: No, a co on znowu zrobił.
Helena: No mandaty nam wpieprzył. Ku*wa mać!
Marian: Ja i Helena wiedziemy bardzo biedne życie codziennie spożywamy rano postną kromkę chleba popijając wodę kranową. Po czym ruszamy na bazar za pomocą autobusu. Codzinnie taszcząc kilogramowe wory i ładując do autobusu z tego zmęczenia można zapomnieć o bilecie, na który nas też zwyczajnie nie stać. A ten pani mąż bezczelnie nam tą karę wpieprzył karwasz barabasz!
Boczek: A ja pani Halinko, to ja se autobusem w ogóle nie jeżdżę bo se chorobę telewizyjną mam. Ale pan Ferdek mnie kurdę karę dał za to, że z kibla se skorzystałem i kazał jeszcze sobie dać.
Halina: No to chyba żeś mu pan nie dał.
Boczek: No właśnie dałem.
Halina: A na co?
Boczek: Bo pani, on mnie kolegium straszył w mordę jeża.
Helena: Pani Halinko, tak dalej być nie będzie bo my z mężem kary nie zapłacimy.
Halina: Ale, co ja mam w tej sytuacji dla państwa zrobić.
Marian: Proszę nakazać mu przestać chodzić do tej pracy.
Halina: No, ale proszę państwa on przynajmniej raz w życiu się czegoś czepił. Przynajmniej nie siedzi przed tym zasranym telewizorem w tych zapierdzianych dresach. Robi coś pracuje! A może państwo jednak trochę też zawinili.
Helena: Przepraszam pani Halinko, ale jedno wykroczenie to niewiele. A kto jak to, ale pani mąż to nie powinien nas osądzać bo on na tym osiedlu to jest rekordzistą.
Halina: W czym niby.
Marian: W pobytach w wytrzeźwiaku.
SCENA8
Autobus.
Ferdek: Bileciki! Bileciki! Proszę bilecik. (Ferdek podchodzi do szemranego mężczyzny w płaszczu dzierżącego wełniany worek) Bilecik proszę. (Mężczyzna kiwa palcem by Ferdek podszedł bliżej)
Szemrany:(niemiecki akcent) Gut offerta. Kindish wątroba. Jeszcze frish.
Ferdek: Panie jaka wątroba. Bilecik pan masz? Jak nie to zaraz bloczek wypiszemy i do widzenia.
Szemrany: Nehmen! Gut offerta tylko hundret euro.
Ferdek: Panie co pan chcesz?! Bilet pan dawaj!
Szemrany: Herr, du dostajesz wątroba, ich werde dalej. Und zapominamy situation. Gut wątroba kindish zehn jahre habst Hans.
Ferdek: Panie, no nie wiem a ma to certyfiket czy coś?
Szemrany: Was?
Ferdek: Panie! Kapusta i kwas. Kara będzie (wyciąga bloczek)
Baba: Panie kontrolerze, a ten asfalt zjadł mi bilet.
Ferdek: Że jaki asfalt co?
Baba: Ten obok ten czarny (pokazuje na siedzącego obok murzyna, który dłubie sobie w nosie) Wyrwał i zjadł.
Ferdek: Panie, coś pan zjadł bilet tej pani?
Murzyn: Ja? Ja nic nie jadł. Sama jadła patrzy jaka dupa gruba!
Ferdek: Proszę się pani proszę się do tego ustosunkować.
Baba: Ja nie! Widzi pan co to z buszu przyjechał nie widział i zjadł. Zresztą co się będę kur*a mać! Niech pan go skontroluje.
Ferdek: Niech pan pokaże bilet.
Murzyn: Ja nie ma bilet! Ja nie wie że kupić trzeba.
Baba: Widzi pan jaki busz!
Murzyn: A baba też z dżungla dziecko z wodzem ma!
Ferdek: Proszę się do tego ustosunkować.
Baba: No.. bo ja go poznałam w budce z kebabem...
Ferdek: Dobra kurde, nie mam czasu na takie duperele, będzie mandacik dla pana i dla pani (wyciąga bloczek), a wodzowi to se możecie pozdrowienia przekazać.
Scena 9
Obiadek trwa. Ferdek wchodzi.
Ferdek: O widzę, że rodzinka w komplecie kurde! O tatusiu spiskują.
Halinka: No bo Ferdek o kim mamy spiskować jak nie o tobie! Ty przez tą pracę stałeś się nie wiem jakimś tyranem.
Ferdek: Jak tyranem, że co niby?
Waldek: No bo żeś nam normalnie kare żeś wpierdzielił kurna
Jolasia: W dodatku podczas jazdy do domu waszego rodzinnego tutaj w celu spożycia obiadu razem z rodziną wspólnie przyjemnie kuźwa.
Ferdek: No, ale jak wy bez bileta to co ja miałem kurde zrobić?
Halina: No, ale Ferdek własnym dzieciom?
Jolasia: Bo my nie mamy pieniążków bo musimy spłacać kredyt zadłużenie nasze.
Waldek: No właśnie, a i we tym kraju nie roboty dla ludzi z moim wykształceniem.
Ferdek: Bo ty cycu, gówno masz a nie wykształcenie.
Mariola: A ty ojciec też masz gówno.
Ferdek: Ty się nie wyrażaj tak o ojcu swoim smarku jeden! Kurde!
Halina: A ty Ferdek? O wszystkich wiecznie źle! Wszyscy źli! Tylko ty idealny bileciarz zasrany. A sąsiedzi już się skarżą!
Ferdek: Kto Paździoch? Boczek? Halinka daj no spokój, co one mogą mi zrobić. Gówno!
Halina: A na przykład Prezes Kozłowski. Jemu to już mogłeś darować przecież wiesz jak on o tobie nagada to będą o tobie w kościele mówić.
Ferdek: Kto jak kto, ale prezesa Kozłowskiego to stać jeszcze na bilet. Naprawdę.
SCENA 1O
Autobus.
Ferdek: Ale dziś ten autobus zapchany kurde. Nawet nie ma jak stanąć, a tam ludzie do kontroli czekają. (Ferdek chwyta się drążka), który okazuje sie być drążkiem do karniszu stojącego obok pasażera , który go trzyma.
Pasażer: Przepraszam pana, ale chwycił się pan mojego drążka.
Ferdek: Panie nie bądź, pan ordynarny bo panu karę nałożę.
Pasażer: Panie no nie trzymaj pan tego.
Ferdek: Bo co kurde?
Pasażer puszcza drążek, a Ferdek leci wprost na szybę.
Ferdek: Aaa! Kurde!
Widok na Edzia siedzącego w autobusie.
Edzio: Ferdek był se kontrolerem, teraz since ma ciele! Ale jaja! Ja pierdzielę.
Scena 11
Ferdek posiniaczony wchodzi na korytarz. Z kibla wychodzi Paździoch.
Marian: O pan Ferdek, a cóż to się stało czyżby jakiś dresiarz nie miał biletu.
Ferdek: Panie, weź pan nie żartuj! Zresztą i tak kończę w tym zawodzie! Kurde!
Marian: Zwolnili pana? Za oskarżanie niewinnych pasażerów.
Ferdek: Nie! Sam kurde dobrowolnie odeszłem.
Marian: A dlaczego!
Ferdek: A dlatego, że kierowca autobusu jest upoważniony do kontroli biletów o!
KONIEC
Ostatnio zmieniony 2015-01-10, 00:37 przez Mungo Jerry, łącznie zmieniany 1 raz.
Plusy:
+ Helena o tipsach
+ scena w autobusie, sprawdzanie biletów przez Ferdka
+ rozmowa małżonków w kuchni
+ kolejka u Stasia
+ mandat dla Boczka
+ nabranie mężczyzny przez Ferdka
+ wizyta Paździochów i Boczka
+ rozmowa Ferdka z babą i murzynem
+ zakończenie
Bardzo dobry scenariusz. Ferdek wyszedł chamsko i mściwie, ale zabawnie. Brawo za taką równowagę, za to, że nie przesadziłeś. Świetne sceny z Paździochami w tramwaju. Boczek też wyszedł bardzo zabawnie. Jak zobaczyłem scenę z Malinowską i Badurą, to mi się jej nie chciało czytać i myślałem, że to będzie minus, ale ostatecznie Ferdek miał śmieszne teksty, a sama scena była krótka, a do tego i tak są greenscreeny w tramwaju, więc i tak ten odcinek nie wyszedł w dawnym stylu. Chociaż ja w scenariuszach fan fiction lubię sobie wyobrażać, że wszystko się dzieje w prawdziwym plenerze i od razu się lepiej czyta. Za to język i charakter bohaterów był już jak najbardziej w starym stylu i to mi się podoba. Bardzo zgrabnie łączysz oba style. Gdyby Yoka i Sobisze tak samo pisali, to bym nigdy w życiu nie krytykował nowych odcinków i różne zmiany techniczne by mnie nie obchodziły.