Mój 9. scenariusz. Zapraszam do przeczytania i oceny
Krótki opis:
W kamienicy przy ulicy Ćwiartki 3/4 zostaje doszczętnie zniszczona klatka schodowa. Wkrótce mieszkańcy dowiadują się, że było to efektem działania terrorysty. Postanawiają wyjaśnić tę sytuację.
"KIEPSKI ZAMACHOWIEC"
Scena 1
Korytarz. Z klatki schodowej do kibla wchodzi Boczek. Po chwili zostaje pokazane wnętrze toalety. Arnold próbuje spuścić wodę, jednak nie może. Ciągnie za spust od spłuczki.
Boczek (sam do siebie): No co jest w mordę jeża?! Popsuło się? A, dupa tam.
Boczek z całej siły uderza w spłuczkę. W tym momencie akcja przenosi się do salonu Kiepskich. Ferdek śpi w fotelu, Halina czyta książkę. Następuje wielki wybuch, wszystko zaczyna się trząść. Ferdek nadal śpi.
Halina: Jezus Maria!
Ferdek (po przebudzeniu): Co, co się stało?
Halina: No jak co?! Coś pierdyknęło!
Ferdek: Gdzie?
Halina: No nie wiem gdzie, ale jakby na korytarzu.
Ferdek: E, tam. Pewnie Boczek świnia jedna znowu w kiblu zatwardzenie ma i mu klocek wyleciał.
Halina: Nie przesadzaj, jełopie, nie przesadzaj. Ja proponuję iść na korytarz i zbadać sytuację.
Ferdek: To idź.
Halina krząka.
Ferdek: Co? No już idę.
Wychodzą.
Scena 2
Korytarz. Ferdek i Halina wychodzą z mieszkania, w tym samym momencie z toalety wychodzi Boczek.
Ferdek: Widzisz Halinka, mówiłem ci, że to Boczek kloca puścił. Nie ma o czym mówić.
Ferdek chce wracać do domu.
Halina: Gdzie? Poczekaj! (do Boczka): Panie Boczek, dzień dobry. Czy słyszał pan może jakiś wybuch?
Boczek (przerażony): No jak nie, jak tak. Normalnie we kiblu to się wszystko zatrzęsło. O tak.
Boczek pokazuje. W tym momencie z mieszkania wychodzi Paździoch.
Paździoch: Co się tu dzieje?! Co to za hałasy?! Panie Boczek, przestań pan wykrzywiać ryj, bo to wcale nie jest zabawne, a wręcz przeciwnie.
Boczek: Ale ja se pokazuję...
Paździoch: To jest porządna kamienica, tu się nie pokazuje. Przy okazji. Czy słyszeli państwo może jakąś eksplozję przed kilkoma minutami?
Halina: No my właśnie w tej sprawie. Co to mogło być?
Ferdek: Ja mówiłem, że to Boczek w kiblu siedział.
Halina kiwa przecząco głową.
Boczek: Ale spłuczka się popsuła.
Ferdek: No, to bedziesz pan bulił!
Boczek: Nie, bo ja se ciągnę, a tu nic. Ciągnę i ciągnę, aż nagle jak pociągłem. Jak nie pierdykło, to myślałem że żywy z tego wychodka nie wyjdę.
Paździoch: Czyli to wszystko przez pana. W takim razie ja w tym momencie albo jeszcze szybciej idę do administracji oraz do prokuratury rejonowej.
Boczek: Zara, panie, dogadajmy się. Nie szalej pan.
Paździoch otwiera drzwi od klatki schodowej.
Paździoch: Jezus Maria!
Wszyscy biegną do drzwi.
Ferdek: O kurde.
Boczek: W mordę jeża!
Halina: Coś nieprawdopodobnego.
Paździoch: No, panie Boczek. W takim razie prędko pan z pierdla nie wyjdziesz!
Kamera pokazuje przerażonego Boczka.
Scena 3
Salon. Kiepscy, Paździoch oraz Boczek siedzą przy stole.
Halina: Przecież tam została tylko kupa gruzu! Jak to możliwe?
Ferdek: No normalnie, no. Boczek świnia gruba se szedł do kibla, strop nie wytrzymał i pierdykło. Dobrze, że ludzi nie było w ofiarach.
Boczek: Ale to nie ja żem rozdupcył tą klatkę!
Paździoch: A kto? Obama bin Lachen?
Halina: Spokojnie panowie, nie ma co się kłócić. Trzeba jakoś rozwiązać tą sytuację.
Ferdek: No właśnie. To może na początek...
Ferdek otwiera wódkę.
Halina: Ferdek!
Ferdek: No co?
Halina: Jajco. Proszę natychmiast zostawić tę butelkę z alkoholem i przełączyć mi na Informacje z kraju i ze świata!
Ferdek przełącza. Zostaje pokazany telewizor.
Prezenterka: Alicja Galicja, witam i zapraszam na Informacje. W dniu dzisiejszym doszło do zamachu terrorystycznego na jedną z wrocławskich kamienic. W zdarzeniu na szczęście nikt nie ucierpiał, ale została zniszczona klatka schodowa oraz pobliski śmietnik. Nie wiadomo kto był celem działań terrorystów.
Zostaje pokazany salon.
Paździoch: No panie Boczek, tego się po panu nie spodziewałem.
Boczek: Ale ludzie, czego wy ode mnie chcecie? Przecież mówiłem, że to nie przeze mnie!
Ferdek: Nam się pan nie tłumacz. W sądzie pan wszystko wyjaśnisz.
Halina: Ale uspokójcie się wreszcie! Ja myślę, że to była pomyłka i terrorystom nie chodziło wcale o naszą kamienicę.
Paździoch: A niby o co?
Halina: Nie wiem, może o ten bar z kebabami co jest po drugiej stronie.
Ferdek: Halińcia, no kto by zara bombę spuszczał na jakiś zapyziały barek z kebabem.
Halina: Nie wiem! Teraz się słyszy różne rzeczy o różnych psychopatach i homoseksualistach, którzy za parę groszy by własną matkę zabili.
Ferdek: A może to o któregoś z panów chodzi, co?
Paździoch: A może o pana?
Ferdek: Jak o mnie, jak ja bezrobotny jestem. Pan se robisz ciemne interesy na bazarze, Boczek w rzeźni. Może ktoś was po prostu nie lubi.
Paździoch: Pana jakoś nikt na tym osiedlu też nie lubi.
Ferdek: Mnie nie lubią? Ja już nie chcę cytować co mówią na mieście o panu.
Paździoch: Ciekawe jakim mieście, chyba pod sklepem u Stasia, gdzie przebywasz regularnie tylko pan i Badura!
Halina: Skończcie już tą bezcelową dyskusję. Lepiej przygotuję kolację.
Halina wychodzi do kuchni.
Ferdek: No, panie Boczek. Ja pana nie wyganiam, ale paszoł won.
Boczek: A jak ja se mam niby iść do domu, jak schody rozdupcone są?
Ferdek: Rzeczywiście. Ma rację.
Paździoch: Po rynnie! Zapraszam do mnie do mieszkania, akurat idzie rynna to se pan wleziesz do góry.
Ferdek: Jeszcze by brakowało, żeby rynnę rozdupcył!
Boczek: Ale ja mam lęk wysokości!
Paździoch: To nie będziesz pan patrzył w dół. Balkon masz pan otwarty?
Boczek: Balkon? (po chwili zastanowienia) No chyba otwarty.
Paździoch: No, to jeszcze lepiej.
Scena 4
Mieszkanie Paździocha. W środku jest Helena, wchodzą Paździoch, Boczek i Ferdek.
Helena: Nie, Marian. Tutaj picia nie będzie. Paszoł won mi stąd!
Paździoch: Helena, trochę kultury! Chcemy pomóc panu Boczkowi.
Helena: Jacy my? Chyba ty, łysa kreaturo!
Paździoch otwiera okno.
Paździoch: Panie Boczek, chodź pan tu!
Boczek podchodzi.
Paździoch: Panie Ferdku, przysuń pan stół pod okno.
Helena: Marian, jeśli chcesz skakać, to nie musisz. Ja za chwilę osobiście wyrzucę cię przez to okno!
Paździoch: Uspokój się, czarownico. Panie Boczek właź pan na stół i tu z lewej jest rynna.
Helena: Tylko nie rozdupc mi pan tego stołu, bo to pamiątka mojego nieszczęsnego ślubu.
Kamera pokazuje okno Paździocha od zewnątrz. Boczek stoi na stole, po prawej jest rynna.
Boczek: Panie, ale jak ja mam się tej rynny złapać?
Paździoch: No normalnie! Kładziesz pan łapę i do góry!
Boczek nieśmiało wchodzi na rynnę. Boi się iść do góry.
Boczek: Panie Paździoch, i co teraz?!
Paździoch: Gówno. Dalej se radź pan sam. Do widzenia.
Paździoch zamyka okno. W tym momencie słychać syreny policyjne i głos z dołu:
Policjant: Proszę natychmiast podnieść ręce do góry!
Boczek: Kto? Ja?
Policjant: Nie! Józef Stalin!
Boczek: Ale jak ja mam wziąć ręce do góry?!
Policjant: Proszę natychmiast przestać obmacywać tą rynnę!
Boczek: Ludzie, ratunku! Panie Paździoch zdejmij mnie pan stąd!
Policjant: Proszę skakać!
W tym momencie Boczek spada na dół.
Scena 5
Telewizor.
Prezenterka: A teraz podajemy wiadomość z ostatniej chwili. Zatrzymano podejrzanego o zamach terrorystyczny we Wrocławiu Arnolda B. Oskarżony przebywa obecnie w toalecie, ponieważ po swoim widowiskowym i fenomenalnym skoku z okna kamienicy, wylądował centralnie w psich odchodach na trawniku. Połączmy się teraz z Komendą Policji we Wrocławiu. Halo...
Zostaje pokazana komenda.
Policjant: Dokładnie tak, zatrzymany Arnold B. wyszedł właśnie z toalety.
Boczek z zamazaną twarzą podchodzi do policjanta, wokół nich zbiera się mnóstwo dziennikarzy, robią zdjęcia.
Policjant: Dlaczego dopuścił się pan tego zamachu?
Boczek: Ale jakiego zamachu? Ja żem se tylko w kiblu był, bo mnie się siku chciało!
Policjant: W kiblu to każdy jest. Czy to była zemsta, czy chęć zwrócenia na siebie uwagi?
Boczek: Panie, ja niewinny żem jest. To był przypadek, że ja rozdupcyłem tą spłuczkę i se wybuch akurat nastąpił.
Zostaje pokazany salon. W fotelach siedzą Ferdek i Halina.
Ferdek: No przecież łże jak pies.
Halina: Ja jednak mu wierzę. Boczek na pewno nie dopuścił by się tak haniebnego czynu. Chyba musiałby być głupi, gdyby sam chciał wysadzić swoje mieszkanie.
Ferdek: Bo on jest głupi i niedorozwinięty.
Halina: A ty mądry. Ciekawa jestem, gdybyś to ty był zamiast niego w kiblu.
Ferdek: No ja to bym nie ciągł tak za spłuczkę, tylko delikatnie, powolutku.
Halina: Ta, aha. Już to widzę. Byś zaczął zaraz drzeć mordę na całą kamienicę, że spłuczkę ktoś popsuł.
Telewizor:
Prezenterka: Przepraszam bardzo, mamy właśnie wiadomość z ostatniej chwili. Zatrzymano kolejnego zatrzymanego, który przyznał się do zamachu na kamienicę przy ulicy Ćwiartki 3/4. Oskarżony przedstawia się jako Obama bin Lachen. Ale więcej o tym w wieczornym wydaniu serwisu. Za chwilę przeniesiemy się do sejmu... yyyy znaczy do cyrku. Ciągle mi się mylą te słowa. Tak czy inaczej w cyrku będzie kolejny "Taniec z małpami", a z państwem żegna się Alicja Galicja.
Scena 6
Korytarz. Ferdek idzie do kibla, z którego wychodzi Paździoch.
Paździoch: Dzień dobry panie Ferdku, co pan o tym wszystkim sądzi?
Ferdek: O czym?
Paździoch: O zamachu.
Ferdek: A, pan o tym. No wiadomo, Boczek rozdupcył pół kamienicy i bedzie siedział.
Paździoch: No właśnie widzę, że jesteś pan niedoinformowany. Boczka wypuścili z pierdla i wsadzili bin Lachena.
Ferdek: A z jakiej racji?
Paździoch: A z takiej, że bin Lachen się przyznał, a Arnold Boczek plątał się w zeznaniach. Ja jednak uważam, że Boczek z nim współpracował.
Ferdek: Przecież on za głupi jest.
Paździoch: No właśnie, czyli mógł zrobić to nieświadomie. Bin Lachen popsuł naszą spłuczkę, Boczek pociągnął i pierdyknęło.
Ferdek: Panie, ale co ma bin Lachen do naszej spłuczki?
Paździoch: Tego nie wiem, ale się dowiem.
W tym momencie zaczynają dobiegać hałasy z za drzwi do klatki schodowej. Paździoch i Ferdek do nich podchodzą, otwierają. Kamera cały czas pokazuje Ferdka i Paździocha z boku.
Paździoch (krzyczy w dół): Co się tu dzieje?! Co to za drabina jest?
Boczek (z dołu): Za niska, dej pan wyższą!
Po chwili.
Boczek: Panie, dej pan tamtą z powrotem, bo mnie się siku chce!
Facet: Panie, to zdecyduj się pan, bo ja nie mam czasu na pierdoły!
Po chwili wchodzi Boczek.
Boczek: Ale żem się natachał po tej drabinie, w mordę jeża. Panie Zdzisiu, możesz ją pan zabrać! A pana, panie Paździoch już więcej nie posłucham, po żadnej rynnie wchodził nie bede! Zamówiłem se dźwig i mnie bedą wwozić na górę!
Paździoch: Ciekawy jestem za co?
Boczek: Za odszkodowanie.
Ferdek: Niby jakie?
Boczek: Że mnie niesłusznie osądzili o zamach i oczernili przed całą Polską, albo i światem.
Paździoch: Panie, pan już dawno jesteś oczerniony w oczach naszych, całej Polski i wszechświata.
Boczek: Panie, nie obrażaj pan, bo 50 tysięcy piechotą nie chodzi.
Ferdek i Paździoch: Ile?
Boczek: 50 tysięcy.
Boczek wchodzi do kibla, kamera pokazuje zdziwionych Ferdka i Paździocha.
Scena 7
Kuchnia. Ferdek i Paździoch siedzą przy wódce.
Ferdek: 50 tysięcy za włażenie po rynnie. Też bym chciał.
Paździoch: Noo, ja też. Głupi zawsze ma szczęście.
Ferdek: A może by dziada wrobić w następny zamach, co?
Paździoch: Nie, bo nas zamkną za współudział.
Ferdek: Albo normalnie i po ludzku pójdziemy grubasa okraść i gówno nam udowodnią.
Paździoch: Panie, schodów nie ma, to jak pan tam wejdziesz. Po rynnie?
Ferdek: No tak, to świnia jedna, dźwigami się wozi. No i jak ma być dobrze w tym kraju, jak złodziejom i oszustom płacą za ich złodziejstwa i oszustwa?
Paździoch: A my, uczciwi obywatele, musimy klepać bidę. Chamstwo w państwie, karwasz twarz.
Ferdek: No, to panie Paździoch. Oby nam się!
Ferdek polewa, wypijają.
Paździoch: Wiem. Albo niech Boczek zapłaci za odbudowanie klatki. W końcu teraz jest najbogatszym mieszkańcem naszej kamienicy.
Ferdek: O, to by było dobre. Jak pan wypijesz, to pan pomyślisz!
Słychać, że idzie Halina, Ferdek szybko przed nią chowa wódkę i kieliszki, na stół stawia uszykowany wcześniej wazonik z kwiatami.
Halina: Nie, no ja mam dosyć! Ile można po drabinie z tymi reklamówami wchodzić?! Niech ktoś wreszcie zrobi te cholerne schody!
Ferdek: No właśnie my też z panem Marianem na ten temat dyskutujemy.
Halina: A może byś tak pana Mariana czymś poczęstował, co?
Ferdek: No właśnie panie Marianie, to może...
Ferdek spogląda na Halinę która patrzy na niego "spod byka".
Ferdek: ... herbaty ja zrobię.
Scena 8
Korytarz. Pod kiblem stoją Ferdek, Boczek i Paździoch.
Boczek: Gówno. Nie bede za nic płacił! To są moje pieniądze i ani grosza nie dam! Dźwig jest i mam to w dupie!
Paździoch: Tak? To ja w takim wypadku idę do prezesa Kozłowskiego i powiem, że odmawiasz pan złożenia się na wspólny cel społeczny.
Boczek: A Kozłowski gówno mi zrobi!
Paździoch: Tak, a ja wiem, że może nawet pozbawić pana mieszkania lub innych mediów.
Boczek: Dobra, panowie, dam, ale najwyżej 15 tysięcy, bo 5 miesięcznie to ja za dźwig płacę.
Ferdek: No i trzeba było tak od razu.
Boczek: Panie Ferdku, ale pan tak mordy nie ciesz, bo ja też pójdę do Kozłowskiego i jako jedyny bezrobotny w tej kamienicy bedziesz pan budował klatkie schodową!
Boczek wchodzi do kibla.
Ferdek: Ale się wyszczekany zrobił, normalnie jak pies jakiś.
Paździoch: Długo to nie potrwa, panie sąsiedzie. Zabuli, to będzie śpiewał jak dawniej.
Z mieszkania wybiega Mariolka.
Mariolka: Chodźcie szybko, normalnie afera jest!
Ferdek: Gdzie?
Mariolka: No w TV mówią o zamachu! To nie bin Lachen!
Ferdek i Paździoch biegną do mieszkania Kiepskich.
Scena 9
Telewizor.
Prezenterka: Jak dowiedziała się nasza stacja, terrorysta podający się za nijakiego bin Lachena to Stanisław M., właściciel miejscowego sklepu monopolowego we Wrocławiu. Połączmy się teraz z aresztem, w którym obecnie przebywa oskarżony.
Zostaje pokazany policjant i pijany oskarżony.
Policjant: Mów gnoju jak na świętej spowiedzi, bo ci łeb urwę!
Oskarżony: Ja dokonałem tego zamachu i żałuję, że się nie udał.
Policjant: Jak to się nie udał?
Oskarżony: Normalnie. Przecież nie celowałem w klatkę schodową.
Policjant: A w co?
Zostaje pokazana plansza "PAMIĘTAJ, ABONAMENT ISTNIEJE! JEŚLI NIE PŁACISZ, TO OBEJRZYSZ TERAZ BLOK REKLAMOWY"
Salon. W fotelach siedzą Ferdek i Halina, na stołkach Paździoch i Mariola.
Ferdek: No co za dziadostwo. W najbardziej decydującym momencie dają reklamy.
Paździoch: To jest właśnie ta komercja, ja jestem ciekaw kto lub co był celem tych zamachów.
Ferdek: Na pewno nie ja.
Paździoch: No ja też nie, może któraś z pań?
Halina (oburzona): No wie pan co?
Mariolka: Ja to sobie myślę, że ten bin Lachen, czy jak mu tam, to niedowartościowany jest i chciał se kobitke znaleźć.
Ferdek: Jak kobitkę, rozdupcając klatkie?
Mariolka: Ojciec, ale ty to jesteś. Facet z samolotu tą bombę spuścił, a z góry lepiej i wszystko widać.
Ferdek: A ty skąd wiesz?
Mariolka: No szłam se akurat ze solarium, to widziałam, nie?
Halina: I co, i nic nam nie powiedziałaś?
Mariolka: A co tu mówić? Samolot leciał, rozpieprzył kamienicę i poleciał se dalej. Dla mnie to nic nadzwyczajnego.
Halina: I ty to mówisz z takim spokojem?
Mariolka: Ja już nie takie rzeczy w życiu widziałam!
Ferdek: Jakie, gdzie?!
Halina: Cicho, bo się zaczęło.
Telewizor:
Oskarżony: Moim celem był Ferdynand Kiepski, Marian Janusz Paździoch oraz Arnold Boczek, mieszkańcy tej kamienicy.
Salon:
Ferdek: Co?! Przecież to pierdoły jakieś są!
Paździoch: Nie pierdoły, tylko Stasiu z monopolowego, brodę se zapuścił dziad jeden!
Telewizor:
Policjant: A dlaczego akurat oni?
Oskarżony: To są najwięksi alkoholicy na osiedlu, pijaki, menele, od 20 lat biorą u mnie na zeszyt i ani grosza jeszcze nie oddali. Musiała ich spotkać kara. Szkoda, że nie udana, cholerka!
Salon:
Paździoch: Nie! Ja idę do sądu albo do prokuratury, a najlepiej tu i tu!
Ferdek: Spokojnie, panie. Nie szalej pan. Mam pomysła.
Scena 10
Greenbox pod sklepem "U Stasia". Ferdek i Paździoch siedzą przy stoliku. Podchodzi Malinowska.
Ferdek: A gdzie pan Malinowski, pani Malinowska?
Malinowska: A w dupie! Zamkli go do odwołania. To przez was wszystko pijaki jedne!
Paździoch: Pani Malinowska, nie tym tonem, nie tym tonem! Proszę podać najdroższą wódeczkę, jaką pani ma, co nie panie Ferdku?
Ferdek: No jak nie, jak tak?
Malinowska odchodzi.
Paździoch: Miałeś pan dobrego pomysła z tym odszkodowaniem.
Ferdek: Nie ja, tylko Boczek.
Paździoch: Ale to my mamy teraz 50 tysięcy, za które możemy się wyszaleć do woli! Pani Malinowska! Niech pani podziękuje mężowi za obrazę nas w telewizji publicznej! Ale swoją drogą dobrze, że Boczek tego nie oglądał, bo by grubas jeszcze raz zarobił.
Ferdek: To już była by przesada, a tak: klatkie odbudują, Boczek przesra wszystko na dźwig, a my bedziemy se najbogatsi na dzielnicy. Ja zawsze powtarzam, że trzeba tak zarobić, żeby się nie narobić.
Paździoch: Masz pan rację. A najlepsze jest to, że my jako ofiary tego całego zamachu, wyszliśmy na tym najlepiej.
Ferdek: I za to się napijmy!
Ferdek i Marian popijają piwo. Przybiega Boczek.
Boczek: O, tu pan jesteś. Kozłowski już czeka.
Ferdek: A na co?
Boczek: No na pana, bedziesz pan klatkie budował.
Ferdek: Nie!!!!!!
Wystąpili:
Ferdek - Andrzej Grabowski
Halina - Marzena Kipiel-Sztuka
Mariola - Barbara Mularczyk
Paździoch - Ryszard Kotys
Boczek - Dariusz Gnatowski
Paździochowa - Renata Pałys
Malinowska - Zofia Czerwińska
Redaktorka - Beata Rakowska
Oskarżony - Krzysztof Kiersznowski
Policjant - Adam Cywka