[center]Scena IV - salon[/center]
Data powstania: 5.12.2012r. + ostatnie zdanie 13.12.12r.
Ferdek wchodzi z książką do pokoju gościnnego. Książka ma twardą okładkę. Halina wstaje z fotela i rozpoczyna rozmowę.
Halina: O, Ferdek! Widzę, że przytachałeś kolejny futerał na alkohol. Małpeczka czy mini-browar?
Ferdek: Ha-Ha-Halina... Tak się składa, że tom książke Miśkiewicza będe se czytał...
Halina: Po pijaku na składaku, tak? Będzie ci za hamulec robiła jak ją upuścisz?
Ferdek: Halina, ty nie obrażaj tej książki Adam Przemysława Miskiewicza. Czy ty wiesz, że to oryginał samego autora je?
Halina: Ferdek. Jak ty ją masz zamiar czytać, jak ją myszy centralnie obgryzły do okoła, poza tym jest zniszczona.
Ferdek: Halino, żono moja, ty chcesz wypieprzyć tego andyka do fajansa? Kobito, czy ci nie żal?
Halina: Tak, chce ją wyrzucić, dla kotłowego na rozpałkę, bo ostatnio zimno w domu jak w dziurawej dupie.
Ferdek: Ty w tej chwili obrażasz zarówno tą książkę jak i moje zdolności we czytaniu i ja se idę i nie wiem kiedy wróce! ... (robi kroka i się obraca) ... No ... (to samo co wcześniej) Kurde! .... (to samo; cisza) ... ... I wyrzuć tą żarówkę firmy Opsram... bo śmierdzi, o! (w końcu wychodzi)
Halina: Dłużej się zastanawiać nie mogłeś?!
[center]Scena V - Sen, średniowieczne miasto/salon[/center]
Data powstania: 13.12.12r.
Ferdek-Guślarz: Już straszna noc przybyła,
Zamykajcie drzwi na kłódki.
Żeby susza straszna nie przybyła
Stawcie w środku kocioł wódki.
Wlejcie ją mi tu (pokazuje palcem na swoje usta, które rozdziawia) o, do gara
Bez gadania, i to zara!
Gdy wypijem, wódy ni ma.
Stawcie zatem kocioł piwa.
Wypijemy swe gorzały
Po czym duchi wywołamy.
Edzio starzec: Jam gotowy!
Ferdek-Guślarz: Daję hasło.
Badura Starzec: Tak zawrzało, że mnie w dupę trzasło.
Chór: Ciemno wszędzie, głucho wszendzie, co to będzie?
Paździoch-Małpa: U-u, g-/-o wszędzie!
=Widać przeskok w akcji snu=
Jolaśka-Aniołek (
): Bo słuchajcie i zważcie u siebie,
że według Sumienia rozmazu
Kto nie doznał gorczycy ni razu
Ten się zgubi w samym niebie.
Paździoch-przechodnia: Alleluja, i do przodu!
Mówię to do wać narodu.
Ferdek-Guślarz: Aniołku, duszeczko, Jolasio dupeczko.
Maż te swe gorczycy ziarneczko.
I opuść nas szatanie
Ukryty w anielskim stanie.
A kto proźby nie wysłucha
W imię Ojca Syna Ducha
Widzita kurde Pański Krzyż?
Nie chceta jadła i browara popoju.
Paszoł won, a kysz!
Zostawże nas w spokoju.
Waldek-Duszek: (Kręci się nieopamiętnie przed twarzą Ferdka) Tatu, tatuś, wstańże, wstańże, nie uwierzysz, że ja tańcze.
=Koniec snu->jawa=
Ferdek: (Budzi się) Co, co, gdzie, jak?
Waldek: No sie nauczyłem Księżycowego Tańca robić.
Ferdek: Dźaksona?
Waldek: Yha-yha,
no jak nie jak tak.
Ferdek: Dobre Cycu, tylko tak bez browca, to mi nie podchodzi.
Waldek: Może być kociołek piwa?
Ferdek: Dobre... bylebyś go nie podpalał dla jakichś dziadów.
Waldek: Ja Dziada nie trenuje Tatuś.
Ferdek: I gitara, hy-hy
...
Zostały mi się jeszcze dwie sceny, które napiszę jutro jak mi się poszczęści. I tak wiem, że nikt ich nie oczekuje
Czuje się jak Yoka
----------
[center]Scena VI - salon[/center]
Data powstania: 13.12.12r.
Ferdek: To Walduś i panowie sąsiedzi do se do towarzystwa przyszli, stoi tutaj kocioł wódki, który chyba (przygląda się kociołkowi) nie ma kłódki, więc wychlejmy go do dna, żeby pełna bła morda, no, hy-hy
.
Ferdek polewa wódkę do szklanek. Wszyscy łykają.
Boczek: Mmm, po byku, nie ma co!
Paździoch: Walduś, teraz, pod wpływem alkoholu śmiem stwierdzić, żeś ty urodzony Jackson!
Waldek: A ja, nie na trzeźwo, żeś pan nie je taka menda.
Boczek: (buja się) Panie Ferydyku, a co pan za książke czyta?
Ferdek: Dziadków Mickiewicza, oryginalna, pradziadka. Pierwsze wydanie kurde!
Paździoch: (ogląda książke) No, no, naruszona przez gryzonie, ale i tak w dobrym stanie. Którą część pan czytasz?
Ferdek: Drugom, a co?
Paździoch: Tak się pytam, bo znam Dziady na pamięć.
Ferdek: No co pan nie powiesz?
Boczek: No to najlepszy fragment panie Ferdku?
Ferdek: Wódko... Odskocznio moja!
Paździoch: To było w Panu Mateuszu.
Ferdek: Kto nie doznał gorczycy ni razu, ten nigdy nie będzie miał... yyy... gazu.
Paździoch: Dobra, ale panu się tekst popieprzył. To inaczej szło.
Ferdek: Dupa tam, grunt, żem coś se poczytał.
Boczek: A Redrute Gordona pan czytał? "Nam strzelać nie kazano, wystrzeliłem swe działo, i spojrzałem. Parę martwych ciał tam leżało... To byli nasi..."
Paździoch: Z panami się rozmawia o Literaturze Polskiej jak z jakimiś debilami, żeby nie powiedzieć małpami! Wszystko doszczędnie przekręcacie!
Boczek: Jak pan takiś mądry, to sam pan wypowiedz cytat!
Paździoch: "Czy widzisz Pański krzyż? Nie chcesz jadła, napoju? Zostawże nas w spokoju! A kysz, a kysz!" Do widzenia tępi ludzie! (wychodzi)
Ferdek: Paczcie! Poeta się znalazł od siedmiu boleści!
Boczek: No, a sam dwa wyrazy jak nie lepiej przekręcił.
Ferdek: Sprawdzał pan?
Waldek: Tatu, na tym księga była se otwarta... nomanie
Ferdek: Aż to oszust jeden.
Ściągać na sprawdzianie, to każdy głupi możę, a wykuć na pamięć, to ni ma komu, o!
Waldek: Dokładnie Tatuś!
Ferdek: No to co? Stawcie mi tu kocioł wódki, dam wam duchy, ufoludki, hie-hie
Dopijają szklanki.
Boczek: A, panie Ferdku, bym zapomniał. (grzebie w kieszeni) Ja też mam Miśkiewicza zapisanego w pamięci.
Waldek: Nomanie?
Boczek: Tak, z tą różnicą, że (wyciąga pendrive'a) przenośnej.
Wszyscy się śmieją.
[center]Scena VII - Kolejny sen/salon[/center]
Data powstania: 14.12.12r.
Widmo Złego Paździocha: Dzieci, dzieci! Mnie nie znacie?
Człowieka-ducha, który sprzedaje na bazarze gacie?
Przypatrzcie się tylko z bliska, przypomnijcie sobie
Gdy paliłem ogniska, tak, przy waszym domie!
=Koniec snu->jawa=
Ferdek się budzi, obok siedzi Paździoch.
Ferdek: O boże, kurde, ło boże! (obkręca głowę) ŁAAAAAAA! Widmo Złego Paździocha?
Paździoch: Co? Nie, broń Boże nie. Tylko Paździoch.
Ferdek: Kurde, ale żem miał koszmara.
Paździoch: Nie dziwie się, gdyż czytał pan źle zachowaną (czyta z pierwszej strony) pamiątkę pra-pra-pra-pra-pra-pra ojca za dobre oceny, czego niezdołali zdobyć jego przodkowie (kończy), jak i potomkowie, czego pan jesteś świetnym przykładem.
Nie rozumiem pana, pierwszy i ostatni sukces rodzinny Gieniusia Bożydara Kiepskiego, a pan tego nawet nie starał się zachować?
Ferdek: Wypierdzielaj pen!
Paździoch: (poddenerwowany) Pfu! Na pański egoizm! (wychodzi/wchodzi Halina)
Halina: No, cześć Ferdziu. Wyciągłeś coś z tej książki?
Ferdek: Tak. Wszystkie te dziwne rzeczy w trakcie snów mówią mnie jedno.
Halina: Masz chorą wyobraźnię i wszystko co opublikujesz publicznie dostanie ocenę 1/10, albo nawet i mniej niż Zero?
Ferdek: To też, głównie przez Jolaśkę-Aniołka, ale i jeszcze jedno. Takie moje życie, czy każde inne współczesnego świata niewiele różni się od takiego przedstawienia z XIX-wieku, bo pouczenia mówią same za siebie. . . O! I mondrość ludowa może się schować.
[center]Napisy końcowe[/center]
[center]Wykorzystano fragmenty książki A. Mickiewicza, pt. "Dziady"
ATM Grupa dla TV Polsat
2012[/center]