No to trochę crossoveryzacji. Odcinek będzie połączony z Doctorem Who, kto nie chce, bądź nie lubi fantasy (bądź sci-fi), niech nie czyta.
[center]
Scena I - sypialnia Kiepskich i Paździochów[/center]
Data powstania: 5.01.2013r.
Ferdek: Halińcia, o co ci się znowu rozchodzi?
Halina: O to, żeś nierób!
Ferdek: No na pewno się nie podejmę roboty, jak mnie tak będziesz codziennie męczyła o to, jak małpa banana!
Halina: Ja cię męcze?
Ferdek: Tak.
Halina: Ja cię męczę? Zaraz zadzwonię po adwokata, on cie dopiero zmęczy!
Za ścianą u Paździochów.
Marian: Słyszysz Helena? Sąsiedzi znowu drą kota.
Helena: Drą, drą, bo pewnie taki łysy jak ty.
Marian: Pszepraszam bardzo, czy ja cię w jakiś sposób obraziłem?
Helena: Nie, ale denerwujesz mnie tą zapchloną kocią mordą.
Marian: Zaraz ci dam kota, jak ci podrapię twoją myszkę! [size=0](tu wcale nie chodzi o gryzonia małolaty, tu chodzi o to, co widzieliście na lekcji matematyki w ekranie telefonu kolegi)[/size]
U Kiepskich:
Ferdek: Dobranoc, zła kobito!
U Paździochów:
Marian: Dobranoc, pchły na noc, wiedźmo, niech cie zeżrą!
Nagle z korytarza wydobywa się dźwięk budki telefonicznej Doktora Who.
[center]
Scena II - Sypialnia Kiepskich, przedpokój, korytarz[/center]
Data powstania: 5.01.2013, 31.01.2013r.
Ferdek się przebudza.
Ferdek: Eeee... (przeciąga się) Bida, bida, bida. (otwiera oczy)
Do sypialni wchodzi Halina ze śniadaniem do łóżka.
Halina: Ooo, widzę, że mój niedźwiedź już się przebudził.
Ferdek: O, nie słyszałem tego od 1975-tego... Halincia, coś ty taka miła, z jakiej to okazji? Tylko mnie nie mów, żeś mi znalazła robote we ściekach, bo tam nawet nie pójde.
Halina: (miłym tonem) Coś ty Pierdziu, zdurniał? (Halina kładzie tacę z żarciem dla Ferdka na kołdrze)
Ferdek: Pierdziu... tego zaś nie słyszałem od 1981-szego... (Ferdek ściąga tacę i kładzie obok, ściąga kołdre i wstaje) Przepraszam żone, ale muszem se zrobic najpierw miejsce na śniadanie.
Ferdek wychodzi na korytarz.
Ferdek: Ale jaja...
Z mieszkania wychodzi Paździoch.
Marian: Na twardo czy na miękko?
Ferdek: Na mieko... Chwila, ta miłość to pańska sprawka?
Marian: Nie, nie mógłbym.
Ferdek: Ale pańska żona też jest milusińska?
Marian: Szczerze? (Ferdek kiwa głową, że tak) Nieukrywalnie... aż za bardzo. Coś mi tu śmierdzi, ale inaczej niż zwykle.
Ferdek: Magią, no nie?
Na korytarz wchodzi Boczek.
Boczek: (z podejrzanym uśmiechem) Dzień dobry są...
Ferdek i Paździoch: (jednogłośnie) Coś pan rozpylił w powietrzu do cholery?
Boczek: J-j-ja? N-n-nic, a co?
Ferdek i Paździoch: Jak nic? Przyznaj się pan!
Boczek: Odczepcie sie w mordę jeża! Aż mi się z tego wszystkiego zachciało... (Wchodzi do ubikacji)
Ferdek: Jak nie pan, ani nie Boczek, to kto?
Marian: Nie wiem, może Niemcy?
Nagle z pustostanu wychodzi Doktor (obecny z sezonów 5-7) w ekspresowym tępie.
Doctor: Hello!
Ferdek: Co?
Marian: On się do nas przywitał.
Doctor: Oh, right! I forgot! (nagle słychać jakiś pisk) Cześć (zaciąga Angielskim akcentem) Jestem Doktor, a wy?
Marian: M-m-marian...
Ferdek: F-F-Ferdynan...t... Miło mi...
Marian: Można wiedzieć, co się stało?
Doktor: Już tłumaczę... (rozgląda się) Ale może nie tutaj, bo ten kołrytarz wygląda podejszanie... Może wejdziecie do pustostanu?
Ferdek: Dobra, ale jak pan coś kręcisz, to takiego panu zasadzę...
Doctor: Kopa w dupe, tak tak, znam to. Wejdziecie w końcu, bo zimno leci?
Marian i Ferdek wchodzą do pustostanu, a za nimi Doctor i zamyka drzwi.
Boczek: (Wychyla się zza drzwi ubikacji) Moje sny się sprawdziły, czy ja akurat śpię? Hmm... interesujące... (zamyka drzwi z powrotem)
... Na razie tyle...
Możecie już zacząć jechać jak po śliskim bananie na te dwie sceny. Reszta scenariusza wciąż będzie w tym poście. Zastanawiam się jeszcze nad scenariuszem o feriach, jak Walduś jedzie do Wujka Władka na czas ferii, ale to opublikuję kiedy indziej, może nawet po feriach (moich).