WAŻNE:
Pomóż przetrwać forum - zbiórka na dalszą działalność! Przekaż dowolną kwotę przelewem poprzez PATRONITE lub PAYPAL
- KLIKNIJ po szczegóły!
Możesz nas wesprzeć poprzez: Blik, przelew SMS | PATRONITE.PL || PayPal.com (kliknij: paypal lub płatność kartą)
Dla osób, które pomogą ranga Zasłużeni + wyróżnienie nicka kolorem i pogrubieniem. DZIĘKUJEMY!
Brady, twój scenariusz jest znakomity! Dużo scen w kamienicy, zero greenboxów (gdyby ktoś to nakręcił), brak Jolaśki, obiadków i nawet Waldek nie wkurza tak jak ostatnio . W nowych odcinkach zaczęło mi już brakować scen pod kiblem, zawałów Paździocha i inicjatyw Ferdka (coraz mniej tych scen i coraz gorsze ). A w "Samancie" wszystko tak jak za starych dobrych czasów, szczerze się uśmiałem, więc wystawiam (po raz pierwszy) magiczną ocenę 10/10. Czekam z niecierpliwością na nowe scenariusze!
Dobry scenariusz, lecz troszkę zabrakło. Niektóre sceny, były jak dla mnie trochę za krótkie i na siłę. Śmieszne teksty były oraz fajne sytuacje również. Widać, że masz chęci do pisania scenariuszy i dobrze że temu nie zaprzestałeś.
Jak na Twoje możliwości to niskich lotów ten scenariusz, zero wprowadzenia jak Boczek poznał tą Samantę, po prostu nagle weszła na korytarz i tyle. Boczek robiący do pieluchy nieśmieszny w ogóle, a seks Ferdka i Halinki mi wcale nie podszedł, obrzydziła mnie ta scena.
Dialogi na siłę, chociaż tekstów dobrych się trochę znalazło.
Niezły scenariusz, miał sporo dobrych tekstów, ale za dużo było tych wzmianek o seksie, wypróżnianiu i rzyganiu. Nie było to źle napisane, ale akurat od Ciebie wymgam więcej. Hodować piszemy przez samo H, tak na marginesie. Mam nadzieję, że kolejna praca będzie lepsza. 6/10.
Ostatnio zmieniony 2015-09-02, 16:42 przez Miguel, łącznie zmieniany 2 razy.
Opowiadanie znakomite pod względem humoru. Gdybym miał ocenić je tylko za śmieszne teksty dał bym bez wahania 10/10. Najlepsze z nich to:
- Paździoch: No, idź tam jędzo! Ty swoim jadem wszystko zabijesz!
- Halinka: ...masz Pan tu kurwosol na nerwy.
- Ferdek: ...ja żem właśnie jutro chciał iść do pośredniaka.
- Ferdek: No Panie, to ja widzę tylko jedno rozwiązanie tej sytuacji.
Paździoch: Egzorcyzm?
Ferdek: Wódka Panie, bo wódka to jest najlepsze lekarstwo.
- Paździoch: Coś Pani, zdurniała? Wełniany, porządny, ocieplany, przeciwdeszczowy, luksusowy beret.
- Paździoch: Za 10 złotych to Pani może sobie w nim zdjęcie zrobić co najwyżej, odpłatnie.
- Ferdek: Jakie zwłoki?
Paździoch: Normalne, martwe.
- Boczek: ...Przyjdzie jakaś plaga przeklęta i nas wszystkich żywcem zejżre.
- Ferdek: Panie, nie dramatyzuj Pan, bo to nie jest tenelowela.
- Paździoch: ...Mój berecik. Moje bereciątko. Helena! Mam zawał.
- Paździoch: ...Porządne ruskie kalesony z dziurą w kroku, tylko 5 złotych!
Po za tym na plus:
- imię i nazwisko Gertruda Walenkloc.
- dobrze wprowadzony w pierwszej scenie pomysł z tajemniczą postacią. Z dużą chęcią czytałem dalej aby dowiedzieć się kto lub co nawiedziło Paździocha.
- przywiązanie Paździocha do swojego beretu ukazane w scenach 4 i 8
- Pomysł z telewizorem który wyświetlił napis ,,Paździoch trup" a następnie się zapalił.
- Zaskakujące ponowne pojawienie się ducha na koniec, czyli ogólnie dobre zakończenie opowiadania. Scena świetnie by wyglądała w odcinku tv. jakby zrobić ją w nieco tajemniczym, mrocznym klimacie.
- Helena osiągająca szczyt perfidii wobec Paździocha w scenie 10 gdy zamiast przywieźć gacie od razu na bazar zawozi je do piwnicy aby Paździoch miał więcej roboty.
- Boczek który nieporadnie tłumaczy się Ferdkowi ze swojej nocnej wizyty:
- Panie, ja nie kłamię. Przyszłem se bo normalnie tak se siedziałem w domu i myślałem, że Pan, Panie Ferdku to żeś taki sympatyczny sąsiad jest, że muszę iść Pana i normalnie odwiedzić towarzysko.
- W jakim worze w mordę jeża? Ja tu wora żadnego nie widzę!
- A, to! A to Panie nie moje jest, ja to żem se na klatce schodowej znalazł jak se szłem do Pana.
- Ja? Ja se tu tylko stałem normalnie, rekreacyjnie.
Neutralnie oceniam przedstawienie postaci Heleny. Teksty miała świetne i pasujące do niej, np.:
- ...ja jeszcze w przeciwieństwie do Ciebie pożyję kilka ładnych lat.
- Niech Pan nie słucha dziada. Widzisz Pan, że to już ostatnia prosta. Pójdę jutro z rana wypłacić pieniądze z konta na pogrzeb
- Nie jęcz, jak jakaś baba w ciąży. Tylko stękasz i sapiesz jak zwierze jakieś dzikie na łożu śmierci.
Jednak już mnie nudzi to ciągłe ukazywanie Heleny jako jędzy wyżywającej się słownie na Paździochu. Chętnie bym przeczytał opowiadanie gdzie zostaje ona przedstawiona w inny sposób. Minusów psujących opowiadanie nie było ale jest za co obniżyć ocenę z 10/10 o te 1-3 pkt. Przede wszystkim główny motyw z duchem który nawiedza kogoś, mści się za krzywdy doznane za życia nie grzeszy oryginalnością. Często pojawia się w filmach, książkach i musiałbyś Brady mocno pokombinować aby wymyślić coś świeżego w temacie. Niestety tego nie zrobiłeś. Pomysły masz, więc pewnie na przeszkodzie stanęła zbyt mała objętość tekstu i zabrakło miejsca na rozbudowę fabuły. Szkoda też że duch tylko objawiał się Paździochowi i do niego mówił. Mógłby robić mu zabawne psikusy. Chociażby tak proste jak w odcinku ,,Spirytyści" gdzie duch Zenek kopał w dupę Mariana i molestował Halinę. Nie przekonała mnie też historia spotkania Paździocha z Gertrudą Walenkloc. Zbyt naciągane nawet jak na opowiadanie z ,,przymrużeniem oka" było jej przyczepienie się do Paździocha, jej nieustępliwość jakby czapka od Paździocha była jej jedyną szansą na uratowanie zdrowia i życia. No i jeszcze Paździoch który znalazł ją zezgonowaną następnego dnia przy swoim stoisku. Czyli co? Stała w miejscu podczas ulewy jak kołek czekając na śmierć zamiast gdzieś sobie pójść gdy Paździoch jej odmówił? Nie wzbudzający zastrzeżeń pomysł w tym stylu można obejrzeć w odcinku 351 ,, Świąteczna ballada o problemach sąsiada", w scenie z wiedźmą która chciała od Paździocha zapiekankę. Zagmatwana była motywacja ducha, wydawało się że zależy mu/jej na berecie:
Duch kobiety: Marian, ancymonie! Dawaj ten beret, albo Ci odstrzelę łeb razem z dupą!
To by się zgadzało, bo wszystko uspokoiło się gdy Boczek wrzucił go do ognia, tzn.dał duchowi beret. W ostatniej scenie okazuję się że duchowi nie o to chodzi, bo oddaje beret Paździochowi. Przydałaby się wyjaśniająca linijka tekstu w której duch kobiety mówi, że jednak beret to za mała ofiara za jej śmierć i lepszą karą dla Paździocha będzie nawiedzanie go. Podsumowując bardzo dobre opowiadanie z konkretnymi plusami. Co do minusów to zrozumiem jeśli Brady uznasz je za zbytnie czepianie się szczegółów. Sam tak po części uważam, opowiadanie przez te minusy dużo nie traci, ale wymieniam je aby czymś konkretnym zapełnić dłuższy tekst recenzji. Ocena końcowa dość standardowa jak na opowiadanie bardzo dobre lecz nie idealne, czyli 8/10.
Dziękuję wszystkim za opinie dotyczące "Samanty". Jak wiadomo nie wszystko wszystkim musi się spodobać. Dziękuję jednak za szczerość i postaram się zrobić co w mojej mocy, aby następny scenariusz nad którym pracę zacznę jeszcze dziś był o wiele lepszy od poprzedniego.
Bardzo dobre opowiadanie. Najlepsze scena to o 3 w nocy z Paździochem, spodobał mi się tekst
"zobaczymy czego się ten grubas tak drze jak za przeproszeniem jego pampers na dupie."
Ogólnie fabuła ciekawa, chociaż już było kilka odcinków, gdzie sąsiadom coś się nie podobało w zachowaniu Boczka, ale całość ciekawa i z humorem.
Słabe opowiadanie jak na to co już pozywałeś. Sam pomysł super, ale coś nie wyszło. Scenariusz stylem podobnym do 5 sezonu z kilkoma dobrymi momentami.
Zacznę od tego co było dobre tj. sam pomysł, Samanta, lekkość, zakończenie.
Niestety były też gorsze sceny. Samo nocne picie wódki nie dość, że już wałkowane d o bólu to jeszcze nie pokusiłeś się o jakiś fajny autorski toast. Teksty o impntencji Ferdka też ściągnięte żywcem z TV.
Do tego jeszcze:
Paździoch: Narzygała mi do beretu, proszę Pana, jak tylko to zobaczyła.
Serio? Kogoś to śmieszy?
Samanta: Znowu popuściłeś? Dobrze że kupiłam więcej tych pieluch dla dorosłych, chodź na górę, zaraz temu zaradzimy.
Wyjątkowo nowy odcinek pojawia się już dzisiaj! Kolejne odcinki będą się pojawiały prawdopodobnie nadal w środy. Ten, specjalnie dla Was dostępny jest od dziś.
[center]Świat według Kiepskich „Depressant”[/center]
[center]Scena 1
(Jest noc. Halinka śpi w łóżku. Nagle do sypialni wchodzi Ferdek)
Ferdek: Halinka! Mordo ty moja!
(Halinka zaczyna wybudzać się ze snu)
Halinka: Czego się drzesz jełopie?
Ferdek: Ja?! Ja się nie drę, Halineczko moja najukochańsza.
Halinka: Ferdek, ty pijany jesteś!
Ferdek: Ja? Pijany?
Halinka: Odurzony wódą jesteś! Wali od ciebie jak z monopolowego!
Ferdek: Odurzony to ja Halincia jestem miłością do Ciebie!
Halinka: Ferdek, ty mnie nawet nie denerwuj. Poeta się znalazł, Mickiewicz, zasrany.
Ferdek: Halincia, a znasz takie piosenke? Uwierzę Ci, uwierzę Ci
Kochana… to żalu łzy!!
Halinka: Zamknij się jełopie i w ogóle to paszoł won na kanapę i to już!
Ferdek: Moja kochana Halincia…
(Ferdek upada na łóżko, przygniatając Halinkę i zaczyna chrapać)
Halinka: Boże, ty widzisz i nie grzmisz!
Scena 2
(Halinka w stroju pielęgniarki idzieprzez korytarz niosąc w ręku siatkę z zakupami. Nagle z mieszkania Paździochów słychać krzyki. Halinka się zatrzymuje.)
Paździoch: Helena! Uspokój się!
Helena: Gadaj dziadu, gdzie są pieniądze, albo Ci łeb odstrzelę razem z dupą!
Paździoch: Przyniosłem Ci wszystko, co miałem!
Helena: Nie łżyj Marian! Powiedz mi lepiej, gdzie jest to pięć złotych za skarpety?
Paździoch: Jezus Maria, nie wiem!
Helena: Lepiej sobie przypomnij, bo jak nie, to wieczorem czeka Cie kąpiel z prądem!
Paździoch: Nie strasz nie strasz Helena, bo się zesrasz!
Helena: Marian, nie fikaj, bo jak fikniesz to od razu na tamten świat! A teraz paszoł won stąd i nie wracaj dopóki nie znajdziesz tych pieniędzy!
(Paździoch wybiega na korytarz)
Paździoch: O, dzień dobry, Pani Halino. Długo tu tak Pani stoi?
Halinka: Ależ skąd Panie Marianie, właśnie z roboty wracam.
Paździoch: A przepraszam bardzo, czy mogę Panią poprosić o przysługę?
Halinka: A o co chodzi?
Paździoch: Ma Pani może pożyczyć pięć złotych? Oddam, jak tylko będę miał.
Halinka: Niech Pan poczeka, sprawdzę, czy mam.
(Halinka wyjmuje portfel i wyciąga z niego 5 złotych)
Halinka: Proszę, Panie Marianie.
Paździoch: Bóg zapłać pani Halino.
(Paździoch wraca wesoły do mieszkania. Halinka jest już prawie przy drzwiach od mieszkania, gdy nagle znów słyszy rozmowę Paździochów)
Paździoch: Masz Helena te swoje zasrane pięć złotych. Może sobie kupisz za nie nową miotłę, którą polecisz na Górę Czarownic, wiedźmo.
Helena: No widzisz dziadu, jak chcesz to potrafisz. W nagrodę dostaniesz obiad.
Paździoch: A co ty tam w ogóle ugotowałaś znowu?
Helena: Nic. Kupiłam surowe mięso, na nic więcej nie zasługujesz!
Scena 3
(Halinka wchodzi do salonu w którym Ferdek siedzi w fotelu i pije piwo. W salonie leży mnóstwo puszek po piwie)
Halinka: Ferdek, wrócilam!
Ferdek: O kurde.
(Ferdek szybko wstaje z fotela i zbiera puszki do reklamówki. Następnie otwiera okno i wyrzuca przez nie reklamówkę z puszkami po piwie, które spadają na Boczka)
Boczek (na dworze): Ała!
(Do salonu wchodzi Halinka)
Halinka: Ferdek, a co ty tak przy tym oknie stoisz?
Ferdek: A tak się Halincia wietrzę rekreacyjnie, powietrza se kurde świeżego zażywam.
Halinka: Tylko uważaj, żeby jakiś ptak dziki nie wpadł nam do pokoju, bo nam bajzlu narobi.
Ferdek: Spokojna twoja rozczochrana, Halincia.
(Nagle słychać pukanie do drzwi)
Ferdek: Otwarte!
(Do salonu wchodzi Boczek z reklamówką)
Boczek: Panie, powiedz mnie Pan co to ma być w mordę jeża?
Ferdek: No jak to kurde co, reklamówka, nie widać?
Boczek: Panie, widzę, że reklamówka, głupi nie jestem.
Halinka: Zaraz, zaraz. Panie Boczek, o co Panu tak właściwie chodzi?
Boczek: A o to, że tą reklamówką Pan Ferdek we mnie rzucił przez okno.
Ferdek: Panie, wypierdzielaj Pan stąd!
Halinka: Ferdek, to prawda?!
Ferdek: Oczywiście że nie.
Boczek: Jak nie jak tak, w mordę jeża? Niech Pani posłucha pani Halinko.
Ferdek: Zamknij się grubasie babiloński!
Boczek: Panie sam się Pan zamknij, bo to co Pan żeś zrobił to normalny zamach jest! Pani Halino, ja sobie stoje kurturalnie przy trzepaku, a tu nagle sru mi coś na głowę! Ja żem na początku myślał, że to mnie gołębie grupowo osrali, ale ja patrze a to reklamówka Pani Halino jest i to z puszkami po piwie w dupę węża!
Ferdek: Panie Boczek, trochi kultury! Wyrażaj się Pan, bo nie jesteś Pan u siebie na wsi.
Boczek: Panie, nie obrażaj Pan, bo ja jeszcze nie wiem, czy ja tego na policję nie zgłoszę, żeś Pan mnie zabić chciał.
Ferdek: Jak zabić, co?
Boczek: Normalnie, kryminalnie, w mordę jeża.
Halinka: Jełopie, czy to prawda?
Ferdek: Niby co?
Halinka: Nie uruchamiaj mnie tylko mów prawdę. Wyrzuciłeś te śmieci przez okno czy nie?!
Ferdek: Ja żem ich nie wyrzucił, tylko jakoś tak same mi się wyślizgły.
Halinka: Ooo nie, Ferdek. Tak dalej być nie będzie. Panie Boczek, ja bardzo Pana przepraszam za zachowanie męża, ale od tego piwska to mu się już w dupie poprzewracało. A Tobie Ferdek to ja powiem jedno, pałka się przegła!
(Halinka wychodzi z salonu)
Ferdek: Halincia, gdzie ty kurde idziesz?
Halinka: Do adwokata!
(Halinka zamyka za sobą drzwi. Ferdek i Boczek zostają sami w salonie)
Ferdek: Panie, wypierdzielaj Pan stąd bo ja zaraz nie wytrzymie!
Boczek: Zaraz, Panie, a odszkodowanie za wstrząśnienie mózgu?
Ferdek: Żeby mieć wstrząśnienie mózgu, to trzeba najpierw mieć mózg.
Boczek: Panie, nie obrażaj mnie Pan, bo mnie Pan obrażasz, bo Pan sam kompleksa masz, bo Pana żona zostawić chce.
Ferdek: Won!
(Boczek wybiega z salonu)
Ferdek: Donosiciel zasrany.
Scena 4
(Ferdek pali papierosa pod kiblem. Na korytarz wchodzi Paździoch w berecie, z siatami z bazaru i się z nimi przewraca)
Paździoch: Jezus Maria! Te toboły mnie zabiją!
Ferdek: Panie Paździoch, co Pan tak tam kurde dźwigasz w tych siatkach?
Paździoch: Jak to co, Panie, gacie.
Ferdek: No nie pierdziel Pan, że gacie tyle ważą.
Paździoch: Panie, zdziwiłbyś się Pan. Musiałem wszystko tu przytachać, bo moja za przeproszeniem żona Helena postanowiła, że musi obejrzeć towar, zanim dopuści go do sprzedaży. Znalazła się urzędniczka ochrony konsumentów zasrana.
(Na korytarz wychodzi Helena)
Helena: Marian! Ja wszystko słyszałam i ostrzegam Cię, że takim zachowaniem skracasz sobie życie.
Paździoch: O nie Helena! To ja Ci coś oświadczam!
Helena: Marian, nie fikaj!
Paździoch: Ja teraz mówię, karwasz twarz! Mam dość tego ciągłego strachu o moje życie i oświadczam Ci w tym momencie, że spotkamy się u adwokata.
Helena: O ty wredny, łysy szczurze. Zaraz wybiję Ci ten pomysł z głowy!
(Helena wchodzi do mieszkania)
Ferdek: Panie Paździoch, kurde, ja Pana normalnie nie poznaję.
Paździoch: Panie, najwyższy czas się postawić tej starej wiedźmie. Nie mam nic do stracenia.
(Na korytarz wychodzi Helena z pistoletem)
Helena: No Marian, masz mi jeszcze coś do powiedzenia?
Ferdek: Zara, kurde, to jest broń? Skąd Pani ją ma?
Helena: Nie interesuj się Pan, nie z panem rozmawiam. No Marian, chcesz mi coś powiedzieć?
Paździoch: Tak, Helutka. Kocham Cię.
Helena: No, a teraz bierz te toboły i do domu na jednej nodze!
Scena 5
(Ferdek leży w sypialni, za oknem jest już ciemno. Do sypialni wchodzi Halinka)
Halinka: Ferdynand, wróciłam.
Ferdek: Halincia, gdzie żeś ty była cały dzień?
Halinka: Już Ci mówiłam, u adwokata.
Ferdek: Jak u adwokata, co?
Halinka: A coś ty taki zdziwiony, jełopie?
Ferdek: No jak to, zawsze przecie mówisz, że idziesz, a nigdy nie idziesz!
Halinka: A teraz właśnie poszłam i powiem Ci, że już dawno powinnam była to zrobić.
Ferdek: Zara, czyli ty kurde chcesz mnie powiedzieć, że będziemy mieli rozwoda?
Halinka: Nie tak prędko jełopie. Dotychczas też myślałam, że to jest najlepsze rozwiązanie, ale zostałam wyprowadzona z błędu.
Ferdek: Halincia, mów no konkretnie o co się rozchodzi, bo ja z tego nic kurde nie rozumie.
Halinka: Otóż Ferdynand, zapisałam nas na terapię grupową do Pana Depressanta.
Ferdek: Jakiego kurde desanta, co?
Halinka: Nie desanta, tylko Depressanta jełopie. To jest wybitny psychoterapeuta.
Ferdek: A co ja kurde, psychik jakiś jestem, żeby do jakiegoś zasranego desanta chodzić?
Halinka: Ferdek, ty mnie nie uruchamiaj. Pragnę Cię uświadomić, że balansujesz teraz po cienkiej linie między terapią, a rozwodem. Oświadczam Ci, że pójdziemy na tą terapię, czy Ci się to podoba czy nie. A jeżeli szanowny książę Ferdynand zamierza się nie zjawić na tej terapii, to już teraz proponuję poszukać mu nowego lokum w postaci mostu lub kartonu po telewizorze i to najlepiej plazmowym.
Ferdek: Halincia, ale…
Halinka: Żadne ale, jełopie. Pierwsza sesja jest jutro o 16, a jeśli się nie zjawisz to czeka Cię wycieczka w jedną stronę pod most.
(Halinka wychodzi z sypialni)
Ferdek: No nie kurde. Muszem się napić, no nie chcem, ale muszem.
Scena 6
(Ferdek jest w piwnicy)
Ferdek: Kurde, gdzie jest ta flaszka, przecie żem ją tu chował.
(Ferdek otwiera szafę w której znajduje śpiącego Paździocha w berecie na głowie)
Ferdek: O kurde, zwłoki!
(Paździoch się budzi)
Paździoch: Jezus Maria, co pan się tak drzesz jak chór w kościele?
Ferdek: Panie, co Pan tu robisz? Wystraszyłeś mnie Pan.
Paździoch: Ukrywam się tutaj przed Heleną.
Ferdek: Jak to, we szafie?
Paździoch: Panie, ja teraz walczę o przetrwanie. Helena czyha na moje życie, jestem tego pewien!
Ferdek: No dobre, ale co się stało?
Paździoch: Zaraz Panu wszystko opowiem. Siadaj Pan.
(Paździoch pokazuje stołek przy stoliku w piwnicy. Ferdek siada. Paździoch wyciąga butelkę wódki i kieliszki)
Paździoch: No to Panie Ferdku, pozwoli Pan, że tym razem ja wzniosę toast.
Ferdek: No dobre, ale za co?
Paździoch: Za śmierć mojej żony, Heleny!
(Ferdek i Paździoch wypijają po kieliszku)
Ferdek: No, Panie, opowiadaj Pan teraz.
Paździoch: To było tak: Wczoraj po tym jak Helena próbowała do mnie strzelać, powiedziałem sobie w duchu, że tak dalej być nie może. Panie, ja mam już swoje lata, ja chcę mieć święty spokój, a nie uciekać przed własną żoną, która mi chce łeb odstrzelić razem z genitaliami.
Ferdek: No zara Panie, ale teraz Pan przecież uciekasz.
Paździoch: To część planu. Zapisałem mnie i Helenę na terapię małżeńską do takiego jednego doktora. Poinformowałem o tym Helenę w liście. Teraz pewnie ta jędza szuka mnie ze strzelbą na bazarze.
Ferdek: Panie, mów Pan jaśniej, bo ja kurde nic z tego nie rozumie.
Paździoch: Pierwszą terapię mamy jutro. Helena prawdopodobnie się na niej nie zjawi, a jeśli się zjawi, to będzie chciała mnie zabić na oczach wszystkich. Dlatego Panie Ferdku pójdę tam w kamizelce kuloodpornej, no i co zatkało kakało?
Ferdek: No dobre, Panie Paździoch, ale po co Pan ją tak wkurzasz, jak Pan spokój chcesz mieć?
Paździoch: To jest prostsze niż się Panu wydaje. Helena na terapię albo nie przyjdzie, albo spróbuje mnie tam zabić, a po tych wydarzeniach, kiedy już skieruję sprawę do sądu, to będę miał mnóstwo świadków na moją krzywdę. Helenę wsadzą do pierdla za usiłowanie morderstwa, a ja będę wreszcie miał święty spokój.
Ferdek: Kurde, ja żem zawsze wiedział, że Pan jesteś menda, ale ja nie wiedziałem, że aż taka.
Paździoch: Panie, Pan jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz.
(Ktoś otwiera drzwi do piwnicy)
Paździoch: Jezus Maria! To Helena!
Ferdek: Panie, schowaj się Pan.
(Paździoch się chowa do szafy. Po schodach schodzi Helena ze strzelbą)
Helena: Dobry wieczór Panie Ferdku.
Ferdek: Dobry wieczór.
Helena: Nie widział Pan przypadkiem mojego męża?
Ferdek: Niestety nie, kurde.
Helena: Jakby go Pan zobaczył, to niech Pan mu powie, że czekam na niego z wystrzałową niespodzianką. Dobranoc!
(Helena idzie po schodach na górę)
Ferdek: O kurde.
Scena 7
(Gabinet psychoterapeuty Andrzeja Depressanta – nie w greenboksie. Wygląda prawie identycznie jak salon Paździochów. Do pomieszczenia wchodzą Ferdynand i Halina)
Ferdek: Nie, no, kurde, Halincia, ja tu nie będę siedział, bo ja tam mecza zaraz mam.
Halinka: Proszę bardzo, jełopie. Ariwederczi Roma. Tylko jak wyjdziesz z tego pomieszczenia to możesz tu już nie wracać!
(Ferdek i Halinka siadają na kanapie. Po chwili do gabinetu wchodzi Paździoch)
Halinka: Panie Paździoch, a Pan co tu robisz?
Paździoch: Przyszedłem na terapię małżeńską zresztą.
Ferdek: O nie, kurde. Ja się przez Paździochem wywnętrzywał nie bede!
Halinka: Będziesz Ferdek, będziesz. Nie masz wyjścia.
(Paździoch siada na drugiej kanapie)
Halinka: Panie Marianie, a gdzie jest Pana żona?
Paździoch: Nawet boję się pomyśleć, gdzie teraz może być.
(Do salonu wchodzi Andrzej Depressant – w tej roli Krzysztof Dracz)
Andrzej: Dzień dobry państwu.
Halina, Paździoch, Ferdek: Dzień dobry.
Andrzej: Zaraz, zaraz, Panie Piździoch…
Paździoch: Paździoch się nazywam.
Andrzej: Panie, Paździoch, gdzie jest pańska żona Helena?
Paździoch: Dobre pytanie, karwasz twarz.
(Nagle słychać mocne walenie do drzwi)
Andrzej: Proszę!
( Do gabinetu wpada Helena)
Helena: O! Tu jesteś ty łysy szczu…
Paździoch: Popisałaś się, Helena!
Andrzej: Pańska żona się tak na co dzień do Pana odzywa?
Helena: Ależ skąd, Panie doktorze. Po prostu zobaczyłam na korytarzu szczura bez włosów i byłam tak przerażona, że w nerwach przez przypadek nazwałam tak mojego Marianka.
Paździoch: Gówno prawda, Panie doktorze. Ta kobieta wczoraj szukała mnie ze strzelbą, a przed wczoraj kazała mi wypić alkohol metylowy!
Helena: Marian!
Paździoch: Helena! Nie popisuj się tu, bo wszyscy wiedzą jak jest!
Andrzej: Zaraz, zaraz. Pani Heleno, czy to prawda, że chciała Pani podać mężowi metanol?
Helena: Ależ skąd, ja Maniusia kocham. Piszą teraz takimi drobnymi literami na tych opakowaniach że nie zauważyłam różnicy między etanolem a metanolem.
Paździoch: Przestań pieprzyć!
Helena: Marianku, uspokój się, bo Cie znów serdunio zaboli.
Paździoch: Ona kłamie! Ona pieprzy!!
Helena: Chodź Marianku do domu, dzisiaj nie jest czas na wizyty u lekarza.
Paździoch: Przestań pieprzyć!!!
Andrzej: Ja też uważam osobiście, że Pan Marian nie jest gotowy na dzisiejsze zajęcia.
Helena: No widzisz, kochanie. Pan doktor ma rację. Pójdziemy zaraz do domku, dam Ci syropek i wszystko będzie dobrze.
Paździoch: Błagam, Panie doktorze! Nie wierz Pan tej zołzie! Panie Ferdku, powiedz Pan, coś Pan widział w piwnicy wczoraj w nocy!
Halinka: A coś ty Ferdek robił wczoraj w nocy? Znowu wódkę piłeś?
Ferdek: Jak wódkie piłem, Halinka. Mnie to we piwnicy w ogóle przecie wczoraj nie było.
Paździoch: Panie, ratuj mnie Pan!
(Helena bierze Paździocha pod ramię . Paździoch się wyrywa, ale Helena wbija mu zastrzyk)
Andrzej: Co tam Pani ma w ręce?
Helena: Spokojnie, to tylko taki drobny zastrzyk na uspokojenie.
Andrzej: Jaki niby?
Helena: Kurwosol.
Andrzej: A, to znam. Dobry lek, dzięki niemu wytrzymałem z moją matką.
Helena: To do widzenia Panie doktorze!
(Helena wychodzi z gabinetu. Paździoch wisi na jej ramieniu)
Andrzej: No i widzicie państwo, zostaliśmy sami. Ale ten Piździoch ma opiekuńczą żonę, sam był taką chciał. No dobrze, powiedzcie mi, jaki jest Wasz problem.
Halinka: Przyszliśmy z mężem do Pana, ponieważ uważamy, że jest Pan dla naszego małżeństwa ostatnią deską ratunku.
Ferdek: Halincia, nie tragizuj, kurde, bo dobrze i wesoło jest i ja w ogóle nie rozumie o co się tobie rozchodzi.
Halinka: Wesoło? Chyba dla Ciebie jełopie.
Andrzej: Jak byłem mały moja matka mówiła, że jestem jełopem.
Ferdek: No i widzisz, Pan, Panie desancie, co ja tu przeżywam?
Halinka: A ja co przeżywam?! Pijesz tylko to piwsko, od rana do nocy. A ja zapierdzielam jak motorek w tej służbie zdrowia i gówno z tego mam, a nie pieniądze.
Andrzej: Zaraz, czyli Pani obwinia męża za to, że ma Pani niskopłatną pracę?
Halinka: Ja tak nie powiedziałam!
Andrzej: Ale podświadomie Pani tak myśli.
Halinka: Panie doktorze, chyba Pan jest w błędzie.
Andrzej: Moja matka mówiła, że moje powstanie było błędem.
Ferdek: Panie, co ma do tego pańska matka?
Andrzej: Panie, odczep się Pan od mojej matki!
Ferdek: Dobre Panie, nie pierdziel Pan. Mamy się rozwodzić, czy nie?
Andrzej: Małżeństwo jest skomplikowanym procesem łączącym emocjonalnie dwójkę ludzi w jedność, niczym syna i matkę…
Halinka: No dobrze, ale…
Andrzej: Przestaniecie mówić wreszcie o mojej matce?
Halinka: Ale przecież my nic nie mówimy.
(Psychoterapeuta wstaje z fotela i podchodzi do Halinki)
Andrzej: Mamusiu, mamusiu.
Ferdek: Nie no kurde, to jest jakiś dom wariatów.
Halinka: Panie doktorze, wszystko w porządku?
Andrzej: Mamusiu, mamusiu, ten wąsaty pan się na mnie patrzy. Chyba jest pod wpływem alkoholu.
Ferdek: Ty, desancie, a zasadził Ci ktoś kiedyś kopa w dupę?
(Terapeuta zaczyna płakać)
Andrzej: Ten Pan na mnie krzyczy! Mamusiu! Mamusiu!
(Andrzej zaczyna się przytulać do Halinki, coraz mocniej i mocniej)
Halinka: Panie, odwal się Pan.
(Terapeuta zaczyna szarpać Haliną)
Halinka: A spieprzaj dziadu!
(Halinka ogłusza terapeutę torebką)
Halinka: Psychopata. Ferdek, wychodzimy.
Ferdek: Wedle życzenia, Halincia.
Scena 8
(Ferdek i Halina siedzą przed telewizorem)
Halinka: Powiem Ci Ferdek, że nadal jestem wstrząśnięta. Widziałeś ten szał w oczach Depressanta?
Ferdek: Ja to się w ogóle Halinka dziwię, że ty chciałaś tam iść. Ja żem od początku mówił, że to jest zły pomysł.
Halinka: Może i masz rację Ferdek. Nie jest jednak z nami wcale tak źle. Nikt tu nikogo nie bije, nie zdradza.
Ferdek: A popatrz Halincia na Paździochów, tam to przecie walka się toczy od lat na śmierć i życie. A my Halinka siedzimy sobie teraz kurturalnie, wesoło rozmawiamy, jak stare dobre małżeństwo.
(Ktoś puka do drzwi)
Halinka: Otwarte!
(Do salonu wchodzi Helena)
Helena: Dobry wieczór Państwu.
Halinka: Dobry wieczór.
Helena: Przychodzę do państwa z takim nietypowym pytaniem. Czy nie wiecie państwo może, gdzie w okolicy znajdę jakiś tani cmentarz dla zwierząt?
Halinka: Nie wiemy, a co się stało pani Helenko?
Helena: Wiecie państwo, ostatnimi czasy pozbyłam się takiego jednego łysego szczura i nie wiem co z nim zrobić. No nic, nie przeszkadzajcie sobie państwo, pójdę spytać Boczka, może on będzie wiedział. Dobranoc.
Ferdek: O kurde.
(Kamera pokazuje TV „Z ostatniej chwili”)
Prezenterka: Barbara Bundz, zapraszam na informację z ostatniej chwili. Dzisiaj po południu do szpitala trafił dotychczas szanowany psychoterapeuta Andrzej Depressant. Jak podają służby, dostał nagłego ataku nerwowego na widok jednej z pacjentek, która przypominała jego matkę. Wszyscy jego pacjenci w związku z tymczasową niedyspozycją lekarza, muszą się liczyć z tym, że zaplanowane dla nich sesje zostaną odwołane, a opłacone z góry pieniądze, przepadły.
Halinka: No i widzisz Ferdek, taki niby specjalista, wysokiej klasy fachowiec,a sam sobie nie umiał pomóc.
Ferdek: Bo ja Ci coś powiem Halincia, jak ja tak patrzę na tych lekarzy to mnie normalnie nasuwa się dla nich wszystkich jedna rada: Lekarzu! Lecz się kurde sam!
Wystąpili:
Ferdek – Andrzej Grabowski
Halina – Marzena Kipiel – Sztuka
Boczek – Dariusz Gnatowski
Paździoch – Ryszard Kotys
Paździochowa – Renata Pałys
Andrzej Depressant – Krzysztof Dracz
Prezenterka TV – Dominika Kurdziel [/center]
Zapowiedź odcinka 029 Referendum – Mieszkańcy kamienicy przy ulicy Ćwiartki ¾ dowiadują się z telewizji o zbliżającym się referendum ogólnokrajowym. Z upływem czasu liczba pytań referendalnych wzrasta, co jest powodem licznych konfliktów zarówno wśród polityków jak i mieszkańców kamienicy.
Mój mistrz wrócił ;P. Bardzo dobry scenariusz, szczególnie pierwsze kilka scen. Dobra puenta na koniec.
Teksty: pierwsza scena właściwie w całości genialna, najlepszy tekst to : Ferdek: Ja?! Ja się nie drę, Halineczko moja najukochańsza. Halinka: Ferdek, ty pijany jesteś!", świetnie by to wyglądało na ekranie.
Scena 2: też znakomita, bardzo klasyczna i tekst: Helena: Lepiej sobie przypomnij, bo jak nie, to wieczorem czeka Cie kąpiel z prądem! "
Scena 3: Krótki, ale komiczny występ Boczka: Boczek: Panie sam się Pan zamknij, bo to co Pan żeś zrobił to normalny zamach jest! Pani Halino, ja sobie stoje kurturalnie przy trzepaku, a tu nagle sru mi coś na głowę! Ja żem na początku myślał, że to mnie gołębie grupowo osrali, ale ja patrze a to reklamówka Pani Halino jest i to z puszkami po piwie w dupę węża! "
Reszta może nie tak śmieszna, ale też na plus. Kolejne sceny bardziej budowały fabułę, a takie też są potrzebne. 9/10.
Niezły scenariusz, lecz trochę chaotyczny Przede wszystkim bardzo dobry był początek oraz scena z atakiem na Boczka. Podobała mi się również scena w sypialni, dobrze pokazana wojna Paździochów oraz sceny w piwnicy. Spotkanie u Depressanta oceniam na neutral. Na minus zakończenie i pokazanie tego wszystkiego w TV, to lekko nie pasuje. Czekam na kolejny scenariusz
-Wyrzucanie śmieci przez okno i to na kogoś już było w którymś odcinku serialu.
-Znowu kłótnia Paździochów, no fajna, ale już za dużo tego.
-Dobry tekst "Żeby mieć wstrząśnienie mózgu, to trzeba najpierw mieć mózg."
-fajne wstawki o mamusi lekarza, ale zakończenie sceny 7 słabe
-Helena mówi, że zabiła łysego szczura, a Kiepscy na to nic? Więc zakończenie jakby urwane.
Scenariusz niestety nie najwyższych lotów, ale myślę, że 7/10 mogę dać.
Dobry scenariusz, ale do ideału trochę zabrakło.
Plusy:
- pijany Ferdek w pierwszej scenie
- kłótnia o pięć złotych u Paździochów i dialog:
Paździoch: Masz Helena te swoje zasrane pięć złotych. Może sobie kupisz za nie nową miotłę, którą polecisz na Górę Czarownic, wiedźmo.
Helena: No widzisz dziadu, jak chcesz to potrafisz. W nagrodę dostaniesz obiad.
Paździoch: A co ty tam w ogóle ugotowałaś znowu?
Helena: Nic. Kupiłam surowe mięso, na nic więcej nie zasługujesz!
- Ferdek rzucający puszkami po piwie i skargi Boczka
- Helena z pistoletem
- końcówka i pytanie Heleny: "Czy nie wiecie państwo może, gdzie w okolicy znajdę jakiś tani cmentarz dla zwierząt?"
Minusy:
- pomysł Haliny na chodzenie do psychoterapeuty
- scena w piwnicy, do momentu przyjścia Heleny ze strzelbą
- scena u psychoterapeuty
Ocena: nieco naciągane 8/10 (ze względu na świetne teksty i sceny z Heleną)
Ostatnio zmieniony 2015-09-15, 20:14 przez murao22, łącznie zmieniany 2 razy.
Dobry scenariusz, ale do najlepszych trochę zabrakło. Pierwsze dwie sceny bardzo dobre, jedynie druga mogła mieć lepsze zakończenie. Scena trzecia za to mistrzowska. Genialny dialog Boczka z Ferdkiem! Sceny 4-6 też na dobrym poziomie, świetna była reakcja Ferdka na leżenie Paździocha w piwnicy i tekst Haliny o znalezieniu miejsca dla Ferdka pod mostem albo w kartonie. Ostatnie dwie sceny niestety trochę zaniżyły poziom, były delikatnie niedopracowane i z mniejszą dawką humoru (chociaż Helena w scenie 8 mnie rozbawiła). Generalnie daję 7/10, bo było z czego się pośmiać, ale pewne niedociągnięcia jednak się znalazły.
Ostatnio zmieniony 2015-09-18, 18:52 przez Matrixun, łącznie zmieniany 1 raz.
... Bo byłem bezdomny, a ugościłeś mnie,
byłem głodny, a nakarmiłeś mnie,
było mi zimno, a odziałeś mnie...
Na plus:
- Dobrze wymyślone biznesy mające powstać w nowym budynku. W logiczny sposób dzieliły mieszkańców na chłopów którzy chcą baru aby mieć gdzie pić alkohol i kobiety które chcą kawiarni aby spotykać się przy kawie i ciastkach.
- Paździoch w scenie4 udający przed Ferdkiem twardziela który potrafi postawić na swoim:
Paździoch: Ja mojej żonie powiedziałem jasno: Helena! Głosujemy na bar i szluz!
Aby zaraz zmięknąć po pojawieniu się Heleny:
Helena: My z Marianem od razu stwierdziliśmy, że musimy koniecznie zagłosować na kawiarnię, prawda Marian?
Paździoch: Oczywiście, Helena
- dobry pomysł z remisem w głosowaniu i Boczkiem na którego spadła odpowiedzialność za to co powstanie.
- Paźdźioch z Ferdkiem starający się przekupić Boczka dając mu... papier toaletowy
- Boczek mówiący o każdym daniu i nawet papierze toaletowym że jest jego ,,ulubiene"
- fajne zakończenie ze zrobieniem w jednym miejscu i baru i kawiarni. Dobre teksty:
- Ferdek: takie rzeczy to wymagają odpowiedniego rozruchania umysła - Ferdek: ...proponuję jeszcze po jednym.
Prezes: No i taka inicjatywa obywatelska to mnie się Panie podoba.
- Ferdek: ..Ta pierwsza opcja ze barem ...bo prawda potrzebne jest takie miejsce, żeby ludność mieszkalna kurturalnie alkohol mogła spożywać, ale kawiarnia Panie to jest dobra dla pederastów!
- Ferdek: ...Ewentualnie prawda do śniadania kurturalnie browarka, może dwa, bo mnie w gardzieli zaschło.
- Ferdek: Pomiędzy kurturalną pijalnią piwo i trunków alkoholowych przy prawda kurturalnej muzyczce i jakąś tam dziurą dechami zabitą ze ciastkami.
- Ferdek: Znalazła się kurde Grycanowa, co tylko ciastka by żarła i żarła.
- Helena: Nie po to w garach stałam, żeby wszystko było zimne jak z jakiegoś prosektorium!
- Helena: Zaraz Ci rozpierdziele żywcem tego twojego łysego arbuza!
- Ferdek: ...proszę mnie tu w ojczystym kraju po polsku mówić, a nie po murzyńsku!
- Mariolka: ..lecę na beforek.
Ferdek: Jaki kurde beforel. co?
Mariolka: No normalny, przed afterkiem.
- Ferdek: No i na co ty synku chcesz głosować?
Waldek: No jak to kurna na co, wiadomo przecież, że na bar.
Ferdek: Moja krew!
- Prezes Kozłowski: k#$@a mać! Noża mnie proszę dać!
- Boczek: Jak żem miał głosować, jak żem na wsi pod Elblągiem był. Świniaka musiałem utłuc na mięcho Panie, na ruszta nabić i upiec, bo takie mięso to moje ulubiene jest!
- Boczek: Zaraz, ludzie. Ja sam nie wiem, co ja chcę. Bo wódka to moja ulubiena jest i słodycze to też moje ulubiene są.
-Boczek: O, w dupę węża. Różowy, trójwarstwowy, mięciutki i pachnący, mój ulubieny!
- Paździoch (szeptem): 2 złote mnie ten papier kosztował, grubas pazerny.
- Ferdek: Panie, może lepiej zadzwonić na Bonifratrów zanim grubas wykituje?
Paździoch: Nie teraz, musimy poczekać aż wykrztusi z siebie decydujący głos.
Neutralnie oceniam:
- gadanie Kozłowskiego o swojej teściowej w scenie1 bez związku z fabułą. Owszem w opowiadaniu czy odcinku tv. może pojawić się fragment nie mający znaczenia dla fabuły ale pod warunkiem ze będzie wyjątkowo pomysłowy i/lub zabawny. Tutaj tego nie było. Z drugiej strony trudno jakoś specjalnie narzekać na te kilka linijek tekstu.
- jak pisał Matrixun koniec sceny9 zbyt podobny do odcinka ,,Galareta Społeczna". Tam też Boczek nie mógł się zdecydować co wybrać i stracił przytomność
- głupkowaty, kompletnie niezdecydowany Boczek nagle podjął konkretną, mądrą decyzję aby powstał i bar i kawiarnia? Nie jest to niemożliwe ale bardziej by pasowało gdyby ze względu na remis w głosach i niezdecydowanie Boczka, Kozłowski lub któryś z rozsądniejszych sąsiadów wymyślił to rozwiązanie. Na minus:
- zgrany motyw: Halina wkurzająca się na Ferdka z powodu nadużywania przez niego alkoholu (początek sceny 3)
- po raz kolejny Helena opieprzająca Mariana
- chłopak Mariolki, blokers ,,Łysy" który nie chce baru? Nie pasuje do niego taka postawa. Mimo że ta postać została słabo nakreślona to jednak Łysy jak myślę podchodzi pod kategorię chłopaków o których mówi Waldek:
Waldek: Koledzy moi, co to se w bramie z nimi stoje, to też tam będą za barem głosowali.
- mało oryginalny pomysł z przekupywaniem Boczka jedzeniem. Zwłaszcza że poprzednia scena zakończyła się w sposób sugerujący mi jakiś ciekawszy, mniej oczywisty pomysł na przekupienie Boczka:
Paździoch: Musimy namówić grubasa, żeby zagłosował na bar.
Ferdek: No dobre Panie, ale jak?
Paździoch: Słuchaj Pan uważnie…
Podsumowując dobre, proste opowiadanie obfitujące w śmieszne teksty których próżno szukać w nowych odcinkach tv. A przynajmniej w takiej ilości jak tu. Rzeczy które oceniłem neutralnie lub na minus choć konkretne, to są akceptowalne w porównaniu do głupot i nielogiczności występujących w odcinkach tv. jak np. stojący nie wiadomo po co Paździoch w odcinku ,,Kajfasz". Minusy których nie będę usprawiedliwiał to wykorzystanie po wielokroć wykorzystywanych motywów: Paździoch i Kozłowski przychodzący do Ferdka z alkoholem, Boczek łasy na jedzenie oraz to co wymieniłem w minusach. Na szczęście nie obniża to oceny drastycznie. Domyślam się też że większość fanów ŚWK oceni te fragmenty na plus, gdyż są one immanentną, pozytywną w odbiorze częścią świata Kiepskich jak mocny full pity przez Ferdka czy beret noszony przez Paździocha. Podsumowując podsumowanie (hehehe, wiem jak to brzmi) opowiadanie dobre choć nie miało niczego co bym uznał za wybitne, wyjątkowo odkrywcze czy pomysłowe. Dobrą oceną dla takiej pracy jest 7/10.
Oceniam z lekkim opóźnieniem, bo miałem wcześniej, ale to ze względu na brak czasu.
Początek scenariusza czyli dwie pierwsze sceny nie były bardzo wciągające i przeczytałem je z wielkim trudem. Od trzeciej sceny było już coraz lepiej aż do samego końca. Dużo śmiesznych tekstów i dialogów.
Ogólnie to dobry pomysł miałeś na ten scenariusz i całkiem nieźle Ci wyszedł.
8/10
- Ale deska się rozdupcyła
- No rozdupcyła się, ale przecie nie dlatego, że Niemiecka
- A niby dlaczego ?
- A dlatego, że pan źle na nią dupą siadasz o
Scenariusz na pewno lepszy od poprzedniego, na plus zdecydowanie kłótnie Mariana i Heleny, mimo że oklepane, lubię je. A w Twoim wykonaniu, może ciut za dużo ich, ale są świeże
Scena z Boczkiem według mnie najlepsza z całego odcinka, jednak już coś też spadało na Boczka z okna. Tekst Ferdka najlepszy "Żeby mieć wstrząśnięcie mózgu, to trzeba mieć najpierw mózg"
Scena u Depressanta licha, schizy lekarza słabe i irytujące, jednak wejście Heleny mocne
Na minus również nudna scena w piwnicy i zakończenie, Kiepscy nie robią sobie nic z tego, że Helena zabiła Paździocha?
Całkiem udany scenariusz tylko, że kłótnie małżeńskie to temat wałkowany do bólu w serialu, wyrzucanie śmierci przez okno też już było...
Reszta w porządku i lekko to wszystko napisane. Fajne rozwiązanie z tym psychoterapeutą i Paździochami.
Dam 5/10. Staraj się mniej kopiować to co mamy już w telewizji.
Plusy:
- pomysł ogólny z pojawieniem się Samanty. Niby taki prosty a wystarczający do zbudowania na nim konkretnej fabuły.
- nawiązanie w scenie nr.3 do odcinka ,,Rolki czyli total gigant" i w tej samej scenie do odcinka ,,Azazel Pazuzu" tekstem o otwarciu warsztatu.
- bardzo dobrze przedstawieni Ferdek i Paździoch obgadujący Boczka, zazdrośni o jego atrakcyjną dziewczynę, nie mogący zrozumieć dlaczego się z nim związała i wyczuwający w tym jakąś aferę.
- logiczne wyjaśnienie dlaczego Samanta zainteresowała się nieatrakcyjnym pod każdym względem Boczkiem.
- słowa Paździocha gdy Boczek powiedział że został przez Samantę okradziony:
Paździoch: Jest jednak sprawiedliwość na tym świecie. Chodź Pan, Panie Ferdku, musimy to oblać.
- Ferdek który w scenie nr.10 pokazał że jeszcze może. W przeciwieństwie do Ferdka K nie uważam że było to niesmaczne, w końcu wszystko działo się za zamkniętymi drzwiami. Gdyby Brady opisał seks Ferdka z Haliną ze szczegółami to inna sprawa. Na plus też dobry tekst Ferdka na koniec sceny:
Ferdek: Nie liczy się ilość ale kurde jakość, Halinka.
Dobre teksty:
- Paździoch: wiesz Pan co po kapuście się z człowiekiem dzieje. Obstrukcja bolesna, ...w skutkach nieprzewidywalna.
- Ferdek: ...żem myślał, że to nie Pani jest, proszę Pani, tylko ten Boczek z góry, a nie Pani, proszę Pani.
- Ferdek: No Panie Boczek, zaskoczyłeś mnie Pan. Zawsze miałem Pana za pederastę.
- Ferdek: ...pochwal się Pan co to za kaszalota żeś Pan se sprowadził.
- Boczek: Panie, przestań mnie Pan kąsać jak wąż trujący
- Ferdek: Co mnie Pan tu amputujesz?!
- Ferdek: Panie, pałka się przegla.
Boczek: Pańska na pewno, w mordę jeża.
- Ferdek: Najwidoczniej byłem później zajęty.
Halinka: Niby czym?
Ferdek: No jak to kurde czym, szukaniem pracy.
- Paździoch: Po kolejnej porcji kapuchy ...pogoniło mnie jak stąd do Glasgow.
- Paździoch: Samanta wisi na tym grubasie jak jakaś żmija oplątująca swoją ofiarę i całuje się z nim tak namiętnie, że grubas się o mało nie zapowietrzył!
- Ferdek: Proszę państwa, zebraliśmy się tutaj, bo zdarzyła się rzecz niezwykła.
Mariolka: Że niby ojciec pracę znalazłeś?
- Waldek: bo ja żem widział ostatnio... że Boczek i ta Samanta se tam normalnie stali i się za dupe chwytali
- Mariolka: A ja to ojciec widziałam...jak oni normalnie na śmietnisku współżyli ze sobą erotycznie!
- Ferdek: To jest skandal, żeby ten erosoman... chodował seks!
Halinka: Chyba uprawiał, jełopie.
- Paździoch: Pani nie widziała, jak ta Samanta wygląda. Przy niej to nawet Loda Katoda wygląda jak nieprzymierzając ty, Helena!
- Paździoch: Milcz, kostucho!
- Boczek: ...włożyła mnie spodnie takie jedne specjalistyczne…
Ferdek: Panie, nie łżyj Pan. Wszyscy wiedzą, że to były pampersy.
Neutral:
- dobrze opisana kłótnia małżeńska Ferdka i Haliny choć ogólnie to zgrany motyw.
- Paździoch który przyszedł do Ferdka z wódką w scenie nr.4. Ogólnie spoko, to dobry wstęp do rozmowy w kuchni przy alkoholu ale mogłeś Brady wymyślić jakiś świeży dialog, a nie znowu:
Paździoch: Dobry wieczór Panie Ferdku.
Ferdek: Wieczór, panie jaki wieczór?! Trzecia w nocy jest!
- Paździoch który w scenie nr.7 dostał zawału z zazdrości o dziewczynę Boczka. Powód do zawału trochę naciągany.
- opowiadanie właściwie mogłoby się zakończyć na najmocniejszym, kulminacyjnym punkcie fabuły czyli scenie nr.9 gdy okazuje się że Samanta okradła Boczka i tym samym wyjaśniło się po co związała się z Boczkiem. Opowiadanie mogło się skończyć tak:
Paździoch: Jest jednak sprawiedliwość na tym świecie. Chodź Pan, Panie Ferdku, musimy to oblać.
Boczek: Zaraz, Panowie! Co ja teraz robić mam?
Ferdek: Rób Pan co chcesz, tylko nie zrób Pan pod siebie.
(Ferdek i Paździoch zaczynają się śmiać)
Minusy:
- zgrany tekst Ferdka w scenie nr.3 wypominający Halinie że się w biedrach roztyła.
- słabe prawdziwe nazwisko Samanty: Barbara Złotopolska.
- Boczek który w scenie nr.2 przyszedł do Ferdka. Najpierw z własnej, nieprzymuszonej woli oznajmia:
Boczek: Bo ja Panie Ferdku takie sprawę jedne ważne do Pana mam... od pewnego czasu, że tak powiem rodzina mnie się powiększyła.
Boczek: ...Pan to normalnie z Panią Halinką w ogóle już winogrona nie obierasz!
- Ferdek opieprzający Boczka. Oglądam to w serialu tv., czytam w opowiadaniach i bardziej mnie to irytuje niż bawi choć podczas takich pyskówek zdarzają się zabawne inwektywy.
- Paździoch mówiący o Helenie rzygającej mu do Beretu. Stać cię Brady na żarty wyższych lotów. Podobnie oceniam wypowiedź Samanty ze sceny nr.7:
Samanta: Znowu popuściłeś? Dobrze że kupiłam więcej tych pieluch dla dorosłych, chodź na górę, zaraz temu zaradzimy.
Przesadzone jest zrobienie z Boczka takiego pozbawionego wstydu niedorozwoja który nie ma nic przeciw temu aby jego dziewczyna mu pieluchy zmieniała i pewnie też podcierała tyłek przy okazji. Podsumowując opowiadanie oparte na dobrym, prostym pomyśle z logicznym wyjaśnieniem. Dużo dobrych tekstów ale też trochę minusów. Najbardziej nie podobały mi się kloaczne żarty, choć nie było ich dużo. To najsłabsze opowiadanie autorstwa Bradyego z tych które czytałem, choć jakoś wyjątkowo mocno nie odstaje od reszty. Ocena 6/10.
[center]Świat według Kiepskich
„Referendum”
Scena 1
(Ferdek i Waldek siedzą przed telewizorem i piją piwo. Czekają na mecz piłki nożnej).
Ferdek: Walduś, a ile ty żeś tych browarów kupił tak mniej więcej?
Walduś: No jak to tatu, ze dwadzieścia żem kupił.
Ferdek: Tylko dwadzieścia? To na głowe po dziesięć będzie tylko.
Walduś: Tatu, ale to nasze grają tylko. Dogrywków żadnych nie będzie.
Ferdek: Walduś, ty nic nie rozumiesz. Przecież jak nasi grają, to ja na trzeźwo tego nie wytrzymie!
Walduś: No ale tatu, więcej u Stasia piwów nie mieli.
Ferdek: Jak to nie mieli, w monopolowym nie mieli?
Waldek: No nie mieli tatu, bo nomalnie wzięli i posprzedawali.
Ferdek: Trudno. Musimy skorzystać z awaryjnego plana.
Waldek: Ale że jakiego?
Ferdek: Weź tam Walduś do literatury zajrzyj i chłopów mi podaj.
Waldek: Jakich chłopów?
Ferdek: No Remonta, Stanisława zresztą.
(Waldek wstaje i wyciąga ksiązkę)
Waldek: Tatu, ale to ciężkie jakie takie jest.
Ferdek: Bo tu są Walduś cztery pory roku opisane.
Waldek: Że niby jak?
Ferdek: Oj, Walduś, czego oni cie w tej szkole uczyli?
Waldek: Jak tam ostatnio żem był to coś mówili o procentach, czy jakoś tak.
Ferdek: O, widzisz Walduś! Procenty! To teraz patrz i się ucz. Najpierw Walduś była jesień, a na jesień Waldusiu co jest najlepsze?
Waldek: Adidaski?
Ferdek: A, dupa tam! Na jesień Waldusiu najlepsza jest nalewka od Ferdasa!
(Ferdek wyjmuje z książki nalewkę. Waldek zaczyna się śmiać)
Waldek: No to co tatu, pijemy te nalewke?
Ferdek: Zaraz Walduś. A po jesieni co jest?
Waldek: No jak to tatu, po jesieni to jest zima, nomalnie.
Ferdek: A co jest najlepsze na zimę?
Waldek: Wódka?
Ferdek: Lepiej Walduś, bimber!
(Ferdek wyciąga z drugiego tomuksiążki butelkę bimbru.
Waldek: To ja tatu, pójdę po kielichy.
Ferdek: Zaraz Walduś, a co jest najlepsze na wiosnę?
Waldek: No na wiosnę to ja już tatu nie wiem, nomalnie.
Ferdek: Na wiosnę najlepszy jest Walduś rum. Bo w dzień jest Walduś ciepło a w nocy jest Waldusiu zimno.
(Ferdek wyciąga butelkę rumu)
Waldek: No dobre tatu, a na lato co jest najlepsze?
Ferdek: No jak to co Walduś, browary!
(Ferdek wyciąga z czwartego tomu piwo)
Waldek: No dobre tatu, ale to co my będziemy pić?
Ferdek: No jak to co Walduś, skoro mamy lato, to chyba wybór jest oczywisty.
(Waldek zaczyna się śmiać. Ferdek i Waldek otwierają browary)
Ferdek: I gitara.
(Kamera pokazuje ekran telewizora. Emitowane jest studio piłkarskie)
Komentator 1: Ja uważam, że nasi chłopcy generalnie ten mecz wygrają. W najgorszym wypadku przegramy sześć do zera.
Komentator 2: Co ty pieprzysz Dariusz! Przecież my to wygramy. To jest najlepsza dyspozycja naszej drużyny od kilku lat!
Komentator 1: Gówno się na tym znasz!
(Nagle pojawia się napis: Z ostatniej chwili)
Ferdek: Co jest kurde?
(Kamera pokazuje TV)
Prezenterka TV: No to dawaj mi tu tego newsa, bo nie będę oczami jak małpa do widzów świeciła!
Kamerzysta: Jesteś już na antenie.
Prezenterka TV: Barbara Makwonchała, witam państwa. Przerywamy transmisję ze studia piłkarskiego, aby nadać ważny komunikat. Za niespełna dwa miesiące odbędzie się referendum ogólnokrajowe zarządzone przez prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Referendum będzie zawierało trzy pytania dotyczące posłania sześciolatków do szkoły, rozstrzygania spraw w urzędzie oraz finansowania partii politycznych. Przypominamy, że aby referendum było ważne, frekwencja musi wynosić ponad pięćdziesiąt procent. Także drodzy obywatele, porzućcie swoje fotele, bierzcie dupę w kroki obiboki i głosujcie, dla Polski!
Ferdek: Oddawaj mnie mecza złodziejko jedna!
Prezenterka TV: Pocałujta w dupę misia!
(Na ekranie pojawia się napis: Przerwa techniczna)
Ferdek: Nie no kurde, chamstwo w państwie! Walduś, jakby włączyli mecza to mnie zawołaj.
Waldek: To gdzie ty tatu idziesz?
Ferdek: Na kiepa.
Scena 2
(Ferdek pali „Kiepy” pod kiblem. Z kibla wychodzi Paździoch)
Paździoch: Panie, co Pan tu wyrabiasz?
Ferdek: Bo co?
Paździoch: Panie, jak to co? Kurzysz Pan te papierochy i dym trujący rozprzestrzeniasz!
Ferdek: Panie, nie zawracaj mnie Pan dupy, bo nie jestem w nastroju.
Paździoch: Grzeczniej, panie Ferdku, grzeczniej, bo po policję zadzwonię!
Ferdek: Panie, nie udawaj Pan twardziela, bo zaraz pańska żona przyjdzie i panu do dupy nakopie.
Paździoch: To jest potwarz!
(Na korytarz wchodzi Boczek)
Boczek: O, dzień dobry, Panowie. W mordę jeża, co to za dymy piekielne? Pali się!
Ferdek: Panie, uspokój się Pan! Papierocha se kurze, a co, nie wolno?
Paździoch: Zanieczyszczasz Pan środowisko przyrodnicze!
Ferdek: Panie, a mam Panu przypomnieć jak Pan żeś zanieczyszczał plac zabaw dziecinnych pod wpływem alkoholu?
Paździoch: Panie Boczek, będziesz Pan świadkiem, że zostałem zniesławiony.
Boczek: Że co?
Paździoch: Gówno. Idę stąd, bo zaraz dusznicy dostanę.
(Paździoch wchodzi do mieszkania)
Boczek: Panie Ferdku, coś Pan taki nie w humorze?
Ferdek: Jak to co Panie, mecza mi przerwali, bo zaczęli pierdzielić o jakimś referendum zasranym.
Boczek: Panie, ale to ważna rzecz jest. Obowiązek obywatelski, demokratyczny zresztą.
Ferdek: A co takie coś jak Pan może o tym wiedzieć?
Boczek: Panie, jak to co? Ja se normalnie czytałem ostatnio takie prase jedne korolowe i tam pisali, że każdy powinien wziąć udział, aby władza głos ludu poznała.
Ferdek: Panie, niech one se robią te referendum, ale niech mnie mecza nie przerywają.
(Na korytarz wychodzi Walduś)
Waldek: Tatu, bo one se nomalnie we telewizorni mecza włączyły.
Ferdek: Nareszcie kurde. A Pan, Panie Boczek mecza nie oglądasz?
Boczek: Nie mogię, bo ja zara balet mongolski mam.
Ferdek: Jak Pan chcesz. Walduś, otwieraj browary!
Scena 3
(Ferdek i Waldek oglądają mecz)
Ferdek: No nie stój tak jak dupa na polu, ruszaj się!
Waldek: Tatu, ja to bym se nomalnie lepiej we te piłke pokopał niż one wszystkie razem wzięte.
(Do salonu wbiega Halinka w stroju pielęgniarki)
Ferdek: Halinka, a co ty tak wcześnie dziś przyszłaś?
Halinka: Nieważne jełopie, przełącz szybko na wiadomości.
Ferdek: No co ty Halincia, my tu teraz mecza ważnego mamy.
Halinka: Ferdek, nie uruchamiaj mnie, tylko przełącz, albo się spotkamy u adwokata!
Ferdek: Kurde, wszędzie tylko ten adwokat!
(Ferdek przełącza kanał. W telewizji pojawia się napis „Wiadomości”)
Prezenterka TV: Proszę państwa, Rada Ministrów złożyła wniosek o zwiększenie liczby pytań referendalnych. O nowych pytaniach, zaproponowanych przez Radę Ministrów opowie nam nasz reporter Andrzej Bojkot, Andrzeju?
Ferdek: Halincia, co to za pierdoły są?
Halinka: Milcz jełopie i słuchaj uważnie.
Andrzej Bojkot: Witam Państwa. Rada Ministrów zwiększyła liczbę pytań referendalnych. Pierwsze pytanie brzmi następująco: Czy jesteś za wprowadzeniem zakazu sprzedaży wyrobów tytoniowych i alkoholowych celem poprawy jakości zdrowia Polaków?
Ferdek: Co to ma być, k#$@a mać?
Andrzej Bojkot: Drugie pytanie zaproponowane przez Radę Ministrów porusza kwestię płacy minimalnej. Pytanie brzmi: Czy jesteś za zwiększeniem płacy minimalnej do pięciu tysięcy złotych brutto?
Halinka: Oczywiście, że jestem, kto by nie był!
Andrzej Bojkot: Rada Ministrów zaproponowała również trzecie pytanie, które porusza kwestię handlu. Ministrowie zamierzają spytać Polaków, czy są za wprowadzeniem zakazu pod groźbą więzienie produktów nie posiadających certyfikatów jakości.
Prezenterka TV: Andrzejku, powiedz jeszcze, czy jeszcze coś wiadomo odnośnie referendum?
Andrzej Bojkot: Pojawiła się propozycja od Pani Premier, mówiąca o zaangażowaniu całego narodu w to referendum. Aby zwiększyć uczestnictwo Polaków, każdy będzie mógł zaproponować jedno pytanie drogą pisemną, do końca miesiąca.
Ferdek: Już ja się Was kurde spytam złodzieje jedne, gdzie są moje ciężko zarobione pieniądze! Walduś, przynieś mi spirytusa, bo ja niewytrzymie!
Halinka: Ferdek, chyba nie zamierzasz teraz pić?
Ferdek: A właśnie, że kurde zamierzam, bo mnie Ci bandyci do nerw doprowadzili takich, że ja na trzeźwo tego nie wytrzymie!
Halinka: Bardzo dobrze, że się wezmą wreszcie za takich alkoholików jak ty, nierobie.
Ferdek: Ooo, Halincia, ja widzę, że ty tu w ogóle tragedii osobistej mojej nie rozumiesz. Ja w tym momencie wychodzę i nie wiem kiedy wrócę!
Halinka: Ariwederczi Roma!
Scena 4
(Kamera pokazuje korytarz. Ferdek wychodzi z mieszkania. W tym samym momencie lekarze wynoszą na noszach Paździocha z jego mieszkania, a za nimi wychodzi Helena)
Ferdek: Co się tu kurde dzieje?
Paździochowa: Dziadzisko dostało zawału.
Ferdek: Znowu? O kurde, jak to się stało?
Paździochowa: Siedział dziad i oglądał wiadomości i nagle woła: „He! He! Helena! Mam zawał!”
Ferdek: I po pogotowie pani zadzwoniła?
Paździochowa: A gdzie tam, ja. Samo dziadzisko numer wykręciło, gdyby to ode mnie zależało, to leżałby tam do teraz.
Ferdek: To na pewno przez te referendum zasrane.
Paździochowa: Prawdę mówiąc, nie wiem. Nie interesuję się polityką i w zasadzie obchodzi mnie ona tyle, co obecny stan zdrowia mojego męża. A teraz przepraszam, ale serial mam.
(Helena wchodzi do mieszkania)
Ferdek: O kurde.
(Na korytarz wchodzi Boczek)
Boczek: Panie Ferdku, afera jest! Paździocha nogami do przodu wynieśli!
Ferdek: Panie, nie ekscytuj się Pan. Bardziej mnie martwi to, co te oszołomony chcą zrobić.
Boczek: Panie, to tragedia narodowa będzie. Przecież bez wódki Panie to ten kraj tak jak se teraz stoi to se normalnie upadnie i nie powstanie.
Ferdek: No, a jak Panie. Niedługo to nam Panie będą mówić, co żreć mamy.
Boczek: Panie, nawet mnie Pan nie mów. Jakby nam do rzeźni kontrola jakości teraz weszła to nas wszystkich by za dupę wzięli i wywalili na zbity ryj!
Ferdek: No i bardzo dobrze Panie, bo sprzedajecie gówno w tej waszej rzeźni proszę Pana. Moja żona kupiła ostatnio u was kiełbasę i tak od niej proszę Pana śmierdziało, że rzuciła psom, a te psy proszę Pana ją zjadły i pozdychały proszę Pana.
Boczek: Panie, nie obrażaj Pan. Nie nasza wina, że Masłowska takie gówno do sklepu nam sprowadza. Prawdę mówiąc Panie, to ja sam bym nic tam nie kupił, bo to gówno a nie mięso jest.
Ferdek: No to widzisz Pan, taka kontrola to przydatna rzecz jest.
Boczek: Ale Panie, jak przyjdzie kontrola to nas za dupe weźmie, a nie Masłowską, bo ona ma Panie znajomości.
Ferdek: Jakie znajomości?
Boczek: Nielegalne w mordę jeża. Raz jak taki jeden Wiesiek na nią doniósł, że sprzedaje stare mięso, to na następny dzień znaleźli go Panie uduszonego Podwawelską.
Ferdek: Co Pan powiesz?
Boczek: Do teraz jak se to Panie przypomnę, to mną trzęsie, o tak.
(Boczek zaczyna się trząść)
Ferdek: Musimy coś Panie zrobić z tym całym referendum.
Boczek: No ale co, Panie? Ja żadnych politycznych znajomości nie mam.
Ferdek: Czekaj Pan, mam pomysła. Przyjdź Pan do mnie jutro o 12. Tylko nie zapomnij Pan bileta wstępu przynieść.
Boczek: Spokojna Pańska rozczochrana, w mordę jeża.
Scena 5
(Ferdek siedzi przez telewizorem. Ktoś puka do drzwi).
Ferdek: Otwarte!
Boczek: Panie Ferdku, to ja se przyszłem.
Ferdek: Bilet Pan masz?
Boczek: Jak nie jak tak.
(Boczek wyciąga wódkę)
Ferdek: Siadaj Pan.
Boczek: A na co my tak właściwie czekamy w mordę jeża?
Ferdek: Na prezesa Kozłowskiego.
Boczek: O, Panie. Paluszki Pan masz, moje ulubiene!
Ferdek: Panie, nie żryj Pan teraz, bo to do wódki Panie jest.
Boczek: Panie, do wódki to ogóry kiszone najlepsze są.
Ferdek: Już żeśmy raz ogóry kisili.
Boczek: Panie, nawet mnie Pan nie przypominaj, bo aż mnie na samą myśl wierci.
Ferdek: O, czekaj Pan, bo Kropka nad J leci we telewizorze, może coś powiedzą.
(Kamera pokazuje TV)
Prezenterka: Monika Ojajnik, witam i zapraszam państwa na Kropkę nad J. Moimi i państwa gośćmi są Anna Ralafafa i Jan Lewacki.
Boczek: Panie Ferdku, ta Ralafafa to wygląda jak babochłop jakiś, w dupę węża.
Ferdek: No widzisz Pan, podobna do Pana.
Boczek: Panie, nie obrażaj Pan.
Monika Ojajnik: Tematem dzisiejszego odcinka jest zbliżające się referendum. Co państwo o tym myślicie?
Janusz Lewacki: Po pierwsze, nie państwo, pani redaktor, tylko Panowie, bo przypominam że ta Fifarafa, co tutaj siedzi ma proszę Panią genitalia.
Ralafafa: Zazdrościsz?
Janusz Lewacki: Proszę Państwa, ja w ogóle to chcę powiedzieć, że to referendum to jest ważna rzecz. Bo proszę państwa, my musimy wiedzieć, czego wy od nas chcecie k#$@a mać! Bo potem ja chodzę i słyszę od takich dziwadeł jak Fifarafa, że my kradniemy, że my do burdlów chodzimy, że my emerytów okradamy, a z czegoś proszę państwa żyć trzeba.
Ralafafa: Sam Pan jesteś dziwadło i to w dodatku łyse.
Monika Ojajnik: Ale ja proszę państwa o spokój! Wróćmy może do tematu referendum, póki to studio jeszcze stoi. Co Pani o tym sądzi?
Ralafafa: Ja uważam, że każdy człowiek ma prawo wyboru. I to się tyczy wszystkiego, pójścia do szkoły, korzystania z używek, z pewnych zabiegów, z technologii.
Janusz Lewacki: Wam chodzi tylko o to, żeby sobie bimbały przyszywać!
Ralafafa: Ja się nie będę zniżała do poziomu tej dyskusji.
Janusz Lewacki: Patrzcie Państwo, dziwadło z wyższych sfer się znalazło. Ja przepraszam, Pani Moniko, ale ja się muszę napić wody, bo na ten widok mnie mdli.
Ralafafa: Napij się też mojej!
(Ralafafa rzuca szklanką z wodą w Lewackiego)
Monika Ojajnik: Ja proszę o spokój, to jest porządna telewizja!
Janusz Lewacki: Gówno prawda, to jest zwykły burdel!
Monika Ojajnik: Ale ja proszę o spokój!
Janusz Lewacki: Ja Was wszystkich pozwę do sądu, Panią i to coś i to studio, i całą tę stację, bo to jest chamstwo w państwie!
Ralafafa: Odezwał się cham i prostak!
Monika Ojajnik: Proszę państwa, to była Kropka nad J.
Ferdek: Debil debila, debilem pogania.
(Nagle słychać pukanie do drzwi)
Ferdek: Otwarte!
Kozłowski: Kogo moje oczy widzą! Pan Ferdek, o i Pan Bekon jest!
Boczek: W zasadzie to Boczek, ale Bekon też może być, w mordę jeża.
Ferdek: Niech Pan siada, Panie Prezesie. Panie Boczek, polej Pan.
(Boczek zaczyna polewać, ale nie trafia do kieliszków)
Ferdek: Panie, wódkie Pan marnujesz!
Boczek: Panie, bo mnie się ręce trzęsą.
Ferdek: Bo się Pan trzęsiesz cały jak dupa na traktorze.
Boczek: Panie, nie obrażaj Pan.
(Ferdek, Boczek i Kozłowski piją po kieliszku)
Kozłowski: Dobra wódka.
Ferdek: Cieszmy się nią panowie, póki możemy!
Kozłowski: Jak to, póki możemy?
Boczek: To Pan w mordę jeża, nic nie wiesz? Wódki ma nie być! Tak we telewizorze mówiły ostatnio.
Kozłowski: Panie Boczusiu, Pan naprawdę w to wierzysz? To jest tyko takie zagranie polityczne.
Boczek: Nie rozumie.
Ferdek: Panie Prezesie, musisz Pan tłumaczyć dokładniej, bo Pan Boczek jest, no wiesz Pan, ociężały intelektualnie.
Boczek: Bo ja żem mądry Panie jest!
Ferdek: Sam Pan widzisz.
Kozłowski: Moi drodzy, wszyscy wiemy jak to z aktywnością polityczną obywateli jest. Jedni się interesują i chodzą na wybory, drudzy się interesują, ale w ramach protestu wszystko bojkotują i we dupie mają, a trzeci to już w ogóle nie chodzą, ani się nie interesują. Dlatego w mediach pociskają takie pierdoły, żeby frekwencje zwiększyć. Umówmy się Panowie, jak się ludzie dowiedzą o rzekomym głosowaniu w sprawie alkoholu, to przybiegną szybciej, niż mogą. I to prawdopodobnie o to w tym wszystkim chodzi.
Boczek: Czyli że wódkie będzie można pić?
Kozłowski: Panie Boczek, nawet trzeba! No, to walniem sobie po kierdziołku na rozluźnienie, oby nam się!
(Ferdek, Boczek i Kozłowski wypijają po kieliszku wódki)
Scena 6
(Jest wieczór. Ferdek leży w łóżku, do sypialni wchodzi Halinka)
Ferdek: Halinka, gdzieś ty była, jak Cie nie było?
Halinka: Jak to gdzie, pisałam pytanie referendalne.
Ferdek: O tej porze?
Halinka: Do jutra jełopie trzeba je wysłać drogą pocztową.
Ferdek: Halincia, przecie to jest pic na wodę.
Halinka: Skąd ty to niby wiesz?
Ferdek: Kozłowski mnie wszystko powiedział.
Halinka: Ferdek, nie rozśmieszaj mnie. Kozłowski to jest obecnie dno polityczne. Wczoraj się nawet w sklepie dowiedziałem, że zamierzają go odwołać z zarządu.
Ferdek: Niby za co?
Halinka: Tego nie wiem i prawdę powiedziawszy gówno mnie to obchodzi, dobranoc.
Scena 7
(Ferdek i Halinka śpią. Nagle ktoś puka do drzwi)
Ferdek: Idę kurde, co jest kurde, noc jest kurde.
(Ferdek otwiera drzwi. Za drzwiami stoi Paździoch)
Paździoch: Nie będę obijał w bawełnę, mam wódkę i zamierzam ją tu spożyć.
Ferdek: Zapraszam do kuchni.
(Kamera przenosi się do kuchni. Ferdek wyciąga kieliszki i nalewa do nich wódki)
Ferdek: Widzę, że już Pan wyzdrowiałeś.
Paździoch: Panie, daj Pan spokój, jedyne o czym myślałem to o wydostaniu się z tego szpitala.
Ferdek: Tak, a co się, kurde stało?
Paździoch: Leżał koło mnie taki starszy człowiek. Czekał na usunięcie chorej nerki. I wiesz Pan co? Usunęli mu nerkę, owszem, ale tę zdrową.
Ferdek: Panie, to za to kryminał chyba jest.
Paździoch: Panie Ferdku, coś Pan. W dzisiejszych czasach o takich rzeczach się nie mówi. Ktoś by pisnął słowo, to zaraz wylądowałby na cmentarzu. Ale nieważne. Przychodzę do Pana w konkretnej sprawie. To całe zasrane referendum omal mnie nie wpędziło do grobu. Te wszystkie rzekome pytania, które się mają pojawić, te przymusy, nakazy, zakazy to jest o dupę potłuc proszę Pana. Nabawiam Pana do bojkotu tego referendum, bo innego sensownego wyjścia nie widzę.
Ferdek: Myślałem o tym proszę Pana, ale wiesz Pan, nie wszyscy są świadomi tego,że to referendum idiotyczne jest.
Paździoch: Dlatego Panie Ferdku ja mam plan. Możemy wysyłać pytania referendalne, tak?
Ferdek: Ale Panie, oni tego nawet nie przeczytają.
Paździoch: Panie, to zależy czy się ma znajomości. Kojarzysz Pan Monikę Ojajnik?
Ferdek: To ta blondyna?
Paździoch: Dokładnie ta. Widzisz Pan, jedna z pracownic stacji, w której ona pracuje kupowała u mnie gacie na bazarze. Pewnego dnia przywiozłem jej stringi, które były początkiem pięknego romansu.
Ferdek: Panie, do rzeczy!
Paździoch: W telewizji niemal wszystko jest ustawiane. Jutro wieczorem, w Momencie Decyzji będzie przeprowadzone pokazowe losowanie pytania od widzów. Jedno z nich zwycięży i trafi na kartę referendalną. Dowiedziałem się właśnie, że wylosowane zostanie pytanie numer 3.
Ferdek: Panie, mów Pan jaśniej, bo ja nie rozumie.
Paździoch: Poproszę moją bliską znajomą, aby podmieniła pytanie numer 3 na nasze pytanie.
Ferdek: No dobre Panie, ale jakie pytanie?
Paździoch: Słuchaj Pan uważnie…
Scena 8
(Ferdek siedzi w fotelu)
Ferdek: Halincia, chodź bo zaraz się zacznie Moment Decyzji!
Halinka: No idę jełopie, idę. Od kiedy ty taki podekscytowany jesteś.
(Na ekranie pojawia się napis: Moment Decyzji)
Monika Ojajnik: Witam Państwa, Monika Ojajnik, to jest Moment Decyzji! W naszym studio wylosujemy dziś jedno z Państwa pytań, które trafi do referendum! Przejrzeliśmy tysiące pytań referendalnych, które do nas wysłaliście, a teraz drogą losową wybierzemy jedno z nich! Czas na moment decyzji!
(Kamera pokazuje kulki jak w Totolotku. Wypada cyfra z numerem trzy)
Monika Ojajnik: Proszę Państwa, wylosowaliśmy pytanie z numerem 3. Pozwólcie Państwo, że je przeczytam.
(Monika otwiera kulkę i wyjmuje kartkę)
Monika Ojajnik: Czy uważasz, że referendum powinno się odbyć?
(Ferdek zaczyna się śmiać)
Monika Ojajnik: Co to ma być, k#$@a mać?! Przecież pytanie miało być inne! To znaczy… To był Moment Decyzji, Monika Ojajnik!
(Kamera pokazuje napis Przerwa Techniczna)
Halinka: Ale idiotyczne pytanie wybrali. Teraz wszystko może szlag trafić!
Ferdek: No wiesz Halincia, w końcu decydował o tym ślepy los.
Halinka: Ciekawe jak oni to rozwiążą.
Ferdek: Jak to jak Halincia, zrobią referendum w sprawie referendum, kurde!
Halinka: A co potem, jełopie?
Ferdek: A potem jak to u nas, jakoś to będzie.
Scena 9
(Na ekranie pojawia się napis: Miesiąc później. Ferdek, Boczek i Paździoch siedzą w salonie Kiepskich i czekają na wyniki referendalnego głosowania)
Prezenterka TV: Proszę państwa, to już ten dzień. Za chwilę dowiemy się, czy zdaniem narodu powinno się odbyć referendum!
Paździoch: Oczywiście, że nie, karwasz twarz!
Boczek: Panie, a jak one się jednak odbędzie, to co wtedy będzie?
Ferdek: Panie Boczek, nie bój Pan żaby, będzie dobrze.
Prezenterka TV: Oto są, wyniki głosowania. Frekwencja wyniosła 51 procent, z czego 90 procent głosujących stwierdziło, że żadne referendum nie jest im potrzebne. Oznacza to, że zapowiadane przez ministrów i prezydenta referendum się nie odbędzie.
Ferdek: No i takie demokracje, to ja kurde rozumie!
(Ferdek zaczyna się śmiać)
Wystąpili:
Ferdek – Andrzej Grabowski
Halina – Marzena Kipiel – Sztuka
Paździoch – Ryszard Kotys
Paździochowa – Renata Pałys
Waldek – Bartosz Żukowski
Boczek – Dariusz Gnatowski
Kozłowski – Andrzej Gałła
Prezenterka TV – Dominika Kurdziel
Andrzej Bojkot – Jerzy Mularczyk
Janusz Lewacki – Krzysztof Dracz
Ralafafa – Joanna Kurowska
Monika Ojajnik – Beata Rakowska
[/center]
Zgrabnie napisane, jak zawsze u Ciebie. Dobry motyw z wyłączeniem meczu, by nadać wiadomości i wynikająca z tego złość Ferdka. Ta scena z Waldkiem i objaśnianiem jakie alkohole są na jaką porę roku też fajna, w starym stylu. Udało Ci się oddać ten dawny klimat (ja sam nie lubię za bardzo Waldka ani starego ani nowego, ale doceniam). Temat polityczny i program w TV nie bardzo mi leży, ale obiektywnie rzecz ujmując dobrze Ci to wyszło. Wolę jednak inne podstawy do fabuły dlatego 6/10.