A dziś mnie na Wielkiego Władka naszło i sobie odświeżyłem.
Przeciętniak, ale doceniam, że Sobiszewski postanowił obśmiać jeden z najgłupszych programów w historii polskiej telewizji, bo był to bardzo dobry pomysł. Ale wykonanie już gorsze.
Największy zarzut to mnóstwo nudów, no ale to już bolączka 1. sezonu, po prostu nic nie może się tam zamknąć w 20 minutach, tylko musi się ciągnąć jak flaki z olejem. Bardzo mało dynamiki, zanim wyjaśnili, o co chodzi w tym odcinku, to już z 7 minut przeminęło z wiatrem. Bardzo dużo Waldka, to też na minus.
Boczek i Paździoch - dwie gwiazdy odcinka i jeszcze ich ksywki odnoszące się do tych pseudo-gwiazdek wylansowanych na big brotherze (celowo od małej litery). Świetni byli, absolutnie. Chociaż ta scena z "moralizowaniem się" w nocy z lekka żenująca.
Dobre też było, jak zamiast "nominować" mówili ciągle "denominować" i jeszcze przekręcali to słowo.
Zakończenie słabe, znowu typowy 1. sezon, za każdym razem muszą to być jakieś karły, ja nie wiem.
Aczkolwiek popieram przekaz, że tego typu programy nadają się tylko do kibla.
Cofnięcie się napisów to nawet ciekawy zabieg, plusik.
Plusów większych nie było, ot po prostu odcinek jakich wiele. Zmarnowany potencjał.
4/10.