Całkiem niezły odcinek, zepsuty tym co zawsze łączyło sezon 1 z nowymi odcinkami, czyli irytujący Ferdek, tylko w inny sposób. Sam pomysł na odcinek bardzo mi się podoba i wyszło niewiele gorzej. Podobały mi się wszystkie te teksty w stylu "to nie może tak być bo przecież my mieszkamy w Piastowskim Wrocławiu na śląskiej ziemi, tutaj morza nie ma" i jak Ferdek zdziwił się dopiero jak zobaczył, że monopolowego nie ma. Scena następna na korytarzu też fajna, głównie dzięki wejściu Boczka, w ogóle w pewnym momencie mi tez się chciało rzygać tak kręciło tym ekranem
.
A no właśnie - od strony technicznej ten odcinek jest zerem, taka prawda, ciągle rozpraszały te rogi, ciągle gdzieś kawałki poprzednich scen przy przejściach no masakra, greenscreeny czasami niewpasowane, ale z drugiej strony gdyby Okil był dobrym reżyserem, a nie był to przynajmniej wiedziałby, że mając takie warunki (obracający się ekran) nie kręciłby debil w zbliżeniach, prawie wszystkiego, więc co miał montażysta zrobić. O tyle dobrze że dopiero koło 3 sezonu odkrył ruchomą kamerę, bo już w ogóle by był idiotyzm gdyby te ruchy wprowadzić do niestatycznej kamery.
Denerwuje mnie też jeszcze jedna rzecz: wszystkie najciekawsze i paradoksalnie ,najważniejsze wydarzenia dzieją się poza kadrem, tj: Boczek tracący dowodzenie, Ferdek zabierający ster, minister z księdzem rano, Boczek mówiący o tym Ferdkowi i tak dalej, a zostały tylko czerstwe i przedłużone do granic możliwości rozmowy. Na plus też lekka aluzja polityczna całego odcinka, ale nawet nie tylko politycznym, jest też takie przesłanie bardziej przyziemne, a jakiekolwiek drugie dno w 1 sezonie się rzadko zdarza (o dziwo zazwyczaj w odcinkach apokaliptycznych) więc doceniam. Na plus też tekst "za Boczka było lepiej" i Boczkowe "sam se będę sterem, żeglarzem, sterem i okrętem" w scenie która na dodatek fajnie łamała czwartą ścianę i dość świadomie wykorzystała tekst "to w ogóle nie jest śmieszne"
. Na plus tez Babka jako kotwica i sterowanie statkiem, i fakt że to się pokazywało na telewizorze wszystko, fajnie wyszło to nawet. Sceny w salonie poza tą wspomnianą na minus, bardzo nudne, nieśmieszne i nieciekawe, może poza tym jak Halina narzekała że znowu nic w telewizji nie ma, za co ona płaci abonament. Na minus tez to kłócenie się kapitanów, było potrzebne dla fabuły, ale zarazem wyszło słabo.
No, ale oczywiście przyszło zakończenie, fakt sam bym nie wiedział jak to zakończyć, ale na pewno nie tak jak zrobiono to tutaj. Największa bolączka tego serialu, czyli droga na skróty: dać "są na tym świecie rzeczy o których się fizjologom nie śniło" albo tak jak tu: wyjaśnić, że to wszystko był sen, jasne po co się wysilać
. Odcinek na pewno byłby lepszy gdyby nie ten irytujący Ferdek z pierwszego sezonu.
5,5/10 - przez to zakończenie, techniczne problemy i parę poważnych minusów nie mogę więcej dać, ale w sumie nie był to taki zły odcinek. Na pewno też muszę docenić, że to jeden z nielicznych odcinków gdzie Waldek nie irytował. W ogóle zaraz chyba przyjdzie chorąg... pewien ktoś i powie, że jednak ten odcinek nie taki zły
.
Aha i jeszcze jedna rzecz, kolejna nieścisłość: po co za drugim razem Waldek ciągnął ojca do tego okna? Bez sensu to zupełnie jak i całe to zakończenie.