To chyba jeden z absolutnie najmądrzejszych odcinków w historii tego serialu. Na plus pierwsza scena i Halina rozdmuchująca Ferdkowi gazetę. Potem świetne słuchanie radia i piosenka z czołówki, do tego śpiewana przez Ferdka. Aż tu nagle przyspieszyło. Bardzo dobra Babka: "Daj to, przełączę na coś ładnego" i włączyła Radio Maryja.
Program w TV też dobry, szczególnie tekst redaktorki: "O cholera, już szósta, ja też się spieszę". Dobre było, jak Ferdek szedł sobie do kibla, a Paździoch i Boczek w parę sekund załatwili swoje potrzeby.
Urodziny Halinki mistrzowskie, zwłaszcza Boczek, który zjadł tort Ferdka ze świeczkami.
Zawał Paździocha w porządku, ale jego ucieczka ze szpitala po prostu rewelacyjna! Ważny cytat: "Jak nie biegniesz, to się zatrzymujesz. Jak się zatrzymujesz, to stoisz! A jak stoisz, to się cofasz!" No i w końcu zrezygnowany Ferdek przykleja wszystkich klejem do podłogi. Już myślałem, że to ich zatrzyma na dobre, aż tu przyszedł jakiś Lucyfer czy inny diabeł i każe im biec. Tylko jeden Ferdek nie usłuchał. No i ten jego tekst na koniec: "A ja jestem Ferduś Kiepski i możesz mnie pocałować w dupę".
Dodatkowy plus za sztamę Ferdka i Babki. Neutralnie Mariolka - bo trochę irytowała.
10/10. Klasyk po prostu.